I
Spokojnym, powolnym krokiem zbliżył się do stolika na końcu pomieszczenia. Nieśpiesznie usiadł i coś zamówił. Kelnerka, z przyklejonym, sztucznym uśmiechem na twarzy, przyniosła mu kawałek ciasta i kawę.
Patrzyłam na ten widok codziennie. Chcę uchwycić magiczność tej chwili. Przyglądałam się wyrazowi twarzy mężczyzny, jego zmarszczonym brwiom i oczom wyrażających niezgłębiony smutek i oczekiwanie, może nawet kryła się w nich niewielka iskierka nadziei. Zaś kelnerka była młodą dziewczyną ubraną w tandetny fartuszek. Wiele nieprzespanych nocy odbijało się na jej zmęczonej życiem twarzyczce. Ruchy jej ciała były ospałe. Promienie światła wpadały do środka przez, niemyte przez wiele tygodni, okna i tworzyły niezwykły klimat tego miejsca.
Chciałabym zapamiętać wszystkie detale, nawet godzinę na zegarku, który, nawiasem mówiąc, wskazywał godzinę piątą po południu. Machinalnie sięgnęłam po szkicownik i zaczęłam tworzyć. Sprawną ręką kreśliłam to, co niedawno zobaczyłam. Czułam się jakbym wpadła w trans. Cały świat przestał dla mnie istnieć. Czułam się oderwana od rzeczywistości i dopiero kiedy skończyłam, spojrzałam na swoje niedoszłe, po raz kolejny, dzieło.
-Czegoś tu brakuje- odezwał się za mną zamyślony, męski głos.
Szybko się odwróciłam, by spojrzeć na tego, kto ośmielił się nieproszony
ocenić moją pracę. Za mną stał elegancko ubrany czterdziestolatek,
który zupełnie nie pasował do tego miejsca.
-Słucham?
-Wiem, co mówię. Masz talent, ale nie malujesz z uczuciem.
Gdy to mówił, byłam aż gorąca ze zła. Mojej pracy brak uczuć?! Nie wiem, co ten mężczyzna sobie wyobraża. Nikt go nie prosił o opinię.
-Proszę pana…
-Mów mi Tom- przerwał mi z uśmiechem, czym mnie wybił z rytmu.
-Tomie…- mimowolnie wypowiedziałam te imię jakby smakując je w ustach-uważam…
-A jak tobie na imię?- kolejny raz mi przerwał, ale tym razem nie byłam na niego wciekła.
-Sandra.
-Piękne imię nadane ślicznej dziewczynie, która w dodatku ma talent malarski. Trzymaj, to jest moja wizytówka, jakbyś chciała nauczyć się prawdziwego malarstwa to zadzwoń.
I odszedł. Pojawił się i znikł. Kim był? Obcym, który potrafił zaczarować mnie samym spojrzeniem. Zadzwonić?
II
Siedziałam sama w pokoju, a w tle leciała cichutka muzyka. Patrzyłam na swój szkic i zastanawiałam się, o co chodziło temu mężczyźnie. Brak uczucia? Jak namalować emocje? Tyle pytań a brak odpowiedzi.
Z szybko bijącym sercem sięgnęłam po telefon i wykręciłam numer, który już w kawiarni nauczyłam się na pamięć.
-Tak?- bardzo pragnęłam usłyszeć ten delikatny głos.
-Z tej strony Sandra. Pamięta mnie pan?- ‘obyś pamiętał’ błagałam w myślach.
-Ech, mówiłem ci już, żebyś mówiła do mnie po imieniu. Przyjdź jutro o 11:00 na ulicę Waszyngtona 134. Będę na ciebie czekał śliczna.
Koniec. Usłyszałam głuchy sygnał. Tylko tyle? Zresztą, czego się spodziewać po nieznajomym? I teraz pozostał wybór: iść, czy odpuścić. Jednakże nieodparta chęć zdobycia wiedzy, była kusząca. Ale czy tylko? Tylko dlatego chciałam tam iść?
