16

Latest post of the previous page:

Ignite pisze:Tak, oczywiście, że się zdarza :) Ale nie w oparciu o samą tylko okładkę. Okładka, opis plus przerzucenie stron.
badziewna okładka, zero wiedzy o autorze, jego gęba (lubię i szanuję faceta ale trudno to twarzą nazwać!!!) jak u ganstera z Chicago.

a jednak kupiłem.

nie wiem czemu.
3 książki na raz "szczurołap", "opowiadania niesamowite" i "biegnąca po falach".
wydaje mi się że z uwagi na ten ostatni tutuł.

i tanie jak barszcz były i stały na pólce z fantastyką.
zaczłąem czytać i wsiąkłem raz na zawsze.

opatrzność?

Re: Impulsowy zakup książki

18
Stefan Darda pisze:Zdarza Wam się kupić książkę TYLKO dlatego (nie mówię o takiej, o której informacja obiła się Wam o oczy lub uszy), że zobaczyliście ją na półce księgarni i spodobała Wam się okładka lub opis na odwrocie?

Mnie jakoś nie chce się w to wierzyć, że ktoś ot tak sobie idzie i kupuje książkę, o której nigdy nie słyszał. No, chyba, że poszukuje czegoś na prezent, to wtedy jest to możliwe. Ale tak tylko dla siebie? Wątpię...
Zrobiłem tak raz. Chciałem kupić jakąś książkę do poczytania z fantastyki, ale nie znałem jeszcze wtedy autorów, więc przeglądałem, kartkowałem. Po przeczytaniu opisu z okładki, i głębszemu przyjrzeniu się grafice na tejże okładce wybrałem "Żałując za jutro" Sebastiana Uznańskiego. Przeczytałem i książka miała u mnie ocenę 4/6, tj. średnio mi się podobała, ale jednak podobała. I nie żałuję wyboru, bo nawet ciekawie napisana, a autor pomysłowy. To było kupienie w ciemno, w impulsie.

20
Ciekawa sprawa z tym Grinem.
Też kupiłam kiedyś pod wpływem nagłego impulsu dwie jego książki: "Biegnącą po falach" i "Szkarłatne żagle". Oczywiście w antykwariacie, dość sfatygowane, bo wydane jeszcze przez Iskry. Chyba te tytuły tak na mnie podziałały, gdyż nazwisko autora zaledwie obiło mi się o uszy.
No i też wsiąkłam.
Książki rąbnął mi później ktoś z moich znajomych. Najwyraźniej też jakiś impuls nim kierował. Sama nikomu bym ich nie pożyczyła.
Nie należy zostawiać znajomych w pokoju z książkami, nawet jeśli trochę czasu trzeba spędzić w kuchni.
Na ogół jednak tak spontanicznie kupuję książki niebeletrystyczne. Przynajmniej wiadomo, czego się po nich spodziewać.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

21
rubia pisze:Ciekawa sprawa z tym Grinem.
Też kupiłam kiedyś pod wpływem nagłego impulsu dwie jego książki: "Biegnącą po falach" i "Szkarłatne żagle". .
Tytuły naprawdę z górnej półki. I po rosyjsku też fajnie brzmią - "Biegajuszcza pa wałnam" i "Ałyje parusa";) "Biegnącą po falach" zdobyłem też w tzw. "wydaniu leningradzkim - drukowaną w ZSSR po polsku.

Mnie poruszyła "Droga do nikąd". Najmniej w sumie podeszły mi "Złoty łańcuch" i "ranczo kamienny słup". Ale proza Grina to jest klasa a i tlumaczenia dobre. Nie opłakuj strat tylko odkup sobie na allegro - chodzą za grosze ;)

będę musiał zdobyć "powieść autobiograficzną" i przeczytać to (po rosyjsku nie była tłumaczona...)

Jak założę uczelnię dla pisarzy to jest mocny kandydat na patrona ;)

Komunista-ateista ale porządny człowiek - odmówił brania udziału w nagonce antyreligijnej. I nie ugiął się, choć kosztowało go to posadę w ministerstwie, dowalili mu zakaz druku, wreszcie umarł prawdopodobnie z głodu... (oficjana wersja że na raka).

22
miał szczęscie, ze go nie zamknęli.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

23
Andrzej Pilipiuk pisze:Nie opłakuj strat tylko odkup sobie na allegro - chodzą za grosze
Odkupiłam sobie, odkupiłam. :) Ale zajrzałam dziś na allegro i trafiłam na "Migotliwy świat", którego nie znam. Też nabyłam drogą kupna.
Andrzej Pilipiuk pisze:Jak założę uczelnię dla pisarzy to jest mocny kandydat na patrona
Jako patron takiej uczelni Grin byłby cokolwiek perwersyjny, zważywszy, że sam żadnej nie tylko nie skończył, ale nawet nie zaczął :) Bo to talent czystej wody był...
Z głodu chyba jednak nie umarł, miał żonę, która o niego dbała. I podobno Gorki mu pomagał. Ludzki pan.
A "powieść autobiograficzna" może być bardzo ciekawa. Ponoć Grin fakty z własnego życia też traktował z dużą swobodą. Rzeczywistość go nie ograniczała. :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron