1516

Latest post of the previous page:

kurde - nie... Coś niedoczytałem.

Nasz atak na zachodnią granicę niemiec w pierwszym tygodniu wojny?

W sensie: Armia Poznań po zdobyciu Berlina idzie dalej jak taran i atakuje granicę niemiecko francuzką żeby wkopać żabojadom za niedotrzymanie umów sojuszniczych?

1517
No właśnie o to mi chodzi, że to nasi sojusznicy mieliby nam przyjść z odsieczą. ;) Gdyby przeprowadzili atak - zmasowany, a nie symboliczny - po swojej stronie, mielibyśmy szanse na uniknięcie podboju.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

1518
Piłsudski przewidział to odstępstwo sojuszników, w wywiadzie udzielonym na poczatku lat trzydziestych ( Curzio Malapartemu) powiedział wprost, że w razie wybuchu wojny Zachód nas zostawi. Gdyby żył kilka lat dłużej... :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

1519
Sir Wolf pisze:No właśnie o to mi chodzi, że to nasi sojusznicy mieliby nam przyjść z odsieczą. ;) Gdyby przeprowadzili atak - zmasowany, a nie symboliczny .
dobrze, ale zakąłdając że by chcieli, czy by mogli?
tzn. czy mieli sprzęt bojowy, rezerwy paliw, zmobilizowane wojsko etc?

Coś mi się wydaje że nasza ówczesna władzuchna kochana albo nie wiedzała że nasi sojusznicy są goli, albo... Lepiej nie zgadywać czemu podpisali te świstki o gwarancjach.

1520
A znacie Łojka -" Agresja 17 września"?
Ten enfant terrible polskiej historiografii (nawiasem mówiąc wdowa po nim zginęła w katastrofie smoleńskiej, miałem przyjemność ją poznać) przedstawił ciekawą wersję naszego udziału w wojnie. Czy nie było dla nas lepiej przyjąć niewielkie w sumie żądania niemieckie? Przecież Wolne Miasto Gdańsk nie miało dla nas żadnego znaczenia strategicznego (po to w końcu wybudowano port w Gdyni).
To prawda również, że niemiecki plan strategiczny zakładał najpierw atak na Zachodzie.
polecam także do obejrzenia film "...i zdrada".
Bo kto nas właściwie zdradził w 39? Nie kto inny jak Francuzi i Anglicy. Zresztą tego obawiał się od samego początku nasz sztab generalny. Bo tylko z tego powodu zdecydowano sie na obronę wszystkich granic, gdyż nasi politycy, znając "sojuszników", bali się, że Niemcy po zajęciu Śląska, Pomorza, być może Wielkopolski wysuną propozycje pokojowe, na które Anglia i Francja natychmiast przystaną. Przecież najbardziej racjonalną strategią w wojnie obronnej przeciwko Niemcom była obrona na linii wielkich rzek polskich.
A tak przy okazji: Z historii najlepiej wyciągać wnioski, a ja mam nieodparte wrażenie, że nasi "sojusznicy" znowu wystawiają nas do wiatru. Obym się mylił!

1521
Winrich pisze:ersję naszego udziału w wojnie. Czy nie było dla nas lepiej przyjąć niewielkie w sumie żądania niemieckie?
Obawy rządu i ministra Becka sprowadzały się przecież nie do wielkości żądań niemieckich, ale do uwzględniały również to czego Niemcy zażądają gdy już otrzymają autostradę i Gdańsk.

Ponadto taka autostrada to poważny problem dla państwa - jak według Ciebie miałoby to zostać rozwiązane?

1522
Maladrill pisze: Ponadto taka autostrada to poważny problem dla państwa - jak według Ciebie miałoby to zostać rozwiązane?
to zadanie można było momentalnie storpedować - wystrczyło zaproponować niemcom umowę o wolnym handlu i zniesienie granicy celnej. Zaproponować np w 1937 gdy niemcy po raz pierwszzy musieli wprowadzić kartki na mięso ;)

Za masze świniaki kupilibyśmy czołgi ;) czy co tam jeszcze ciekawego rzesza produkowała.

co do Gdańska - nie zapominajcie że mieszkało tam jednak sporo Polaków.