Być może zaintrygował mnie ten Tom. W jego wzroku można było zobaczyć pewną iskrę, do której mnie ciągnęło. Jego spojrzenie było hipnotyzujące i wiem, że mogłam tak patrzeć w jego oczy całe wieki.
III
Od dwóch godzin stoję przed lustrem. Przeczesałam całą szafę w poszukiwaniu idealnego ubrania. W ostateczności zdecydowałam się na krótkie spodenki i bluzeczkę na ramiączkach. Makijaż zrobiłam subtelny, a włosy rozpuściłam. Kurde, dlaczego aż tak się stroję? W końcu to będą tylko zwykłe lekcje malarstwa.
Cicho zamknęłam drzwi od domu i ruszyłam. Szłam powolnym krokiem, który nijak nie odwzorowywał mój nastrój. Serce biło mi jak oszalałe, a umysł kazał mi zawrócić. Mimo wszystko jakiś zakamarek mojego serca pragnął znowu go spotkać.
Mijałam kolejne ulice coraz bardziej się zbliżając do celu. W końcu stanęłam przed jego domem. Zadzwoniłam, a zza drzwi wyłoniła się uśmiechnięta twarz Toma. Serce zabiło mi jeszcze szybciej i czułam jakby nogi uginały się pode mną. Odwzajemniłam uśmiech.
-Wejdź do środka- Tom zrobił teatralny gest zaproszenia.
Niepewnie przekroczyłam próg jego domu. Mężczyzna zaprowadził mnie do swojej pracowni, która wyglądała jakby skopiowana z jakiegoś filmu o sławnych malarzach.
Tom posadził mnie przed ogromnym płótnem i rozstawił obok mnie wiele kolorów farb.
-Namaluj to, co wtedy szkicowałaś, a potem postaramy się coś z tym zrobić.
Bez słowa sięgnęłam po jeden z pędzli i wpadłam w trans. Już nie czułam bliskości Toma, który położył mi swoje dłonie na ramionach, nic nie znaczyło oprócz malowania. Moje ruchy były delikatne i subtelne, dokładnie pociągałam pędzlem. Po godzinie obraz był gotowy. Spojrzałam krytycznym wzrokiem na owe ‘dzieło’ i nadal widziałam, że jest niedoskonałe.
Tom ujął moją dłoń w swoją i zamoczył w farbie. powoli zbliżył do płótna i zaczęliśmy tworzyć. Początkowo wyglądało to jak bezkształtne linie, lecz po chwili można było odczytać walkę. Pomiędzy dobrem i złem. Pośród tego ukrywała się pasja, gniew, rządza i miłość. Gdzieś tam byłam ja i Tom. Ukryci pomiędzy tak wielkimi emocjami, tworzyliśmy jedność, jakbyśmy byli dla siebie stworzeni.
Odwróciłam się do Toma, siedzącego tuż za mną. Nasze spojrzenia spotkały się i oboje przeczuwaliśmy to, co za chwilę miało się wydarzyć. Nasze twarze zbliżyły się do siebie i nastąpił długi, namiętny pocałunek. Czułam jakby ktoś mnie zapinał na kajdanki i od tej pory wiedziałam, że jestem mu przeznaczona. Moje życie należało do niego.
IV
W euforycznym nastroju wracałam wesoło do domu. Nigdy nie byłam szczęśliwsza. Wszystkie troski odleciały z mojego umysłu, by już nigdy nie powrócić. Ciągle w głowie słyszałam głos Toma, który mówił: „Sprawiłaś, że jestem szczęśliwy. Kocham cię moja droga”.
Czy można zakochać się w kimś w tak krótkim czasie? Zresztą, czy to co ja czuję można nazwać miłością? Właściwie nie znam tego mężczyzny, a jest on tak bliski. Mam wrażenie, że on jest „tym jedynym”. Jest sensem życia. Dla niego i przede wszystkim z nim chce żyć.
