Świnie (wspomnienie)

1
W zimie dzień jest krótki, ale drogą naftę do lampy trzeba oszczędzać. Wioski kładły się więc wcześnie spać, krótko po nadejściu zmierzchu. Schowała się pod pierzyny i rodzina Janka, zapadła w mocny sen. Nie dospała do rana.
W środku nocy wyrwał ich ze snu kwik świń. Złodzieje, ani chybi złodzieje! Gospodarz zerwał się z łoża pierwszy, krzyknął do synów:
– Staszek, Janek, szybko! Za widły, daleko ze świniami nie uciekną!
Bracia wyskoczyli z ciepłych wyrek, narzucili na siebie kurtki, ojciec kożuch na nocną koszulę; w pośpiechu wzuli buty i w trójkę wyskoczyli z chałupy. Dobiegli pędem do stodoły, chwycili widły i wpadli do chlewu. Jeden z kojców otwarty, nie ma dwóch świń, oż kurwa!
Zauważyli poświatę księżyca przenikającą do wnętrza przez naruszone deski w tylnej ścianie chlewu. A huncwoty! Tędy włamali się, skurczybyki! Jeszcze słychać kwik świń, złodzieje nie zdążyli więc ujść zbyt daleko.
Ojciec pierwszy przecisnął się przez otwór w ścianie, za nim jego synowie. Rozejrzeli się po zaśnieżonym polu, ale nikogo obcego ani świń nie zobaczyli. W tym momencie z boku doszedł ich ponowny kwik świń. Odwrócili głowy i... wpierw zostali zaskoczeni widokiem, ale za chwilę bracia wybuchnęli głośnym śmiechem. Kilka metrów od nich, pod ścianą stajni, zobaczyli „ukradzione” dwie świnie. Co chwila kwiczały, próbując się podnieść. Która już stanęła na nogach, to zachybotała się na boki i znowu przewracała.
– Tata, zobacz, jak próbują wstać! Dobrze się doprawiły – krzyknął Janek.
– Tego jeszcze nie pamiętam, jak żyję – odparł ojciec, również śmiejąc się. – Ale bierzcie je do chlewu, bo całą wieś obudzą.
– Musiały wyczuć żarcie, to się dorwały. Ale że deski wypchały!
– Musowo były słabo przybite. Albo ktoś kojca nie zamknął. Dobra, chwytajcie je, bo się rozniesie. I zabijcie tę dziurę!
Bracia chwycili świnie za uszy i zaczęli ciągnąć do chlewu. Mimo że było to tylko kilka metrów, natrudzili się. Prawie sto kilo żywej wagi nie jest łatwo prowadzić, jeżeli żywizna nie może się utrzymać na nogach i co chwila przewraca. Wreszcie przepchali je, dalej kwiczące, przez dziurę w ścianie chlewu. Staszek zaczął zaganiać je do kojca. Janek w tym czasie ponownie przybił wyrwane deski..
Po uporaniu się z pijanymi świniami i naprawieniu ściany wszyscy wrócili do domu, ciągle zaśmiewając się do łez.
– Dobra, idziemy spać – zawyrokował ojciec. – Jakby kto pytał na wsi, to nie wiemy. Świnie pewnie się pogryzły.
– Tata, wypijmy po małym. Rozgrzać się trza – odezwał się Staszek.
– A, to przynieś. Senność mnie też jakoś odeszła.
Ojciec nalał do trzech szklaneczek. Wypili, zakąsili.
– Który to wylał fuzle za stajnią, co? – Ojciec jeszcze co chwila krztusił się ze śmiechu.
– A tam. Ja. Gdzieś musiałem. – Janek machnął ręką. – Naleję, tata, jeszcze jednego.
– Nalej. To na drugi raz sam będziesz świnie łapał.
– Sprawdzę deski w chlewie, jak będę wylewał. – Janek przysunął napełniony stakanik do ojca.
