zabierz mnie i naucz dotykać bólu
już potrafię wpadać pod rozpędzony pociąg
lawirować na cienkiej linie
nawet patrzeć gdy spadają płatki śniegu
czyste jak wspomnienie
tańczyłam na twoim pogrzebie
nie było to trudne
tę piosenkę miałam w żyłach
popłynęła w eter później zasypałam
kamieniami
uderzały raz za razem jak wskazówki zegara
gładziły nierówny bruk
zasypiały nad ranem
kiedy poduszka była mokra od samotności
wtedy przechodziłeś na drugą stronę
czasu
którego nie mieliśmy
pięć minut zza zakrętu
2W swoich utworach - w tym także - lubisz nurzać się w cierpieniu.
Nie przemawia do mnie ta estetyka, zarówno ze względu na tematykę co i wykonanie.
W odbiorze przeszkadza mi zaburzona rytmika, wybrane przez Ciebie frazowanie a przede wszystkim rodzaj i jakość używanych metafor :
Nie będę pisać co należałoby poprawiać - bo mogłabym wypisać to samo, co przy poprzednich Twoich wierszach.
Nie jestem, jak widać, odbiorcą Twoich wierszy, nie docierają do mnie, nie budzą emocji ani dają przyczynku do zastanowienia.
Znajdą się zapewne inni - do których trafisz.
Tego życzę.
Nie przemawia do mnie ta estetyka, zarówno ze względu na tematykę co i wykonanie.
W odbiorze przeszkadza mi zaburzona rytmika, wybrane przez Ciebie frazowanie a przede wszystkim rodzaj i jakość używanych metafor :
Nie będę pisać co należałoby poprawiać - bo mogłabym wypisać to samo, co przy poprzednich Twoich wierszach.
Nie jestem, jak widać, odbiorcą Twoich wierszy, nie docierają do mnie, nie budzą emocji ani dają przyczynku do zastanowienia.
Znajdą się zapewne inni - do których trafisz.
Tego życzę.
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018
pięć minut zza zakrętu
3To nie jest wiersz o cierpieniu. To jest wiersz o wspomnieniu, pogodzeniu się ze stratą.
Zauważyłam, że do Ciebie tylko proste teksty przemawiają, niemniej poezja się rozwija, co prawda nie tutaj. Ale nie ma co liczyć na cud, przy poetyfikatorze, który nie nie zna się na poezji.
Pozdrawiam.
Warn i ostatnie ostrzeżenie. Jeszcze jeden taki wyskok i się pożegnamy.
G.
pięć minut zza zakrętu
4elka, sęk w tym, że każdy (nie tylko poetycki) tekst ma tyle interpretacji, ilu ma odbiorców.
Dwa - jeśli tekstu musi bronić jego autor, bo nie broni się sam, to znaczy, że coś z tym utworem jest nie tak.
Trzy - jeśli chcesz tylko jednej jedynej i słusznej interpretacji od każdego czytelnika, to napisz coś w tak genialny i nieskończenie perfekcyjny sposób jednoznacznego, żeby wszyscy mogli dostrzec w nim tylko to, co ty włożyłaś (a to jest niemożliwe, od razu cię uświadomię).
Cztery - co do samego wiersza, to zasadniczo zgadzam się z Sarah: też dostrzegam w nim smuty i nurzanie się w samoudręczeniu. I też do mnie nie przemawia, ani na poziomie czysto techniczno - warsztatowym, ani treściowym. Coś nie tak jest z jego rytmem, nie czyta się tego płynnie, mam wrażenie przypadkowego poszatkowania, byle były wersy, a nie zwarty, prozatorski akapit tekstu. Nie jest to utwór, który zapamiętam i wróci do mnie po latach, ot, taki sobie wiersz, jakich tysiące piszą nastolatki. A żeby nie było, że objeżdżam cię z premedytacją - była jedna rzecz, która mi się spodobała i do mnie przemówiła:
Dwa - jeśli tekstu musi bronić jego autor, bo nie broni się sam, to znaczy, że coś z tym utworem jest nie tak.
