16

Latest post of the previous page:

Nie zdając sobie sprawy ze skatalogowania w umyśle dyżurnego, patrol, po sprawdzeniu wiekowego złodzieja, powiadomił o zakończeniu interwencji mandatem karnym
Dziękuję, dziękuję panu w imieniu swoim, służby, ojczyzny oraz narodu – po kolejnym kwadransie, trzymając w ręku potwierdzenie wysłania bardzo ważnego pisma do jeszcze ważniejszego urzędu w sprawie tak ważnej, że nawet nie wolno nam wspominać tytułu dokumentu, gryzipiórek dziękował ujebanemu proszkiem z rozebranego wcześniej niemal na czynniki pierwsze urządzenia, czarnemu od paznokci rąk po uszy, trochę spoconemu, lekko zdenerwowanemu zastępcy dyżurnego.
Po naprawieniu urządzenia dzięki kartkom włożonym za milczący tego dnia na szczęście (z powodu pustki w celach) panel sygnalizatora wezwań z pomieszczeń dla osób zatrzymanych pan Kaziu przypomniał sobie, żeby po służbie: „Kupić mleko, chleb i ocet”.
Dyżurny za to na koniec służby, widząc kolejnego zepchniętego przez kryminalnych oraz wykroczeniowców z dyżuru w kilka minut, chcącego zgłosić jakiegoś flepa (drobnicę, bo skradziono coś wartego na przykład pięćdziesiąt złotych czy oszukano kogoś na taką kwotę) obywatela, kiwając głową w kierunku pełnej kolejnych petentów poczekalni, wyraził pogląd:
– …że im się chce za takie pieniądze tutaj tyle czekać…
Zdania stanowczo zbyt niezrozumiałe, długie, latające na wszystkie strony. Nie wiadomo o co chodzi. Oczywiście, najłatwiej problem stylistyczny przerzucić na odbiorcę, ale to chyba nie to.

Widząc, co się dzieje, jak skomplikowaną merytorycznie sytuację zastał: dzwoniące telefony, licznych petentów w poczekalni, wyautowanego, wytatuowanego czymś nowym zastępcę dyżurnego
Podoba mi się gra głoskami: "wyautowanego, wytatuowanego", ale nie do końca rozumiem. "wytatuowany czymś nowym zastępca"?

Ogólnie rzecz biorąc, fabuła przypomina "Nie" czy innego "Detektywa". Styl zagmatwany, nieczytelny, męczący. Przydałyby się wyjaśnienia żargonu (w formie książkowej pewnie słowniczek pojęć lub przypisy): trolle itp.

17
Dokładnie. Święte słowa. Tylko, że ja nie przerzucam na odbiorcę problemu stylistycznego, a stawiam przed nim wiele wymagań. Jako amator debiutant sprzedałem ponad tysiąc pięćset egzemplarzy jednego tylko tytułu, o pozostałych trzech moich książkach nie wspomnę. Niestety z powodu oszustwa ze strony wydawnictwa, które po wysłaniu mi pitów dla Urzędu Skarbowego, zwinęło działalność nie rozliczając się z kasy moja kariera wydającego się za swoje amatora zakończyła po pięciu latach. Wśród otrzymanych recenzji największe wrażenie zrobiły na mnie takie, że " Jest to pierwsza książka, którą przeczytałem do końca", " Dzięki lekturze zrezygnowałam z przyjęcia się do policji, bo teraz wiem, że nie dałabym rady służyć w tej formacji". Wielokrotnie rozmawiałem również z policjantami piszącymi, wydającymi swoje dzieła w profesjonalny sposób, a nie jak ja. Zawsze się kłóciliśmy. Ja im zarzucałem, że ich styl pisania jest gówno warty, bo nie oddaje nawet połowy atmosfery służby. Oni mi na to, że cywil nie tknie moich książek, bo bełkoczę w zakręconym, niezrozumiałym, nieczytelnym ( czyli dokładnie jaki stwierdzasz coachella) slangu znanym jedynie mundurowym. Oczywiście nie zrezygnuję z niego, a co do wyjaśnienia żargonu, w książce "CHWDP" umieściłem we wstępie Wywiad-ściek z autorem, który jasno wskazuje, czego można spodziewać się dalej po lekturze... Nie przytoczę go tutaj, bo przyjdzie weryfikator i wytnie mi tekst jako umieszczony nie na miejscu.

