Uff... nareszcie wypowiedziałam to głośno. Kamień z serca, albo raczej tabliczka czekolady z serca!
Od kilku lat jestem przewodniczącą i jedyną członkinią klubu AC (Anonimowych Czekoladoholików), z działającą przy nim grupą samowsparcia. Niestety, chyba wybrałam jedną z najgorszych form walki ze słodkim nałogiem, bo sama nigdy nie mam na tyle silnej woli, żeby się wesprzeć, a to niechybnie prowadzi do nienawiści... do wagi łazienkowej.
Poza tym, jestem szczęśliwą opiekunką dwóch kotek w stopniu oficerskim, które niezmiennie, o godzinie piątej trzydzieści rano, dnia wolnego (zwanego potocznie niedzielą), u wezgłowia mego łoża, odmiaukują "Szarżę na Karmę!"
A tak na poważnie, to kocham czytać, nie potrafię nie pisać i uwielbiam piec ciasta. Mieszkam 'jedną nogą' w lesie, a po moim ogrodzie przechadza się paw. W dużych miastach czuję się jak kot w klatce. Potrzebuję przestrzeni, ciszy i spokoju do prawidłowego wzrostu. Moją pasją są rośliny egzotyczne, owadożerne i kaligrafia.
Piszę od zawsze, ale szlifuję warsztat od kilkunastu miesięcy (z lepszym lub gorszym skutkiem). Póki co, mam wrażenie, że robię jeden krok w przód, dwa w tył.
Zależy mi na fachowej opinii, dlatego się tu znalazłam. A, no i jest jeszcze konkurs na miniaturę, to drugi powód.
Czy boję się krytyki? Tak, ale chyba mniej niż być byle jaką w tym co robię.
Niestety, należę do ludzi, którzy wymagają 'łopatologicznej' metody korygowania (niektórych) błędów, więc trochę czasu może to potrwać.
No, to by było na tyle.
Aha, oprócz czekolady mam jeszcze słabość do lukrecji i mężczyzn...
