Dużo wody [groteska]

1
Leżysz w pokoju na piątym piętrze. Dopiero co wstałeś, podchodzisz do okna i odsuwasz niebieską roletę. Patrzysz w dół i myślisz, że XII wieczny człowiek nie mógł oglądać świata z tej wysokości. Kiedyś pochwalisz się tą obserwacją w gronie znajomych. Podchodzisz do komputera i włączasz go. Kładziesz nogi na stół i myślisz, że narrator nie potrafiąc stworzyć własnego stylu pisze cię jak Iredyński w Dniu oszusta. Na szczęście o tym nie pozwalam ci myśleć i zapominam to w tobie. Wszystko to napisałem po to żeby czytelnik nie był okłamywany, że to ja wymyśliłem zgrabny opis w… „drugiej osobie liczby pojedynczej czasu teraźniejszego” nie ma nic.

Przeglądasz strony sportowe i wiesz, że nigdy nie zagrasz w NBA. Nie umiesz też pisać tak dobrze żeby zostać wydanym, ale w towarzystwie śmiejesz się, że Paulo Coelho. Wyobrażasz sobie czasem, że śpiewasz na koncercie punkowym w ciemnej knajpie z długim barem. Nie cieszy cię w tym śpiewanie, ale to że będziesz mógł komuś zadedykować piosenkę.

W komputerze dostrzegasz powódź. Czemu w komputerze a nie na dworze chociaż mieszkasz tuż za wałem. Nie widziałeś jej naprawdę a przecież nie przyszła dzisiaj z rana, zupełnie niespodziewanie. Ubierasz szary dres i koszulkę koloru khaki. Kiedy to robisz autor zastanawia się czemu ubiera cię w swoje rzeczy, lokuje cię w swoim pokoju, daje ci podobne sobie myśli i teraz udaje, że go nie słyszysz i jesteś kimś innym, bo przeczytał, że nie można pisać zbyt osobiście. Denerwuje go to i dlatego ubiera ci szybko buty i wysyła nad rzekę do, której masz pięć pięter w dół, pięćset metrów w prawo, osiem schodków w górę i ulicę.

Patrzysz na rzekę wciąż zaspany i wyciągasz papierosa myśląc, że w amerykańskich filmach aktorzy już nie palą. Naprawdę to ja to myślę a słyszałem od kogoś kiedyś, lub czytałem. I nic, jak widzisz, nie mogę wymyślić sam. Pocieszam się zdaniem z Dżumy, że „nie urodziłem się po to żeby pisać reportaże, tylko żeby kochać się w kobiecie” . Wstawiam teraz odnośnik „cytat z pamięci”, żeby ludzie wiedzieli, że nie siedzisz z książką w ręce, tylko to pamiętasz, i z siebie cytujesz! A nie po to żeby czytelnicy wiedzieli, że może być w nim błąd.

A ty patrzysz na rzekę i palisz papierosa. Pal papieros. Otrzymaj sms. Zdejm kapelusz. Nie otrzymujesz smsA tylko dalej patrzysz na koryto rzeki, w którym jest zdecydowanie za dużo wody. Gdy dopalasz papierosa podchodzi jeden z twoich osiedlowych kolegów, koleżków, których pierwszym zdaniem wypowiadanym przy spotkaniu, jest „siema, masz fajeczkę?”. Ty zazwyczaj też tak robisz. Chodzi o szybkość reakcji. Powiedział to autorowi jego kolega w formie żartu, gdy wracali z meczu.

Teraz w pokoju mocno pachnie melonem, którego nie zjadłem, bo odebrałem telefon, kiedy nim częstowano.

