SĘPY [miniatura]

1
SĘPY




Cisza. Pustka i cisza. Jak milczący sęp, który krąży nad robaczywym ścierwem. Czuję, że zaraz nadleci i pożre mnie. Żywi już śpią, oni chodzą wcześniej spać. Nie lubię tej pory dnia. Zawsze wtedy zostaję sam na sam z milczącym sępem. Powinienem już się z nim zaprzyjaźnić, po tylu latach przecież. Jednak wciąż jest mi obcy choć tak dawno umarłem. Żywi nie wiedzą, że już nie żyję. Są krótkowidzami. Nie odróżniają bezdusznej marionetki od przedstawiciela swojego rodzaju. Byle coś się ruszało, jak się porusza to znaczy, że wszystko jest dobrze. Dla nich. Czasem się poruszam, w dzień, kiedy żywi się budzą. Nie wiem jak to się dzieje, ale ich nastroje udzielają się mnie. Nastroje zwane przez żywych także emocjami, są dla martwych jak paliwo dla jadącego samochodu. Samochód, rzecz mechaniczna i martwa, po wlaniu doń benzyny, także zaczyna się poruszać. Żywi nie zdają sobie sprawy, że dostarczają mi paliwa. Bez nich zamieniłbym się w samochodowy wrak, bo czym się staje samochód bez benzyny? Wrakiem tylko. Sęp zbliża się, krąży coraz niżej, jego cień staje się większy. Nadal jednak walczę. Jeszcze zostało trochę paliwa. Włączam telewizor. Telewizor zawsze odstrasza sępa. Nie na długo i nie daleko, ale odstrasza. Gadający zwodziciel myśli, natrętnie wwierca się w umysł, wpycha z butami ze swoim kolorowym światem. Wiem jak świat ten jest przerysowany i nierealny, a jednak chcę być jego częścią. Chcę w nim uczestniczyć. Tak jak kiedyś, gdy jeszcze żyłem. Wtedy wszystko było prostsze.

Zdarzeniem poprzedzającym przybycie sępa, zawsze jest pojawienie się robaków. Robaki zżerają moje ścierwo od środka. Białe, malutkie stworzonka. Zaprzyjaźniłem się z nimi. Da się z nimi spokojnie nie żyć. Na początku było dziwnie, opierałem się, potem uznałem, że to bez sensu i zacząłem traktować ich jak towarzyszy. Wyrzuty sumienia, złość, nienawiść do swojego ścierwa, żal, tęsknota i przygnębienie. Sześć białych robaków. Wpijają swe malutkie szczęki w me rozkładające się zwłoki. Nigdy razem, każdy czeka na swoją kolejkę. Gdy jeden się naje, drugi przystępuje do uczty. Na koniec odchodzą z pełnymi brzuchami, a sęp zniża swoją trajektorię. Wyglądam przez okno w poszukiwaniu czegoś co pomogłoby go odgonić. Telewizor już nie wystarcza. Ulica, deszcz, przejeżdżające auto. Wychodzę na zewnątrz. W spadających kroplach wypatruję ratunku. Sępy nie latają w deszczu. Kapiące koła ratunkowe, rozbijają się o ścierwowatą czaszkę. Wbijają się w martwy umysł, orzeźwiają, przywołują wspomnienia. O życiu. Jak wtedy gdy byłem dzieckiem. Nie wiedziałem nawet o istnieniu sępa. Pamiętam huśtawkę przed moim domem, starą sosnową ławeczkę i fotel bujany, w którym przesiadywał ojciec. Kwiaty wiszące nad drewnianą podłogą tarasu, które zawsze podlewała moja mama. Widzę siostrę bawiącą się w basenie i psa Ciapka ganiającego za piłką. To są dobre wspomnienia, tak sobie myślę, to są dobre wspomnienia...

