Bajka na dobrą noc

1
Wchodzę na wery, a tu słodko i wesoło. Zwątpiłam, czy wrzucać tekst, który dziś mi się napisał, bo powiedzieć, że zepsuję nim nastrój, to nic nie powiedzieć. Trudno. Po tym wstępie kto zechce, ten zrezygnuje. ;)
PS przepraszam za zapis (brak wyjustowania i akapitów), ale wstawiam tekst w trudnych warunkach.

Agatka leżała już w łóżku, w piżamie i z czystą buzią. Nie przyszło jej do głowy, żeby zastanowić się, dlaczego Babcia ma na sobie spódnicę i sweter, a na nim obowiązkowy fartuch, a więc wciąż jest "w stroju służbowym" i w dodatku nadal na nogach. Dziś już wie, że kiedy dzieci kładą się do łóżka, dla dorosłych rozpoczyna się druga część dnia. No więc Agata była już gotowa do spania, umyta i po paciorku, światło lampki nocnej barwiło pokój odcieniami sepii. Widziała nad sobą twarz Babci z trochę za dużym nosem, bo podobno rośnie przez całe życie, a prawie każdy w ich rodzinie ma wydatny nos chyba od urodzenia, więc co dopiero na starość. Babcia nachylała się nad dziewczynką, czasem patrzyła w jakiś kąt, może na okropną fototapetę, może w ciemność i zaczynała opowiadać. Mała najbardziej lubiła bajkę, która zaczynała się od słów:

"Był sobie dziad i baba,
bardzo starzy oboje,
ona kaszląca i słaba,
on skulony we dwoje."

Mieli chatkę z jednym oknem i jednym do niej "wchodem". Żyli sobie szczęśliwie, dopóki nie zaczęli się kłócić, kto z nich umrze pierwszy. Sprzeczka niezwykle bawiła Agatkę, to przecież śmieszne ścigać się w maratonie do śmierci. Szczególnie, że w tej sytuacji wyjątkowo wygrywa przegrany. W końcu staruszkowie byli bliscy porzucenia domu, ale na szczęście z kłopotu wybawiła ich sama kostucha, która pewnego dnia po prostu zapukała do drzwi. Stała i stała, pukała i pukała, czekała i czekała, a oni próbowali się ukryć i za nic w świecie nie zamierzali otwierać. W końcu zmuszona była wejść kominem. I na tym bajka się kończyła.

Być może dlatego, że autor nie zrelacjonował, jak śmierć wypełniła swoje obowiązki, a może dlatego, że wydawała się ona taka sprytna - mała słuchaczka bardzo jej kibicowała. Każdego wieczoru, gdy Babcia się nad nią nachylała, ona prosiła o tę właśnie bajkę. Słuchała o zmaganiach staruszków i trzymała kciuki za łebską bohaterkę. Od nowa i od nowa. Bo treść w bajce ma mniejsze znaczenie niż samo opowiadanie. Chciała, żeby Babcia po prostu mówiła.

Kilka lat temu po raz pierwszy w życiu Agaty śmierć weszła kominem do jej domu, a dorosła już kobieta w końcu poznała dalszy ciąg opowieści. To jasne, że śmierć długo omijała ich rodzinę, ale może właśnie dlatego jej przyjście było takie spektakularne. Nie wiadomo, czy Babcia ścigała się ze swoim mężem, ale wygrała z nim o 30 lat. Po jej odejściu Agata zrozumiała, że te 30 lat wdowieństwa to takie zwycięstwo, którego nigdy nie chciałoby się zdobywać. Bo właściwie co jest lepsze: przegrać, wygrać, czy w ogóle nie podejmować rękawicy? A jeśli to ostatnie, to niech ktoś jej powie, jak tego dokonać.

Dziś, kiedy siąpi deszcz, a Agata przygląda się zimnej, błyszczącej płycie, po raz niewiadomo który odczytując datę swojego zwycięstwa i jednocześnie porażki Babci, nie ma do powiedzenia niczego mądrego. Czuję się pusta i obojętna, bo bezsilność też w końcu mija, a wtedy nie zostaje już nic. Agata jest pewna jednego: że nie będzie opowiadać tej bajki swoim dzieciom, bo historia musiałaby mieć dalszy ciąg. Musiałaby mówić o tym, co czuje Pan Cogito, obserwując zmarłego przyjaciela. Co myśli, kiedy zamiast przyjaciela, widzi pustą, kruchą skorupę. Kiedy zaczyna rozumieć, że w niej ukrywał się błysk oka, ciepło dłoni i uśmiech. Co gorsza, ta opowieść musiałaby wywołać pytanie, dokąd odeszły błysk, ciepło i uśmiech oraz słowo i myśl.
To nie byłaby odpowiednia bajka na dobrą noc.
"Moje znaki szczególne
to zachwyt i rozpacz."
W. Szymborska

Bajka na dobrą noc

2
Nigdy nie wątp, czy wrzucać tekst. Tak sobie myślę, że czy wesoły, czy smutny, poważny, czy o pierdołach to chyba każdy tekst ma swoją wartość, przynajmniej dla autora ;) . Nawet jeśli jest ona tak mizerna jak w moim. Wrzuciłam swój wesoły dla odreagowania pewnych spraw, o których mówi Twój tekst. Jutro żegnam swoją przyjaciółkę. Nie ścigała się...
Katka pisze: Kilka lat temu po raz pierwszy w życiu Agaty
Czyta mi się... Kilka lat później... Ale pewnie się mylę. ;)
Przeczytałam z zainteresowaniem i z zamyśleniem. Pozdrawiam i życzę powodzenia :)
Ostatnio zmieniony pt 12 kwie 2019, 23:44 przez Gelsomina, łącznie zmieniany 1 raz.

