Spotkanie z Siergiejem nie należało do przyjemności. Jedyne o czym marzył teraz Dennis to jego własny, czarny, skórzany fotel w domowym gabinecie. W progu domu przywitała go żona Rebeka i córeczka Wiktoria. Pocałował i przytulił na przywitanie obie.
-Miałeś ciężki dzień kochanie? – zapytała troskliwie Rebeka.
-Oj tak. Muszę chwile odpocząć u siebie. Potem do was zejdę – wzdechnął Dennis. Spotkanie z szefostwem Federalnej Służby Bezpieczeństwa nie należało nigdy do przyjemnych. Dennis od zawsze uważał, że FSB to tylko nazwa, pod którą wciąż chowa się stare KGB z całą ich pogardą dla wszystkich i wszystkiego co ich otacza. ściągnął buty, jeden po drugim, pomagając sobie przy tym drugą nogą tak, aby nie musiał się schylać. Włożył pantofle, które wiernie czekały na jego powrót od rana. Wdrapał się po schodach swojej rezydencji, wspierając się ręką o balustradę. Można było odnieść wręcz wrażenie, że to ta ręka ciągnie całe jego ciało ku piętru.
Wszedł na górę, otworzył drzwi. Fotel stał tam gdzie powinien stać – przy biurku. A spróbowałby nie! Dennis lubił porządek i elegancję. Cenił także komfort. Jego biuro było pełne drogich i starych mebli. Miękki i przyjemny dywanik na środku, błyszczący parkiet, kosztowne obrazy i dwa fikusy w doniczkach wprawiały go w lepsze samopoczucie. Bezwładnie opuścił ciało na miękkie skurzane siedzenie. Położył ręce na oparciach, pogłaskał pieszczotliwie zdobiące je lwie głowy, odchylił głowę do tyłu i wyciągnął nogi na biurko. W końcu był u siebie! Tak błogiej chwili, po całym dniu pracy nic nie mogło zakłucić!
-Trzysta jeden do dwieście sześć. Cel jest na miejscu – zameldował przez radio strzelec. Głos jego był trochę zniekształcony przez kominiarkę, która zakrywała mu twarz.
-Potwierdź tożsamość celu. Powtarzam. Potwierdź tożsamość celu – usłyszał przez słuchawkę schowaną w lewym uchu.
-Potwierdzam. Cel zgodny z opisem i załączonymi zdjęciami – odpowiedział zamaskowany na dachu mężczyzna. Doskonale zresztą znał osobę do której mierzył. Były szef EIA, stał się teraz celem jednego z jej agentów. Trzysta jeden rozejrzał się dookoła. Było już ciemno. Nie wiele było widać i o to właśnie chodziło. Rezydencja była dobrze chroniona. W każdej chwili można było znaleźć przynajmniej kilku agentów, z psim towarzystwem, chroniących posiadłość, patrolujących prywatny teren ogrodzony wysokim murem. Za pewnie pod napięciem i cholera wie jeszcze pod czym! Wszystkich kamer nie sposób było dostrzec, nocna pora nie ułatwiała obserwacji, a nie wszystkie systemy zabezpieczeń były po to, żeby je było widać. Nie miało to większego znaczenia. Snajper przyczaił się dużo dalej, niż sięgały systemy bezpieczeństwa. Przynajmniej te, o których wiedział! Spojrzał w lunetę swojego Sako TRG 23/43. Jednym ruchem dłoni powiększył cel. W obiektywie mieścił się tylko on i jego elegancki fotel. Teraz dokładnie widział twarz Dennisa. 49 letni, nieco łysawy mężczyzna leżał w swoim fotelu z zamkniętymi oczami. Oddychał spokojnie, a pierś jego unosiła się tylko nieznacznie przy każdym wdechu.
-Nie drzemałbyś tak spokojnie, gdybyś wiedział że Twoja głowa znajduje się właśnie w samym środku mojego celownika – pomyślał strzelec, lekko się uśmiechając .
-Dwieście sześć do trzysta jeden. Rozpoczynamy operację – usłyszał w głośniku.
-Zrozumiałem. Zaczynamy – odpowiedział bez zawahania snajper.
-łączymy Cię – odpowiedział męski głos w słuchawce i już po chwili dało się słyszeć leniwy, przerywany sygnał telefoniczny.
Dźwięk komórki bezdusznie wyrwał Dennisa ze snu. Chwycił telefon i natychmiast odebrał.
-Słucham? Kto mówi? – zapytał wręcz mechanicznie. Odbierał ich codziennie wiele.
Z największym spokojem strzelec obserwował, przez lunetę karabinu swój cel.
-Nie wiem jak to panu powiedzieć… Chyba wygląda na to, że płatny zabójca – odpowiedział z zaskakującym spokojem snajper.
-Słucham?! Czy to jakieś żarty? – Dennis zerwał się z fotela na proste nogi. Adrenalina zagotowała mu krew w żyłach. źrenice urosły do nieprawdopodobnych wręcz rozmiarów. Pierwsza myśl. żona! Wiktoria! Czy są bezpieczne?!
-Radzę szybko ochłonąć i usiąść z powrotem na fotelu. Jeden krok i będę pana musiał zastrzelić. I gwarantuję panu, ja nie chybiam – usłyszał z słuchawki Dennis, po czym wykonał grzecznie polecenie. Nie był pierwszą lepszą, przypadkową osobą. Umiał myśleć logicznie i analitycznie. Musiał wiedzieć więcej, musiał rozeznać się w sytuacji.
-Skoro jeszcze żyję, a pan mnie próbuje straszyć przez telefon zamiast nacisnąć na spust, to podejrzewam, że jestem panu potrzebny. A w dodatku, jestem panu potrzebny żywy. Czyż nie tak? – zakończył Dennis. Snajper aż rozszerzył oczy, zaskoczony śmiałością i opanowaniem Dennisa. W końcu nie byle kto może być szefem EIA przez tyle lat.
-Gratuluję dedukcji panie Karlson – skwitował po chwili strzelec – a teraz przejdźmy do konkretów…
-Przepraszam, że przerwę ale musimy ustalić jeszcze jedną rzecz. Czy tak jak teraz siedzę jest dobrze. Czy siedzę przodem do odpowiedniego okna? Chyba nie będzie mi pan strzelał w plecy? – Dennis starał się podważyć lekko spokój swojego niedoszłego zabójcy.
-Jeżeli uznam, że nie podchodzi pan do swojej, niewesołej zresztą, sytuacji odpowiednio poważnie i jeśli dojdę do wniosku, że i tak nie będę miał z pana większego użytku, zabiję pana bez wahania – skwitował ze spokojem ukryty napastnik.
-Rozumiem. Przejdźmy zatem do rzeczy – zgodził się Dennis o wiele spokojniejszy, niż jeszcze przed minutą. Odgłosy małej Wiktorii i żony Rebeki dobiegające z parteru znacznie go uspokoiły. A więc nić im nie grozi – pomyślał z wielką ulgą – mogę teraz zająć się gościem, który niewątpliwie mierzy do niego przez któreś z okien. Wiedział doskonale, jaki obszar zajmuje jego posiadłość. Mniej więcej 1500-2000m w każdą stronę. Teren ogrodzony był z każdej strony, czujniki ruchu, metalu, agenci z psami. Nie mógł się przedrzeć! Musi czaić się gdzieś za posiadłością, ale do najbliższych zabudować jest przynajmniej z 2000m! Jest aż tak dobrym strzelcem?!
-Zatem w czym mogę być panu użyteczny? – spytał, bo na linii zapanowała cisza.
-Teczka G12. Mówi to panu coś? – usłyszał w telefonie.
-A więc to o to chodzi – teraz Dennis doskonale wiedział dlaczego ktoś do niego mierzy. Nagle rozmowę przerwały otwierające się drzwi. Przez lekko tylko uchylone drzwi do gabinetu wbiegła Wiktoria.
-Tatusiu, tatusiu! Obiecałeś, że zejdziesz do nas za chwilę! – rzuciła dziewczynka, wdrapując się na kolana ojca.
-Proszę dziewczynkę odesłać z powrotem na dół! Natychmiast! – strzelec stracił na moment tylko panowanie nad sobą. Jeszcze raz ocenił odległość przy pomocy siatki celowniczej. Nie mógł być pewien, że strzelając nie trafi w dziewczynkę.
-Dlaczego? Nie jest pan aż tak dobry w tym co pan robi? – spytał z niewiarygodną pewnością siebie Karlson. Krew zagotowała się po raz drugi, ale tym razem nie w żyłach Dennisa. Skurwiel –pomyślał – zasłaniać się własnym dzieckiem!
-Coś Ci powiem, młody człowieku – były szef EIA, już wcześniej ocenił po głosie napastnika, że nie może mieć więcej jak trzydzieści lat – dzieciom trzeba poświęcać jak najwięcej czasu i uwagi - po czym wstał, opuszczając córeczkę na ziemię jedną ręką, a drugą trzymając telefon przy uchu. Dziewczynka tak szybko jak się pojawiła w gabinecie, tak szybko z niego wybiegła trzaskając lekko drzwiami.
Dennis podszedł do okna znajdującego się naprzeciw niego.
-To to okno? –zapytał wskazując palcem – zgadza się? – zgadzało się.
-Teczka G12… -zaczął strzelec, ale nie dokończył zdania.
-Zapomnij o Teczce G12, bo pewnie nawet nie wiesz co jest w środku – znowu się zgadzało, nie wiedział – Kto Cię przysłał? Komu tak zależy na tej teczce? I w tym momencie jakby sam sobie odpowiedział na to pytanie. Przypomniał sobie, że jeszcze jako szef EIA zatwierdzał zwerbowanie pewnego utalentowanego młodego strzelca z Ukrainy. Imienia i nazwiska już nie pamiętał, ale wiedział jakimi metodami go zwerbowano. Nie zaszkodzi spróbować - pomyślał.
