Witajcie twórcy epiki oraz liryki!
Jestem Forest,piszę od niedawna...Moi krewni i osoby z otoczenia doceniają mą pierwszą książkę,o długości noweli,jednak o charakterze powieści...Nie pokaże jej tutaj,gdyż była tylko pierwszym,prawdziwym krokiem do zostania amatorskim powieściopisarzem.
Teraz zajmuję się książka pt. "Tajemnica Kłomina(opuszczone miasteczko,jedyne takie w Polsce!)",w którą wkładam swoją dotychczasową wiedzę,wzorując się niekiedy na pracach geniuszów takich jak Fitzek,czy Defoe(dokładniej chodzi o budowę zdań,układ fabularny,przedstawienie otoczenia oraz postaci tamże występujących,czy przeróżne przydawki).Piszę,bo kocham...
Rada dla wszystkich:NO PAIN!,NO GAIN!
4
Ok,ok...
Już wrzuciłem.
Zapraszam do czytania.Przydługie,ale mam nadzieję,iż to Was nie zniechęci
Link: http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=8791
Już wrzuciłem.
Zapraszam do czytania.Przydługie,ale mam nadzieję,iż to Was nie zniechęci
Link: http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=8791
Bieganie jest wolnością.
Bieganie jest ruchem.
Pełna swoboda,próba własnej wytrzymałości.
Walka z samym sobą...
ZACZNIJ BIEGAĆ JUŻ DZIŚ! ~Forest
Bieganie jest ruchem.
Pełna swoboda,próba własnej wytrzymałości.
Walka z samym sobą...
ZACZNIJ BIEGAĆ JUŻ DZIŚ! ~Forest
5
witaj 

„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.