liść klonu

1
Kołysze się na cienkiej nici,
Trzymany za kark jak kocię.
Pajac ku uciesze wiatru,
Na boki kołysze się na boki!

Zielenią soczyście spija
Promienie Słońca.
Czy nie jego energia,
Budzi go do życia,
By w nocy zasnąć miał,
Szarością w błogiej,
Nieświadomości jutra,
I losu przyszłego?

Tak gdy rozwija rankiem,
Pięciopalczastą dłoń
Rozkwita. Tak jesieni
Strzałą trafiony jak,
Purpurowieje i gnije,
Upadłszy na ziemię,
Niewinny istnieniu,
I rozkładowi.

2
Jej... Świetnie! To jest właśnie cecha poety. Widzieć tak wiele w czymś zwykłym... Podoba mi się. Może napisałbym inaczej interpunkcję, ale to już moja interpretacja. :)

3
Tak to już jest, że rzeczy powszednie wzbudzają zachwyt, gdyż mogą w wyobraźni przybierać kształty o które je nawet nie podejrzewamy...;p Cieszę się, że się podoba, pozdr

4
I ja dołączam się do tych zachwytów.
Przy pierwszej zwrotce aż się uśmiechnęłam - ileż tam radości, spontaniczności, życia !
To mi przypomina moje nieposkromione, mimo swojej żenującej wręcz wielkości i częstotliwości, ochy i achy nad krajobrazami.
Ten wiersz można by czytać codziennie rano ; )
Jeżeli wola jest w kontakcie z wyobraźnią, to wyobraźnia zawsze zwycięża.

5
I w drżeniu, i w niepewności możemy doszukiwać się radości i... życia? A więc nadziej nie jest daremna? Nic już nie wiem.
Unless I grip the sword
I cannot protect you,

While grippinig the sword
I cannot embrace you...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”