-Po akcencie sądzę, że jesteś Ukraińcem –zauważył – słysząc ciszę w słuchawce i wyczuwając mętlik w głowie przeciwnika, kontynuował - a mając na uwadze rosyjską interwencję w Kijowie, sprzed dwóch lat, możesz mieć do nas żal. Czy EIA nagrywa naszą rozmowę? – spytał niespodziewanie. Nie czekał na odpowiedź – zapewne wiesz kim jestem i wiesz ile wiem o was i waszych metodach działania.
-Dość – przerwał snajper – daję Ci ostatnią szanse…
-Oni Ci jej nie wrócą – powiedział niespodziewanie ale i łagodnie Dennis Karlson, jednak na przeciwnika słowa te spadły jak grom z jasnego nieba – ona nie żyje, niestety EIA stosuje też takie metody. Między innymi dlatego zrezygnowałem.
-Kłamiesz! – krzyknął do mikrofonu snajper. Szybkim ruchem zamka załadował pocisk. Przyłożył załzawione oko do celownika, wymierzył i pociągnął spust. Kula zatrzymała się jednak na szybie. Pancernej szybie! Zostawiając na niej białawą pajęczynę obitego szkła. Dennis padł odruchowo na ziemię, po chwili jednak pozbierał się skoczył do drzwi. Strzelec był w szoku, ale nie zwlekał. Szarpnął nerwowo zamek, łuska błysnęła mu przed okiem, pociągnął za spust. Strzał! To samo! Szyba nie pękła. Dennis zniknął za drzwiami biura. Strzały postawiły na nogi wszystkich agentów. Wiedzieli skąd padły strzały. Za chwilę będą. Schrzaniłem na całej linii – pomyślał – ale nie czas na to. Trzeba się zbierać!
***
Z samego rana na biurku Mejsa leżał już raport.
-Timuchenko się nie popisał – pomyślał – strzela może dobrze ale negocjator z niego żaden. W dodatku Karlson powiedział mu o córce.
-Co więc robimy? – spytał siedzący po drugiej stronie biurka agent.
-Dla nas jest już bezużyteczny a może stać się niebezpieczny. Zlikwidujcie go.
2
Spotkanie z Siergiejem nie należało do przyjemności.
Powtarzasz się.Spotkanie z szefostwem Federalnej Służby Bezpieczeństwa nie należało nigdy do przyjemnych.
Wiesz jak to brzmi? Jakby niepełnosprawny desperacko czołgał się w górę schodów przy pomocy jednej ręki.Wdrapał się po schodach swojej rezydencji, wspierając się ręką o balustradę. Można było odnieść wręcz wrażenie, że to ta ręka ciągnie całe jego ciało ku piętru.
Jego głos.Głos jego
Za dużo było. (Chyba się zarażam weryfikatorską chorobą, zaczynam dostrzegać powtórzenia)Były szef EIA, stał się teraz celem jednego z jej agentów. Trzysta jeden rozejrzał się dookoła. Było już ciemno. Nie wiele było widać i o to właśnie chodziło. Rezydencja była dobrze chroniona. W każdej chwili można było znaleźć przynajmniej kilku agentów, z psim towarzystwem, chroniących posiadłość, patrolujących prywatny teren ogrodzony wysokim murem. Za pewnie pod napięciem i cholera wie jeszcze pod czym! Wszystkich kamer nie sposób było dostrzec, nocna pora nie ułatwiała obserwacji, a nie wszystkie systemy zabezpieczeń były po to, żeby je było widać.
tylko na moment.strzelec stracił na moment tylko panowanie nad sobą.
Dobra, teraz czas na chłopskie rozumowanie. Ktoś, kto kazał strzelcowi zabić bohatera nie poinformowal go, że szyby mogą być kuloodporne? Skąd strzelał snajper? Rzeczywiście z 2 km? Jeśli tak, to niemal niemożliwe, by trafił, przynajmniej nie za pierwszym razem (bo "trafił" tylko szyba zawadziła).
Całość jest nieco topornie napisana, zupełnie bez fabuły. Aczkolwiek zabójca kontaktujący się z ofiarą, to ciekawy pomysł.
3
Na niektóre rzeczy zwrócił już uwagę Alan, ale pozwalam sobie i ja zamieścić z krótką informacją.
I co z tego wynika dla fabuły? Po co takie wprowadzenie? Sergiej się potem nie pojawia, sprawa z nim też nie. Wyciąć. Pierwsze zdanie to karta – Joker. Możesz nim ustawić narrację, rozegrać finał, wprowadzić klimat, zaciekawić Czytelnika – dlaczego je marnujesz w tak beztroski sposób?
Wraca do domu, marzy o fotelu w domowym gabinecie - za dużo informacji o lokalizacjach.
Pan i władca wrócił do domu i rozpoczął ceremonię przywitalną z udziałem androidowej żony ze Stepfordu [ironia].
Niepotrzebna informacja. Nie popycha akcji do przodu i nieczego nam nie mówi o Dennisie. Poza tym, że wychodzi na kretyna, który wciąż ma nieprzyjemne spotkania.
Nieprzyjmne, nieprzyjmne – jeśli się przy tym upierasz – znajdź inne słowa na opisanie tych spotkań. Niech wyrazy się nie powtarzają.