No i co najważniejsze - hitler był nieprzewidywalnym świrem - po Gdańsku mógłby zażadać Poznania...

1523
Andrzej Pilipiuk pisze:No i co najważniejsze - hitler był nieprzewidywalnym świrem - po Gdańsku mógłby zażadać Poznania.
No i właśnie tego obawiał się Beck.
Zobaczcie jak sprawa ta wyglądała z jego perspektywy i z geopolitycznego punktu widzenia w 1939:
Józef Beck pisze:Wolne Miasto Gdańsk nie zostało wymyślone w Traktacie Wersalskim. Jest zjawiskiem istniejącym od wielu wieków, i jako wynik, właściwie biorąc, jeśli się czynnik emocjonalny odrzuci, pozytywnego skrzyżowania spraw polskich i niemieckich. Niemieccy kupcy w Gdańsku zapewnili rozwój i dobrobyt tego miasta, dzięki handlowi zamorskiemu Polski. Nie tylko rozwój, ale i racja bytu tego miasta wynikały z tego, że leży ono u ujścia jedynej wielkiej naszej rzeki , co w przeszłości decydowało, a na głównym szlaku wodnym i kolejowym, łączącym nas dziś z Bałtykiem. To jest prawda, której żadne nowe formuły zatrzeć nie zdołają. Ludność Gdańska jest obecnie w swej dominującej większości niemiecka, jej egzystencja i dobrobyt zależą natomiast od potencjału ekonomicznego Polski.
Józef Beck pisze:Ale z chwilą, kiedy po tylokrotnych wypowiedzeniach się niemieckich mężów stanu, którzy respektowali nasze stanowisko i wyrażali opinię, że to "prowincjonalne miasto nie będzie przedmiotem sporu między Polską a Niemcami" - słyszę żądanie aneksji Gdańska do Rzeszy, z chwilą, kiedy na naszą propozycję, złożoną dn. 26 marca wspólnego gwarantowania istnienia i praw Wolnego Miasta nie otrzymuję odpowiedzi, a natomiast dowiaduje się następnie, że została ona uznana za odrzucenie rokowań - to muszę sobie postawić pytanie, o co właściwie chodzi ?
Czy o swobodę ludności niemieckiej Gdańska, która nie jest zagrożona, czy o sprawy prestiżowe, czy też o odepchnięcie Polski od Bałtyku, od którego Polska odepchnąć się nie da !
I najważniejsze - w kwestii jednostronności żądań niemieckich:
Józef Beck pisze:Daliśmy Rzeszy Niemieckiej wszelkie ułatwienia w komunikacji kolejowej, pozwoliliśmy obywatelom tego państwa przejeżdżać bez trudności celnych czy paszportowych z Rzeszy do Prus Wschodnich. Zaproponowaliśmy rozważenie analogicznych ułatwień w komunikacji samochodowej.

I tu znowu zjawia się pytanie, o co właściwie chodzi ?
Nie mamy żadnego interesu szkodzić obywatelom Rzeszy w komunikacji z ich wschodnią prowincją. Nie mamy natomiast żadnego powodu umniejszania naszej suwerenności na naszym własnym terytorium.

W pierwszej i drugiej sprawie, to jest w sprawie przyszłości Gdańska i komunikacji przez Pomorze, chodzi ciągle o koncesje jednostronne, których Rząd Rzeszy wydaje się od nas domagać. Szanujące się państwo nie czyni koncesji jednostronnych.
źr. Przemówienie ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, wygłoszone na plenarnym posiedzeniu Sejmu RP, w dniu 5 maja 1939, w odpowiedzi na mowę kanclerza Rzeszy A. Hitlera z dnia 28.04 1939. 

