Świątecznie

1
WWWOd autostrady między Magdeburgiem a Hannoverem wjeżdżam w wąską landówkę dwieście czternaście. Przed Celle wtaczam się w zagłębie przydrożnej prostytucji, strefę niemieckich "kurwich dołów". Powoli, czternastym biegiem, przy tysiacu dwustu obrotach nie przekraczam sześćdziesiątki na prędkościomierzu. Zmierzcha, jest mokro i ślisko. Cichy świst turbiny silnika akompaniuje radiu, leci Morgen kommt der Weihnachtsmann - Już?!
WWWNo tak. U dziewczyn też świąteczny klimat, kampery i przyczepy obwiesiły bożonarodzeniowymi ozdobami, mrugają ciepło choinkowe światełka. Ładnie tak, można by rzec - przytulnie. Domowo. Żal naszych, co stoją na mrozie zziębnięte, przytupując dla rozgrzewki. Niby ta sama Europa, ale tu jakby inna.

WWWDocieram do magazynu. Nadaje się bardziej do rozbiórki, niż do składowania żywności. Ruina. Zawilgocone mury, popękane ściany, smród stechlizny. Po placu biegają dwa jamniki, oświetlenie reflektorami weryfikuje diagnozę; to szczury. Pokaźne sztuki. Cóż, futrzak to futrzak, zatem nie odwołuję imion – Hans i Rudolf – jakimi zdążyłem je już ochrzcić. Rzucam trochę chleba, ale gardzą poczęstunkiem. Pewnie chipsy z magazynu smakują dużo lepiej.

WWWCiemno jak w dupie. Mogliby zainwestować przynajmniej w oświetlenie. Przy rampie stoją dwa tiry, teraz jeden odjeżdża, ale toczy się tylko kilka metrów. Idę.
WWW- Długo będziesz tu stał? Muszę wpiąć się pod rozładunek.
WWW- Nie, chwilę tylko, muszę zrobić sobie robotę – odpowiada tamten zachrypniętym głosem.
WWW- Ok. Jak musisz, to musisz. Powodzenia...

WWWKażdy chce żyć, paliwko mus utoczyć, może na gołej pensji nie wyciąga.

WWWUstawiam się do wjazdu pod rampę. Wsteczny bieg włącza halogeny z tyłu i po obu stronach naczepy. No i widzę w lusterku. Z jednego tira po prawej ciurkiem, do kanistra, płynie ropa, przy drugim, tym po lewej - ona klęczy przed nim i robi, nie, to raczej on jej głową robi sobie dobrze. Co za miejsce. Niby ta sama Europa, ale tu jakby inna.

WWWI co ja tu robię między nimi - liczę słowa? Na to wychodzi. Cholera, już dawno przekroczyłem setkę. Chrzanić sztywny gorset formy. Dzisiaj się nie zmieszczę.

WWW Kling Glöckchen klingelingeling

Świątecznie

5
Przed Celle wtaczam się w zagłębie

to brzmi ciut nienaturalnie - pewnie związek frazeologiczny nie styka.

"kurwich dołów".

u nas się mówi raczej zdrobniale "kurwi dołek"


Powoli, czternastym biegiem, przy tysiacu dwustu obrotach nie przekraczam sześćdziesiątki na prędkościomierzu.

to brzmi nienaturalnie - ale chyba może zostać jako przykład slangu zawodowego

U dziewczyn też świąteczny klimat, kampery i przyczepy obwiesiły bożonarodzeniowymi ozdobami, mrugają ciepło choinkowe światełka. Ładnie tak, można by rzec - przytulnie. Domowo. Żal naszych, co stoją na mrozie zziębnięte, przytupując dla rozgrzewki. Niby ta sama Europa, ale tu jakby inna.

tu nie załapałem - w sensie niemry sowie siedzą w kamperach i wabią światełkami a polskie stoją przed ich kamperami na mrozie, czy może w Polsce stoją na mrozie?

Po placu biegają dwa jamniki, oświetlenie reflektorami weryfikuje diagnozę; to szczury.

oświetlenie weryfikuje diagnozę - ciekawe zestawienie - ale czepię się podobnie jak Romek.
fajny eksperyment językowy ale chyba ciut nie wyszedł...

Wsteczny bieg włącza halogeny z tyłu i po obu stronach naczepy.


tu sie Romek czepił a ja bym zostawił jako przykład ubarwienia tekstu przez "szoferacki slang zawodowy" ;)

Z jednego tira po prawej ciurkiem, do kanistra, płynie ropa, przy drugim, tym po lewej

rozbij te dwa tiry na dwa albo i cztery zdania - bo mi się splatało że ropa płynie z jednego do drugiego.
i może coś że rurką spuszcza - albo ciut technicznie - bo wygląda jakby bezpośrednio z baku? do kanistra (to możliwie technicznie?)

*

ale zasadniczo ok.
mieściłbyś się w górnych 10% tego co do mnie ludzie wysyłają...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”