Wystrzegaj się ogólników, one rozmywają rzeczywistość, nie angażując Czytelnika ani intelektualnie ani emocjonalnie.
Czytelnik wie, co to KGB. Powtarzasz jakieś banały. Albo powiesz coś oryginalnego i ważnego, albo postaw kropkę po KGB, z korzyścią dla tekstu.
I merdały pomponikami? [ironia] Wykreśl, nie rób z Dennisa ciamajdy i półgłówka. Piszesz sensację a nie powiastkę dla dzieci – inaczej mówiąc – wypadasz z konwencji i klimatu.
Niekorzyste zdublowanie się.
Po co ten cały akapit? Cchesz opisać znużenie Dennisa, ok. Zrób to jednak z większym polotem, a nie banalnymi sformułowaniami i banalnym obrazkiem – kliszą.
Opisy podstawowych czynności to obraza dla inteligencji Czytelnika.
Wyobraź sobie, że poświęciłeś pięć zdań na instrukcję przemieszczenia się od drzwi wejściowych do pokoju. Ile zdań o podroży Fileasa Fogga dookoła świata musiałby napisać Verne pracując Twoją metodą? Byłoby tego z 80 tomów.
Znów – piszesz sensację, czy co? Gdzie ten fotel miałby sobie pójść? Chociaż, w cholerę, z tego opowiadania chciałoby się prysnąć w nieznane.
Nie poprawiam błędów ortograficznych i nie mają one dla mnie większego znaczenia, jednak zwróć na nie uwagę z szacunku do Czytelnika.
Unikaj opisywania postaci przez wymienianie jej cech wyglądu i charakteru. Pokaż ją w działaniu, w dialogach, oczami innych postaci. Wygląd jest ważny tylko wtedy, gdy ma znaczenie fabularne, np to, że Ania z Zielonego Wzgórza jest ruda a Harry Potter ma bliznę – bo są pretekstem, motorem, skutkiem działań i zdarzeń.
Nie opisuj miejsc poprzez wylistowanie mebli i bibletów - chyba, że mają znaczenie fabularne – lub piszesz opowiadanie o dekorowaniu wnętrz.
podłokietnikach
zboczeniec? [ironia]
położył nogi na biurku
Co to zdanie ma Ci załatwić? Wiemy, że jest u siebie, powiedziałeś nam o tym kilka razy.
Psujesz element zaskoczenia. źle rozegrane pierwsze i ostatnie zdanie tej scenki. Może lepiej byłoby tak:
Pierwsze: Dziś nie wydarzyło się nic szczególnego. Pierwszy raz od sześciu tygodni trafiał się wieczór w domu. Dennis nawet nie miał siły się cieszyć. Chciał tylko dowlec się do domu i pogrążyć w słodkim nicnierobieniu.
Potem wywalamy wszystko o wspinaniu się po schodach itd.
Ostatnie: Położył stopy na biurku. Morzył go sen. Po chwili zachrapał.
To tylko przykłady ale mają rozwiązać Ci dwie sprawy: informują o tym, że facet ciężko pracował przez dłuższy okres czasu, wreszcie ma wolne i zamierza odpocząć. Zapada w sen. Nic się nie dzieje, nic nie planuje. Po prostu śpi.
I od nowego akapitu: bum!
Pierwsze dobre zdanie we właściwym miejscu.
Unikaj byłej choroby czyli nadużywania odmiany być. Unikaj słówka: który. To nadaje narracji amatorski, naiwny styl. To zdanie można napisać tak:
Kominiarka naciągnięta na twarz zniekształcała głos.
Utrzymuj tempo i surowość narracji, zaufaj inteligencji Czytelnika. Wiemy, że snajperzy mają słuchawki, zwłaszcza jeśli rozmawiają przez system lączności (wspominałeś wcześniej o radiu). Wykreśl wszystko co nie jest niezbędne do zrozumienia dialogu. Pamiętaj, że to żołnierze – mówią krótko, zwięźle. Radio może zniekształcać przekaz, trzaski, szumy, zanika sygnał no i ktoś może pdsłuchać nawet kodowaną transmisję – nie można się rozgadywać.
Zamaskowany kominiarką czy siatką maskującą? To informacja nieistotna, wykreśl.
Albo jedno, albo drugie. Czytelnik wie, że w ciemności niewiele widać, po co go o tym informujesz? Uważasz, że jest głupi?
Cały następny fragment do przeredagowania. Jaki problem chcesz rozwiązać? Chcesz pokazać trudność zadania, budynek jest chroniony. Snajper zrobił rozpoznanie terenu. Jest profesjonalistą. Jest groźny. Niech mówi o tym, co wie, a nie o tym, czego nie wie. Nie podważaj jego wiarygodności zdaniami takimi jak to:
Tylko atrapy są po to, żeby było je widać. Systemy bezpieczeństwa są po to żeby chronić, a nie żeby je podziwiać, a już na pewno nie po to, żeby byle kto je sobie rozpoznał, zobaczył i rozbroił lub ominął.
Snajper zamiast koncentrować się na działaniu – ma przecież zabić człowieka z ok 2000 metrów – czyni uwagi co do wystroju wnętrz. Pamiętaj, każda uwaga na jego temat wyrabia o nim opienię w Czytelnikach – buduj jego groźny wizerunek profesjonalnego zabójcy a nie każ podziwiać subtelny gust ofiary. Jeśli już jednak uznajesz za stosowne o tym wspomnieć, to ponieważ wcześniej użyłeś przymiotnika elegancki, teraz użyj innego.
To opowieść o fotelu, czy o czym?
Utrzymuj tempo i akcentuj słowa, które mają stworzyć klimat. Wyrzucaj niepotrzebne. Lepiej tak:
Czytelnik zwraca uwagę na ostatnie słowo. Zostaje mu głowie. Wykorzystaj to do zastawienia na Niego pułapki. Uśpij czujność i bum!

Tempo, tempo! Po co ta narracja wyjaśniająca, że oni słyszą się w słuchawkach i odpowiadają itd itp? Wiemy!
Wycinamy przysłówki. To jedna z najczęściej powtarzanych rad doświadczonych autorów. Lepiej brzmi tak:
Dzwonek komórki poderwał Dennisa. [odebrał, to oczywiste, bo dalej mówi: słucham. Nie pisz rzeczy oczywistych.]
Poczytaj o stresie i działaniu adrenaliny. Potem napisz ten fragment jeszcze raz. Niech źrenice nie rosną nieprawdopodobnie. Wtedy opis będzie prawdopodobny i... emocjonujący. Na razie jest infantylny i prostacki.
Nie opowiadaj, kim on jest – pokaż go w działaniu. Była choroba.
Wcale nie zachowują się jak twardzi gracze. Naiwne i amatorskie rozegranie sytuacji. I jeszcze na bezczelnego wmawiasz nam, że:
Cała późniejsza gadanina jest bez sensu. Kwestie snajpera skróć do
Mocne, krótkie. Rzeczowe.
Musi być. Obecny rekord odległości celnego strzału na polu walki wynosi 2430 metrów, oddanego z karabinu powtarzalnego McMillan TAC-50 kalibru .50 BMG (12,7 mm) przez kanadyjskiego strzelca wyborowego Roba Furlonga.
Te, snajper! A tego nie przewidziałeś:
Czytelnik jest zdezorientowany i zniesmaczony takim finałem.
Surowa ta ocena, nie chcę Cię zniechęcać, bo widzę całkiem niezły pomysł na fabułę - ale do dużych poprawek.
Zuzanna
Spotkanie z Siergiejem nie należało do przyjemności.
I co z tego wynika dla fabuły? Po co takie wprowadzenie? Sergiej się potem nie pojawia, sprawa z nim też nie. Wyciąć. Pierwsze zdanie to karta – Joker. Możesz nim ustawić narrację, rozegrać finał, wprowadzić klimat, zaciekawić Czytelnika – dlaczego je marnujesz w tak beztroski sposób?
Za dużo przymiotników. Pisz o takich rzeczach tylko wtedy, gdy mają znaczenie dla fabuły – tu nie mają, są drętwe i naiwne. Piszesz sensację, nie artykuł do magazynu wnętrzarskiego.własny, czarny, skórzany fotel w domowym gabinecie.
Wraca do domu, marzy o fotelu w domowym gabinecie - za dużo informacji o lokalizacjach.
W progu domu przywitała go żona Rebeka i córeczka Wiktoria. Pocałował i przytulił na przywitanie obie.
Pan i władca wrócił do domu i rozpoczął ceremonię przywitalną z udziałem androidowej żony ze Stepfordu [ironia].
wywal w i będzie przynajmniej interesująco.wzdechnął Dennis.
Spotkanie z szefostwem
Niepotrzebna informacja. Nie popycha akcji do przodu i nieczego nam nie mówi o Dennisie. Poza tym, że wychodzi na kretyna, który wciąż ma nieprzyjemne spotkania.
nie należało nigdy do przyjemnych.
Nieprzyjmne, nieprzyjmne – jeśli się przy tym upierasz – znajdź inne słowa na opisanie tych spotkań. Niech wyrazy się nie powtarzają.
nie należało [...] od zawsze [...] dla wszystkich i wszystkiego
Wystrzegaj się ogólników, one rozmywają rzeczywistość, nie angażując Czytelnika ani intelektualnie ani emocjonalnie.
uważał, że FSB to tylko nazwa, pod którą wciąż chowa się stare KGB z całą ich pogardą [...]
Czytelnik wie, co to KGB. Powtarzasz jakieś banały. Albo powiesz coś oryginalnego i ważnego, albo postaw kropkę po KGB, z korzyścią dla tekstu.
pantofle, które wiernie czekały na jego powrót od rana.
I merdały pomponikami? [ironia] Wykreśl, nie rób z Dennisa ciamajdy i półgłówka. Piszesz sensację a nie powiastkę dla dzieci – inaczej mówiąc – wypadasz z konwencji i klimatu.
Wdrapał się [...] wspierając się
Niekorzyste zdublowanie się.
