46

Latest post of the previous page:

Stefan Darda said:
znajdzie się ktoś, kto uzna, że np. IX Symfonia Beethovena to przejaw grafomanii muzycznej jej autora.
nie i nie. Grafomania to brak profesjonalizmu. Beethoven był profesjonalistą i nie ważne, czy zaczynał, jako wykształcony muzyk, czy amator. Stał się profesjonalistą jak wielu innych wielkich. Bo miał talent. Ale nie każdy musi uznawać, że był świetny i że akurat XIX symfonia jest świetna, bo najbardziej popularna, czyli zaakceptowana przez gawiedź.

TadekM said:
Dante, Shakespear, Mickiewicza...itd.
nie znoszę Mickiewicza. Był - być może - dobry wśród ludzi swej epoki, bo nie znalazł się większy ekshibicjonista, który pokazał lepsze dzieła. Wielkości Mickiewicza nie uznaję, nie uważam, że miał świetne teksty. Miał świetne cytaty. To mało. Nawet "Grażyna" mnie nie kręci. Pomysł tak (zresztą nie jego), ale wykonanie wcale.
Dzieła muzyki popularnej może i mogą stworzyć amatorzy, ale głównie dlatego że to wymaga zupełnie innego zestawu umiejętności. Uboższego. Literatura potrzebuje całego garażu z narzędziami, a tego amatorzy nie mają.
Słowo "dzieło" i "muzyka popularna" nie pasują do siebie. To raz. Dwa, że bardzo bardzo się mylisz. Jako muzyk i jako pisarz powiem Ci, że pisać to pestka. Się siada, się pisze. Z muzyką jest o wiele trudniej. Zakładam, że mówimy o talentach w obu tych dziedzinach. Dzieło jest dziełem. Kompozycja, zamysł twórczy. Dobre jest, gdy przekazuje emocje. Nie wierzę w znój i trud tworzenia. W wielokrotne dopieszczanie warsztatowe wierzę, ale talent to lekkość. Nici z rzemiosła.
Tak, wiem. Powtarza mi to setki osób, setki razy. Do znudzenia. Rzecz w tym, że większości "artystów" (ludzie zniszczyli to słowo) pokazywanie skrawka ciała, gdy to potrzebne i naturalne, wśród gry cieni na scenie (tak, że odbiorca nie jest do końca pewien, co widział) pochrzaniło się z lataniem nago po parku i majtaniem fiutem na przechodniów. Brzydzę się takim artyzmem, ale to materiał na inną rozmowę.
nie mam fiuta, nie wiem jak to jest. Nago "latam" tylko po łące. Używając słowa artysta wyrażam szacunek. Nie interesują mnie dewiacje. Telewizji nie oglądam, gazet brukowych nie czytam. Nie podniecam się tym, z czym kto lata. Sama wybieram muzykę, której słucham i książki, które czytam. Słucham swoich własnych autorytetów. Mówię o artystach, nie o ludzikach. Każdy jest ekshibicjonistą już w chwili tworzenia. Nie w chwili pokazywania dzieła.

I jeszcze jedno, najważniejsze. Dla Gry, artysta, to multiinstrumentalista. Człowiek wielu dziedzin i wielu wrażliwości. Jednotematowiec nie jest artystą. Jest rzemieślnikiem jednego dzieła.

[ Dodano: Sob 06 Cze, 2009 ]
i jeszcze do TadkaM: pisałam o Plancie tak:
Plant, jako tekściarz (i muzyk) był amatorem, a jednak więcej niż poezją, nacechowaną ponadczasowością, są jego utwory.
, ze szczególnym uwzględnieniem tekstów, które stworzył, nie muzyki.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

47
Długo nie było mnie na tym forum i zaczynam się zastanawiać nad opuszczeniem go na dobre. Wszystkie dyskusje prowadzone są na poziomie ultra-nadludzkim, z perspektywy subiektywnej (czyt. jedynej właściwej).

To normalne. Na jednym forum grupa mocno natchnionych twórców (w tym oczywiście Ja), kilku, którym udało się coś wydać, kilku niedocenionych, paru psychicznie nieskoordynowanych, wielu zupełnie niezaznajomionych, no i oczywiście filolodzy, studenci filologii (w tym oczywiście Ja), przekonani o swojej potędze, pięknie kontrastujący z zakompleksionymi nie filologami.

Wiecie co, to nie jest miejsce na rozciąganie jakiejś wybujałej polemiki, tutaj nie da się dyskutować. To jest f o r u m i n t e r n e t o w e. Forum internetowe od normalnego forum różni się jednym, maluteńkim szczegółem - jest internetowe (też mi odkrycie). Serio, pamiętajmy o tym fakcie, może obejdzie się bez rzucanych na wiatr idiotyzmów. Nie rozwinę wątku stosunków międzyludzkich w wirtualu ale plis, trochę dystansu do siebie i świata. Czego oczekujecie po ludziach bez danych osobowych?



Wyraziłam swą niepodważalną opinię.
Sprzeczne sprzeczności są podniecające. Taki mały zabieg a cieszy.

48
aaa co Twoja wypowiedź ma wspólnego z tematem postu? Pls załóż osobny wątek: nadludzkość lub stosunki międzyludzkie w wirtualu. A tutaj o warsztacie. I dopieszczaniu.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

49
Sorry, nie wiem co się stało, ten post miał być odpowiedzią na temat, przecież widać, że moja wypowiedź jest fragmentem polemiki. Geez...



Wybaczcie, nie wiem skąd ten bug.
Sprzeczne sprzeczności są podniecające. Taki mały zabieg a cieszy.

50
Sola Sel pisze:Długo nie było mnie na tym forum i zaczynam się zastanawiać nad opuszczeniem go na dobre. Wszystkie dyskusje prowadzone są na poziomie ultra-nadludzkim, z perspektywy subiektywnej (czyt. jedynej właściwej).


Jako nadczłowiek, autor 38 wydanych książek, terminator piszący 3 tomy prozy rocznie, wariat żyjący z pióra etc. sądziłem że mniej więcej wiem jak się pisze, tedy w swoim subiektywnym zadufaniu postanowiłem dzielić się z innymi tym co uważałem za doświadczenie zawodowe...

51
dobra, to ja tak bardziej na temat.



mam mały problem. ze stuprocentową pewnością mogę stwierdzić, że nie popełniam żadnych błędów interpunkcyjnych i ze strony technicznej piszę bardzo dobrze, potrafię w kluczowych momentach budować napięcie, ładnie przedstawiam charakter postaci. tyle że na tym się kończy, nie mogę nagryzmolić niczego sensownego. owszem, od biedy napiszę świetny kawałek, ale nie umiem poskładać tego w książkę, po jakimś czasie wątek wydaje mi się nudny, całość nieciekawa, ogólnie dno (mimo że wcześniej podobało mi się bardzo, a i inni zachwalali).

nie mam pojęcia, co z tym fantem zrobić. piszę, piszę i nagle się zacinam, nie mogę dalej i już. cały tekst traci w moich oczach.

i tak gryzmolę raz za razem, porzucając po jakimś czasie swoje dzieło i zaczynając nowe. brak mi energii i pomysłu na dokończenie tych odłożonych do szuflady.

i jakże mam tu ten swój warsztat dopieścić, co?
zwięzłość jest siostrą talentu.

52
Magrat:
mam mały problem. ze stuprocentową pewnością mogę stwierdzić, że nie popełniam żadnych błędów interpunkcyjnych
widać duże litery na początku zdania, to nie interpunkcja...

Warsztatu nie dopieszczaj - dopieść inspirację. Dopieszczona inspiracja lepiej inspiruje. Nawet najlepszy warsztatowiec jest bez niej łysy.



Andrzeju: dziel się z nami, bo masz czym. Świetnie, że Ci się jeszcze chce.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

53
nie, to nie jest interpunkcja, która polega na poprawnych stawianiu znaków przestankowych. zresztą z małej litery piszę tylko w internecie.

jak mam dopieszczać tę inspirację? czytam wiele, mam kilka hobby, zdarzają mi się nawet spacery pod hasłem "szukamy inspiracji". i?
zwięzłość jest siostrą talentu.

54
Widocznie nie znalazłaś inspiracji właściwej. To tak, jak z alergenem. Czasem całe życie się nie kicha, aż tu nagle - bęc. Ja na swoją inspirację czekałam lat z górą dwadzieścia. Ale za to teraz nie moge się opędzić od pomysłów. Klucz jest w tym, że jeśli Tobie samej/memu się nie podoba, to nigdy nie przyznasz, że tekst jest dobry. Nawet, jeśli jest.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

55
Magrat -> to nie jest żadna interpunkcja. Interpunkcja to tylko i wyłącznie znaki przestankowe. Brak wielkich liter na początku zdania to swoisty ekscentryzm, ale nie ma nic wspólnego z interpunkcją.



A teraz Gra, wybacz, że Ci jadę, ale uważam Twoją radę za kolejną z idiotycznych w tym temacie (o czym zresztą już tutaj chyba powiedziałem, kilka postów wcześniej). Inaczej: kolejną która mówi: "Ja jestem zajebistym pisarzem, tu, na forum i teraz powiem Ci co masz robić dobrze. Wiesz co? Hm, pisać masz dobrze, tak. Musisz się inspirować wdychając zapach imbiru i skacząc nago ze spadochronu, wtedy przyjdą pomysły. Następnie siadać na gwoździach i spisywać je na papier. Tylko dobrze. To dobra rada, pisz dobrze." I kolejną, którą jest o autorze posta, a odnosi się do pytającego. Bije z takich wypowiedzi jakiś swoisty, odstręczający kretynizm, który mnie na tym forum irytuje.



Jeszcze raz wybacz, że zogniskowało się to na Tobie.



Magrat.

1. Może w takim razie nie powinieneś pisać?

(spoko, to moja podstawowa odpowiedź na każde pytanie odnośnie pisania, wbrew pozorom nie taka głupia)

2. Zastanów się jakie robisz błędy. Jest taki gość - Stephen King. On potrafi mieć pomysł w środku nocy, zejść na dół do recepcji hotelu, poprosić o maszynę do pisania i do rana zrobić z pomysłu sześćdziesiąt stron opowiadania. Ale to Stephen King, a reszta świata raczej Stephenem Kingiem nie jest. Dla większości piszących lepiej jest najpierw odpowiednio długo poobracać pomysł w głowie, napompować się na maksa i potem dopiero usiąść nad tekstem, z silnym "głodem" napisania go. Może za szybko starasz się zrealizować to, co wymyślisz?

3. Na Twoim miejscu oceniałbym pomysły w kategorii ilościowej. Ten mi starczy na tyle i tyle stron, a ten na tyle i tyle. I zaczął od pisania jak najkrótszych tekstów, a potem pisał dłuższe i dłuższe, aż uznam że jestem gotowy do napisania książki. Gdy napiszesz tekst i uznasz, że wygląda tak, jak miał wyglądać, wtedy oznacza, że możesz próbować dalej.

Dobrym pomysłem jest też dosypywanie do takiej potrawy nowych malutkich pomysłków, które wzbogaca fabułę i na nowo wciągną Cię w pisanie. Jeśli ich nie masz to a) może nie powinieneś pisać, b)może pomysł główny nie jest tak dobry jak myślałeś, c) potrzebujesz czasu.

4. Znajdź sobie grupę ludzi. Rzetelnych, takich które potrafią powiedzieć wprost, że coś jest kiepskie, mogą być nawet czepliwi. Tylko niech to będzie kilka osób, najlepiej o różnych gustach. Wtedy, wysyłając im tekst, nawet taki, który uznałeś a kiepski ich opinie będą dla Ciebie dodatkowym, może ważniejszym wyznacznikiem. W najgorszym wypadku będziesz chociaż wiedział, czy się rozwijasz. Jeszcze nigdy w życiu nie podobał mi się mój tekst w kwadrans po postawieniu ostatniej kropki... ani w godzinę, ani w dzień. Ale kilkoro takich dzieci pokochałem w tydzień albo kilka po "finiszu".

Opinię tych ludzi będą ważne, bo mogą też pokazać różne ciekawe właściwości. Np. że fragmenty, które Ty uznałeś za beznadziejne wcale nie przeszkadzają albo są nawet potrzebne (niekiedy chce się napakować jak najwięcej smaczków i akcji, a potem się okazuje, że pozornie nudne elementy są potrzebne).

5. A, jeszcze jedno. To tyczy się uwagi nr 3. Zawsze bądź pewien, że kończysz tekst. Albo go zaczynasz i porzucasz tuż po początku (bo pomysł zły) albo pisz do końca. Dlatego lepiej zacząć od krótkich. Nawyk nie dokańczania tego, co się zaczęło, to najgorszy z nawyków.

6. Co do inspiracji. Jak jej nie ma, to może nie powinieneś pisać? (:P) Nie jest dobrze myśleć cały czas o pomyśle ("Gdzie jesteś, gdzie jesteś?"), ale dobrze jest patrzeć na świat w kategoriach pisania. Acz przyznam, że tak naprawdę nie rozumiem tego problemu i trudno mi się do niego ustosunkować (to mój osobisty element literackiego lansu, jaki wcześniej krytykowałem, choć wiąże się raczej z brakiem czasu na porządny "oldschoolowe" przysiad do tekstu niż zajebistością). Dobrze jest pamiętać, że naprawdę nie ma żadnego przymusu i wcale nie musisz pisać. Jak nie masz pomysłów, możesz to pieprznąć i tyle. Możesz pisać raz do roku, bo akurat masz pomysł. Pisanie na siłę zwykle nie wychodzi na dobre.

A generalnie starą dobrą prawdą jest ta, że najlepszą inspirację jest życie. Spotykanie się z ludźmi, chlanie wódy z menelami, pogawędki z filozofami (albo odwrotnie), samotne wyprawy w góry, wypadki samochodowe, wycieczki za miasto i stare dobre błędy i frustracje. To taki slogan, ale może coś w nim jest, jak spojrzeć na biografię większości pisarzyn.

[ Dodano: Wto 16 Cze, 2009 ]
Ah, pardon, źle odczytałem pierwsze zdanie w Twoim ostatnim poście. Mój tekst o interpunkcji to zwyczajne powtórzenie po Tobie.

[ Dodano: Wto 16 Cze, 2009 ]
Khem, jeszcze errata.



Jest:
I kolejną, którą jest o autorze posta, a odnosi się do pytającego
Winno być:
I kolejną, którą jest o autorze posta, a nie odnosi się do pytającego
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

56
TadkuM, w swoim przydługim poście napisałeś dokładnie to, co ja ujęłam w dwóch zdaniach.

Nie uważam się za pisarza. Ale zaczęłam pisać, gdy znalazłam inspirację. Bez niej nie pisałam. Bez niej nie da się pisać. O tym napisałeś swój kolejny, nudny elaborat. Chlanie wódy dla mnie inspirujące nie jest. Wole wznioślejsze rzeczy. Najlepiej wszyscy przestańmy pisać. Nich pisze tylko TadekM, bo sam siebie nie wkurza.

Pozdrawiam.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

58
Spam.



Czuję, że musimy porozmawiać TadekM.

Jednak to jutro, dzisiaj mi się nie chce.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

59
dobra, mi chodziło o to, że zawsze dostaje się rady w stylu "pisz, pisz, skasuj błędy techniczne". a co dalej? tego nie powiedział mi nikt.

jakkolwiek rady Tadka wiele mi nie pomogły, jego post miał życzliwe zabarwienie, więc dziękuję. co do tej inspiracji - spróbuję jakąś znaleźć, ale myślę, że mój problem wynika głównie z lenistwa. piszę, piszę i nagle... bęc. nie wiem, co dalej. zaczynam następny tekst.

ostatnio wyszło mi całkiem ciekawe opowiadanie, ale nie mam pojęcia, na ile mi starczy weny. nie mam zamiaru skakać nago ze spadochronu, żeby zatrzymać ją na dłużej. ;p
zwięzłość jest siostrą talentu.

61
szukanie inspiracji jest tego częścią. przez dopieszczanie warsztatu rozumiem likwidację wszelkich niedoskonałości, a moją jest brak weny.

no nic, piszę dalej. w końcu sprawia mi to przyjemność, ale miło by też było uzyskać porządny dłuższy tekst bez skakania nago ze spadochronu.

w każdym razie wychodzi na to, że ten temat służy do porad "pisz, pisz", więc idę pisać w nadziei na rezultaty.
zwięzłość jest siostrą talentu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”