Tak sobie pomyślałam, że pójdę okrężną drogą. Postanowiłam pójść przez las. Niepostrzeżenie niebo zasłoniły gęste stratusy. Po niedługim czasie zaczął padać deszcz. Zaczęłam żałować tego spacerku. Zgięłam się w pół i rozpoczęłam bieg.
Jak to zwykle bywa miałam pecha. Była burza. Wystraszona starałam się jak najszybciej pokonać pozostały dystans. Nagle rozbłysło bardzo jasne światło i świat znikł.
V
Obudziłam się. Leżałam w szorstkiej lnianej pościeli. Głowę uciskała mi jakaś opaska. W powietrzu unosił się powszechnie znany zapach szpitala. Spróbowałam otworzyć oczy, lecz nadal znajdowałam się w ciemności. Co się dzieje?
Usłyszałam jakieś głosy. Była mama, brat i ktoś nieznajomy. Mówili szeptem. Wytężyłam słuch.
-Ale może jakaś operacja?
-Przykro mi proszę pani, lecz to niemożliwe. Tak uszkodziła oczy, że nigdy nie będzie widzieć...
Reszty nie miałam ochoty słuchać. Jestem niewidoma? Tylko nie to! Oddech stał się cięższy i łapczywie próbowałam nabrać powietrza. Krew uderzyła mi do głowy i zapewne całą twarz miałam czerwoną, a po policzkach płynęły gorzkie łzy bólu i rozczarowania.
VI
Leżałam w szpitalu kilka tygodni. Z nikim nie chciałam rozmawiać. Świat stał się nagle strasznie dziwny i odległy. Czułam się źle i tylko milczałam w wiecznej ciemności.
Rozległ się odgłos kroków. Tak delikatnie chodzi mój brat Marek. Cicho wszedł do pokoju i usiadł obok mojego łóżka i uścisnął mi dłoń.
-Sandro, kochana, czy jest coś co mógłbym zrobić?
Zastanowiłam się i pomyślałam o Tomie. Serce szybciej mi zabiło i poczułam, że chce usłyszeć jego głos.
-Weź komórkę i zadzwoń pod numer wpisany jako piekarnia- wyszeptałam.
-Piekarnia?!
-Proszę, zrób to.
Bez słowa podał mi telefon. Z niecierpliwością czekałam aż odbierze. Po kilku sekundach odezwał się głos, tak dobrze mi znany i kochany.
-Tak?
-Pamiętasz mnie?
-Jak mógłbym zapomnieć? Dlaczego się nie odzywałaś? Próbowałem się do ciebie dodzwonić jakieś 20 razy. Gdzie się podziewasz?
-Przepraszam-do oczu naleciały łzy- Miałam wypadek. Odwiedzisz mnie?
-Oczywiście najdroższa.
VII
Czekałam jakieś 2 godziny na jego przyjazd. Wszedł do pomieszczenia szybkim krokiem. Wyczułam delikatną woń fiołków. Lubię te kwiaty.
-Sandro... Powiedz, co konkretnie ci się stało- w jego głosie słychać było troskę. Boże, jak ja kocham ten głos!
-Jak wracałam od ciebie, była burza. Powiedziano mi, że piorun uderzył niedaleko mnie. Straciłam wzrok i jestem sparaliżowana.
-Co? Żartujesz prawda?
-Mówię prawdę.
-Dla ciebie chciałem narazić moją rodzinę. Mogłem ich stracić przez ciebie. A ty jesteś kaleką! Roman mnie ostrzegał, że z tobą nic nie wyjdzie i miał rację.
Usłyszałam tylko jak wyszedł. Trzasnął drzwiami i złamał mi serce. Pomacałam po ręce, aż znalazłam powbijane w me ciało igły. Wszystkie wyrwałam. Straciłam przytomność.
Epilog
Gazeta Wyborcza pisze:
Tragiczna śmierć młodej dziewczyny.
Dnia 25.08.2009 w szpitalu przy ulicy Walińskiej 166 została zamordowana Sandra K. Została odłączona od aparatu podtrzymującego jej życie. Sprawcą był niejaki Tom G., który podobno był jej kochankiem. Mężczyznę skazano na 20 lat więzienia.