Wracam do środka. Znów gapię się w szklany ekran czarnego pudła. Kolorowi ludzie, żywe istoty. Gestykulują, kłócą się, śmieją, rozmawiają. Oni nie boją się sępów. Sępy nie jedzą żywych. Tętniący żywy świat. Tak bliski i tak nieosiągalny. Jak odbicie gwiazd na tafli jeziora. Chcesz je złapać, ale gdy wyciągasz rękę, obraz zanika, a ręka się moczy. I wtedy zdajesz sobie sprawę, że to tylko omam. Przyrzekasz sobie, że już nigdy nie wyciągniesz ręki. Nikt nie lubi przecież mieć mokrych rąk, nawet martwi. Kilka razy jak ten głupi wyciągałem rękę. Zawsze się moczyła. Za każdym razem wkładałem ją głębiej i głębiej. Później zamiast wodą, jezioro wypełnione było wrzącym olejem. Parzyło, ale nie zwracałem na to uwagi. Któregoś dnia poślizgnąłem się i wpadłem cały. To wtedy umarłem. Stałem się ścierwem, a sęp zaczął nade mną krążyć. Żywi tego nie zauważyli, dla nich nadal żyję. Gdy zasilają mnie swoim paliwem, poruszam się jak kukiełka, ale im to wystarczy. Tylko martwy może poznać martwego. Znam kilku martwych, ale oni nadal myślą, że są żywi. Wmawiają to sobie. Używają bardzo silnych odstraszaczy – narkotyków i alkoholu. Narkotyki i alkohol są najskuteczniejsze, ale gdy tracą działanie, sępy wyczuwają to i przylatują całymi tabunami. Są wówczas większe i bardziej zachłanne. Martwy nie ma wtedy żadnych szans na obronę. Czy martwy może zaprzyjaźnić się z martwym? Nie sądzę. Martwi zawsze lgną do żywych, by ci mogli zasilać ich swoim paliwem. Martwy nie może egzystować bez paliwa, bo wtedy szybko trafiłby do szpitala psychiatrycznego. Szpital psychiatryczny jest śmiercią ostateczną. Ścierwo zostaje pożarte przez sępy, zostają tylko kości. A wtenczas nawet sępy przestają go odwiedzać.

Mój sęp właśnie przysiadł na gałęzi. Wpatruje się we mnie i czeka kiedy resztki benzyny opuszczą moje truchło. Dla mnie to znak, że czas iść do łóżka. Wyłączam więc telewizor i na oparach udaję w miejsce spoczynku. Prześpię się a rano znów zatankuję, tym razem do pełna żeby sęp miał dłuższą drogę do przebycia. A robaki? Robaki pewnie i tak przyjdą, one zawsze przychodzą...

2
Locter pisze:Cisza. Pustka i cisza.


nie lubię takiego rozpoczęcia tekstu: pierwsza wypowiedź - jeden wyraz (najcześciej rzeczownik), druga: dłuższa, z powtórzeniem tego słowa. Co ma to dać? Że może czytelnicy niedowidzą i trzeba dwa razy im podawac coś oczywistego? By zaczał sie rodzić klimat? Ja tu na razie widzę początek słabego tekstu.


Locter pisze:Cisza. Pustka i cisza. Jak milczący sęp, który krąży nad robaczywym ścierwem


trzecie zdanie za bardzo odbiega mi od poprzenich. Dajesz druga połowę porównania, a gdzie pierwsza?


Locter pisze:Jak milczący sęp, który krąży nad robaczywym ścierwem. Czuję, że zaraz nadleci i pożre mnie. Żywi już śpią, oni chodzą wcześniej spać. Nie lubię tej pory dnia. Zawsze wtedy zostaję sam na sam z milczącym


myślenie, że czytelnik ma tak krótką pamięć, że nie pamięta, co jest dwie linijki wyżej, jest co najmniej głupie.

Wywalić "milczącym". Napisałeś to raz i wystarczy!


Locter pisze:Jednak wciąż jest mi obcy choć tak dawno umarłem.


przecinek po "obcy"


Locter pisze:Powinienem już się z nim zaprzyjaźnić, po tylu latach przecież


od początku widać, że chciałeś, by tekst miał klimat grozy (albo coś podobnego). Ale to powyższe nie wygląda mi poważnie.


Locter pisze:Samochód, rzecz mechaniczna i martwa, po wlaniu doń benzyny, także zaczyna się poruszać.


moim zdaniem - zbędne zdanie, zbędne dopowiedzenie. Zdanie z tych: "myślę, że czytelnik to debil i nie zrozumie, o co chodzi, więc musze mu to wprost napisać"


Locter pisze:Sęp zbliża się, krąży coraz niżej, jego cień staje się większy


od tego zdania zaczełabym nowy akapit, za duży przeskok jest.


Locter pisze:Gadający zwodziciel myśli, natrętnie wwierca się w umysł, wpycha z butami ze swoim kolorowym światem


niezrozumiałe dla mnie jest to zdanie. No i zbędny pierwszy przecinek.


Locter pisze:Zdarzeniem poprzedzającym przybycie sępa, zawsze jest pojawienie się robaków


a to mi się zupełnie nie podoba, pokręcone na siłę, imiesłów i do tego strona bierna, zbędny przecinek. A wystarczyło napisać: Przed sępem zawsze pojawiają sie robaki. Jakoś nie unikasz prostych, krótkich zdań, więc po co udziwniać?



Irytuje mnie powtarzanie słowa "ścierwo". Nie da się innego słowa użyć?





Co ja moge powiedzieć? Nudne. I cieżko się czyta przez tę nudę. Jakby to było długie opowiadanie, a nie miniaturka.



Klimat pewien jest, budowanie krótkich zdań zadziałało, choć momentami przypomina to tani, kiepski horror. Czytając twór miałam wrażenie, że gdzie już widziałam pomysł z robaczkami. Cóż... możliwe, nie należy on on do wielce oryginalnych i łatwo na niego wpaść. Końcówka też wydała mi sie znajoma - cały tekst jednak nie. Ale broń boże nie chce nic przez to powiedzieć, tak tylko mówię, ot!



Wydaje mi się też, że autor chciał coś przekazać tą miniaturką. Coś głebokiego i wartego uwagi. Tylko że ja jestem za głupia, by wiedzieć, co. Dla mnie powyższy twór jest kolejnym, co powstał i który nie ma dla mnie żadnej wartości.



Pozdrawiam

Patka
Zajrzyj, może znajdziesz tu coś dla siebie

Jak zarobić parę złotych

5
Dodaj jeśli możesz, będe wdzięczny ;)



Edit by Zuzanna: co to jest? Pod tekstem powinny być komentarze do tekstu a nie pogaduchy. Pogaduchy tematyczne proszę prowadzić w odpowiednim temacie, nietematyczne w Hyde Parku alby na PW. Jeszcze jeden zobaczę post o charakterze pogaduchowym i to jednozdaniowy i zablokuję tekst.
Ostatnio zmieniony wt 07 kwie 2009, 17:11 przez Locter, łącznie zmieniany 1 raz.

6
Zuzanno, według mnie złość jest zbędna.

Edit by Zuzanna: to nie złość, to regulamin. Proszę poczytać i się stosować, bo za nieprzestrzeganie regulaminu lecą warny. Więcej tłumaczyć nie będę.

Locter tylko napisał, że by chciał, abym wytłumaczyła mu, o co mi chodzi dokładnie. A to jest związane z tekstem - chcę mu pokazać, dlaczego nie zrozumiałam (wyłączając moją... wiadomo co ;) ). Widziałam tu znacznie dłuższe dyskusje niezwiązane z tematem ("tu", znaczy na forum)...



Teraz do Loctera



Bo patrz. Jak tekst jest dobrze napisany - od razu mówię, że dobrze dla czytelnika - to nawet gdy za pierwszym razem nie zrozumie sie tekstu, to drugi raz sie przeczyta, trzeci i już powinno być wiadomo, chyba że tekst to bełkot (ale to za pierwszym razem da się zauważyć). I nie ma tu żadnego trudu. Inna rzecz zupełnie, gdy tekst odpycha stylem/warsztatem/pomysłem/ogólnym sposobem przedstawienia treści itp. Dlatego nie zrozumiałam tekstu, bo nie chce mi się nad nim siedzieć. Wiem, brzydko brzmi, ale nie lubię owijać w bawełnę.



Mówiąc prościej - to, w jaki sposób napisałeś powyższy tekst, skutecznie mnie odstrasza, by go przemyśleć, przeanalizować, pomyśleć dokładnie, co miałeś na myśli.



Na koniec dodam, że okropny jest ten wielokropek na końcu. Tak kończą tekst tylko ci, którzy piszą gnioty, są grafomonamii albo/i myślą, że ów znak ma wielką moc budowania klimatu/napięcia itp. Piszę o tym dopiero tutaj, bo wcześniej mi się zapomniło :P
Ostatnio zmieniony wt 07 kwie 2009, 17:24 przez patkazoom262, łącznie zmieniany 1 raz.

