Latest post of the previous page:
wejdzie vat na ksiazkidopiero zobaczymy co to znaczy nieciekawa sytuacja.prognozuję ze rynek dupnie o 25%.
ja przeżyję ale niżej będzie rzeźnia...
To mnie w sumie dość interesuje - skąd ta vatowa histeria? Przecież 5% to nie jest jakaś olbrzymia suma. Jeśli książka kosztuje średnio 30 zł, pięć procent z tej sumy to zaledwie 1,50 więc nie jakaś tam olbrzymia suma. Chyba, że czegoś nie chwytam, bo w tych skarbowych sprawach gubię się niczym dziecko we mgle.Andrzej Pilipiuk pisze:wejdzie vat na ksiazki dopiero zobaczymy co to znaczy nieciekawa sytuacja.
prognozuję ze rynek dupnie o 25%.
ja przeżyję ale niżej będzie rzeźnia...
Chodzi o sumę podatków. Tu czy tam 5% może wydawać się wartością niewielką, ale suma summarum aktualnie w Polsce przeciętne obciążenia podatkowe szacuje się na niecałe 50% zarabianych pieniędzy, a są przypadki, gdy jest to znacznie więcej (czyli bez podatków zamiast każdych stu złotych miałbyś dwieście). W tym momencie brak obniżki podatków jest niebezpieczny, nie wspominając o podwyższaniu i to na dodatek w tak wrażliwej branży, jak czytelnictwo, której zmniejszanie przyczynia się do jeszcze większego wyjałowienia intelektualnego.Misiael pisze:Przecież 5% to nie jest jakaś olbrzymia suma. Jeśli książka kosztuje średnio 30 zł, pięć procent z tej sumy to zaledwie 1,50 więc nie jakaś tam olbrzymia suma.
Równie dobrze może być tak, że w związku z tym więcej ludzi się do ebooków zrazi. Podwyższenie podatków może skutkować popytem na ebooki, ale po pierwszym szale ludzie stwierdzą, ze ebook to nie to samo, co zwykła książka. No i czyta się mniej komfortowo...Tony pisze:Empik właśnie wyprzedał pierwszą partię swoich ebooków, prawdopodobnie niedoszacowano popytu, a jesteśmy jeszcze przed świątecznym szałem zakupowym.
Lex retro non agit? Myślałem, że to jeden z filarów naszej konstytucji. W ogóle współczesnego prawa. Nie ma tak?Andrzej Pilipiuk pisze:ps. vat na eboki też szybko wejdzie. jak znam życie będzie działał wstecz...
teoretycznie.shelion pisze: Lex retro non agit? Myślałem, że to jeden z filarów naszej konstytucji. W ogóle współczesnego prawa. Nie ma tak?
- Pięć lat szukałam wydawcy - opowiada Basia. - Przez te pięć lat nieraz wygrzebywałam się z depresji.
- Niemożliwie - dziwię się. - Przecież twoja książka jest świetna, nic jej nie brakuje!
- To nie ma znaczenia - wyjaśnia mi Basia. - Możesz napisać arcydzieło, a tam w wydawnictwie nawet nie otworzą koperty. Za dużo mają takich propozycji. Gdy już straciłam wszelkie nadzieje, pojawiło się światełko w tunelu. Otrzymałam dofinansowanie z Urzędu Miasta Gdańsk na wydanie powieści. Pomogło mi miasto, o którym pisałam. I z tym wsparciem znalazłam wydawcę.
Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”