Re: Malarka [obyczajowe]
2(1)gdzie jeszcze można mieć uśmiech?pisareczka pisze:I
Spokojnym, powolnym krokiem zbliżył się do stolika na końcu pomieszczenia. Nieśpiesznie usiadł i coś zamówił. Kelnerka, (1)z przyklejonym, sztucznym uśmiechem na twarzy, przyniosła mu kawałek ciasta i kawę.
Patrzyłam na ten widok codziennie. Chcę uchwycić (2)magiczność tej chwili. Przyglądałam się (3)wyrazowi twarzy mężczyzny, jego zmarszczonym brwiom i oczom wyrażających niezgłębiony smutek i oczekiwanie, może nawet kryła się w nich niewielka iskierka nadziei. (4)Zaś kelnerka była młodą dziewczyną ubraną w tandetny fartuszek. Wiele nieprzespanych nocy odbijało się na jej zmęczonej życiem twarzyczce. <6>Ruchy (5)jej ciała były ospałe. Promienie światła wpadały do środka (7)przez, niemyte przez wiele tygodni, okna i tworzyły niezwykły klimat tego miejsca.
(2)raczej "magię"
(3)może po prostu twarzy?
(4)taka forma zdania skojarzyła mi się z "a dziewicy było na imię Maryja"...
(5)wyrzuć
<6>niezgrabne to zdanie
(7)przez/,/ niemyte OD wielU tygodni/,/ okna
poza tym pierwsze zdania napisałabym w odpowiedniku present simple - zbliżał się, siadał, zamawiał, przynosiła. Ponadto całość jest mocno chaotyczna.
no i?Chciałabym zapamiętać wszystkie detale, nawet godzinę na zegarku, który, nawiasem mówiąc, wskazywał godzinę piątą po południu.
(1)powtórzenie(1)Czułam się jakbym wpadła w trans. Cały świat przestał dla mnie istnieć. Czułam się oderwana od rzeczywistości i dopiero kiedy skończyłam, (2)spojrzałam na swoje>niedoszłe, po raz kolejny, dzieło.
(2)po raz kolejny spojrzała, czy, jako że widuje go tam od zawsze, po raz kolejny jest ono "niedoszłe"?

którego, mojego nastrojuwykręciłam numer, który już w kawiarni nauczyłam się na pamięć.
Szłam powolnym krokiem, który nijak nie odwzorowywał mój nastrój.
jakoś to przerób, błagam...Mimo wszystko jakiś zakamarek mojego serca pragnął znowu go spotkać.
drugie MNIE do wyrzuceniaTom posadził mnie przed ogromnym płótnem i rozstawił obok mnie wiele kolorów farb.
owoSpojrzałam krytycznym wzrokiem na owe ‘dzieło’
żądzaPośród tego ukrywała się pasja, gniew, rządza i miłość.
tu mnie przystopowało - głębokie uczucie, wszystko takie górnolotne och i ach i nagle "tak sobie pomyślałam..."Tak sobie pomyślałam, że pójdę okrężną drogą.
chmury. po prostu chmury. opisz je bardziej szczegółowo, ale nie pisz stratusy....Niepostrzeżenie niebo zasłoniły gęste stratusy.
łatwo rozpoznawalny?W powietrzu unosił się powszechnie znany zapach szpitala.
ech, o dialogach miało być na końcu (że słabe), ale po tych kwestiach zmieniłam zdanie. TE są KOSZMARNE. ostatni po prostu wycięty z brazylijskiego serialu... popracuj nad nimi-Sandro... Powiedz, co konkretnie ci się stało-
-Co? Żartujesz prawda?
