

SIEDEM łABęDZI I PIES
W pewnym domku w lesie była cztero osobowa rodzinka, domku pilnowaty dwa psy: Bos i Aza, razem bawili się i spali w jednym koszyku. Pewnego dnia Jaś i Sara zabrali Bosa i Azę na spacer do lasu i bawili się.
-Spujrz Jasiu Aza skoczyła jak sarna!
-Bo to jest nasza sarenka! Wtedy myśliwy myśląc że Aza to sarna strzelił. Au... u... u... to były ostatnie słowa Azy.
Grób obłożyli patykami, kwiatami i czerwonymi wstążkami.
Biedny Bos, na posłaniu został tylko zapach, a piłkę żucał do swojego cienia.
Kilka dni później rodzina wyjechała nad jezioro. Kiedy dojechali Bos wbiegł na mostek zerknąć na jezioro. wtedy przypłynęły trzy potem 4 łabędzie. Ssss... syknął jeden.
-Jak masz na imję? spytał.
-Ja mam na imję Bos, a wy?
-my? my jesteśmy siedmioma łabędziami! Odpowiedziały łabędzie.
-Moja żona spodziewa się jajka.
Odpowiedział król stada łabędzi.
-Wszystkie jesteśmy samicami.
-Pobawicie się ze mną? - Pewnie!
-Wiesz co Bos? znudziła mi się zabawa.
-Mnie też, może coś zjemy? Hmmm?
I pobiegł po coś dobrego do jedzienia. Wracając na mostek postawił worek z chlebem.- Częstujcie się!
-A ty? Nie chcesz jeść? to bardzo dobre.
-Ja już dostałem swoje.
Kiedy już zjedli Podziękowali i odpłynęli
Tydzień później...
Bos spoglądając na las zobaczył zająca, więc pobiegł za nim.
-Jasiu, Saro jedziemy do domu.
-Już jedziemy, a musimy?
Jechali, jechali dojojechali! Zaraz...
-Gdzie jest nasz Bos?!?
-Chyba nad jeziorem.
-O nie! To był nasz ostatni pies.
*
Bos nie złapał zająca więc wrócił do.... pustej łąki?
-łabędzie! Gdzie moja rodzina?
-Widziałem jak się pakowała.
-Widziałam jak jechali.
-O nie! To straszne! Och biedny ja.
-Znam drogę do twojego domu.
-Zaprowadź mnie tam.
I razem ruszyli w drogę. po 3 godzinach. Bos był zmęczony.
Wedy Bos zobaczył kapelusz, wzioł ten kapelusz i powiedział:
-Mam pomysł!
-To dobrze. jesteście głodne?
-Och tak. Bardzo się zmachałyśmy.
Więc Bos postawił kapelusz na ziemi, postawił na nim łapę i czekał. Wtedy wszyscy zaczeli rzucać do kapelusza skurki od chleba. nawet sieroty po kawałku.
Bos i łabędzie zjedli i poszli dalej, spotkali wilczura.
-Wynocha to jest moja dzielnica!
-Nic nas to nie obchodzi!
-Chcesz się bić to bić!
-Wole spokojnie porozmawiać.
-Dobra. porozmawiajmy. Ale szybko.
-Muszę dojść do domu, do rodziny
-Dobra wygrałeś, idź.
I ruszyli dabej.
Kiedy Bos zobaczył znajomą ulicę Był w stu procentach pewny że jest blisko domu gdy zajżał do okna swojego domu zobaczył Jasia i Sarę ktuży też patżyli w okno, pobiegli do mamy i taty.
-mamo tato kupujemy psa!
-dobrze dzieci, i kupcie owczarka
-mamo, tato oto one!-One?
-Mamy imiona, Aza i nasz zaginiony Bos! -- i wszyscy żyli długo i szcęśliwie.
Tadaaam!