Trzy - jeśli chcesz tylko jednej jedynej i słusznej interpretacji od każdego czytelnika, to napisz coś w tak genialny i nieskończenie perfekcyjny sposób jednoznacznego, żeby wszyscy mogli dostrzec w nim tylko to, co ty włożyłaś (a to jest niemożliwe, od razu cię uświadomię).
Cztery - co do samego wiersza, to zasadniczo zgadzam się z Sarah: też dostrzegam w nim smuty i nurzanie się w samoudręczeniu. I też do mnie nie przemawia, ani na poziomie czysto techniczno - warsztatowym, ani treściowym. Coś nie tak jest z jego rytmem, nie czyta się tego płynnie, mam wrażenie przypadkowego poszatkowania, byle były wersy, a nie zwarty, prozatorski akapit tekstu. Nie jest to utwór, który zapamiętam i wróci do mnie po latach, ot, taki sobie wiersz, jakich tysiące piszą nastolatki. A żeby nie było, że objeżdżam cię z premedytacją - była jedna rzecz, która mi się spodobała i do mnie przemówiła:
Po piąte, i może najważniejsze: proste rzeczy nie zawsze są złe, a często wręcz przeciwnie

Dobra architektura nie ma narodowości.
s
s
pięć minut zza zakrętu
6Jeżeli dobrą poezję może ocenić tylko ktoś, kto się zna na poezji, to jak dla mnie nie jest to dobra poezja. Są wiersze, które czytałem lata temu i wciąż je pamiętam ("tylko zrób tak by nie było dziecka" Andrzeja Bursy). A są takie, które czyta się tak, jakby się słuchało ziemniaków spadających po schodach. Niby można się w tym doszukiwać melodii i rytmu, ale po co, skoro można posłuchać czegoś lepszego.
Mam straszną ochotę być złośliwym, naprawdę okropną. Aż mnie pali, żeby coś tutaj napisać, w nawiązaniu do rozmowy na czacie i pewnej miniaturki literackiej. Ale skoro nie znam się na poezji, jak zresztą wszyscy razem na tym forum, zamilczę. Umówmy się, że poczułaś się dotknięta, odwarknęłaś, i na tym się skończyło.
Mam straszną ochotę być złośliwym, naprawdę okropną. Aż mnie pali, żeby coś tutaj napisać, w nawiązaniu do rozmowy na czacie i pewnej miniaturki literackiej. Ale skoro nie znam się na poezji, jak zresztą wszyscy razem na tym forum, zamilczę. Umówmy się, że poczułaś się dotknięta, odwarknęłaś, i na tym się skończyło.
pięć minut zza zakrętu
7elka, pokaż mi zapis w regulaminie forum, który mówi, że komentować może tylko ktoś, kto się "zna" (cokolwiek to znaczy).
Niestety, musisz liczyć się z tym, że kiedy publikujesz coś w ogólnodostępnym miejscu w internecie, komentarz może napisać ci każdy, nawet człowiek, który po raz pierwszy widzi na oczy jakikolwiek tekst literacki.
Niestety, musisz liczyć się z tym, że kiedy publikujesz coś w ogólnodostępnym miejscu w internecie, komentarz może napisać ci każdy, nawet człowiek, który po raz pierwszy widzi na oczy jakikolwiek tekst literacki.
Dobra architektura nie ma narodowości.
s
s
pięć minut zza zakrętu
8A od kiedy Ty się znasz?
Nie mamy informacji na temat kompetencji. Twoich do pisania, Isy do oceny. Więc oceniamy to co widzimy. Każdy ma prawo do wyrażenia opinii, niezależnie od kompetencji. Dokładnie tak, jak do zamieszczenia tekstu.
G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
pięć minut zza zakrętu
9Nie poczułam się dotknięta, bo znam wartość tego co piszę. Kiedyś może bym i umierała z tego powodu, dzisiaj mnie to jedynie śmieszy. Nie po to się uczyłam, żeby teraz się cofać i pisać jakieś bzdety na potrzeby portalu, na którym o dobrą poezję trudno. W sumie nikt o to nie dbał, żeby poezja tutaj kwitła, więc jest jak jest.