-Dla ciebie chciałem narazić moją rodzinę. Mogłem ich stracić przez ciebie. A ty jesteś kaleką! Roman mnie ostrzegał, że z tobą nic nie wyjdzie i miał rację.
wiesz co sobie w tym momencie wyobraziłam, prawda? ...Trzasnął drzwiami i złamał mi serce.
lepiej brzmi (profesjonalniej?) "domniemany kochanek kobiety".Sprawcą był niejaki Tom G., który podobno był jej kochankiem.
na koniec: ile lat ma bohaterka? to lekkomyślne i naiwne wybierać się do nieznajomego "na lekcje malarstwa"... ale ok, rozumiem - pasja, zauroczenie...
i jesteś pewna, że można stracić wzrok od czegoś takiego? że słuch - to tak, co do wzroku, to mam wątpliwości.
a, i jeszcze interpunkcja...
zasadniczo Twój tekst mi nie podszedł. ma jakiś tam potencjał, ale trzeba by włożyć w niego jeszcze dużo pracy
Pozdrawiam,
Olka
...Wolny czas przez palce, mrówka na zapałce...
3
Nie czujesz jak niesmacznie to brzmi. Ile wspólnego ma patrzenie i widok? Może lepiej byłoby zastosować konstrukcję patrzeć - obrazek?pisareczka pisze:Patrzyłam na ten widok codziennie.
Okrój tekst ze zbędnych słów.pisareczka pisze:Chciałabym zapamiętać wszystkie detale, nawet godzinę na zegarku, który, nawiasem mówiąc, wskazywał godzinę piątą po południu.
Cała druga część pierwszego akapitu przypomina mi jedną z powieści Coelho. Zaryzykowałbym nawet i powiedział, że to prawie idealne odbicie. Wzorujesz się na Paulo? Naprawdę - mam wrażenie jakbym czytał jego utwór. Tak, wiem że to śmiesznie brzmi - po prostu jestem senny i tyle.
Którego.pisareczka pisze:Z szybko bijącym sercem sięgnęłam po telefon i wykręciłam numer, który już w kawiarni nauczyłam się na pamięć.
Pomyśleć - takie niewinne powtórzenia, a ile złego potrafi zdziałać.pisareczka pisze:Serce biło mi jak oszalałe, a umysł kazał mi zawrócić. Mimo wszystko jakiś zakamarek mojego serca pragnął znowu go spotkać.
Ślicznie napisane!pisareczka pisze:Tom ujął moją dłoń w swoją i zamoczył w farbie. powoli zbliżył do płótna i zaczęliśmy tworzyć. Początkowo wyglądało to jak bezkształtne linie, lecz po chwili można było odczytać walkę. Pomiędzy dobrem i złem. Pośród tego ukrywała się pasja, gniew, rządza i miłość. Gdzieś tam byłam ja i Tom. Ukryci pomiędzy tak wielkimi emocjami, tworzyliśmy jedność, jakbyśmy byli dla siebie stworzeni.
Ja przeciwnie - nie wyobrażam sobie tego, bo zdanie nie jest poprawne. Za sprawą tej właśnie wstawki. Co innego zaciskać kajdanki na czyimś ciele, czy gdziekolwiek.pisareczka pisze:Czułam jakby ktoś mnie zapinał na kajdanki i od tej pory wiedziałam, że jestem mu przeznaczona.
Zapis słowny. Dosłownie przetłumaczę to na nic innego jak tylko "dwa godziny".pisareczka pisze:Czekałam jakieś 2 godziny na jego przyjazd.
A ten epilog to jakieś badziewie. Widać, bardzo Ci się gdzieś spieszyło. Krótka piłka - zakończenie tak plastyczne jak chińskie produkty.pisareczka pisze:Epilog
Gazeta Wyborcza pisze:
Tragiczna śmierć młodej dziewczyny.
Dnia 25.08.2009 w szpitalu przy ulicy Walińskiej 166 została zamordowana Sandra K. Została odłączona od aparatu podtrzymującego jej życie. Sprawcą był niejaki Tom G., który podobno był jej kochankiem. Mężczyznę skazano na 20 lat więzienia.
Na zakończenie powiem tylko tyle: pracuj nad pomysłem dziewczyno, bo z pisaniem jest całkiem, całkiem. Inni powiedzą "przyzwoicie" - już widzę tę nagłówki w gazetach

I jeszcze słówko do poprzedniczki - zupełnie nie rozumiem Twoich uwag. Nie chcę stawiać Cię w niekomfortowej sytuacji, ale po co czepiać się - oczywiście nie wszędzie - totalnych pierdół, albo konstrukcji, które są całkowicie poprawne?...
