Psychologiczne dlatego, że pisząc, mniej się skupiałam na samej fabule, a więcej na odczuciach wewnętrznych. Chciałam dać w jednej części, ale wątpię, by ktoś to przeczytał za jednym razem, a z kolei nie chciałam niczego wycinać. Miłej lektury.
Rafał kolejne popołudnie spędzał na tej samej drewnianej ławce. Stało się to już częścią jego planu dnia, podobnie jak wyjście do szkoły, obiad i wieczorna kąpiel. Siedział, nie zmieniając swojej pozycji już od kilkudziesięciu minut, wpatrzony w jeden punkt. Mijało go naprawdę wielu ludzi, jednak w miejscu, którym się znajdował, takie zachowanie nie budziło niczyjego zdziwienia, więc przechodzili obok zupełnie obojętnie. Tego dnia oprócz kroków za swoimi plecami, Rafał nie słyszał niczego innego, nawet wrony spoglądały na niego w ciszy z dębowych gałęzi, jakby same pogrążyły się w żałobie. żałował, że nie skrzeczą głośno, jak to mają w zwyczaju, wtedy mógłby swój gniew i frustrację skierować przeciwko nim. W tej sytuacji nie pozostawało mu nic innego, jak tylko złościć się na siebie i zastanawiać się, czy wtedy mógł postąpić inaczej. I co by to zmieniło.
****************
Gdy wychodzili razem ze szkoły, świeciło jeszcze ciepłe, wrześniowe słońce. Rafał szedł powoli, stawiał kroki bardzo mozolnie, prawie nie odrywając stóp od ziemi. Obok podskakiwała radośnie jego młodsza o dwa lata siostra, która dopiero dwa tygodnie temu rozpoczęła naukę w jego liceum. Teraz ogromnym podnieceniem opowiadała mu o nowych przyjaciółkach, przystojnych kolegach i miłych nauczycielkach.
Ania była wysoka i szczupła, miała złociste, sięgające ramion falowane włosy i duże, orzechowe oczy. Była naprawdę śliczna, a na dodatek zawsze otwarta i miła. Tego dnia jednak słodki głos siostry był dla Rafała nieznośnym trajkotaniem, a jej wielkie, ufne oczy wydawały się wręcz przekomiczne i groteskowe na tej małej, delikatnej twarzy. Ufne i zatroskane spojrzenie, jakie mu właśnie posłała w reakcji na jego nieustanne milczenie mógł zaakceptować jedynie u szczeniaka rasy golden retriever albo u innego, równie irytująco słodkiego stworzenia.
- Braciszku, co się dzieje? – spytała, szturchając go lekko łokciem w żebra.
W odpowiedzi Rafał zmarszczył jedynie brwi i zacisnął usta. Ania wzruszyła ramionami i szła przez chwilę ze zwieszoną nisko głową. Po chwili jednak przypomniała sobie o czymś bardzo ważnym, czym po prostu m u s i a ł a podzielić się ze starszym bratem. Jej twarz rozjaśnił szeroki uśmiech, a w oczach pojawiły się iskry ożywienia. Zaczęła opowiadać kolejną historię.
Rafał nie reagował. Starał się skupić na wszystkich innych dźwiękach, byle nie dopuścić do siebie świergotania siostry. Jednak odgłosy wokół nie były o wiele milsze niż głos Ani. Od rana bolała go głowa i ani wrzask małego dzieciaka, które stłukło kolano, ani warkot przejeżdżających samochodów nie mogły stanowić muzyki dla jego uszu.
„Ten dzień już nie może być gorszy” – pomyślał ze złością. W szkole również nie poszło mu dobrze, a swoim odpychającym zachowaniem zniechęcił do siebie chyba wszystkich, którzy mieli odwagę rano się z nim przywitać, mimo jego nadąsanej miny.
Wreszcie dotarli na przystanek autobusowy. Jeszcze tylko kilka minut oczekiwania na autobus, kilkanaście minut jazdy i oboje znajdą się w domu. Rafał nie mógł doczekać się przede wszystkim swojego własnego pokoju, gdzie wreszcie będzie mógł zatrzasnąć przed natrętną siostrą drzwi z nabazgranym kilka lat temu czerwonym napisem „Keep out”.
Rozsiadł się na ławce, ignorując starszą panią z zakupami, która dreptała powoli w stronę tego wolnego miejsca. Staruszka postała chwilę nad nim, licząc na to, że może ustąpi jej miejsca, ale po kilku chwilach westchnęła tylko ciężko i odeszła.
Rafał zamknął oczy i uśmiechnął się lekko. Słyszał sapanie staruszki, oczywiście, że słyszał. Pod powiekami zobaczył naburmuszoną minę siostry, która bardzo chciała mu zwrócić uwagę, jednak wstyd jej było upominać brata w obecności tylu ludzi. Zdziwił się trochę, uświadamiając sobie, że jego aroganckie zachowanie sprawia mi niesamowitą przyjemność. Nawet ból głowy jakby trochę ustąpił. Siostra nadal stała nad nim, zasłaniając mu rażące, wrześniowe słońce („O, taaak!” – pomyślał. „Stój, nie ruszaj się i nie odzywaj!”).
Widocznie jednak nie tylko on postanowił tego dnia być złośliwy. Ania zaczęła znów opowiadać jakąś ciekawą historyjkę. Co chwilę wybuchała przy tym perlistym śmiechem i pomagała sobie, gestykulując rękami. Wcale nie zrażała się milczeniem chłopaka, wręcz przeciwnie - zaczęła traktować je jako ciche przyzwolenie i zachętę do dalszego opowiadania. Musiała barwnie opowiadać coś wyjątkowo zabawnego, gdyż stojące nieopodal dwie dziewczyny krztusiły się ze śmiechu. Do Rafała jednak nie docierało ani jedno słowo. Nadal siedział rozparty na ławce i czuł krew pulsującą mu w skroniach. Miał nieprzyjemne wrażenie, że czaszka zaraz pęknie mu na pół, mimo wszystko nie poprosił siostry, by przerwała swoją tyradę. Z jednej strony kazanie rodziców z serii: „Jak ty okropnie traktujesz swoją siostrę!” było ostatnią rzeczą której pragnął, z drugiej zaś podświadomie czuł, że Ania chce mu poprawić humor, a w jej ciągłym trajkotaniu nie ma nawet cienia złośliwości. Milczał więc nadal, a pod wpływem słów rzucanych przez Anię w błyskawicznym tempie i z powodu niezwykłego jak na wrzesień dokuczliwego upału, czuł się coraz gorzej. żywił nawet przekonanie, że jego brak narzekań zakrawa na masochizm, a względem wrażliwej siostry nawet na h e r o i z m.
Nadjechał wreszcie autobus. Przegubowy – „jamnik” jak to zwykł czasem mawiać. Ania pociągnęła go za rękę i razem wsiedli (jeśli chodzi o Anię, to ona raczej wskoczyła do tylnej części autobusu, Rafał tymczasem powlekł się za nią). Gdziekolwiek by się ta dziewczyna nie pojawiła, zaraz zwracała na siebie uwagę szerokim uśmiechem i radosnym błyskiem w oczach. Nic więc dziwnego, że tym razem pasażerowie wyjątkowo uważnie przyglądali się temu dziwnemu, nachmurzonemu chłopakowi, który mając obok siebie kogoś tak pełnego pozytywnej energii, potrafił stać z nadąsaną miną.
