Marysiowe paluszki [obyczaj?]

1
Gdy Maria pyta, co w niej podnieca mnie najbardziej, bez zastanowienia odpowiadam, że nic nie może równać się z indywidualnymi zabawami, w których główną rolę odgrywają jej piękne szczupłe palce.



Już sam ich widok przyprawia mnie o silne dreszcze: są proste, kształtne i zgrabne jak u pianisty. Nie mogę oderwać od nich wzroku kiedy widzę, jak próbują przemknąć niezauważalne i zniknąć gdzieś w ciemnym kącie.

Najczęściej jednak znajdują właściwe miejsce. Ale za nim uda im się dotrzeć do brzegu, długo pływają po Marysiowym ciele, uciekając przed moimi oczami gdzie popadnie. Kusi mnie by wskazać drogę do celu ich podróży, ale czuję, że lepiej będzie aż znajdą ją same.



Maria wie, że je obserwuję, być może trochę się wstydzi, ale nie daje tego po sobie poznać. Nie chce psuć mi zabawy albo po prostu lubi się ze mną droczyć. Palce drżą jej lekko, a ja wykręcam się z rozkoszy, jaka ogrania moje ciało.



Wiem, że to już blisko…



Po chwili delikatne opuszki, przycupnęły parę milimetrów od szparki i jakby czekały, kiedy mogłyby wsunąć się do niej niepostrzeżenie. Ociągają się, błądząc bezszelestnie wokół celu, od czasu do czasu zaglądając w ciemną czeluść. W końcu po długich minutach oczekiwania największy z palców znika w niezbadanej otchłani. Przez parę sekund patrzę jak wierci się, przesuwa i nagle znalazłszy wygodną pozycję, wchodzi głębiej.



Po plecach spływa mi pot, a na karku czuję rozchodzącą się po całym ciele falę przyjemnego gorąca. Nie chcę przerywać tej magicznej ciszy, więc zaciskam zęby by nie jęknąć.

Marysiowy paluszek nadal świdruje szybko w dziurce, by po chwili wyskoczyć z niej na moment, zaczerpnąć powietrza i ponownie wpaść w ciemność ludzkiego ciała. Niestrudzony, buszuje w otworze, doprowadzając wszystkie moje zmysły do białej gorączki. Już mam krzyknąć w uniesieniu, gdy śniady paluszek wysuwa się powoli na zewnątrz, z zielonkawo- szarą zdobyczą, wiszącą bezwiednie na jego koniuszku.



Maria, dumna z własnej pracy, spogląda na mnie kusząco a ja całuję jej piękny, lekko zadarty nosek, dziękując za te krótkie lecz cudownie spędzone razem chwile.

2
Em... obyczaj, tak? A może "kobieta lekkich obyczajów"? :twisted: Tekst krótki, więc na początku dziwiłem się, czemu nikt nie komentuje. Nie wiem, pewno zbyt szeroko interpretuję brak ocen, ale chyba znalazłaby się osoba, która się... no, ekhm, spłoszyła.

Dla mnie to jest po prostu erotyka. Stylowo... no cóż. Przecinków mogę się czepiać... i właściwie tylko nich, bo mam tutaj do czynienia z namiastką prozy, małym "czymś", które nie mieści się w moich osobistych normach. Obyczaj mówi o czymś istotnym, a tutaj mam... no, paluszki wwiercające się w dziurkę, albo raczej, cytując "w niezbadaną otchłań".

łojezusmaria. Treści się nie czepiam, piszta co kceta, ale coś większego bym prosił. Z dialogiem i opisem.

Serwus ;)

3
Autopieszczoty i samogwałt. :twisted: To z pewnością nie jest obyczaj, tylko (jak słusznie zauważył mój przedmówca) erotyk. Nie jestem znawcą gatunku, ale wydaje mi się, że taki tekst powinien wywoływać jakieś emocje u czytelnika. U mnie nie wywołał. To jest, rzecz jasna, tylko moje subiektywne zdanie. Myślę, że za mało tu emocji, a za dużo tych "dziurek", "szparek" itp.

Chociaż muszę przyznać, że czytało sie całkiem nieźle. Jedna rzecz, która daje mi do myślenie to ostatnie zdanie. A konkretnie jego początek: "Maria, dumna z własnej pracy (...)". Jeżeli masturbację w towarzystwie mężczyzny potraktować w kategoriach pracy, to jak nazwać panią nią się zajmującą? :wink:

No cóz. Ja tak ten tekst odbieram. Taka jest moja opinia - przeciętnego, szarego czytelnika. :wink:

Pozdrawiam!