Isabel, wiesz chociaż o czym ten wiersz? Do mnie nie przemawia, że komuś się nie podoba. Zinterpretuj, odczytaj metafory i wtedy mi napisz, co jest nie tak. A jestem skłonna do negocjacji i zmiany zdania na temat wiersza. Tylko musisz mi udowodnić, że jest zły. Prosta czynność.
Added in 1 minute 43 seconds:
Isabel, wiesz chociaż o czym ten wiersz? Do mnie nie przemawia, że komuś się nie podoba. Zinterpretuj, odczytaj metafory i wtedy mi napisz, co jest nie tak. A jestem skłonna do negocjacji i zmiany zdania na temat wiersza. Tylko musisz mi udowodnić, że jest zły. Prosta czynność.
Added in 1 minute 43 seconds:
Od jakichś czterech lat.
pięć minut zza zakrętu
10A kto stwierdza fakt znajomości poezji? Jest jakiś certyfikat uprawniający do jej komentowania? Trzeba zdać egzamin? Jesteś w komisji? Poproszę o szczegóły, jestem zainteresowany.
“One day I will find the right words, and they will be simple.” ― Jack Kerouac
pięć minut zza zakrętu
11A nie, jak cztery lata to koniec dyskusji.
Kompetencje jak na dłoni.
G.
Kompetencje jak na dłoni.
G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.
pięć minut zza zakrętu
12Chyba najważniejszym jest fakt, że nie tańczę jak gracie... że nie szukam przynależności do grupy trzymającej władzę a nawet ośmielam się ją krytykować.
Nikt nie zinterpretował tego wiersza... to świadczy o Was i Waszej wiedzy i kompetencjach.
Miłego wzajemnego chwalenia życzę.
Nikt nie zinterpretował tego wiersza... to świadczy o Was i Waszej wiedzy i kompetencjach.
Miłego wzajemnego chwalenia życzę.
pięć minut zza zakrętu
13Możę przewrotnie do przedkomentujących, a jednocześnie wypełniając proroctwo Sarah, do mnie trafia ten wiersz.
Ja tutaj widzę próbę zapanowania nie nad samym wspomnieniem, ale nad bolącą myślą, która nieustannie wraca, gdy tylko ujrzysz GO za rogiem, albo gdzieś gdy mignie w tłumie, albo po usłyszeniu piosenki w radio, czy na dyskotece. To wiersz o niespełnionej miłości, o rozstaniu - czyli krótko o zerwaniu. On zerwał.
Podoba mi się. Jest parę rzeczy, które można by doszlifować - jednak nie przeszkadzają tak bardzo.
Za to przeszkadzają mi:

Współczuję.
Podoba mi się.
Ja tutaj widzę próbę zapanowania nie nad samym wspomnieniem, ale nad bolącą myślą, która nieustannie wraca, gdy tylko ujrzysz GO za rogiem, albo gdzieś gdy mignie w tłumie, albo po usłyszeniu piosenki w radio, czy na dyskotece. To wiersz o niespełnionej miłości, o rozstaniu - czyli krótko o zerwaniu. On zerwał.

Podoba mi się. Jest parę rzeczy, które można by doszlifować - jednak nie przeszkadzają tak bardzo.
Za to przeszkadzają mi:
nie potrafię wskazać co konkretnie. Te dwa wersy - co mi w nich nie pasuje, jak składnik zupy, którego jest za mało, albo za dużo, albo wcale nie powinno być.
zamieniłbym na melodię, albo pieśń, choć wiadomo, ze chodzi o zwykłą piosenkę. Melodia lepiej brzmi.
rozumiem, ze to te kamienie, którymi zasypałaś piosenkę, puszczoną wcześniej w eter? Może zamiast kamieni, lepsze byłyby zaciśnięte pięści, którymi bijesz myśli i pamięć? Kamieniom z technicznego punktu widzenia, ciężko zasnąć.

Współczuję.
Podoba mi się.
• "Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia" • "Jem kamienie. Mają smak zębów." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
pięć minut zza zakrętu
14Prosiem baldzo. Interpretacja numero uno.
