Brudna biel pochłania mnie całego, gdy leżę i próbuję ją okiełznać.
Znam ten widok bardzo dobrze. To znaczy, że nadal tu jestem. Że wciąż...egzystuję.
Wytężam wzrok, nieco jakby od niechcenia, ale to jedyny wysiłek do jakiego mogę się teraz zmusić.
Dostrzegam kolejne bruzdy w suficie, zacieki nieznanego pochodzenia i wytarty ślad, rozchlastanego kilka miesięcy wcześniej, mola.
Postanowiłem – odmaluję go. Ale nie teraz. Nie dzisiaj. Kiedyś. Właśnie tym jest moje życie.
Nieustannym ciągiem przyszłych, „kiedysiowych” zdarzeń. Czasem ustępują one miejsca wydarzeniom dawno minionym,
tak odległym, że ich istnienie w mojej podświadomości nie ma najmniejszego sensu.
Żyję idealnym wyobrażeniem jutra, które nigdy się nie ziści. Żyję wspomnieniami i pochylam w milczeniu głowę,
nad straconym czasem, nad kolejnymi niewykorzystanymi szansami.
O, już mi przeszło. Do czasu, gdy znów zapędzę się w fantazjach o idealnej przyszłości, która mógłbym stworzyć,
gdyby tylko mi się chciało.
Może jutro...Tak, zdecydowanie tak. Tylko ten sufit, muszę go przenieść na później.
Minione jutro
2Przeklęję ci Autorze, może nie śledzisz wątku konkursowego:
Pomysł już pomyślany, w wykonaniu też coś tam do poprawy, ale ogólnie podobała mi się ta melancholia prokrastynacji.
Niezła robota.
Pomysł już pomyślany, w wykonaniu też coś tam do poprawy, ale ogólnie podobała mi się ta melancholia prokrastynacji.
Niezła robota.
Minione jutro
3Skąd znasz moje myśli?

pochylanie głowy za bardzo kojarzy mi się z przyjęciem pokory, ustąpieniem czemuś silniejszemu. Tu chyba chodzi o żałowanie, więc może - kiwam, kręcę głową? Albo pochylam SIĘ (tak jak można się pochylić nad jakimś problemem)?
Tekst "o, już mi przeszło", wskazywałby na to, że coś innego wpadło mu do głowy, co odciąga go od przykrych myśli i chciałabym wiedzieć, co to było, oraz wiedzieć, co spowodowało, że jednak do nich wrócił ("Do czasu, gdy..."). A może to właśnie fantazje sprawiły, że mu przeszło?
Minione jutro
4Jutro już było.
Depresyjne marzycielstwo z ujemnym bilansem czasu.
Zapiski w dzienniku, bardziej dla siebie niż dla czytelników.
Potencjał jest, więc może warto zacząć pisać na poważnie, przebić ten cholerny sufit.

Depresyjne marzycielstwo z ujemnym bilansem czasu.
Zapiski w dzienniku, bardziej dla siebie niż dla czytelników.
Potencjał jest, więc może warto zacząć pisać na poważnie, przebić ten cholerny sufit.