Rafał czuł na sobie te palące spojrzenia i podobnie jak z tą babcią na przystanku, poczuł dziwne zadowolenie. Zacisnął mocniej rękę na poręczy i oparł czoło o chłodną szybę. W tylnej części autobusu zawsze tak miło kołysało… Zazwyczaj siadał w części przedniej i patrzył jak ten „ogon”, w którym się obecnie znajdował, zachodził przy skrętach, jakby był osobną połówką zupełnie innego pojazdu, nie wiadomo po co przytwierdzoną właśnie tutaj. Takie dziwne myśli przychodziły mu do obolałej głowy. Po kilku minutach jazdy poczuł, że pulsowanie krwi w skroniach jakby trochę straciło na sile. Chłopak zdobył się nawet na jedno spojrzenie w stronę Ani. Patrzyła przez pół otwarte okno, lekko zamyślona. Wiatr rozwiewał jej włosy. Wtedy Rafał uśmiechnął się blado. Zauważyła i zaczęła coś do niego mówić. Jej śliczne, delikatnie podkreślone jasnym błyszczykiem wargi rozciągnęły się w uśmiechu, ukazując białe, równe zęby. Nie można jej było odmówić urody.
Ania mówiła do brata i co chwilę patrzała na niego wyczekująco. Widocznie zadawała jakieś pytania. Nie odpowiedział na żadne, skrzywiał się tylko czasem (gdy poczuł nagle pulsujący ból w czaszce) i uśmiechał blado (gdy i do niego dotarł rześki powiew wiatru), a dziewczyna jego przypadkowe skurcze mięśni twarzy brała za „tak” bądź „nie”. Kiwała głową i wybuchała co chwilę śmiechem. Rafał znowu zaczął się irytować. Tym razem powodem był działający na nerwy, brzęczący odgłos jej kolczyków, które te wydawały, gdy ich właścicielka potrząsnęła głową. Za chwilę jego świat ograniczył się jedynie do tych dwóch dyndających kawałków metalu, a w jego głowie odbijał się echem ten przebrzydły dźwięk. To może brzmieć śmiesznie, ale Rafała zaczęła ogarniać f u r i a z tak błahej przyczyny. Krople potu wystąpiły mu na czoło, a prawą rękę jeszcze mocniej zacisnął na poręczy. Nagle w klatce piersiowej poczuł przeszywający ból. W okolicach serca zapłonął żywy ogień, a potem leniwie zaczął rozpełzać się po jego ciele. W tej chwili pomyślał, że j e j nienawidzi. Ta myśl zaskoczyła jego samego tak bardzo, że chłopak zadrżał, jego palce rozluźniły się i Rafał zatoczył się lekko, gdy autobus zahamował nagle.
- Rafał! Co ci jest?! Okropnie blado wyglądasz! – Ania chwyciła go mocno za ramię z zatroskaną miną.
- Ja muszę… wysiąść… - odpowiedział, strząsając jej rękę ze swojego ramienia.
- Ale co ci jest?! Niedobrze…?
Drzwi naprzeciwko Rafała otworzyły się i nowi pasażerowie zaczęli pchać się do środka.
- To niedaleko, przejdę się – wykrztusił z siebie, odpychając od siebie Anię, która już wyciągała ku niemu rękę.
- Mam wysiąść z tobą…?
- NIE! – wrzasnął. Tym razem nie musiał jej dotykać. Dziewczyna, zupełnie przerażona, sama odsunęła się od niego, jak najdalej było możliwe.
Rafał wyskoczył z autobusu. Sapiąc ciężko, oparł się o wiatę przystanku i przyglądał, jak jego siostra idzie do przedniej części autobusu i tam, tuż za kierowcą, siada przy oknie. Spojrzała na niego. W jej oczach więcej było teraz smutku i zatroskania niż strachu. Wciąż pamiętała jego nienawistne spojrzenie, ale w jakiś pokrętny sposób sobie wytłumaczyła, że brat wcale nie chciał być niemiły, po prostu źle się poczuł.
Rafał spojrzał na nią i już wyciągał rękę, by gestem dać znać, że jednak ma wysiąść. Było jednak za późno.
Autobus ruszył.
CDN.
Jeszcze raz [psychologiczne] cz. I
1Kocham pisać, bo wtedy choć raz mam okazję poczuć, że posiadam kontrolę nad czyimś życiem, gdy nad własnym już dawno straciłam...