Bajka na dobrą noc

5
D*pa ze mnie a nie krytyk, więc proszę podchodzić do mojej oceny z rezerwą :P
Katka pisze: Nie przyszło jej do głowy, żeby zastanowić się, dlaczego Babcia ma na sobie spódnicę i sweter, a na nim obowiązkowy fartuch, a więc wciąż jest "w stroju służbowym" i w dodatku nadal na nogach.
To zdanie wydaje mi się jakieś takie pokręcone... Moźe lepiej byłoby je rozbić?
Katka pisze: No więc Agata była już gotowa do spania,
To "No więc" mnie boli :p
Katka pisze: Agatka leżała już w łóżku, w piżamie i z czystą buzią. Nie przyszło jej do głowy, żeby zastanowić się, dlaczego Babcia ma na sobie spódnicę i sweter, a na nim obowiązkowy fartuch, a więc wciąż jest "w stroju służbowym" i w dodatku nadal na nogach. Dziś już wie, że kiedy dzieci kładą się do łóżka, dla dorosłych rozpoczyna się druga część dnia. No więc Agata była już gotowa do spania, umyta i po paciorku, światło lampki nocnej barwiło pokój odcieniami sepii.
Trzecie i czwarte zdanie w ogóle bym wycięła. taki nagły skok w teraźniejszośc, potem znowu powrót do przeszłości, w dodatku po jednym zdaniu przypomnienie, że Agata była umyta i w ogóle... wydaje mi się, że nie dość, że jest zbędne, to naprawdę nie brzmi dobrze.
No i narrator. Czasami jest taki naiwny i niewinny. Mogłabym pomyśleć, że to specjalnie, bo odnosi się do odczuć małej dziewczynki, ale wydaje się być w tym jednak taki... niekonsekwentny.
Katka pisze: Żyli sobie szczęśliwie, dopóki nie zaczęli się kłócić, kto z nich umrze pierwszy. Sprzeczka niezwykle bawiła Agatkę, to przecież śmieszne ścigać się w maratonie do śmierci. Szczególnie, że w tej sytuacji wyjątkowo wygrywa przegrany.
A nie chodzi właśnie o to, że wtedy tego nie rozumiała? Czy na pewno więc powinno być tam to drugie zdanie?
Katka pisze: Dziś, kiedy siąpi deszcz, a Agata przygląda się zimnej, błyszczącej płycie, po raz niewiadomo który odczytując datę swojego zwycięstwa i jednocześnie porażki Babci, nie ma do powiedzenia niczego mądrego.
"Kolejny", zamiast "nie wiadomo który", zabrzmi chyba lepiej. A jak nie, to brakuje spacji ;)
Katka pisze: Musiałaby mówić o tym, co czuje Pan Cogito, obserwując zmarłego przyjaciela.
Nie wiem, czy w ogóle pasuje mi to porównanie... a na pewno nie pasuje mi do tego tekstu.

Generalnie może i byłaby to fajna miniaturka... ale wykonanie według mnie słabe. Jako osoba zielona w temacie podsumuję tylko: jakoś mi to nie gra to to.

Bajka na dobrą noc

6
tosia pisze: D*pa ze mnie a nie krytyk, więc proszę podchodzić do mojej oceny z rezerwą :P
przesadna skromność ;)
Katka pisze: Nie przyszło jej do głowy, żeby zastanowić się, dlaczego Babcia ma na sobie spódnicę i sweter, a na nim obowiązkowy fartuch, a więc wciąż jest "w stroju służbowym" i w dodatku nadal na nogach.
To zdanie wydaje mi się jakieś takie pokręcone... Moźe lepiej byłoby je rozbić?
Racja.
No i narrator. Czasami jest taki naiwny i niewinny. Mogłabym pomyśleć, że to specjalnie, bo odnosi się do odczuć małej dziewczynki, ale wydaje się być w tym jednak taki... niekonsekwentny.
Bo czasem dochodzi do głosu perspektywa dziecka, czasem dorosłego. Namieszałam. :ups:
Katka pisze: Żyli sobie szczęśliwie, dopóki nie zaczęli się kłócić, kto z nich umrze pierwszy. Sprzeczka niezwykle bawiła Agatkę, to przecież śmieszne ścigać się w maratonie do śmierci. Szczególnie, że w tej sytuacji wyjątkowo wygrywa przegrany.
A nie chodzi właśnie o to, że wtedy tego nie rozumiała? Czy na pewno więc powinno być tam to drugie zdanie?
Masz rację. Dodałam to ostatnie zdanie podczas redakcji i chyba niesłusznie.
Generalnie może i byłaby to fajna miniaturka... ale wykonanie według mnie słabe. Jako osoba zielona w temacie podsumuję tylko: jakoś mi to nie gra to to.
Ok. Biorę to sobie do serca, żeby ćwiczyć warsztat. Dziękuję za opinię i poświęcony czas. <3
"Moje znaki szczególne
to zachwyt i rozpacz."
W. Szymborska
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”