Wiersz jest o utracie bliskiej osoby. W pierwszym wersie podmiot liryczny prosi drogiego nieobecnego, by pomógł jej radzić sobie z bólem po jego śmierci. Ukochana osoba wpadła pod pociąg i obecnie podmiot już potrafi sobie to przypominać bez rozpaczania. Potrafi także nie myśleć o samobójstwie ("lawirować na cienkiej linie" jednoznacznie kojarzy się, że kiedy się omsknie noga, to się spadnie w przepaść - chociaż "lawirować" słabo pasuje do liny, jak pięść do nosa, po trudno się kręcić czy też manewrować po linie, i to cienkiej. No, ale to poezja). Potrafi także przypominać sobie miłe chwile spędzone podczas zimy z ukochanym.
W drugim wersie najpierw mamy wyznanie, że próbowała sobie radzić podmiot już na pogrzebie. Piosenka dzielona z ukochanym nie powinna płynąć w eter, bo to się jednoznacznie kojarzy z radiem, ale pomijając kulawość tego sformułowania (i jeszcze bardziej kulawe "zasypałam kamieniami" ... co? kogo?) chodzi o to, że skojarzenia z piosenką podmiot także już postarał się pozbyć.
W ostatnim wersie podmiot zapomniał napisać, co uderzało, ale chodzi bez wątpienia o wspomnienia. Podmiot kiedyś co chwilę przypominał sobie bliską osobę, i potem płakał w poduszkę z rozpaczy po utracie bliskiej osoby.
Na koniec przypomina sobie, jak podmiot przechodzi na drugą stronę (oczywisty i nadużywany związek frazeologiczny niemal zawsze oznaczający śmierć), chociaż przecież mogli tyle czasu spędzić razem.
Tadaa!
Niektóre metafory są okropne ("lawirować na cienkiej linie" :fp:) inne najpierw budzą jedno skojarzenie ("tę piosenkę (tj tę do której tańczyłam na pogrzebie) miałam w żyłach") by po chwili nagle zmienić znaczenie na całkowicie niejasne ("popłynęła w eter" - skojarzenie z radiem, kompletnie bez sensu tutaj) i nagle zostać uzupełnione o niegramatyczne, urwane zdania ("zasypałam kamieniami", co budzi podjerzenia, że autorka zapomniała dodać zaimek, albo może chciał pisać o śnie).
Pozostałe dwie interpretacje (rozstanie, uczenie się pisania o uczuciach) opisałem o czacie. Można także szukać skojarzeń do masochizmu (wyobrażanie sobie najgorszego i nurzanie się w cierpieniu).
Co najmniej dwie osoby zinterpretowały wiersz włąsnie jako masochistyczne nurzanie się w cierpieniu, nawiasem mówiąc, co autorkę strasznie wzburzyło
.
Wiersz jest o utracie bliskiej osoby. W pierwszym wersie podmiot liryczny prosi drogiego nieobecnego, by pomógł jej radzić sobie z bólem po jego śmierci. Ukochana osoba wpadła pod pociąg i obecnie podmiot już potrafi sobie to przypominać bez rozpaczania. Potrafi także nie myśleć o samobójstwie ("lawirować na cienkiej linie" jednoznacznie kojarzy się, że kiedy się omsknie noga, to się spadnie w przepaść - chociaż "lawirować" słabo pasuje do liny, jak pięść do nosa, po trudno się kręcić czy też manewrować po linie, i to cienkiej. No, ale to poezja). Potrafi także przypominać sobie miłe chwile spędzone podczas zimy z ukochanym.
W drugim wersie najpierw mamy wyznanie, że próbowała sobie radzić podmiot już na pogrzebie. Piosenka dzielona z ukochanym nie powinna płynąć w eter, bo to się jednoznacznie kojarzy z radiem, ale pomijając kulawość tego sformułowania (i jeszcze bardziej kulawe "zasypałam kamieniami" ... co? kogo?) chodzi o to, że skojarzenia z piosenką podmiot także już postarał się pozbyć.
W ostatnim wersie podmiot zapomniał napisać, co uderzało, ale chodzi bez wątpienia o wspomnienia. Podmiot kiedyś co chwilę przypominał sobie bliską osobę, i potem płakał w poduszkę z rozpaczy po utracie bliskiej osoby.
