Rozmow z katem I, II

1
To moje pierwsze zamieszczone teksty. Powiem, że nie do końca wiem czy trafiłem z działem. Polecił kumpel, że chyba tutaj będzie pasowało. Co do pisowni, obawiam się o przecinki, składnię. Jednak kiedy czytam co napisałem, nie za bardzo jestem w stanie skontrolować czy coś jest poskładane odpowiednie, kiedy dla mnie jest zrozumiałe. Przecinki i interpunkcja wydają się być moją zmorą od zawsze. Do rzeczy:

Rozmowa z katem

-Witaj.
-Witaj kacie.
-Jest wyrok?
-Jest kacie.
-Sprawiedliwy?
-Mogę mieć nadzieję.
-Jaki?
-Zabić.
-Teraz?
-Gotów.
-Wiesz, że to może potrwać, będzie boleć.
-Wiem, ale teraz już mogę umrzeć, chyba. Pogodzony, wiem, że w połowie nie byłem tym, czym miałem być. Zostałem prawdziwą połową, podupadłą, ale żywą, tak jątrzącą raną właściciela.
-Wiem. Żal ci?
-Czego? Tego czym miałem ambicję stać się całym? Tym, że muszę umrzeć? Tym że się nie udało? Żal mi tylko tego, że się nie udało. Moja śmierć może być wybawieniem dla kogoś. Może ocalić od udręki.
-No tak, może masz rację. Mnie ciebie żal, mogłeś być czymś największym, a uznano cię za niewartego.
-Mówią, że tak bywa. Pewnie mają rację.
-Wiesz, jestem mistrzem w swoim fachu, mam już wszystko, wyrok, dowody, narzędzia. Jednak już dawno powinieneś paść z głodu. Co jeśli się nie uda?
-Musi się udać, nie chcę być dla kogoś wyrokiem.
-Skoro tak mówisz, mam nadzieję, że masz rację. Jeśli mimo to przeżyjesz, twoja agonia może być nie do wytrzymania.
-Czasem trzeba zaryzykować.
-Dobrze więc. Nadstaw głowę.

Rozmowa z katem 2
-Nie umierasz.
-Nie, spójrz. Rosnę w siłę.
-Zmieniasz się, stajesz się przeciwieństwem tego czym mogłeś być, czym byłeś.
-Wiem. Wiem, daję mu siłę.
-Myślisz, że on chce akurat TEJ siły? Myślisz, że to mu pomoże?
-To może mu pomóc, wiem, wiem że tego nie chce. Dziwisz się kacie, że w to się przeobrażam?
-Tak, powinieneś umrzeć.
-Wiem, to byłoby lepsze, nie byłoby w nim nic. Jednak nie potrafię. Raz jestem tym czym byłem, raz tym czym jestem, ale nie umieram, zobacz, krwawię, odrąbałeś mi członki a ja nadal żyję, jestem coraz silniejszy. Myślisz, że to dlatego, że zrozumiał? Że się dowiedział?
-Tak, pewnie tak. Nie możemy się mu dziwić, wszystko zachowałoby się podobnie.
-Myślisz, że przeze mnie przestanie być człowiekiem? Straci to, co tak bardzo chciał zachować, jeśli nie udało mu się wygrać walki o mnie?
-Oby nie.
-Oby... Jestem wypełniony furią, za dużo zrozumiał, za dużo widział, za dużo...
-Za dużo.
-Znowu spróbujesz mnie zabić?
-Ciągle próbuję, nadstaw głowę. Jeszcze bardziej mi cię żal. Stałeś się tym, czego już nigdy nie chciał poczuć.
-Wiem, myślisz, że za bardzo ufał w ludzi? W ich słowa, w to że mówią prawdę?
-On nie ufał ludziom, ufał tylko tym, których uważał za godnych tego.
-Pomylił się?
-Na to wygląda. On wierzył.
-Tak mocno wierzył, zawiódł się... Zawiódł się na mnie, na najważniejszym, może dlatego się zmieniam?
-Może, ale czy jest coś na czym się nie zawiódł?
-Tak, jest ich kilku... Na tym czym jestem też się nie zawiódł, ale wiele z siebie stracił. Wielką cenę za powrót. Myślisz, że mogłoby być inaczej kacie?
-Nie możemy gdybać, twoja połowa była zbyt słaba, a może była zwykła iluzją, wiesz przecież.
-Tak od dłuższego czasu to pewnie iluzja, może od zawsze. Tyle kłamstw... Wyobrażasz sobie?! WIDZISZ?!
-Nadstaw głowę.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”