Po co ten cały akapit? Cchesz opisać znużenie Dennisa, ok. Zrób to jednak z większym polotem, a nie banalnymi sformułowaniami i banalnym obrazkiem – kliszą.
Wszedł na górę, otworzył drzwi.
Opisy podstawowych czynności to obraza dla inteligencji Czytelnika.
Wyobraź sobie, że poświęciłeś pięć zdań na instrukcję przemieszczenia się od drzwi wejściowych do pokoju. Ile zdań o podroży Fileasa Fogga dookoła świata musiałby napisać Verne pracując Twoją metodą? Byłoby tego z 80 tomów.
Fotel stał tam gdzie powinien stać – przy biurku. A spróbowałby nie!
Znów – piszesz sensację, czy co? Gdzie ten fotel miałby sobie pójść? Chociaż, w cholerę, z tego opowiadania chciałoby się prysnąć w nieznane.
Dennis lubił porządek i elegancję. Cenił także komfort. Jego biuro było pełne drogich i starych mebli. Miękki i przyjemny dywanik na środku, błyszczący parkiet, kosztowne obrazy i dwa fikusy w doniczkach wprawiały go w lepsze samopoczucie. Bezwładnie opuścił ciało na miękkie skurzane siedzenie.
Nie poprawiam błędów ortograficznych i nie mają one dla mnie większego znaczenia, jednak zwróć na nie uwagę z szacunku do Czytelnika.
Unikaj opisywania postaci przez wymienianie jej cech wyglądu i charakteru. Pokaż ją w działaniu, w dialogach, oczami innych postaci. Wygląd jest ważny tylko wtedy, gdy ma znaczenie fabularne, np to, że Ania z Zielonego Wzgórza jest ruda a Harry Potter ma bliznę – bo są pretekstem, motorem, skutkiem działań i zdarzeń.
Nie opisuj miejsc poprzez wylistowanie mebli i bibletów - chyba, że mają znaczenie fabularne – lub piszesz opowiadanie o dekorowaniu wnętrz.
Położył ręce na oparciach
podłokietnikach
pogłaskał pieszczotliwie zdobiące je lwie głowy
zboczeniec? [ironia]
wyciągnął nogi na biurko
położył nogi na biurku
W końcu był u siebie!
Co to zdanie ma Ci załatwić? Wiemy, że jest u siebie, powiedziałeś nam o tym kilka razy.
Tak błogiej chwili, po całym dniu pracy nic nie mogło zakłucić!
Psujesz element zaskoczenia. źle rozegrane pierwsze i ostatnie zdanie tej scenki. Może lepiej byłoby tak:
Pierwsze: Dziś nie wydarzyło się nic szczególnego. Pierwszy raz od sześciu tygodni trafiał się wieczór w domu. Dennis nawet nie miał siły się cieszyć. Chciał tylko dowlec się do domu i pogrążyć w słodkim nicnierobieniu.
Potem wywalamy wszystko o wspinaniu się po schodach itd.
Ostatnie: Położył stopy na biurku. Morzył go sen. Po chwili zachrapał.
To tylko przykłady ale mają rozwiązać Ci dwie sprawy: informują o tym, że facet ciężko pracował przez dłuższy okres czasu, wreszcie ma wolne i zamierza odpocząć. Zapada w sen. Nic się nie dzieje, nic nie planuje. Po prostu śpi.
I od nowego akapitu: bum!
Pierwsze dobre zdanie we właściwym miejscu.
Głos jego był trochę zniekształcony przez kominiarkę, która zakrywała mu twarz.
Unikaj byłej choroby czyli nadużywania odmiany być. Unikaj słówka: który. To nadaje narracji amatorski, naiwny styl. To zdanie można napisać tak:
Kominiarka naciągnięta na twarz zniekształcała głos.
Utrzymuj tempo i surowość narracji, zaufaj inteligencji Czytelnika. Wiemy, że snajperzy mają słuchawki, zwłaszcza jeśli rozmawiają przez system lączności (wspominałeś wcześniej o radiu). Wykreśl wszystko co nie jest niezbędne do zrozumienia dialogu. Pamiętaj, że to żołnierze – mówią krótko, zwięźle. Radio może zniekształcać przekaz, trzaski, szumy, zanika sygnał no i ktoś może pdsłuchać nawet kodowaną transmisję – nie można się rozgadywać.
zamaskowany na dachu mężczyzna.
Zamaskowany kominiarką czy siatką maskującą? To informacja nieistotna, wykreśl.
Było już ciemno. Nie wiele było widać
Albo jedno, albo drugie. Czytelnik wie, że w ciemności niewiele widać, po co go o tym informujesz? Uważasz, że jest głupi?
Rezydencja była dobrze chroniona.
Cały następny fragment do przeredagowania. Jaki problem chcesz rozwiązać? Chcesz pokazać trudność zadania, budynek jest chroniony. Snajper zrobił rozpoznanie terenu. Jest profesjonalistą. Jest groźny. Niech mówi o tym, co wie, a nie o tym, czego nie wie. Nie podważaj jego wiarygodności zdaniami takimi jak to:
cholera wie jeszcze pod czym! Wszystkich kamer nie sposób było dostrzec, nocna pora nie ułatwiała obserwacji, a nie wszystkie systemy zabezpieczeń były po to, żeby je było widać.