– To od razu sprawdź i w stajni. – Staszek z rozmachem klepnął młodszego brata w plecy. – Bo jak konie wyczują i zeżrą, to pół wsi w galopie rozniosą. Batem nie zagnasz.
– Te, jak cię walnę! Babę swoją klep!
– Starszego, młokosie? I nie krzycz po próżnicy, bo sam wieś pobudzisz. Nalewaj, bo wódka stygnie.
– Dobra, jeszcze po jednym i idziemy spać. Po pijaku znowu jakieś głupie pomysły przyjdą wam do głowy, jak łońskiego roku. W zimie mało roboty, to was ponosi. – Ojciec na wspomnienie ubiegłorocznego zdarzenia mimo woli znowu się roześmiał.
– Mówisz ojciec o tym wozie? – Młodszy z synów też mu zawtórował.
– O wozie, a jakby. Co ci wtedy, Janek, strzeliło do głowy?
– E tam, tata. Trochę śmiechu było rano.
– Janek i jego koledzy to jeszcze. Mleko mają pod nosem. Ale żeś ty, Staszek, poszedł wtedy z nimi? Poważnyś chłop, żonaty, trzydzieści lat na karku i dałeś się.
– Ojciec, sam mówiłeś, że za młodu też to robiliście – odparł z uśmiechem starszy z braci. – Stary jeszcze nie jestem, ździebko z Jankiem wypiliśmy, to i humor był.
– A mówiłem, mówiłem. – Ojciec na wspomnienie swoich młodych lat aż klepnął się z uciechą po udach. – Rozbieraliśmy też jakiemuś gospodarzowi wóz, chowaliśmy w częściach po kątach. Jak rano dał na rozgrzewkę, to mu znów cały złożyliśmy.
– No i my tak. Tradycję trza podtrzymać. – Staszek, jak młodzieniaszek, filuternie uśmiechnął się i dla zaakcentowania podniósł palec do góry.
– Wy tak?! Toście nie tylko Błażejowi rozebrali w nocy wóz, ale wciągnęli wszystko po drabinie na dach stodoły i tam złożyli!
– No! Cudnie było, jak rano wylazł z chałupy i rozwrzeszczał się, że mu wóz ukradli! A jak zobaczył wóz na dachu... – Janek roześmiał się gromko na wspomnienie miny Błażeja. – Cała wieś się zbiegła i dziwowała! Przyniósł co nieco, to i wóz mu znów rozebraliśmy i ściągnęliśmy.
– Nie wrzeszcz tak, mówiłem – uciszył syna ojciec. – Dobrze, że wpierw ściągnęliście, a potem dał wam gorzałki. Inaczej wóz by został na dachu, a wy pod stodołą.
– Ojciec, jeszcze po jednym?
– Macie pomysły. Co w tym roku wymyślicie? Świnie uchlejecie i na dach wciągniecie? Dobra, ostatni i do wyrek. Późno już.
Ojciec podniósł stakanik do ust, wypił i wstał z krzesła. Na odchodne pogroził dobrotliwie Jankowi::
– Jak mi jeszcze raz tak wywalisz fuzle, to sam je zeżresz, a my wino wypijemy.
– A gdzie miałem tachać butle?
– Sąsiadowi wyrzuć. Niech też ma frajdę. No, spać.
– Ojciec, ostatniego, co?
– Był ostatni. Jutro wcześnie robota. Bić trzeba.
Bracia tęsknie spojrzeli na niedokończoną butelkę, ale co rodziciel rzekł, to rzecz święta. Udali się na spoczynek.
* * *
Świnie już wcześniej zasnęły. Miały niespodziewaną, prawdziwą ucztę. Nieprzywykłe, a zachowały się po niej, jak czasem człowiek. Można rzec, że w pewnym sensie na chwilę uczłowieczyły się.
Dla jednej z nich była to pierwsza i już ostatnia uczta w życiu. Jutro bić trzeba...
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.

