Kamila pisze:
to sprawia że trudno nam się pisze dla nastolatków - bo kręciły nas zupełnie inne rzeczy.
O tym mówiłam. Panie Andrzeju, może nie potrzebnie, ale chciałabym wyrazić dla Pana swój szacunek. Mało osób na tym świecie jest w stanie spojrzeć w miarę obiektywnie sobie w twarz i naprawdę zaimponował mi pan tym postem.
why!? eee... ups... dziękuję?
A jeśli wpadłby pan na pomysł pisania dla nastolatek, wie pan czego chcą?
tu nie wystarczy wiedzieć czego chcą.
trzeba zdekodować nieco inny tryb i sposób myślenia.
moje doświadczenia nie bardzo pasują do tego by wczuć się w oczekiwania 16-latki urodzonej dwadzieścia lat później niż ja.
musiałbym miec taką pod reką i poobserwować.
tzn normalną szesnastolatkę nie "sylwunię różową księżniczkę" z youtoube
Rozwiązania na ich życiowe problemy. Że pojawi się Edward i nie będzie miała znaczenia kolejna jedynka, kiepski rynek pracy czy niedoświadczenie.
naturalna potrzeba przyjaźni, miłości lub akceptacji.
elementarna potrzeba potwierdzenia swojej atrakcyjności, kobiecości etc.
Że pojawi się Edward i zastąpi ojca,
ok. tylko tu trzeba rozdzielić - czy dzieczyna potrzebuje chłopaka który bedzie stał/szedł obok, czy kogoś kto zastąpi ojca - wksaże kierunek, otoczy opieką ale i trochę zdominuje, może czasem nawet przytrze jej różki?
Że będą miały szansę na wielką miłość z idealnym facetem,
hmm... jest kłopot z tymi idealnymi facetami. Zostali przetrzebieni, a hodowla kolejnych nie bardzo wychodzi.
Do tego musi coś "zaiskrzyć". Poznałem wżyciu kilka fajnych dziewczyn ale nie zaiskrzyło.
popatrz na ten nieszczęsny Zmierzch. Bella wyjechała od matki, przejechała pół Ameryki i trafiła w kompletnie inne środowisko.
To jest klucz. Inne środowisko. Zmiana która jest solą życia etc.
Za dwa(?) lata idziesz na studia. Trafisz między ludzi którzy mają podobne zainteresowania a zjechali się z całego województwa. Uczelnie organizują masę rzeczy - studenckie wyprawy naukowe, koła nakowe, są akademickie związki sportowe etc.
poznanie w życiu czegoś więcej, a nie wzorem matki dom - praca,
trzeba okreslić czego się chce, czego się oczekuje, ustalić w jaki sposób można by to osiągnąć.
tu jest problem - bo czasem człowiek tego sam nie wie.
paru rzeczy musi spróbować by zyskać pewność.
Patrzą na związki rodziców, swojego obecnego chłopaka i wiedzą, że to chyba nie ma sensu, że w tym wszystkim nie liczy się nic prawdziwego.
dobrze: co prawdziwego chciałabyś robić?
sproboj to określić może coś doradzimy?
Żyją samotnie w czterech ścianach, widzą jak nikt o nikogo nie dba nawet w rodzinie.
kluczowy problem to te cztery ściany.
ludzie się za łatwo i za chętnie zamykają.
mamy multum możliwości twórczego trwonienia czasu.
mamy w kraju setki stowarzyszeń, klubów i organizacji.
W katowicach jest Śląski klub Fantastyki.
to fajne czasy - jest gdzie iść.
my mieliśmy tylko zideologizowane do bólu harcerstwo i nieliczne kluby młodzieżowe. (i kluby komputerowe ale najpierw ...trzeba było mieć komputer)
Ale - przyznam - od dzieciństwa marzyła mi się nieśmiertelność, niezależność. Aby poznawać świat. Meczy mnie to, że właściwie jest szkoła, obowiązki, a na podróże, poznawanie świata nie ma pieniędzy/czasu/opiekuna (rodzice pracują).
dobra po kolei:
szkoła to jest problem. niestety nie bardzo rozwiązywalny.
pieniądze - też problem, ale już mniejszy. musisz ruszyć głową i zacząć zarabiać. Opowiadania, artykuły etc. Podróze wiążą się z pieniędzmi - choć nie sa to aż takie kwoty jaich się obawaimy. Kraj mamy odpukać tani. z zagranicą trochę większy kłopot - ale...
A my - polskie nastolatki - musimy się pogodzić z tym, że od tego nie uciekniemy.
wy polskie nastolatki codziennie dziekujcie Bogu że nie żyjecie np na Ukrainie że o Somalii nie wspomnę.
dopiszę potem - obowiazki