Tylko atrapy są po to, żeby było je widać. Systemy bezpieczeństwa są po to żeby chronić, a nie żeby je podziwiać, a już na pewno nie po to, żeby byle kto je sobie rozpoznał, zobaczył i rozbroił lub ominął.
tylko on i jego elegancki fotel.
Snajper zamiast koncentrować się na działaniu – ma przecież zabić człowieka z ok 2000 metrów – czyni uwagi co do wystroju wnętrz. Pamiętaj, każda uwaga na jego temat wyrabia o nim opienię w Czytelnikach – buduj jego groźny wizerunek profesjonalnego zabójcy a nie każ podziwiać subtelny gust ofiary. Jeśli już jednak uznajesz za stosowne o tym wspomnieć, to ponieważ wcześniej użyłeś przymiotnika elegancki, teraz użyj innego.
leżał w swoim fotelu
To opowieść o fotelu, czy o czym?
Oddychał spokojnie, a pierś jego unosiła się tylko nieznacznie przy każdym wdechu.
Utrzymuj tempo i akcentuj słowa, które mają stworzyć klimat. Wyrzucaj niepotrzebne. Lepiej tak:
Pierś unosiła się. Oddychał spokojnie.
Czytelnik zwraca uwagę na ostatnie słowo. Zostaje mu głowie. Wykorzystaj to do zastawienia na Niego pułapki. Uśpij czujność i bum!
Niepotrzebne to. Każdy nie spałby spokojnie wiedząc, że ktoś celuje mu w głowę. Oczywista oczywistość-Nie drzemałbyś tak spokojnie, gdybyś wiedział że Twoja głowa znajduje się właśnie w samym środku mojego celownika – pomyślał strzelec, lekko się uśmiechając.

-Dwieście sześć do trzysta jeden. Rozpoczynamy operację – usłyszał w głośniku.
-Zrozumiałem. Zaczynamy – odpowiedział bez zawahania snajper.
-łączymy Cię – odpowiedział męski głos w słuchawce i już po chwili dało się słyszeć leniwy, przerywany sygnał telefoniczny.
Tempo, tempo! Po co ta narracja wyjaśniająca, że oni słyszą się w słuchawkach i odpowiadają itd itp? Wiemy!
Dźwięk komórki bezdusznie wyrwał Dennisa ze snu. Chwycił telefon i natychmiast odebrał.
Wycinamy przysłówki. To jedna z najczęściej powtarzanych rad doświadczonych autorów. Lepiej brzmi tak:
Dzwonek komórki poderwał Dennisa. [odebrał, to oczywiste, bo dalej mówi: słucham. Nie pisz rzeczy oczywistych.]
Adrenalina zagotowała mu krew w żyłach. źrenice urosły do nieprawdopodobnych wręcz rozmiarów.
Poczytaj o stresie i działaniu adrenaliny. Potem napisz ten fragment jeszcze raz. Niech źrenice nie rosną nieprawdopodobnie. Wtedy opis będzie prawdopodobny i... emocjonujący. Na razie jest infantylny i prostacki.
Nie był pierwszą lepszą, przypadkową osobą. Umiał myśleć logicznie i analitycznie. Musiał wiedzieć więcej, musiał rozeznać się w sytuacji.
Nie opowiadaj, kim on jest – pokaż go w działaniu. Była choroba.
-Skoro jeszcze żyję, a pan mnie próbuje straszyć przez telefon zamiast nacisnąć na spust, to podejrzewam, że jestem panu potrzebny. A w dodatku, jestem panu potrzebny żywy. Czyż nie tak? – zakończył Dennis. Snajper aż rozszerzył oczy, zaskoczony śmiałością i opanowaniem Dennisa.
Wcale nie zachowują się jak twardzi gracze. Naiwne i amatorskie rozegranie sytuacji. I jeszcze na bezczelnego wmawiasz nam, że:
W końcu nie byle kto może być szefem EIA przez tyle lat.
Cała późniejsza gadanina jest bez sensu. Kwestie snajpera skróć do
zabiję pana bez wahania.
Mocne, krótkie. Rzeczowe.
Mniej więcej 1500-2000m w każdą stronę. [...] 2000m! Jest aż tak dobrym strzelcem?!
Musi być. Obecny rekord odległości celnego strzału na polu walki wynosi 2430 metrów, oddanego z karabinu powtarzalnego McMillan TAC-50 kalibru .50 BMG (12,7 mm) przez kanadyjskiego strzelca wyborowego Roba Furlonga.
Te, snajper! A tego nie przewidziałeś:
Kula zatrzymała się jednak na szybie. Pancernej szybie! Zostawiając na niej białawą pajęczynę obitego szkła. [...] Strzał! To samo! Szyba nie pękła.
Czytelnik jest zdezorientowany i zniesmaczony takim finałem.
Surowa ta ocena, nie chcę Cię zniechęcać, bo widzę całkiem niezły pomysł na fabułę - ale do dużych poprawek.
