loco pisze:Te 12 tys rocznie wychodzi tylko i wyłącznie przy sprzedaży wszystkich egzemplarzy, jakoś mam wrażenie, że nikt nie zwrócił na to uwagi.
ktoś zwracał.
optymalna sytuacja to napisać coś tak dobrego żeby zeszło wszystko i wydawca stanął w ciagu roku (a najlepiej kwartału

) wobec konieczności zrobienia dodruku
ksiązki dzielą sie na dwie kategorie.
jednorazowe i longladery.
jednorazowe to dzieła dwu typów:
-jatkowce - sprzdaje się powiedzmy do 60% nakładu, reszta idzie na przemiał albo do jatek.
-słabopotencjałowce - sprzedaje się cały wydany nakład (albo wiekszość) ale książka nie chwyciła zbyt mocno i nawet w razie ssania rynku dodruk jest zbyt ryzykowny.
(pomijam książki wydane za dotacje i temu podobne).
w przypadku jatkowców projekt jest po prostu wtopą.
słabopotencjałowce mają jeszcze drugą szansę. np. Autor wydaje kolejną książkę i robi się jednoczesnie dodruk pierwszej, po kilku latach robi się wznowienie pierwszej niezależnie od wydania drugiej etc. Autor robi coś nietuzinkowego i znika cały nakład i natychmiast idzie dodruk (przypadek choćby JPII - po Jego śmierci kilka książek wskoczyło natychmiast na listy bestselerów).
Longladery to książki które chwyciły od razu i w miarę mocno, autor puszcza regularnie kolejne tytuły są dodruki i księgarze orientują się że warto to mieć w stałej ofercie przynajmniej przez najbliszy czas a jak wykupią to warto domówić choć kilka sztuk.
*
teraz tak: mamy trzy kategorie miejsc gdzie można kupić ksiązkę.
1) kięgarnie - to miejsce gdzie są książki i gdzie pracują Księgarze. Kolesie/koleżanki którzy sami czytają umieją doradzić etc. Jeśli przekonamy ich to wygraliśmy. Bo to Oni wychowują nam Czytelników, namawiaja fanów "Zmierzchu" na polskie horrory, ich zakupy nakręcają listy rankingowe stanowiąc drogowskaz dla reszty dystrybutorów. Wreszcie u wielu z nich stali klienci maja nie tylko zniżki ale mogą zamówić koknretny tytuł.
2) sklepy z książkami. Łudząco podobne, ale pracują tam sprzedawcy książek - kolesie którzy nie czytają, nie bardzo wiedzą co mają na półce, nie umieją nic doradzić, kasę trzepią na podręcznikach szkolnych, zeszytach i podobnym towarze, a resztę regałów zapełniają z łaski tym co jest na listach bestselerów. Ich nie przekonamy - chyba że zobaczą nazwisko na liscie w Rzeczpospolitej albo w rankingach hurtowni.
3) inne punkty. Kioski, markety etc. pomijając nieliczne chlubne wyjątki dostaja towar z rozdzielnika ukladanego w centrali na podstawie list bestselrów. sprzedać maja marchewkę i gazetę wyborczą a książki to dla nich 0,5% obrotu.
Faktycznie nie jest to dużo.
tylko dwa razy więcej niż ja na początku
Trzeba być naprawdę optymistą, żeby zakładać, że nakład debiutanckiej książki sprzeda się w całości. Oczywiście takie rzeczy się zdarzają
bywa tak. nieczęsto ale bywa
Myślę, że w tym zawodzie przetrwają tylko Ci, którzy naprawdę tego mocno chcą.
w każdym zawodzie czy to w stolarce czy w pracy naukowej mamy 3 grupy:
a) ci którzy odpadli
b) ci którzy przetrwali
c) ci którzy nie trwają ale idą w górę
(jest jeszcze "d" - ci co poszli w górę świecą po czym swoje 5 minut totalnie zmarnowali).