18
Twój temat - twoje podwórko.
Przytaczaj jeśli chcesz.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

19
Godhand pisze:Twój temat - twoje podwórko.
Przytaczaj jeśli chcesz.

G.
W takim razie słowniczek w "CHWDP" zastępuje wywiad ze mną odnoszący się do słów jednego z ministrów spraw wewnętrznych:
„Policjanci często sami pochodzą z patologicznych rodzin i nie potrafią prawidłowo reagować na przemoc” – jeden z ministrów IV RP.





Wywiad - ściek

Wywiad został przeprowadzony w nie do końca jasnych okolicznościach. W bliżej niesprecyzowanym czasie. W miejscu, gdzie król chadza piechotą, premier nie lata samolotem, ksiądz podciąga legalnie sutannę, komendant główny spina się zapewne „pod ciężarem chwili”, minister spraw wewnętrznych być może stęka, a i większość ludzi chce być sam na sam z sobą. Redaktor Dupa Romana wykorzystał swoje znajomości z autorem Policjanta oraz CHWDP i postanowił przekazać relację ze spotkania z Erlinem.

DR – Imię i nazwisko?
– Sancho Piritas de Erlino…
DR – Nie, no tak nie będziemy ze sobą rozmawiać.
– Nie, to nie: spierdalaj.
DR – Nie mogę. Paradoks polega na tym, że jesteśmy nierozłączni. Zresztą co na to wszystko powiedzą Czytelnicy?
– Chuj mnie to obchodzi.
DR – Może zaczniemy z innej strony… Policjant?
– A gdzie tam. Podwórkowy filozof.
DR– Były funkcjonariusz?
– Kosiarz umysłów zza rogu.
DR – Gliniarz, który się skundlił i teraz wstydzi się do tego przyznać?
– Jesteś tak samo tępy jak twoi koledzy piszący antypolicyjne artykuły na polityczne zamówienie.
DR – Narodowy bohater czekający grzecznie w kolejce na pomnik?
– Jebaj się.
DR – Mówi się „jeb się”.
– No to jeb się, byle skutecznie.
DR – Odpowiadaj, kurwa, logicznie, bo nie będę cię spowiadać do wiosny! (A mamy jesień).
– Policjant, bo taki tytuł nosi moja trzyczęściowa powieść, więc niech tak zostanie.
DR – O, właśnie. Skoro wspomniałeś… Napisałeś jakieś książki. O czym właściwie?
– O dupie Maryni. O swoich flakach, o kolegach ze służby, którzy już nie żyją, a nie załapali się do Księgi Pamięci w KGP, bo nie zeszli z tego padołu medialnie, i o jeszcze paru sprawach mniej bądź bardziej dla mnie ważnych. Musiałem zresztą „coś” napisać, żeby mi się dalej chciało.
DR – Hm… a ile lat w mundurze?
– Chuj cię to obchodzi.
DR – Stopień służbowy?
– …może aspirant w prewencji, a może wiejski posterunkowy.
DR – No to… baczność, kurwa! Albo… na kolana!
– Chyba ocipiałeś. Idź sobie lepiej zrób wziernikowanie pochwy, bo co do rozkazów, to ani jedno, ani drugie i to przez całe moje dotychczasowe życie.
DR – To po co tam poszedłeś (do policji) i jak ty się, biedaku, właściwie uchowałeś w ściśle zhierarchizowanej służbie mundurowej?
– Ssij kciuka, zresztą o tym jest w książce.
DR – Jak do tej pory udzieliłeś wywiadów do dwóch gazet. Były szczere czy prawdziwe?
– Były konieczne, żeby zaistnieć jako autor. Jeden wywiad załatwił mi „Ojciec mojego literackiego pomysłu”, bez którego niczego bym nie wydał, a drugi powstał dzięki Dobremu Człowiekowi poznanemu w zwariowanych okolicznościach.
DR – Rozumie się, że obaj to gliniarze? Ponoć wy, psy, trzymacie się zawsze razem.
– Razem? Gówno tam prawda, ale są wyjątki i obaj (w/w) do nich należą.
DR – Dlaczego odszedłeś z policji?
– Kto powiedział, że odszedłem?
