Idealny

1
Powiem szczerze - eksperymentowałem ze stylem. Pisane pod wstęp dla czegoś większego.

WWWOto Sala Bóstw, w przyjemnym dla oka białym kolorze, rozświetlona boskim światłem, które – wydaje się – bije od ścian i wyłania się ze szczelin w marmurowej podłodze. I wszystko błyszczy, choć nie ma tu ani drzwi, ani okien, ani też świec czy lamp. Właściwie nie ma tu nic. Jest tylko długi blat i krzesła.
WWWTu jadają Bogowie...
WWWBa, tu rządzą, uzgadniają, postanawiają. W tym pomieszczeniu na bieżąco ustalana jest przyszłość świata.
WWWTu może zostać zmieniony los każdego śmiertelnika...
WWWJak na przykład tego zwykłego dnia, gdy jakiś młodzieniec imieniem William krzyknął z przejęciem „wszystko robię beznadziejnie”. Dokładnie wtedy, kiedy jeden z Bogów go usłyszał, przyjrzał mu się z ciekawością i wyraźnie zamyślony rzekł:
WWW- Zmieńmy jego życie.
WWWA drugi Bóg odpowiedział:
WWW- Ok.

***

WWWI William stał się utalentowanym.
WWWMięliście kiedyś wizję, co by było, gdybyście wszystko tworzyli idealne, cudowne? Co by było, gdyby napisana przez was książka była genialna a namalowany obraz piękny? Każdy stworzony w twych dłoniach miecz błyszczałby w świetle i był ostrzejszy niż krasnoludzkie topory. Kreowałbyś wyśmienite rozmówki, na skutek których kobiety kleiłyby się do Ciebie jak do lepiącego cukierka za szafą...
WWWWilliam mógł tego doświadczyć.
WWWAle to nie jest historia gościa, do którego uśmiechnęli się Bogowie. Zdecydowanie nie jest. William i jego talenty to tylko duże WU na początku rozdziału, o którym po prostu wypada wspomnieć. Bo poza wykuciem setki idealnych, błyszczących mieczy i napisaniem kilku dobrych książek William stworzył coś jeszcze...
WWWI o tym wiedzieć już trzeba.
WWWSpłodził Helixa.

[ Dodano: Sob 06 Lut, 2010 ]
I już poprawka:

"Kreowałbyś wyśmienite rozmówki, na skutek których kobiety kleiłyby się do Ciebie jak włosy do lepiącego cukierka za szafą..."

Jak tu się edytuje ; x?!

Re: Idealny

2
Yami pisze: Oto Sala Bóstw, w przyjemnym dla oka białym kolorze, rozświetlona boskim światłem, które – wydaje się – bije od ścian i wyłania się ze szczelin w marmurowej podłodze.
Usunęłabym to stwierdzenie. Źródło światła zawsze można zlokalizować. Czy pochodzi od lampy, czy wpada przez okno, czy bije ze szczelin w podłodze.
Yami pisze: Właściwie nie ma tu nic. Jest tylko długi blat i krzesła.
To zdania przeczą sobie nawzajem. Jeżeli nie ma tu nic, to co robią tutaj te krzesła?
Właściwie nie ma tu nic, za wyjątkiem długiego blatu i krzeseł
Yami pisze: Dokładnie wtedy, kiedy jeden z Bogów go usłyszał, przyjrzał mu się z ciekawością i wyraźnie zamyślony rzekł:
To zdanie skrzypi. Bóg go usłyszał i zainteresował się nim. To, że zrobił to dokładnie w chwili, kiedy młodzieniec krzyknął, jest oczywiste.
Yami pisze: wyraźnie zamyślony
A nie mógł się po prostu zamyślić?
Yami pisze: A drugi Bóg odpowiedział:
- Ok.
Wiesz, bogowie chyba jednak się tak nie wyrażają. (Chociaż przyznam, że było zabawnie - zobaczyłam boga ze szlugiem w ustach i puszką browaru w ręce).
Yami pisze: Mięliście kiedyś wizję, co by było, gdybyście wszystko tworzyli idealne, cudowne? Co by było, gdyby napisana przez was książka była genialna a namalowany obraz piękny? Każdy stworzony w twych dłoniach miecz błyszczałby w świetle i był ostrzejszy niż krasnoludzkie topory. Kreowałbyś wyśmienite rozmówki, na skutek których kobiety kleiłyby się do Ciebie jak do lepiącego cukierka za szafą...
Różnie odbierane jest takie bezpośrednie zwracanie się do czytelnika, przeważnie w sposób negatywny. Jednak nie tyle to mnie uderzyło, co fakt, że najpierw mówisz do ogółu, a potem bezpośrednio do mnie.
Literówka.

Podobało mi się, bardzo mi się podobało! Zaciekawiłeś mnie do tego stopnia, że chciałam przewrócić kartkę i zobaczyć, co będzie dalej... a tu taka niespodzianka...
Niby ideały są nudne i przewidywalne, ale w tym fragmencie jest pewna obietnica.
Z chęcią przeczytałabym część dalszą :)

Pozdrawiam!

3
mamika6 pisze:Yami napisał/a:
Oto Sala Bóstw, w przyjemnym dla oka białym kolorze, rozświetlona boskim światłem, które – wydaje się – bije od ścian i wyłania się ze szczelin w marmurowej podłodze.

Usunęłabym to stwierdzenie. Źródło światła zawsze można zlokalizować. Czy pochodzi od lampy, czy wpada przez okno, czy bije ze szczelin w podłodze.
Ja bym to zostawił - bywa i tak (o co tu za pewne chodzi), że ściany "świecą").
- Zmieńmy jego życie.
A drugi Bóg odpowiedział:
- Ok.
Odpowiedział skrótem? Na pewno nie!
Każdy stworzony w twych dłoniach miecz błyszczałby w świetle i był ostrzejszy niż krasnoludzkie topory.
Że niby topór jest ostrzejrzy od mieczy? Tak wynika ze zdania - złe porównanie.

Zgodzę się z mamiką, iż bezpośredni zwrot do czytelnika jest złym zabiegiem. Zazwyczaj wymaga to niebagatelnej wprawy, żeby czytelnik poczuł się częścią powieści. Z tego co przeczytałem, nie jestem niczym związany. Sama w sobie historia zapowiada się arcy ciekawie - rzekłbym, cholernie mnie zainteresowało. Nie mniej, jest to za krótkie, żeby wyrokować więcej.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

4
Martinius pisze:
Każdy stworzony w twych dłoniach miecz błyszczałby w świetle i był ostrzejszy niż krasnoludzkie topory.
Że niby topór jest ostrzejrzy od mieczy? Tak wynika ze zdania - złe porównanie.
Tutaj można by się połasić o stwierdzenie, że krasnoludzi są całkiem nieźli w kowalstwie i że krasnoludzki topór rzeczywiście jest ostrzejszy od miecza. Ale to zależy od czytelnika.

Pokombinuję nad tymi zwrotami do czytelnika.

5
Cały ten wstęp nieco ogólnikowy. Bo wiesz, wszystko dzieje się tak szybko, że to trochę przytłaczające. Może to moje osobiste odczucie, ale we fragmencie, który na monitorze zajmuje tyle co dwie pięści, zapisałeś kupę treści. A tak fajnie można by to rozbudować. Może nawet by wtedy to ciekawe było.

6
I znowu kawałeczek... Małymi kroczkami...

Boska moc kończy się na granicy wyobraźni. Ta granica nie istnieje. A jeśli istnieje, to nikt nie wie, gdzie leży. Z tego też powodu owa moc jest wielką zagadką nawet dla samych Bogów. Bo nigdy nie wiadomo, czym może ich jeszcze zaskoczyć...
Eiden i D'If siedzieli w zadymionej od zielonych obłoków Sali Bóstw i popalali specyfik o wiele mówiącej nazwie „magiczna chmurka”. Na blacie leżała kula wizjonerska, w środku której migotały błyski, ukazując jakąś postać. Kule wizjonerskie to prosty wymysł Bogów, służący do dokładnego obserwowania życia poszczególnych śmiertelników
Ta u spodu miała wygrawerowany napis HELIX.
- Potomek Williama – westchnął Eiden, biorąc kulę do ręki. – Tego nie przewidziałem, dając Williamowi talent tworzenia wszystkiego idealnym.
Potrząsł kulą, a ona znikła, rozsypując się na miliony błękitnych światełek.
- Będą jeszcze z tego problemy...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”