37
autor: Martinius
Zasłużony
Tak, tak do 30 listopada
Tak, o konkursie, powiem Wam, że pomysłów nie brakuje. Niektóre miniatury, jakie miałem przyjemność czytać to całe powieści, zawarte w krótkiej formie. Głowa mała, jakie to wszystko fajne i ciekawe! Ale niestety, ci, którzy pomysł mieli, wykonali to czasem źle i psuje to ocenę końcową. Mam swojego faworyta, jest rewelacyjny tekst, ale przygotowany jak w brudnopisie. I co z fantem zrobić? Poczekamy, czy przejdzie do drugiego etapu

„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.