7
Nic z tego nie zrozumiałem. Za dużo tych metafor - wiem miniatura tego wymaga - ale albo one są złe, albo jest ich nadmiar. W zasadzie, po przeczytaniu widzę tylko: sęp i ścierwo. A sądzę, że powinienem "czuć" więcej. Styl mnie nie porwał, a znudził. Nie podobało się.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

8
Przekaz chyba pojąłem, ale piszesz w taki sposób jakbyś chciał stworzyć klimat grozy, tudzież horroru, a to przeszkadza i odwraca uwagę od przesłania na którym w miniaturce należy się skupić. Irytowało mnie strasznie nadużywanie słowa sęp. Trochę mniej tego mogło być. Lub jakiś zamiennik w formie czarnego humoru (wstrętny padlinożerca na przykład :)). Taka moja sugestia.

Pomysł ciekawy, ale przekaz nudny przez co zepsuł mi odbiór. Nie podobało mi się zbytnio.

Pozdrawljaju!

[ Dodano: Pon 04 Maj, 2009 ]
Przekaz chyba pojąłem
Przesłanie, rzecz jasna. Wybaczcie.
"Życie nas mija i patrzy ze śmiechem,

Jak nad zagadką stoimy bezradnie,

Jak złotą piłką bawimy się grzechem,

Czas przeklinając, co sny nasze kradnie."

9
Wydaje mi się, że załapałem ogólny sens i przesłanie. Wydaje mi się także, że pomysł miałeś fajny.



Rzeczywiście bardzo dużo metafor (cała miniatura to praktycznie jedna, wielka metafora), o ile w dalszej części to nie przeszkadza, o tyle na początku strasznie trudno było mi wejść w ten tekst - strasznie zamotane i przegadane.



Co mogę jeszcze powiedzieć? Pomysł miałeś niezły, po części udało Ci się go zrealizować, ale:

a.) sposób w jaki przedstawiłeś ten pomysł - cały tekst to wypełniony metaforami opis, monolog bohatera - niekoniecznie porywa, mógłbyś spróbować wpleść w to jakąś krótką akcję, dialog, cokolwiek żeby nie robić z tego tylko opisu;

b.) forma - tutaj to głównie mnogość wspomnianych metafor, szczególnie na początku, czasem zdarzają się też kiepskie, np.:


Kapiące koła ratunkowe
Sens jest jasny, ale brzmi to nieporadnie i napewno nie buduje żadnego klimatu.


Gadający zwodziciel myśli
Chodzi o telewizor, tak? Według mnie - przekombinowane.



Zdarzają się też niezłe momenty, podobał mi się np. ten:


Jak wtedy gdy byłem dzieckiem. Nie wiedziałem nawet o istnieniu sępa. Pamiętam huśtawkę przed moim domem, starą sosnową ławeczkę i fotel bujany, w którym przesiadywał ojciec. Kwiaty wiszące nad drewnianą podłogą tarasu, które zawsze podlewała moja mama. Widzę siostrę bawiącą się w basenie i psa Ciapka ganiającego za piłką. To są dobre wspomnienia, tak sobie myślę, to są dobre wspomnienia...


Niestety, fakt, że jest to monolog bohatera/opis naszpikowany metaforami skutecznie zabiera przyjemność z czytania. Sądzę, że miniatura ma potencjał, ale wymaga przemeblowania.



PS. Też uważam, że ten trzykropek na końcu jest średni. ;) To naprawdę kiepskie narzędzie do budowania klimatu, czasem się sprawdza, ale nie zawsze (z naciskiem na słowo 'czasem').



Powodzenia w dalszym pisaniu. Pozdrawiam. :)
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

10
Dziękuje wszystkim za zainteresowanie, naprawde nie spodziewałem sie takiego odzewu. Wiem, że tekst jest trudny do zrozumienia, ale taki właśnie miał być, bo jest tez bardzo osobisty. Nie chciałem tak łatwo się odkrywać. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że tekst kierowany jest do specyficznej grupy osób, sa tacy, którzy zrozumieli go w całości i dziękowali mi za niego, właściwie to dla nich go napisałem.

Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron