Żądło [humoreska / miniatura]

1
_____Śnił mi się szerszeń. Godzinę wcześniej obudziło mnie upierdliwe bzyczenie. Spojrzałem na zegarek, była piąta rano. Zacząłem rozglądać się po pokoju, próbując zlokalizować źródło denerwującego dźwięku. Dochodził spomiędzy długich żaluzji w drzwiach od balkonu. Kilka razy mignął mi miedzy nimi czarny kształt, pewnie bąk albo inna osa. Machnąłem ręką i zamknąłem oczy, pragnąc jak najszybciej powrócić do krainy Morfeusza – budzik miał zadzwonić dopiero za godzinę!
_____Śnił mi się szerszeń. Byłem w rodzinnym domu. Matka przygotowywała obiad w kuchni, a ja uganiałem się po pokojach za wielkim owadem, trzymając w ręce ogromną packę na muchy. Mój przeciwnik był długości mniej więcej trzech średniej wielkości ogórków. Bzyczał i buczał, a ja za nic nie mogłem go dopaść! Waliłem packą gdzie popadło, demolując wszystko dookoła. Wazony, obrazy, naczynia, nawet meble – wszystko kończyło na podłodze, rozbite w drobny mak. W końcu wziąłem tak szeroki zamach, że zmiotłem cały dom. Ciężko dysząc, stałem w chmurze pyłu pośród ruin i rozglądałem się wokół. Tam, gdzie kiedyś była kuchnia, stała matka z patelnią w jednej i ścierką w drugiej ręce, a za nią groźnie pobzykiwał wciąż żywy szerszeń. Chciałem ostrzec matkę, ale zanim otworzyłem usta, owad rzucił się na nią i powalił na ziemię. Ruszyłem w ich kierunku, ale nogi miałem jak z waty, a stopy dziwnie kleiły się do podłoża.
_____Zanim zdążyłem zrobić dwa kroki, owad wysunął z odwłoka wielkie żądło, ostre jak riposta posła Palikota, daleko nie szukając. Podwinął mamie sukienkę, odsłaniając kształtne uda i jędrne pośladki, po czym zaczął przeraźliwie dzwonić. Machnąłem ręką na oślep. Świdrujący uszy dźwięk nie ustawał. Otwarłem jedno oko. Na wpół rozbudzony wyłączyłem budzik. Dzwonienie ustało. Szerszeń rozmył się wraz z niknącym snem, a ja usiadłem na łóżku i zapragnąłem jak najszybciej zapomnieć o przerażającej wizji.
_____Przeciągnąłem się i poszedłem do łazienki, z zamiarem spłukania z siebie koszmaru gorącą wodą. Z pomieszczenia dobiegał szum. Czyżbym wczoraj zostawił odkręcony kurek? Zdziwiony, otworzyłem drzwi.
_____W kabinie stał wielki szerszeń i w najlepsze brał prysznic.
- Khem! – chrząknął znacząco, kiedy mnie zobaczył. – Pan wybaczy, ja się tutaj kąpię!
Zemdlałem. Kiedy padałem na podłogę, przed oczami mignęła jeszcze mi różowa podomka mojej matki, zawieszona na haczyku na ręcznik.

Leeds, 28.07.2010
[img]http://pmalacha.files.wordpress.com/2011/06/rr-350-x-22.jpg[/img]
Sleep is a baby-mama of death.

2
Zacząłem rozglądać się po pokoju, próbując zlokalizować źródło denerwującego dźwięku
Kilka razy mignął mi miedzy nimi
Zanim zdążyłem zrobić dwa kroki,
aliteracje
Matka przygotowywała obiad w kuchni
zbędne

Przekaz w miniaturze jest dla mnie widoczny, chociaż cała otoczka snu mająca zbudować końcowe bum nie podobała mi się. Nie wiem dlaczego, ale metafora z obiektem wydała mi się wymuszona. Szerszeń ma być czymś upierdliwym, przeszkadzającym do bólu albo kłopotem i we śnie jest, natomiast na płaszczyźnie facet matki nagle brakuje uzasadnienia. Chyba, że czegoś nie zrozumiałem po trzykrotnym czytaniu. Plastyka w tekście jest znośna ale aliteracje oraz częste rozpoczynanie wyrazów tą samą literą, co poprzedzający sprawia, że na głoś czytało się źle.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

3
Dzięki za - jak zwykle wnikliwy - komentarz. Aliteracji nie zauważyłem, aż sam jestem zdziwiony, bo faktycznie rzucają się w oczy. A przekaz? Hmm, ta miniatura była pomyślana raczej jako humoreska bez konkretnego przesłania - a wlasciwie dość często spotkałem się z próbami interpretacji... Przywoływano Freuda, kompleks Edypa i tym podobne tematy :D A dla mnie to po prostu tekst, który napisałem, żeby wywołać choć nikły uśmiech na twarzy czytelnika, a nie bruzdy na czole spowodowane nadmiernym roztrząsaniem tego, "co autor miał na myśli" :)

P.S. Pisząc "nadmierne roztrząsanie" nie miałem na myśli Ciebie w szczególności, a raczej opolny odbiór tego kawałka. No offence.
P.P.S. Co do czytania na głos - dość często spotykam się ze wzmianka o tym w komentarzach, nie tylko do moich utworów... Czy kiedy czytasz książki w domu, czytasz na głos? Co ma do rzeczy, ze na głos brzmi mniej płynnie? Ciekawe zagadnienie dla mnie, bo ja zawsze czytam bezgłośnie. nawet ustami nie poruszam :D Nie czepiam się, pytam ze szczerej ciekawości. Bo w poezji to jeszcze rozumiem, ze zarzut brak płynności w czytaniu na głos może mieć jakiś sens, ale w prozie...?

Serdecznie,
-rr-
[img]http://pmalacha.files.wordpress.com/2011/06/rr-350-x-22.jpg[/img]
Sleep is a baby-mama of death.

4
Miniatury podobno zwykle mają sens i jakieś przesłanie. Nie wiem. Dla mnie, albo są smętne i pogrywają na typowym ludzkim sentymentalizmie, albo ich sens zupełnie mi umyka. Tak też jest z tym utworkiem. Nie będę się więc siliła na żadne interpretacje, czy rozpatrywanie głębi Twoich myśli. Jeśli tam jakieś były, to wybacz, ja po prostu mam dość krytyczne podejście do miniatur.

Jeśli chodzi o styl, to na tak krótkim fragmencie trudno go porządnie ocenić. Podstawowym zarzutem z mojej strony będą krótkie, jakby pocięte zdania (takie praktycznie komunikaty) na początku opowiadanka. Można od nich po prostu czkawki dostać.
Poza tym jest trochę aliteracji, zbędnych słówek i miejscami jakiś dziwnych określeń.
Jak na tak krótki tekst to jest tego sporo, ale może gdybyś dał sobie szansę się bardziej rozwinąć, a nie dusił się na połowie kartki efekty byłyby bardziej pozytywne.

Przechodząc do fabuły. Ok. Taka sobie, niewymagająca humoreska. Gdzieś tam się uśmiechnęłam, chociaż głównie zastanawiałam się, co może bawić w śnie o szerszeniu, brrrr :P
Podobał mi się opis rozwalania mebli i domu jednym ruchem packi na muchy.

Podsumowując - nie powaliło, ale też nie zniechęciło. Nad stylem popracuj - wydaje się dość ciężki i miejscami jakby niedbały.
Umiesz złożyć jakąś tam całość - to plus, ale lepiej by było, gdyby jeszcze ta całość bardziej wciągała.

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

5
I tu się zgodzę z krytyka - mimo wszystko piszemy po coś. Nawet lekki utwór musi dać czytelnikowi wrzaenie, że nie marnował czasu czytając go. Dlatego utwór musi mieć w sobie to coś. Inaczej czytanie to strata czasu. Piszesz ładnie, (przeczytałam coś tam twojego) jednak pod koniec zastanawiam sie po co?
Nie wnikam w błędy, od tego sa mądrzejsi ode mnie, jednak: dlaczego masz czytać na głos? To proste: czytelnik nie gąłbka, nie łyknie wszystkiego.To co w twojej głowie jest doskonałe, dla czytelnika czytającego może być bełkotem. Dlatego czytając na głos prędzej zauważysz te zdania ufoludki, których czytelnik nie zrozumie( nie jest tobą i nie wie co autor miał na mysli...).
Ale na zakończenie - podoba mi sie jak piszesz (nie zawsze o czym ^_^ ), uwielbiam styl, który ty prezentujesz, wiec pisz, pisz i pisz - tylko pisz też dla mnie nie tylko dla siebie. :D

[ Dodano: Pią 03 Wrz, 2010 ]
Jakby co: utwór "Żądło" tez czytałam, trochę rozmyłam wypowiedź
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

6
Dzięki wszystkim za uwagi, taka krytyka bardzo pomaga w rozwijaniu warsztatu :)

Adrianna pisze:Nie będę się więc siliła na żadne interpretacje, czy rozpatrywanie głębi Twoich myśli.
Ależ tam nie ma żadnej głębi... ;) O, proszę, dokładnie tak:
Taka sobie, niewymagająca humoreska.
Dodam jeszcze, że mam dość specyficzne poczucie humoru, a absurd i groteskę wręcz uwielbiam.
Jak na tak krótki tekst to jest tego sporo, ale może gdybyś dał sobie szansę się bardziej rozwinąć, a nie dusił się na połowie kartki efekty byłyby bardziej pozytywne.
Na forum jest kilka moich dłuższych tekstów - zapraszam do lektury.

--
gebilis pisze:I tu się zgodzę z krytyka - mimo wszystko piszemy po coś. Nawet lekki utwór musi dać czytelnikowi wrzaenie, że nie marnował czasu czytając go. Dlatego utwór musi mieć w sobie to coś. Inaczej czytanie to strata czasu.
Mam trochę odmienne zdanie. Zgadzam się, że utwory powinno się pisać po coś i że czytelnik nie może odnieść wrażenia, że stracił czas. Ale nie uważam, że dany tekst musi mieć w sobie coś. Szczerze mówiąc, biorąc pod uwagę stosunkowo ilość książek, które przeczytałem do tego, ile z nich miało to coś - jest to bardzo słaby wynik. Ale nie uważam, że zmarnowałem czas, czytając je wszystkie. I - jeśli rozszerzyć te dywagacje na sztukę jako taką, dokładnie to samo odnosi się do kinematografii, muzyki (szczególnie), malarstwa itede, itepe. Z każdego dzieła można coś zabrać i schować do kieszeni.
Piszesz ładnie (...)jednak pod koniec zastanawiam sie po co?
Po to, żebyś mogła sobie coś schować do kieszeni. Choćby jedno zdanie. ;)

Serdecznie,
-rr-
[img]http://pmalacha.files.wordpress.com/2011/06/rr-350-x-22.jpg[/img]
Sleep is a baby-mama of death.

7
Cóż mogę powiedzieć...
Jak dla mnie bomba!
Fajnie zaczynasz, fajnie prowadzisz, choć, moim zdaniem, gubisz się trochę.
Za zdania: "Śnił mi się szerszeń" i "Mój przeciwnik był długości mniej więcej trzech średniej wielkości ogórków." masz u mnie najwyższą ocenę.
Końcówka od czapy, ale to nie grzech. Ba! To nawet dobrze i klawo!
To fajnacka, klawa miniatura!
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

9
Nie skupiamy się na tekście, Pada. :)
Moja krucjata nigdy nie była antyweryfikacyjna. Nastawiłem się na przeciw użytkownikom, nie pojęciu.
A wracając: tekst naprawdę fajny. Ode mnie - wielki plus.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

10
rootsrat pisze:ostre jak riposta posła Palikota
fajne porównanie, tylko że sezonowe. obawiam się, że niedługo nikt o tym pajacu nie będzie pamiętać. i o ile do takiej lekkiej formy pasuje, o tyle ja wolę unikać takich sezonowych porównań, tworząc moje wiekopomne dzieła ;) :lol:
rootsrat pisze:Podwinął mamie sukienkę, odsłaniając kształtne uda i jędrne pośladki
źle to brzmi w kontekście mamy. zbyt erotycznie. albom niewyżyty ;)

no i ta końcówka, średnia.

poza tym, jest ok
Leniwiec Literacki
Hikikomori
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”