Zuzanna
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek
Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat
4
Nic dodać do uwag poprzedników. Fajny i potencjalnie nośny pomysł, wykonanie bardzo jeszcze nieporadne. Kwestia oczytania i wielu ćwiczeń, masz przynajmniej od czego się odbić.
I mimo wszystko nie wyrzucaj tego tekstu, jeśli tylko wystarczy Ci zapału i determinacji, coś z tego będzie.
Trzymaj się!
I mimo wszystko nie wyrzucaj tego tekstu, jeśli tylko wystarczy Ci zapału i determinacji, coś z tego będzie.
Trzymaj się!
5
Dokładnie, zostaw to na dysku.
Powiem tak - wykonanie jest nieporadne, ale mam wrażenie, że błędy wynikają po prostu z niewiedzy. To żadna zbrodnia. Każdy musi jakoś zacząć i każdy musi się jakoś nauczyć.
Polecam, jak zwykle, ćwiczenia do gramatyki. Kup sobie, siądź z ołóweczkiem i odśwież wiadomości ze szkoły. Ja w ten sposób bardzo wiele się nauczyłam.
Dużo czytaj. To podstawa. Jeśli chcesz dobrze pisać, potrzebne Ci obycie z literaturą.
Pisz - weź sobie do serca, co napisali przedmówcy - i ćwicz. Za każdym razem staraj się ulepszać swój tekst. Tysiąc razy przeglądaj, sprawdzaj tekst i czytaj na głos. To świetna metoda - jeśli zdanie nie brzmi dobrze na głos, dla czytelnika też będzie trudne do przetrawienia.
Powodzenia, pisz dalej.
Powiem tak - wykonanie jest nieporadne, ale mam wrażenie, że błędy wynikają po prostu z niewiedzy. To żadna zbrodnia. Każdy musi jakoś zacząć i każdy musi się jakoś nauczyć.
Polecam, jak zwykle, ćwiczenia do gramatyki. Kup sobie, siądź z ołóweczkiem i odśwież wiadomości ze szkoły. Ja w ten sposób bardzo wiele się nauczyłam.
Dużo czytaj. To podstawa. Jeśli chcesz dobrze pisać, potrzebne Ci obycie z literaturą.
Pisz - weź sobie do serca, co napisali przedmówcy - i ćwicz. Za każdym razem staraj się ulepszać swój tekst. Tysiąc razy przeglądaj, sprawdzaj tekst i czytaj na głos. To świetna metoda - jeśli zdanie nie brzmi dobrze na głos, dla czytelnika też będzie trudne do przetrawienia.
Powodzenia, pisz dalej.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
6
Ten tekst śmierdzi na kilometr straszną niewiedzą. Na durnej wikipedii można znaleźć info, które pomogłoby tobie uniknąć wpadki. A teraz owe wpadki po kolei:
Sako TRG 23/43 - Taki karabin nie istnieje
Poza tym nie jestem pewien co do szyby pancernej w oknie. Czegoś takiego się nie robi, bo są to ogromne koszta, a jeżeli była to tylko jedna szyba pancerna w całym domu, to po cholerę jak tych okien w posiadłości może być więcej niż jajek w kurniku.
Ogółem bardzo ponaginana historyjka, chociaż pomysł nie jest zły. Jednak mimo wszystko bardziej mi to pasuje do rozgrywek jakiejś mafii niż do wojny wywiadów.
Sako TRG 23/43 - Taki karabin nie istnieje
- Jeżeli snajper strzelał z Sako, musiał siedzieć nie dalej niż 800m od celu. Sako w żadnym wariancie nie nosi na dwa kilometry. Ustrzelenie kogoś z takiej odległości bronią wielkokalibrową sprawia trudności, a co dopiero z 7.62Wiedział doskonale, jaki obszar zajmuje jego posiadłość. Mniej więcej 1500-2000m w każdą stronę.
- FSB (wbrew pozorom) to nie jest mafia i nie likwiduje własnych agentów ze względu na spapranie akcji. Zwłaszcza kogoś tak cennego jak snajper. Poza tym snajper nie może i nie powinien być negocjatorem. W trakcie oddania strzału, zwłaszcza na taką odległość jaką podałeś, musi być maksymalnie skupiony. Rozmowa ze zwierzyną mu w tym nie pomaga. A jeśli chodzi o samo FSB, to nie wykonuje ono takich zadań, podobnie jak nie wykonywało go KGB. Od tego jest GRU.-Dla nas jest już bezużyteczny a może stać się niebezpieczny. Zlikwidujcie go.
Poza tym nie jestem pewien co do szyby pancernej w oknie. Czegoś takiego się nie robi, bo są to ogromne koszta, a jeżeli była to tylko jedna szyba pancerna w całym domu, to po cholerę jak tych okien w posiadłości może być więcej niż jajek w kurniku.
Ogółem bardzo ponaginana historyjka, chociaż pomysł nie jest zły. Jednak mimo wszystko bardziej mi to pasuje do rozgrywek jakiejś mafii niż do wojny wywiadów.
The Dude abides.