Na koniec przypomina sobie, jak podmiot przechodzi na drugą stronę (oczywisty i nadużywany związek frazeologiczny niemal zawsze oznaczający śmierć), chociaż przecież mogli tyle czasu spędzić razem.
Tadaa!
Niektóre metafory są okropne ("lawirować na cienkiej linie" :fp:) inne najpierw budzą jedno skojarzenie ("tę piosenkę (tj tę do której tańczyłam na pogrzebie) miałam w żyłach") by po chwili nagle zmienić znaczenie na całkowicie niejasne ("popłynęła w eter" - skojarzenie z radiem, kompletnie bez sensu tutaj) i nagle zostać uzupełnione o niegramatyczne, urwane zdania ("zasypałam kamieniami", co budzi podjerzenia, że autorka zapomniała dodać zaimek, albo może chciał pisać o śnie).
Pozostałe dwie interpretacje (rozstanie, uczenie się pisania o uczuciach) opisałem o czacie. Można także szukać skojarzeń do masochizmu (wyobrażanie sobie najgorszego i nurzanie się w cierpieniu).
Co najmniej dwie osoby zinterpretowały wiersz włąsnie jako masochistyczne nurzanie się w cierpieniu, nawiasem mówiąc, co autorkę strasznie wzburzyło

pięć minut zza zakrętu
15Dziękuję za podjęcie próby interpretacji, cieszę się, że chociaż Ty. Na ogół nie wyjaśniam, co autor miał na myśli, bo każdy interpretuje własną wrażliwością, o ile takową posiada i wiedzą.
Twoje sugestie przemyślę.
Szopen, nikt nie wpadł pod pociąg. Tutaj chodziło o to, że podmiot liryczny potrafi zmierzyć się z każdą przeciwnością losu, potrafi lawirować na każdej płaszczyźnie, bo zahartowany na to całe cierpienie. To jest wiersz o wychodzeniu na prostą, owszem, po stracie. Ciężko Ci zrozumieć lawirowanie? A czy życie po stracie nie jest chodzeniem po cienkiej linie, nie jest nauką od nowa stawiania kroków już w innym, bardziej dorosłym, obranym ze złudzeń życiu?
A jeżeli podmiot liryczny napisał piosenkę, ich piosenkę o szczęściu, która poszła w eter, to nie miał prawa w jej rytm wyrazić swojego bólu?
Każdy cierpi po stracie, każdy ma kamienie, które w niego uderzają. Mogą to być samotne noce, może to być widok ludzi trzymających się za ręce, może to być wszystko. Najważniejszy jest ten czas, potrzebny na zrozumienie i pogodzenie się z wyrokami Boga.
Duchy przychodzą tylko nocą... mówi Ci to coś? W dzień zawsze można uciec w pracę chociażby.
Nie wiem czy pomogłam, mam nadzieję, że tak.
Twoje sugestie przemyślę.
Szopen, nikt nie wpadł pod pociąg. Tutaj chodziło o to, że podmiot liryczny potrafi zmierzyć się z każdą przeciwnością losu, potrafi lawirować na każdej płaszczyźnie, bo zahartowany na to całe cierpienie. To jest wiersz o wychodzeniu na prostą, owszem, po stracie. Ciężko Ci zrozumieć lawirowanie? A czy życie po stracie nie jest chodzeniem po cienkiej linie, nie jest nauką od nowa stawiania kroków już w innym, bardziej dorosłym, obranym ze złudzeń życiu?
A jeżeli podmiot liryczny napisał piosenkę, ich piosenkę o szczęściu, która poszła w eter, to nie miał prawa w jej rytm wyrazić swojego bólu?
Każdy cierpi po stracie, każdy ma kamienie, które w niego uderzają. Mogą to być samotne noce, może to być widok ludzi trzymających się za ręce, może to być wszystko. Najważniejszy jest ten czas, potrzebny na zrozumienie i pogodzenie się z wyrokami Boga.
Duchy przychodzą tylko nocą... mówi Ci to coś? W dzień zawsze można uciec w pracę chociażby.
Nie wiem czy pomogłam, mam nadzieję, że tak.