Świnie (wspomnienie)

2
Moim zdaniem tekst jest napisany słabym językiem. Używasz mało złożonych zdań. Dodatkowo w narracji mieszasz polski z gwarowymi wstawkami, które mogłyby być użyte jako kwestie. Czasami przy dialogu brakuje opisów, przez co łatwo pogubić się kto mówi daną kwestię. Sama historyjka ok, ale przedstawiona raczej słabo. Ogólnie postaraj się zadbać o płynność tekstu, bo póki co jest on bardzo toporny. (ze względu na masę pojedynczych zdań) :)

Świnie (wspomnienie)

3
Hardy pisze:W zimie dzień jest krótki, ale drogą naftę do lampy trzeba oszczędzać. Wioski kładły się więc wcześnie spać, krótko po nadejściu zmierzchu. Schowała się pod pierzyny i rodzina Janka, zapadła w mocny sen. Nie dospała do rana.
W środku nocy wyrwał ich ze snu kwik świń. Złodzieje, ani chybi złodzieje! Gospodarz zerwał się z łoża pierwszy, krzyknął do synów:
– Staszek, Janek, szybko! Za widły, daleko ze świniami nie uciekną!
Bracia wyskoczyli z ciepłych wyrek, narzucili na siebie kurtki, ojciec kożuch na nocną koszulę; w pośpiechu wzuli buty i w trójkę wyskoczyli z chałupy. Dobiegli pędem do stodoły, chwycili widły i wpadli do chlewu. Jeden z kojców otwarty, nie ma dwóch świń, oż kurwa!
Zauważyli poświatę księżyca przenikającą do wnętrza przez naruszone deski w tylnej ścianie chlewu. A huncwoty! Tędy włamali się, skurczybyki! Jeszcze słychać kwik świń, złodzieje nie zdążyli więc ujść zbyt daleko.
Ojciec pierwszy przecisnął się przez otwór w ścianie, za nim jego synowie. Rozejrzeli się po zaśnieżonym polu, ale nikogo obcego ani świń nie zobaczyli. W tym momencie z boku doszedł ich ponowny kwik świń. Odwrócili głowy i... wpierw zostali zaskoczeni widokiem, ale za chwilę bracia wybuchnęli głośnym śmiechem. Kilka metrów od nich, pod ścianą stajni, zobaczyli „ukradzione” dwie świnie. Co chwila kwiczały, próbując się podnieść. Która już stanęła na nogach, to zachybotała się na boki i znowu przewracała.
– Tata, zobacz, jak próbują wstać! Dobrze się doprawiły – krzyknął Janek.
– Tego jeszcze nie pamiętam, jak żyję – odparł ojciec, również śmiejąc się. – Ale bierzcie je do chlewu, bo całą wieś obudzą.
– Musiały wyczuć żarcie, to się dorwały. Ale że deski wypchały!
– Musowo były słabo przybite. Albo ktoś kojca nie zamknął. Dobra, chwytajcie je, bo się rozniesie. I zabijcie tę dziurę!
Bracia chwycili świnie za uszy i zaczęli ciągnąć do chlewu. Mimo że było to tylko kilka metrów, natrudzili się. Prawie sto kilo żywej wagi nie jest łatwo prowadzić, jeżeli żywizna nie może się utrzymać na nogach i co chwila przewraca. Wreszcie przepchali je, dalej kwiczące, przez dziurę w ścianie chlewu. Staszek zaczął zaganiać je do kojca. Janek w tym czasie ponownie przybił wyrwane deski.
Po uporaniu się z pijanymi świniami i naprawieniu ściany wszyscy wrócili do domu, ciągle zaśmiewając się do łez.
Hardy, do tego momentu jakoś może być. Dalej, rozmowa w chałupie ojca z synami przy flaszce jest sztuczna jak proteza w szklance.

Książki wydajesz, tak? W selfie, bo w selfie, początki są różne, ale są. Na targi jeździsz, tak? Z literaturą jesteś za pan brat. Skąd tyle i takich niedopatrzeń?

To nie jest Twoje najlepsze opowiadanie, ale też nie najsłabsze. Wrzuć "Ansambl" to o koncercie na wschodzie.
Może któryś z weryfikatorów weźmie pod lupę.

Świnie (wspomnienie)

4
Orly pisze: Moim zdaniem tekst jest napisany słabym językiem. Używasz mało złożonych zdań. Dodatkowo w narracji mieszasz polski z gwarowymi wstawkami, które mogłyby być użyte jako kwestie. Czasami przy dialogu brakuje opisów, przez co łatwo pogubić się kto mówi daną kwestię. Sama historyjka ok, ale przedstawiona raczej słabo. Ogólnie postaraj się zadbać o płynność tekstu, bo póki co jest on bardzo toporny. (ze względu na masę pojedynczych zdań) :)
Pojedyncze zdania? - Nie.
Ktoś się może zgubić przy dialogach? - nie.
Reszta to kwestia gustu.
Warto przemyśleć komentarz przed wstawieniem.

Added in 6 minutes 41 seconds:
brat_ruina pisze:
Hardy, do tego momentu jakoś może być. Dalej, rozmowa w chałupie ojca z synami przy flaszce jest sztuczna jak proteza w szklance.

Książki wydajesz, tak? W selfie, bo w selfie, początki są różne, ale są. Na targi jeździsz, tak? Z literaturą jesteś za pan brat. Skąd tyle i takich niedopatrzeń?

To nie jest Twoje najlepsze opowiadanie, ale też nie najsłabsze. Wrzuć "Ansambl" to o koncercie na wschodzie.
Może któryś z weryfikatorów weźmie pod lupę.
Brat_ruina
Tak, za dużo tych "świń". Z dialogów nie usunę, ale w narracji poprawię tam, gdzie można. Dzięki.
Natomiast rozmowa ojca z synami (przy flaszce) nie jest sztuczna; całość jest autentykiem, wspomnieniem. Jako oddzielne opowiadanie może razi, wystarczyłyby same "świnie", ale połączone jest w cykl.
Pozostałe pytania nie dotyczą opowiadania.
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.

Świnie (wspomnienie)

5
Masz fatalne dysonanse, np.:

"Co w tym roku wymyślicie? Świnie uchlejecie i na dach wciągniecie? Dobra, ostatni i do wyrek."