DR – Wyjebali cię!
– To ty tak twierdzisz…
DR – Dalej służysz?
– Pierdol się.
DR – Mogę, ale nie będziesz raczej zadowolony. Z tego co mi wiadomo, gejem nie jesteś… A propos, jaki masz stosunek do władz oraz zwierzchników?
– Analny.
DR – To znaczy, że ich…
– To znaczy, że nie muszę ich oglądać, nawet mi na tym nie zależy. Wiem, że są potrzebni, nawet jeśli łączy się to z psychicznym, etycznym i estetycznym dyskomfortem.
DR – Zabiłeś legalnie człowieka?
– Nie.
DR – Strzelałeś do ludzi?
– Nie.
DR – Uratowałeś bezpośrednio komuś życie?
– Nie.
DR – To co z ciebie za policjant?
– Pierdol się, mówiłem ci już.
DR – To może chociaż wziąłeś w łapę?
– Nie.
DR – Sprzedałeś gangsterom policyjne informacje?
– Nie.
DR – Współpracowałeś z jakąś, malutką chociaż, taką tyci tyci wiejską ośmiornicą?
– Nie.
DR – No to, kurwa, co ty właściwie robiłeś w policji?
– Służyłem.
DR – Jakieś rady dla przyszłych gliniarzy?
– Żadnych.
DR – Jakieś planowane wieczorki literackie, spotkania z Czytelnikami czy inne pomysły na lansowanie siebie i książek?
– Nie. Może w dalekiej, kosmicznej przyszłości.
DR – Dlaczego tak późno?
– Pierdol się.
DR – Inni autorzy mają to po prostu wkalkulowane w swoją twórczość.
– …a ja nie, bo jak na razie nie jestem żadnym pisarzem. Dwa wywiady i ten trzeci na chwilę obecną mi wystarczą.
DR – Obłudne toto.
– Chcesz oberwać?
DR – To może wystąpisz w jakiejś reklamie?
– Kondomów, których używanie należy jeszcze bardziej spopularyzować, szczególnie w pewnych kręgach. Może w przyszłości urodzi się dzięki temu mniej wszelkiej maści papudraków.
DR – Nie sądzę, tego nie da się powstrzymać. Czyżbyś kreował się na twardziela, a jesteś mięczakiem?
– Nie muszę, bo i tak mam większego od ciebie.
DR – Ten tytuł czwartej książki CHWDP, co to ma, kurwa, znaczyć?
– Na przykład: chuj w dupę prokuratorom, politykom, prawnikom, przysięgom, pajacom, prasie, pastorom różnej maści albo co tam sobie ktoś doda. Chociaż z drugiej strony, może oznaczać: chcę wstąpić do policji. Zresztą dla osób, które nie zakończyły edukacji na elementarzu „Ala ma kota”, analiza pierwszych czterech liter w połączeniu z fantazją oraz dodaniem piątej może sprawić wiele przyjemności.
DR – Nie rozumiem.
– No i chuj ci w dupę.
DR – Jesteś może życiowym policyjnym nieudacznikiem, któremu firma, przyjmując go w swe szeregi, uratowała życie?
– Mniej więcej.
DR – Co sądzisz o gliniarzach wiecznie narzekających na trudy służby?
– (Wydęcie policzka językiem od wewnątrz i kilkukrotny, posuwisty ruch pięścią wzdłuż szczęki).
DR – E, do dupy z tobą taka rozmowa. Miał być wywiad rzeka, a wyszło jak zawsze. Zresztą masz podobno tyle rozgrzebanych, rozpoczętych projektów, a i tak za co się weźmiesz, to albo zjebiesz, albo porzucasz po czasie. W sumie to cud, że Policjant i CHWDP wyszły ci do końca.
– …pierdol się.
DR – Ok. Przy najbliższej okazji, ale nie krzycz wtedy i nie miej do mnie żalu. A teraz, cycu, na koniec podsumowujący cios: warto było?
– Jak cholera. (Z uśmiechem, szczerze, spłukując wodę).

20
Mi się to zlewa. Muszę czytać wolno, żeby zrozumieć co kto mówi. Jak czyta się czybko to się robi ściana tekstu. Szumi. Tekst zlewa sie w szum. Trzeba czytać wolno, a jak czytam wolno, to zapominam co przeczytałem wcześniej.