5
Błędów nie widziałem za wielu - a te juz skwapliwie wyliczyli przedmówcy.
Tekst napisany na ogół sprawnie. Mało zgrzytów. Zakończenie jest dobre, przyjmując teze, że to wycinek z gazety.
Historia opowiedziana jest ciekawie. Zwłaszcza uwagę zajmują myśli bohaterki. Wiesz dobrze o czym piszesz i to sie chwali.
Jest jeden błąd logiczny. Kiedy Tom do niej zadzwonił i podał adres, nie mogła przecież wiedzieć, że on tam mieszka. To mogła byc Kawiarenka, jego biuro, galeria itp.
Z czystym sumieniem należy Ci się 4+
Tekst napisany na ogół sprawnie. Mało zgrzytów. Zakończenie jest dobre, przyjmując teze, że to wycinek z gazety.
Historia opowiedziana jest ciekawie. Zwłaszcza uwagę zajmują myśli bohaterki. Wiesz dobrze o czym piszesz i to sie chwali.
Jest jeden błąd logiczny. Kiedy Tom do niej zadzwonił i podał adres, nie mogła przecież wiedzieć, że on tam mieszka. To mogła byc Kawiarenka, jego biuro, galeria itp.
Z czystym sumieniem należy Ci się 4+
jestem, więc pisze...
Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.
Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.
6
Przeczytałam tekst ze sporym zainteresowaniem.
Z zasady nie lubię opowiadań o naiwnych, zakochanych kobietkach, ale to mnie wciągnęło. Zwłaszcza te fragmenty o wspólnym malowaniu i część VII...
Jeśli chodzi o błędy, to w większości zgadzam się z przedmówcami.
A jeśli chodzi o coś ode mnie...
Nie podoba mi się kreacja Toma. Brakuje w nim czegoś, co pozwoliłoby mi odczuć, że jest to mężczyzna intrygujący, pociągający. Coś przyciąga główną bohaterkę do niego już od pierwszej chwili, ale ja tego w ogóle nie widzę. Gdybyś bardziej nad tym popracowała chyba wyglądałoby to mniej naiwnie - czuć by było, co popchnęło Sandrę do takiego a nie innego kroku.
Drugą rzeczą, którą mogłabyś nie tyle poprawić, co rozbudować jest opis samego wypadku. Wiem, że nie on jest najważniejszy, ale takie przelecenie sprawy "po łebkach" jakoś wyrwało mnie z rytmu.
Ostatnia kwestia - zakończenie... Napisane niestety koszmarnie. Nie czytuję Gazety Wyborczej, ale jestem przekonana, że nigdzie nie mogłaby się pojawić taka notka. Sam pomysł z przyjęciem takiej formy jest ok, tylko mogłabyś to poprawić.
A teraz się powtórzę, żeby moje czepialstwo nie przysłoniło zasadniczej oceny:
opowiadanie mi się spodobało
Wciągnęło, wzbudziło we mnie emocje.
Pozdrawiam,
Ada
Z zasady nie lubię opowiadań o naiwnych, zakochanych kobietkach, ale to mnie wciągnęło. Zwłaszcza te fragmenty o wspólnym malowaniu i część VII...
Jeśli chodzi o błędy, to w większości zgadzam się z przedmówcami.
A jeśli chodzi o coś ode mnie...
Nie podoba mi się kreacja Toma. Brakuje w nim czegoś, co pozwoliłoby mi odczuć, że jest to mężczyzna intrygujący, pociągający. Coś przyciąga główną bohaterkę do niego już od pierwszej chwili, ale ja tego w ogóle nie widzę. Gdybyś bardziej nad tym popracowała chyba wyglądałoby to mniej naiwnie - czuć by było, co popchnęło Sandrę do takiego a nie innego kroku.
Drugą rzeczą, którą mogłabyś nie tyle poprawić, co rozbudować jest opis samego wypadku. Wiem, że nie on jest najważniejszy, ale takie przelecenie sprawy "po łebkach" jakoś wyrwało mnie z rytmu.
Ostatnia kwestia - zakończenie... Napisane niestety koszmarnie. Nie czytuję Gazety Wyborczej, ale jestem przekonana, że nigdzie nie mogłaby się pojawić taka notka. Sam pomysł z przyjęciem takiej formy jest ok, tylko mogłabyś to poprawić.
A teraz się powtórzę, żeby moje czepialstwo nie przysłoniło zasadniczej oceny:
opowiadanie mi się spodobało

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
7
toż to już Lolitą zalatuje! i dorosły facet chce poświęcić rodzinę dla ledwo odrosłej od ziemi małolaty? mówi do niej per "najdroższa"? cała część III?pisareczka pisze:określenie wieku, chyba jakaś naiwna trzynastolatka.ile lat ma bohaterka?
i skoro już ma być z lekką nutką pedofilii, to powinnaś zaznaczyć gdzieś w tekście ile lat ma bohaterka... bo czytając odniosłam wrażenie, że to raczej jakaś bardzo naiwna licealistka bądź studentka.
@mountain_artist - masz rację, być może czepiam się zanadto. następnym razem będę oddzielać konkretne błędy, od tego co mnie, jako czytelnikowi, nie brzmi i nie pasuje.
pozdrawiam,
Olka
...Wolny czas przez palce, mrówka na zapałce...
8
źle zapisujesz dialogi
wystarczy "Posadził mnie przed ogromnym płótnem". wiadomo o kogo chodzi.
reszte przeleciałem szybko wzrokiem. bardzo naiwne i naciągane. nie podobało mi się. zaimkoza, powtórzenia, słaby styl, słaba historia, interpunkcja, słabo zbudowane postacie, a relacje między nimi są sztuczne. koszmarny, naciągany koniec.
czyta sie jak historyjkę piętnastolatki. pracuj dalej.
pozdrawiam
a nie lepiej magię?pisareczka pisze:uot;]Chcę uchwycić magiczność tej chwili.
nie lepiej jeden czas?pisareczka pisze:Patrzyłam na ten widok codziennie. Chcę uchwycić magiczność tej chwili. Przyglądałam się
gorąca ze zła? strasznie brzmi. a może z wściekłości?pisareczka pisze:Gdy to mówił, byłam aż gorąca ze zła.
onpisareczka pisze:ten mężczyzna
któregopisareczka pisze:wykręciłam numer, który już
powtórzenia - TomTomTom...pisareczka pisze:wyłoniła się uśmiechnięta twarz Toma. Serce zabiło mi jeszcze szybciej i czułam jakby nogi uginały się pode mną. Odwzajemniłam uśmiech.
-Wejdź do środka- Tom zrobił teatralny gest zaproszenia.
Niepewnie przekroczyłam próg jego domu. Mężczyzna zaprowadził mnie do swojej pracowni, która wyglądała jakby skopiowana z jakiegoś filmu o sławnych malarzach.
Tom posadził mnie przed ogromnym płótnem i rozstawił obok mnie wiele kolorów farb.
wystarczy "Posadził mnie przed ogromnym płótnem". wiadomo o kogo chodzi.
zapiął na kajdanki? no masakrapisareczka pisze:Czułam jakby ktoś mnie zapinał na kajdanki
tak od razu? no nieźle. niejeden szaman by tak chciał.pisareczka pisze:Bez słowa sięgnęłam po jeden z pędzli i wpadłam w trans.
reszte przeleciałem szybko wzrokiem. bardzo naiwne i naciągane. nie podobało mi się. zaimkoza, powtórzenia, słaby styl, słaba historia, interpunkcja, słabo zbudowane postacie, a relacje między nimi są sztuczne. koszmarny, naciągany koniec.
czyta sie jak historyjkę piętnastolatki. pracuj dalej.
pozdrawiam