Z jednej strony języka "uchlejecie", z drugiej "wyrek, jakbyś pisał dla dzieci :) (pomijając fakt, że one już od dawna nie używają takiego słowa, a przynajmniej w tej formie.)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Świnie (wspomnienie)

6
No te zdania nie są jednak dobre ze względu na toporną budowę i brak melodyki.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Świnie (wspomnienie)

8
Może źle powiedziałem z tymi zdaniami pojedynczymi... raczej chodzi mi o ogólną płynność tekstu. Przeczytaj go sobie na głos i już w pierwszym akapicie widać, że źle się to czyta. Niby są tam zdania złożone, ale tak sklejone, że czyta się to "kawałkami"
Hardy pisze: Bracia chwycili świnie za uszy i zaczęli ciągnąć do chlewu. Mimo że było to tylko kilka metrów, natrudzili się. Prawie sto kilo żywej wagi nie jest łatwo prowadzić, jeżeli żywizna nie może się utrzymać na nogach i co chwila przewraca.
To też tak takie pokrojone.

Z dialogiem miałem ten problem, że są w nim trzy osoby, przy czym różnicę między Jankiem, a Staszkiem poznajemy dopiero w połowie. Więc zanim to poznajemy właściwie wszystko jedno czy daną kwestię mówi Staszek, czy Janek, bo obaj to dla nas po prostu "synowie tego rolnika".

Świnie (wspomnienie)

9
Romek Pawlak pisze: Masz fatalne dysonanse, np.:

"Co w tym roku wymyślicie? Świnie uchlejecie i na dach wciągniecie? Dobra, ostatni i do wyrek."

Z jednej strony języka "uchlejecie", z drugiej "wyrek, jakbyś pisał dla dzieci :) (pomijając fakt, że one już od dawna nie używają takiego słowa, a przynajmniej w tej formie.)
W tym sęk, że są to wspomnienia kogoś jeszcze z czasów wojny, i opowiadał używając m. in. "uchlejecie" i "wyrka". Nie piszę dla dzieci, nie zmienię też stylu wypowiedzi. Chcę zachować słownictwo na tyle, na ile można.

Added in 1 minute 34 seconds:
Navajero pisze: No te zdania nie są jednak dobre ze względu na toporną budowę i brak melodyki.
Cóż, każdy ma swoje odczucia i styl. I tak będę jeszcze kilkakrotnie czytał; poprawię, gdzie można. Dzięki za opinię.

Added in 1 minute 37 seconds:
Zwodzisia Trąbisia pisze: Opowieść jest bardzo przewidywalna i moim zdaniem, za mało w niej emocji opowiadającego Wspomnienie budzi różne odczucia, a tu ich nie dostrzegam☺.
Przyjmuję, ale to nie jest fantasy, tylko miniony real. Dzięki za komentarz.

Added in 3 minutes 8 seconds:
Orly pisze:

Z dialogiem miałem ten problem, że są w nim trzy osoby, przy czym różnicę między Jankiem, a Staszkiem poznajemy dopiero w połowie. Więc zanim to poznajemy właściwie wszystko jedno czy daną kwestię mówi Staszek, czy Janek, bo obaj to dla nas po prostu "synowie tego rolnika".
Nie; cały czas wiadomo, kto mówi. Jeżeli nie ma w dialogu narracji, to wiadomo, że rozmawiają dwie znane już osoby. Kiedy Staszek włączył się do rozmowy, został wymieniony w narracji.
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.

Świnie (wspomnienie)

10
Mylisz się, narrator, który nie jest ojcem, też używa tego słowa:
Hardy pisze: Bracia wyskoczyli z ciepłych wyrek, narzucili na siebie kurtki, ojciec kożuch na nocną koszulę; w pośpiechu wzuli buty i w trójkę wyskoczyli z chałupy.
Alle twoje konie, twój wóz, prowadź dokąd chcesz :)

Added in 1 minute 9 seconds:
PS. Nie piszesz też reportażu, a nawet tam nie ma odwzorowania rzeczywistości 1:1 :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Świnie (wspomnienie)

11
Romek Pawlak pisze: Mylisz się, narrator, który nie jest ojcem, też używa tego słowa:
Hardy pisze: Bracia wyskoczyli z ciepłych wyrek, narzucili na siebie kurtki, ojciec kożuch na nocną koszulę; w pośpiechu wzuli buty i w trójkę wyskoczyli z chałupy.
Alle twoje konie, twój wóz, prowadź dokąd chcesz :)
Tu masz rację, zmienię narracyjne "wyrka" na coś zwykłego do leżenia ;)
Zmieniłem też te cholernie namnożone świnie, które "podłożył" mi brat_ruina. Zmieniły się w synonimy, chociaż mało ich. Trochę innych błędów też poprawiłem. Przy każdym kolejnym czytaniu coś się wyłapie.
Oczywiste, że piszę "na kanwie".
Dzięki.
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron