Rozwarstwienie

1
Rozwarstwienie

Jest we mnie mały chłopiec,
który nie chce dorosnąć.
Naiwnie patrzy w oczy dorosłym
i ciągle pyta, dlaczego świat
jest taki dziwny.
A kiedy nikt nie widzi,
staje na głowie i wymyśla odpowiedzi
na pytania, których jeszcze nikt nie zadał.

Jest we mnie ambiwalencja:
dwa rozpędzone pociągi,
które wjeżdżają do jednego tunelu -
każdy od innej strony.
Przywiązany do torów,
leżę dokładnie po środku. Tam,
gdzie sumienie spotyka się z ze świadomością.
Miotam się, czekając na implozję.

Zapominam, że jest narkoman.
Uzależniony od wszystkiego brudas,
który wbija zużyte igły w moją głowę
i wykręca rzeczywistość
w chore, nieosiągalne sacrum.
Zakażam wszystko wokół.
Szyby w oknach czernieją,
a staruszki na przejściach dla pieszych,
suche i pomarszczone,
umierają raz po raz.

Są tygodnie, kiedy bezustannie
wiruję na jednej nodze,
szalony derwisz w oparach opiatów,
organiczna trąba powietrzna,
żywy młynek do medytacji,
wypuszczony z klatki ptak,
fantasmagoryczny fraktal w powietrzu,
nic nie znacząca tkanka -
skóra i kości na martwym wietrze.

09.08.2010
[img]http://pmalacha.files.wordpress.com/2011/06/rr-350-x-22.jpg[/img]
Sleep is a baby-mama of death.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”