4
Inżynier dusz pisze:Jeżeli masturbację w towarzystwie mężczyzny potraktować w kategoriach pracy, to jak nazwać panią nią się zajmującą? Wink
Tak jak napisałem. Kobieta lekkich obyczajów :D

I racja, takie tekścicho jakieś emocje (ekhm?!) powinno wzbudzać, ale to nie wzbudza... przynajmniej nie u mnie :twisted:

5
No, więc, panowie i panie, to żaden erotyk. To jest o...

No, w każdym razie żadna autostymulacja czy samogwałt. Kluczem do zagadki są hasła: palce, nos oraz zielonkawo-szara zdobycz :P

Chyba, że źle myślę ale raczej wydaje się mnie, że dobrze.

Przewrotny pomysł, za który trzeba dać dużego plusa <chyba, że doszukałyśmy się z Piką zbyt głębokiego czwartego dna i to faktycznie erotyk>

Wykonanie to niestety klapa. żeby zadziałało, musiałoby jeszcze bardziej wyglądać jak erotyk. Stylem jestem nieurzeczona, niestety.

Hmm to już drugie takie przewrotne opowiadanie jakie czytam na forum w tym tygodniu. Ciekawe, ciekawe. (i pełno obyczajów!)



Pozdrawiam serdecznie
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

6
Arrianna pisze:No, w każdym razie żadna autostymulacja czy samogwałt. Kluczem do zagadki są hasła: palce, nos oraz zielonkawo-szara zdobycz Razz
Aha... czyli gość patrzył (i zwijał się z rozkoszy) jak dziewczyna rozpoczęła eksploatację glutów w kopalni "Mój nos"?

New age, kuźwa. Nie rozumiem tych nowoczesnych konwencji literackich... :twisted: Za głupim widocznie. Za głupim.

<idzie się biczować>

7
Mi się nie podobało :) i już spieszę z wyjaśnieniem, dlaczemuż to



Nie podobało mi się, bo pomimo pomysłu, który jest ciekawy... Wykonanie leży i kwiczy (ewentualnie drga w orgazmicznych konwulsjach). Styl bardzo przeciętny. Zdania sztuczne. Zero erotyzmu i klimatu (nie mylić z klimatyzacją... która swoją drogą przydałaby się bohaterowi na te jego dziwne poty). A na zakończeniu ogarnęło mnie lekkie obrzydzenie. Dobrze, że tego nie zjadła XD...



Pozdrawiam :D
"To, co poczwarka nazywa końcem świata, reszta świata nazywa motylem." Lao-Cy, Księga Drogi i Cnoty

"Litterae non erubescunt." Cyceron

8
Powiem szczerze, że przez moment zastanawiałem się czy to jest o dłubaniu w nosie. :wink: Zastanowiła mnie tazielonkawo-szara zdobycz, ale jednak mój umysł bardziej zaakceptował ten tekst jako erotyk. :twisted: Cóż. Jeżeli faceta doprowadza do białej goraczki widok dłubiącej w nosie kobiety, to jest w tym nawet więcej perwersji niż w publicznych pieszczotach.

Tak, czy inaczej nie wiem, czy można to nazwać obyczajem. Raczej nie.

Powiem tak. Wolę już myślec o tym tekście jako o perwersyjnym, wyuzdanym erotyku, niż o (sam nie wiem czym) traktującym o dłubaniu w nosie.

9
Ale jak widać egzotyczna treść działa, bo ludziki LEGO od razu o niej dyskutują (w co i wliczam się ja), tylko podana w mało strawnej formie... jak mówiłem - pal licho treść, można pisać o największych bzdurach, byleby robić to w zajmujący sposób.

Autor musi pomęczyć się warsztatowo. I to bardzo.

10
Inżynier dusz pisze:(...) ale jednak mój umysł bardziej zaakceptował ten tekst jako erotyk. (...) Wolę już myślec o tym tekście jako o perwersyjnym, wyuzdanym erotyku, niż o (sam nie wiem czym) traktującym o dłubaniu w nosie.


Mój umysł zaakceptował to, nawet nie jako perwersyjny, wyuzdany erotyk, ale jako pornografię po prostu! I ulżyło mi, kiedy przeczytałam Wasze posty, bo głupio się poczułam, gdy dorozumiałam się, że to jest o dłubaniu w nosie, a ja tu – takie skojarzenia! Ale widzę, że nie ja jedna. Uff!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron