"Inni..."

1
Jest to fragment książki którą mam zamiar napisać. W tym kawałku nic nie pokazałem dotyczącego fabuły, która już teraz mogę uprzedzić, że będzie zawiła i wielo wątkowa. Gatunkowo będzie to połączenie horroru z kryminałem, dramatem i paroma gatunkami. Bedzie tu retrospekcja i nawiązywanie do wielu przeszłych zdażeń. Czego niestety nie widać w tym tekście. Tu tylko chciałem zapytać się czy styl pisowni jaki obrałem mogę kontynuować w dalszym pisaniu, a i jeśli chcecie to i ocencie ten kawałek.





Rozdział pierwszy

Gęste powietrze wypełniał kórz, a całe pomieszczenie było zalane mrokiem. Widoczne było tylko małe okienko naprzeciwko mnie z którego wpadały srebrzyste promienie księżyca. Odpaliłam jedną ze świec stojących obok, a w ten moim oczom ukazała się wielka statua wykonana z brązu. Przedstawiała postać kobiety trzymającej w jednej dłoni pochodnie, a w drugiej mały krzyż. ściskała go tak mocno jakby od niego zależało jej całe życie. Upadała na kolana. W geście nie mocy i słabości jej usta zdawały się mówić „już dłużej nie mogę”, a oczy wyrażały strach. Wiedziałam tylko jedno, że to coś co ją tak przeraziło jest nadal tutaj i czeka na mnie, lecz starałam się tym nie przejmować. Powolnym krokiem zaczęłam zbliżać się do drzwi wyjściowych nadal jednak myśli nie dawały mi spokoju. W głowie zadawałam sobie pytanie gdzie ja jestem, rozglądając się w koło, rozmyślając nad historią tego miejsca. Gdy otworzyłam drzwi moje serce podskoczyło mi do gardła w pokoju były setki zabitych ludzi, kości, krew, ciała rozszarpane na strzępy. Nie potrafiłam się opanować zaczęłam wrzeszczeć i uciekać przed siebie. Strach wziął górę, nad rozsądkiem, a ciało samowolnie nakazywało biec. Czułam, że coś mnie goni, lecz bałam się obejrzeć za siebie. Tunel zdawał się nie mieć końca. Moje płuca ledwo łapały powietrze, a mięśnie ostatkiem sił kierowały mnie ku wyjściu. W oddali spostrzegłam światło. Powiedziałam sobie „to już konie, udało się”, lecz coś we mnie pękło. Umarłam, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam.

Rozdział drugi

Czas powoli mija, a moja pamięć nadal wspomina. Zapomnieć pragnę, bądź cofnąć czas, aby naprawić, albo po prostu, być z nim tam. Rok minoł od chwili gdy zawiodłam najbliższą memu sercu osobę, nie pomogłam, bo nie potrafiłam nie wiedziałam, że pomóc mogę, ale mimo wszystko ta noc na zawsze zapisała się w mojej pamięci, była taka piękna, niebo rozświetlały miliony gwiazd, a morze odbijało cały ten przepych, fale delikatnie uderzały o kadłub mojego jachtu. Byłam tylko ja i natura, szum wody dudnił mi w uszach, a świst wiatru uczestniczył w wspaniałym koncercie żywiołów. Wolność to jedyne słowo które w tej chwili cisnęło mi się na usta. Chciałam je wykrzyczeć, aby cały świat mnie usłyszał. Byłam taka podekscytowana, że nie zauważyłam kiedy moja łódź właśnie wpływała na mieliznę, poczułam jedynie mocne szarpnięcie i potężny wstrząs. Skały na dnie całkiem roztrzaskały kadłub, woda zaczęła wpływać wszystkimi możliwymi szczelinami. Nie pozostawiając mi nic innego jak tylko się ewakuować. Płynęłam z całych sił aby jak najszybciej dopłynąć do brzegu. Jako cel obrałam sobie latarnie na małej wysepce, jednym okiem jednak nadal obserwowałam tonącą lodź. Na początku ląd zdawał się nierealny, nie do osiągnięcia, ale dopłynęłam. Moja radość nie znała granic, pod nosem ciągle szeptałam „dziękuję, dziękuję, że żyję”. Latarnia!, teraz już tak bliska, czekała tylko aż do niej wejdę. W środku zdawała się mniejsza, ale jej rozmiary nadal były imponujące. Schody w kształcie spirali wiły się ku górze niczym winorośl po drzewie. Krzyknęłam „Jest tu ktoś?”, w odpowiedzi usłyszałam głos starego mężczyzny, który właśnie schodził ze schodów, aby sprawdzić kto jest na dole „Kim jesteś?, co się stało?. „ Mój jacht wpadł na mieliznę i musiałam uciekać, bo w mgnieniu oka zatonął” odpowiedziałam, „Dziecko jesteś cała przemoczona, masz tu koc przykryj się!, zaraz zrobię ci coś ciepłego do wypicia”. Mówiąc te słowa podszedł do kuchenki i nastawił czajnik z wodą, aby ta mogła się zagotować, a następnie kontynuował „Wy młodzi nie macie wyobrażani!. Kupujecie drogie rzeczy, a nigdy o nie, nie dbacie. Kiedyś wychowywano nas inaczej, a wam zawsze dawano za dużo luzu i teraz mamy za swoje. Teraz starego człowieka nikt nie szanuje, a nawet się nami brzydzicie”. Nie wiedziałam co powiedzieć wolałam milczeć, ale ten czas wykorzystywałam na rozglądanie się w koło. Po prawej od drzwi na wprost schodów stało jedno osobowe łóżko, a obok niego mały stolik z lampką nocną. Naprzeciw mnie było biurko, podpierane z prawej strony wielką dwu drzwiową szafą, a po lewej znajdowała się skrzynia z klapą otwieraną do góry. Zrobiłam pięć kroków do przodu, aby móc z bliska przyjrzeć się zawartości biurku. Na nim stały dwie ramki ze zdjęciami, jedno było stare i pożółkłe, przedstawiało dwójkę dzieci. Z ciekawości zapytałam się kto to jest?, lecz starzec spojrzał na mnie surowym wzrokiem, ale zaraz się uśmiechnął i powiedział „To są moje dzieci, moja śliczna córeczka i jej starszy brat, zdjęcie zrobiono gdy syn miał 7 lat, a córka 5. Oj minęło już całe 30 lat. Od tamtej chwili, a zdaję się jakby było to wczoraj Na drugim zdjęciu jest moja żona” Na biurku była jeszcze stara lampa naftowa oraz telefon i piękne morskie kamienie, poustawiane w stosie jeden na drugim! Telefon niestety nie działał!...

2
Worda brak?


Gęste powietrze wypełniał kórz


Zle. "Unosił się", to co innego. Ciężko, żeby kurz wypełniał powietrze.


a całe pomieszczenie było zalane mrokiem


Pomieszczenie nie moze byc zalane mrokiem. Mrok, to mrok - czyli nie widac zupelnie, calkowicie nic. Pomieszczenie moze byc mroczne.


Widoczne było tylko małe okienko naprzeciwko mnie z którego wpadały srebrzyste promienie księżyca.


Wiec w pokoju nie bylo mroku, tylko CIEMNOSCI. Poza tym z okienka nic nie moze wpadac, co najwyzej "zza okna". I nie wiem, czy ksiezyc ma promienie, skoro tylko odbija swiatlo - prosze, niech ktos, kto sie zna bardziej - wyjasni.


Odpaliłam jedną


Odpalic mozna zapalke, swiece sie zapala.


a w ten


Chyba "wtem" ...


Przedstawiała postać kobiety


Przedstawiala kobiete ...


ściskała go tak mocno jakby od niego zależało jej całe życie. Upadała na kolana. W geście nie mocy i słabości jej usta zdawały się mówić „już dłużej nie mogę”, a oczy wyrażały strach.


Bleeee, fatalny opis. Zero dramatyzmu, zero dynamizmu a "a oczy wyrażały strach" smieszy, nie przeraza.


Wiedziałam tylko jedno, że to coś co ją tak przeraziło jest nadal tutaj i czeka na mnie, lecz starałam się tym nie przejmować.


To tak na powaznie jest? Dziekuje ;) Dalej nie czytam.



Skala szkolna:

Styl: 2

Napiecie: 1

Opisy: 1+

Dynamizm: 2

Pomysl i schemat: 1+

Ogolnie: 2-



Moje zdanie i prosze nie krzyczec. Cya

3
Twoje zdanie jest takie jakie jest i wezmę sobie je do serca. Ale w sumie to dziwi mnie twoja ocena do histori(czy fabuły, już nie pamiętam) Skoro sam nadmieniłem, że nie mam zamiaru zdradzić nawet jej skrawka, więc ocena jest w pełni zasłóżona, ale bardzo przed wczesna. Ja nie mam zamiaru napisać opowiadania na 3 stronki to ma być na minimum 200, więc chyba na samym początku nie powiem wszystkiego, a napięcie ma rosnąć w miarę czytania. A co do opisów jak dla mnie pasują, ale to moje zdanie, czyli zdanie autora, a ten zawsze chwali swoje prace, więc faktycznie mogą być tragiczne, ale wcale nie muszą. A i w sumie to nie moja dziedzina więc spodziewałem się krytyki w końcu dopiero zaczynam.

4
Twoje zdanie jest takie jakie jest i wezmę sobie je do serca.


Brawo.


Ale w sumie to dziwi mnie twoja ocena do histori(czy fabuły, już nie pamiętam)


A mnie nie dziwi, bo odnioslam sie jedynie do fabuly tego kawalka, ktora jest przewidywalna od mrocznych poczatkow. I nie jest przedwczesna i to normalne, ze nie zgadzasz sie z kims, komu nie podoba sie to, co sam stworzyles.


Ja nie mam zamiaru napisać opowiadania na 3 stronki to ma być na minimum 200


Po tym co pokazales, stwierdzam, ze to zbyt glebokie wody dla Ciebie. Naucz sie pisac na 3, potem na 30 a moze kiedys napiszesz 300.


A co do opisów jak dla mnie pasują, ale to moje zdanie, czyli zdanie autora, a ten zawsze chwali swoje prace, więc faktycznie mogą być tragiczne, ale wcale nie muszą.


Wcale nie musza i wcale nie sa tragiczne. Sa troche lepsze od tragicznych. Nie ma w nich nic ciekawego, a napiecie, powinno byc szczegolnie na poczatku, zeby zaciekawic, wciagnac. Tego sie po prostu nie chce czytac, musisz pracowac nad stylem bo na razie jest kiepsko. Jak zaczynasz, to pisz cos mniejszego, a nie porywasz sie na cos, co przerasta Twoje umiejetnosci.



I blagam, uzywaj slownika w WORDzie, po to go wymyslono, zeby nie pisac "minol".

Pozdrawiam

5
Hmmm.... Czy skorzystałeś chociaż z korekty w Wordzie...? Sam robie byki, ale połowa z tych jakie popełniłeś Word, by wyłapał.... KAtorga czytać z takimi babolami.

Rozdział na kilka linijek? Yyyy...? O co come on?

Opisy mi się nie podobają.... Takie...hmm... no właśnie. Zbyt nijakie. Zero jakiegoś napięcia, czy cokolwiek tam powinienem odczuwać. Mam wrażenie, że porwałeś się z motyką na słońce i dla Ciebie jeszcze za wcześnie, by napisać książkę.... Skup się na krótszej formie.
[img]http://runmania.com/f/a77c6d394b43ef1fb846d372d7693f5d.gif[/img]



"Do pewnych spraw dobrze jest mieć dystans. Najlepiej długi"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”