[ Dodano: Sob 29 Maj, 2010 ]
Andrzej Pilipiuk pisze:to zadanie można było momentalnie storpedować - wystrczyło zaproponować niemcom umowę o wolnym handlu i zniesienie granicy celnej. Zaproponować np w 1937 gdy niemcy po raz pierwszzy musieli wprowadzić kartki na mięso
Tylko wtedy jeszcze obowiązywała umowa o nieagresji. Ponadto tak liberalne podejście do gospodarki fiskalnej (cła stanowiły ważny element budżetu każdego państwa tamtego okresu) i gospodarki w ogóle (za pomocą ceł realizowało się cele protekcjonistyczne wobec rodzimych przedsiębiorców) nie było wtedy na topie. Dość wspomnieć, że Wielki Kryzys w drugiej fazie nakręcony został między innymi przez działania protekcjonistyczne - ekonomiści nie brali pod uwagę globalnej perspektywy, a wyłącznie partykularne interesy, bowiem wiedza na temat ponadnarodowych konsekwencji polityk celnych poszczególnych krajów była jeszcze w powijakach.

Łatwo jest mówić z naszej perspektywy historycznej co można było zrobić, ale, cytując klasyka "abstrahuje Pan od układu odniesienia" ;-)

1524
Maladrill pisze: Zobaczcie jak sprawa ta wyglądała z jego perspektywy i z geopolitycznego punktu widzenia w 1939:
hmm... a moze należało znaleść niemieckiego komunistę ideowca, wysłać mu kilku agentów dwójki którzy podszyli by się pod agentów NKWD, dostrczyć srodki i niech by wodza adolfa rąbnął granatem czy czym tam myśląc że wypełnia wolę wodza stalina?

1526
mam pomysł na sfinansowanie.

1) bierzemy kredyt na akcelerator i tego typu rzeczy.

2) kupujemy po desach carskie banknoty o nominale 500 rubli (za stan unc ok 80 zł/szt, zazwyczaj tańsze.

3) cofamy się do carskiej rosji i w pierwszym banku wymieniamy na złoto.

4) wracamy i spylamy "świnki"

wyliczenie:

80 zł = 500 rubli.
500 rubli = 100 monet 5 rubli
1 monet 5 rubli = ok. 500 zł

czyli z 80 zł robimy circa 50 tysiączków.
Przebicie 625:1

Po ile te akceleratory?

1527
A nikt nie będzie zdziwiony, że chcemy wziąć sto pięciorublówek? ;)
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

1528
Andrzej Pilipiuk pisze:
2) kupujemy po desach carskie banknoty o nominale 500 rubli (za stan unc ok 80 zł/szt, zazwyczaj tańsze.

3) cofamy się do carskiej rosji i w pierwszym banku wymieniamy na złoto.

4) wracamy i spylamy "świnki"
Wchodzę w ten biznes :) Chociaż w sumie mam lepszy pomysł - zakładamy biuro matrymonialne i sprowadzamy z przeszłości niezepsute cywilizacją i nie spaskudzone emancypacją panienki dla których facet jest nadal "pierwszy po Bogu". I wydajemy za stęsknionych prawdziwej kobiecości samców z całego świata :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

1529
Witam :) Przypadkiem trafiłam na to forum, szukając odpowiedzi na pytanie, które męczy mnie już od dłuższego czasu:
Czy nieznany autor ma szansę wydać swój tekst jeżeli ma on około 400 tys. słów i jest to bynajmniej pierwszy tom? Oczywiście przy luźnym założeniu, że jest on dobry. Jestem ciekawa jak patrzą na to wydawcy i czy w ogóle biorą pod uwagę taką możliwość.
Pozdrawiam :)

1531
Nie. Word liczy również wyrazy i właśnie o nie mi chodzi.
A jeżeli chodzi o znaki, to bez spacji jest ich około 2 mln...
Wiem, że z tego wychodzi straszna cegła, dla porównania książka Kinga "To" ma właśnie około tylu słów. No ale wtedy mówimy o znanym pisarzu. Choć czytałam, że i w jego przypadku tak długie książki bardzo skracano.
Stąd moje pytanie.

Wróć do „Strefa Pisarzy”