Ciekawi mnie jeszcze dlaczego kiedyś było HWDP a teraz CHWDP. Może to C to cały? Ale, że kiedyś ładowało siętylko kawałek? Przepraszam, takie przemyślenia mnie naszły.
cyk... cyk... cyk...

21
Keek pisze: Ciekawi mnie jeszcze dlaczego kiedyś było HWDP a teraz CHWDP. Może to C to cały?
Bo to się pisze przez CH. Kiedyś "ch" i "h" wymawiało się inaczej, jeszcze wniektórych gwarach jest różnica, i ten wyraz właśnie wymawiało się przez "ch" (czyli bodajże bezdźwięcznie) a nie "h" (czyli, o ile dobrze pamiętam, dźwięcznie).

22
Keek pisze:Mi się to zlewa. Muszę czytać wolno, żeby zrozumieć co kto mówi. Jak czyta się czybko to się robi ściana tekstu. Szumi. Tekst zlewa sie w szum. Trzeba czytać wolno, a jak czytam wolno, to zapominam co przeczytałem wcześniej.

Ciekawi mnie jeszcze dlaczego kiedyś było HWDP a teraz CHWDP. Może to C to cały? Ale, że kiedyś ładowało siętylko kawałek? Przepraszam, takie przemyślenia mnie naszły.
Szanowny Czytelniku. Mnie to się również zlewa, dlatego po ekspresowym napisaniu tej książki, nie czytałem jej ani razu. Do dzisiaj nie rozumiem, co napisałem i nie wiem, czy powinienem się jako autor tego wstydzić, czy być dumnym. Szum zawsze kojarzył mi się z lasem, parkiem, w każdym bądź razem drzewostanem czyli dobrze. Co do czytania, uznaję obie metody: wolną oraz szybką, a z jednej czwartej przeczytanych książek pamiętam jakieś szczegóły, resztę zapominam, więc chyba nie jest u mnie najgorzej. Co do ładowania kawałka bądź całości, nie wypowiem się, bo to indywidualna sprawa każdego mężczyzny.

[ Dodano: Nie 20 Mar, 2016 ]
szopen pisze:
Keek pisze: Ciekawi mnie jeszcze dlaczego kiedyś było HWDP a teraz CHWDP. Może to C to cały?
Bo to się pisze przez CH. Kiedyś "ch" i "h" wymawiało się inaczej, jeszcze wniektórych gwarach jest różnica, i ten wyraz właśnie wymawiało się przez "ch" (czyli bodajże bezdźwięcznie) a nie "h" (czyli, o ile dobrze pamiętam, dźwięcznie).
Dodam jeszcze tylko od siebie, że kiedyś zamiast twardego, prostego, wszystkim łatwo wpadającego w ucho "Policja" używano " Pachołkowie starościńscy", ale to było dawno, dawno temu i obecnie "to" piszemy przez "ch", a na stróżów prawa mówimy policjanci.

23
Trochę tam w tej ichniej dyżurce posiedziałem, karczując słowa, ale dalej nic nie widzę. Owszem wulgaryzmy wyrastają gdzieniegdzie, albo błędy się rzucają w oczy, ale mgła, Panie, słów gęstwina, wtrącenia, trzeba się przeciskać.
Moja rada - bierz maczetę i zrób tu trochę luzu.

Pozdrawiam,
BzK
nogaboga.pl

24
Balibor pisze:Trochę tam w tej ichniej dyżurce posiedziałem, karczując słowa, ale dalej nic nie widzę. Owszem wulgaryzmy wyrastają gdzieniegdzie, albo błędy się rzucają w oczy, ale mgła, Panie, słów gęstwina, wtrącenia, trzeba się przeciskać.
Moja rada - bierz maczetę i zrób tu trochę luzu.

Pozdrawiam,
BzK
Ba, zgadzam się z Tobą. Cała moja dotychczasowa twórczość to przedzieranie się przez dżunglę bełkotu, ale wierz mi, są Czytelnicy, którzy uwielbiają takie wędrówki. Może to i wąskie grono wielbicieli, ale jest w nim sporo wyjątkowych egzemplarzy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”