Można zauważyć, że ludzie też mają tą tajemną siłę, która sprawia, że sporo dzieje się wokół nas, jesteśmy środkiem czegoś, przyciągamy do siebie rzeczy i osoby.
Oczywiście, nie mamy tak silnej grawitacji, żeby choćby zwracać w swoją stronę planety, chociaż niektórzy kuszą się o przekonanie, że to oni przyciągnęli do siebie Ziemię. A prawda jest taka, że jedyną ziemią jaką przyciągnęli, jest gleba i to jeszcze nie zawsze – tylko w okolicznościach upadku. Pytanie, czy starczy im godności, by się otrzepać.
Niektórzy oddziałują silnie. Przyciągają gwiazdy, nieraz świecąc jak one. Co prawda trudno porównywać Millera do Słońca, ale gwiazda jak się patrzy...
Są też ludzie emanujący antygrawitacją. Takie osoby rozpoznać można po ciągłym upuszczaniu przedmiotów, gubieniu wszystkiego i roztargnieniu mało twórczym.
Jak więc widać, różne osoby przyciągają z różną siłą i, w odróżnieniu od grawitacji Ziemskiej, wielkość fizyczna nie ma na to większego wpływu. Tak więc niewskazane jest celowe obżeranie się w celu uzyskania popularności. Można uzyskać odwrotne efekty. Jeśli naprawdę zależy ci na uznaniu – skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.
Ale uważaj, bo ludzie mający grawitację nad przeciętną mają ciągoty do zrzeszania ludzi. Sekty to tanie i wygodne rozwiązanie. Oczywiście tylko dla lidera. Poza tym z przyciąganiem łatwo można wpakować się w narkotyki, precedensy polityczne i problemy z Anną Marią Wesołowską.
To ja już wolę skafander antygrawitacyjny...
Od autorki:
To taki bardziej felieton z przemyśleniami prawie, że bzdurnymi, a jednak...
No mniejsza.
Bierzcie ten tasak :>
Nine Edit: Bardzo proszę o poprawne tytułowanie tekstów, wraz z opisem w ramkach. Happy month powoli dobiega końca.