Już chcesz odpowiedzieć „spaliłem ostatniego” a on mówi
- dużo wody
- ta, z zakupów?
(pokazujesz ręką na siatkę, którą trzyma)
-no, akurat na powódź
(śmiejecie się trochę, bo ma w niej tylko sześć jajek i jedno masło)
- trzeba iść coś pograć
- trzeba będzie. po powodzi
Poszedł, a ty zostałeś nad wodą. Kiedy podjechał facet na rowerze ty myślałeś, że dobrze jest mieć pierścionek na palcu po ślubie. Rowerzysta go nie ma. Mówi
- o cholera
Trochę do ciebie, bo za blisko stanął, a trochę tak ogólnie żebyś nie zaczął z nim rozmawiać. Dlatego właśnie mówisz
- dużo wody
On wyjmuje aparat. Robi zdjęcie. I odpowiada
- cholercia, no dużo, dużo
I odjeżdża kawałek, robić kolejne zdjęcia wody. Ty myślisz, że wody jest dużo, ale ludzi ją oglądających zdecydowanie za dużo. Fotografów, spacerowiczów, zakochanych - nagle wszyscy wyszli nad twoją rzekę. Dla tego zdania zostało napisane to opowiadanie mój drogi. Dla „wody w rzece jest dużo, ale ludzi obserwujących ją, zdecydowanie za dużo”. Bo to moje własne zdanie.

Dlatego teraz schodzisz po skróconym przez wodę wale, zaledwie parę kroków, w moim dresie, w mojej koszulce, pod moim blokiem wchodzisz do rzeki, zanurzasz się w niej po pas, po barki, a w końcu i woda zakrywa ci głowę i giniesz skurwysynie a ja wracam do jakiejś sensowniejszej pracy, zadania raczej niż pisanie o tobie dla wypowiedzenia mojej jedynej, własnej myśli.

2
Nieszablonowe. I pewnie dlatego podoba mi się.
Jak czytałem, szarpały mną emocje. Znakomicie. Od strony technicznej - zupełnie przeciwnie.

3
Super! Ja jestem oczarowana tekstem. jest przewrotny i zaskakujący. Świetne zagranie z porwaniem czytelnika i manipulowaniem go. Ja jestem jak najbardzije na tak. Odważnie i dobrze napisane.
Zak pisze:Nie umiesz też pisać tak dobrze żeby zostać wydanym, ale w towarzystwie śmiejesz się, że Paulo Coelho.
Że Paulo Coelho co? Nie rozumiem.

Pozdrawiam

4
Co do fragmentu z Paulo Coelho to błąd przy kopiowaniu tekstu. W oryginale jest "... ale w towarzystwie śmiejesz się, że Paulo Coelho to kiepski autor."

5
Jakby to ująć... świetne! Tak mnie stłamsiłeś w tych butach, dresie i nad tą wylaną rzeką, że uśmiałem się. Byłem bohaterem twojej wyobraźni w mojej wyobraźni. Cóż mogę więcej dodać, jeśli nie to, że to zakrawa na rewolucję? Świetna, krótka forma.
Od strony technicznej to przede wszystkim przecinki, ale znalazłoby się kilka dziwnych zdań, których cytować nie będę, aby nie zepsuć sobie wrażeń z czytania.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
Kiedyś, dawno temu już czytałam ten tekst. Teraz wreszcie się zabieram do skrobnięcia kilku słów.
Na szczęście o tym nie pozwalam ci myśleć i zapominam to w tobie. Wszystko to napisałem po to żeby czytelnik nie był okłamywany, że to ja wymyśliłem zgrabny opis w…
to to to... No właśnie to tu razi.
nad rzekę do, której
nad rzekę, do której
Kiedy to robisz autor zastanawia się czemu ubiera cię w swoje rzeczy, lokuje cię w swoim pokoju, daje ci podobne sobie myśli i teraz udaje, że go nie słyszysz i jesteś kimś innym, bo przeczytał, że nie można pisać zbyt osobiście.
Za długie zdanie i do tego znów przecinki (kiedy to robisz,autor...). No i jeszcze powtórzenia.
Naprawdę to ja to myślę a słyszałem od kogoś kiedyś, lub czytałem
Przecinek przed "a", ale już nie przed "lub".
Ogólnie przecinki kuleją i to ostro.

Pokręconych zdań sporo - najczęściej ze względu na przecinki właśnie.

Nie wiem, czy zaczynanie zdań w dialogach małą literą miało czemuś służyć. Ja jestem konserwa jeśli chodzi o takie bzdety, więc to mnie raziło.

To uwagi warsztatowe mamy już za sobą. Styl? Kurcze, fajnie wyszło. Spodobała mi się ta pewna niedbałość, wyraźna obecność "autora" w narratorze. Eksperyment z drugą osobą liczby pojedynczej zdał egzamin.

Pomysł i jego sprawna realizacja rekompensują błędy i miejscami nieco utrudniony odbiór. Dobry tekścik.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron