Ile wątków pobocznych maksymalnie może zawierać powieść? A optymalna liczba? I podajcie jakiś przykład książkowy z fabułą o wielu wątkach.
[ Dodano: Czw 13 Sty, 2011 ]
Mnie przychodzi do głowy Władca Pierścieni.
Re: Ile wątków pobocznych...
3No i ile masz ich we Władcy? Od cholery i ciut więcej, taka jest prawda. Myślę, że jakby się dobrze wczytać i pobawić w naciąganie, można by ich znaleźć z osiemdziesiąt.Preissenberg pisze:Mnie przychodzi do głowy Władca Pierścieni.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
5
Dzięki, za odpowiedź. Mnie się wydawało, że wątków we Władcy... nie było aż tak dużo, ale możliwe, że po prostu nie zwróciłem uwagi na wszystkie. Skoro w powieści może być ich aż ponad pięćdziesiąt to świetnie! Znaczy to, że można umieszczać w historii naprawdę mnóstwo różnych pomniejszych wydarzeń, jakby pod-historii, wiele rzeczy.
OK. Rozjaśniło mi się pojęcie wątków.
OK. Rozjaśniło mi się pojęcie wątków.
6
Pamiętaj, że wątek to nie tylko to, co się ciągnie od pierwszej do ostatniej strony. Takich wątków praktycznie nigdy nie będzie więcej niż kilka. Ale wątków krótszych, słabiej zaznaczonych - tych możesz mieć zgoła dowolną liczbę. Choćby 394, jeśli chcesz. A jeśli to, co napiszesz, będzie naprawdę wybitne i powszechnie czytane, czytelnicy będą mieli zabawę na długie lata. Zabawę w wyszukiwanie wątków właśnie. I znajdą ci ich 722.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
8
Nigdy nie możesz być pewnym, co w twojej książce dostrzegą czytelnicy (a jeśli trafi w obszar zainteresowania literaturoznawców, to już w ogóle). I oni naprawdę mogą się dopatrzeć kilkuset wątków. Powynajdują ci drobiazgi, pojedyncze zdanka i stwierdzą, że tu jest jakiś czwartoplanowy wąteczek.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
9
No tak, ale czytając dla przyjemności, kto się nad tym zastanawia? Ile wątków we Władcy? Krótko: na początku jeden, a potem dwa/trzy. Przykład (lekki spoiler): hobbity zmierzające do wulkanu, hobbity porwane i reszta drużyny. Ot, tyle było wątków na początku drugiego tomu 
Wiem, wiem - ignorant i ślepiec jestem, w dodatku pomijam mnóstwo rzeczy (i to wcale nie pobocznych), które działy się w momencie mojego przykładu. Ale odpowiadając na pytanie zadane w temacie - to dobry tok rozumowania. Nie żebym się znał ale wątków powinno być nie X (czyli owa "optymalna liczba"), a dokładnie tyle, ile potrzeba. Tyle, aby wszystkie były do czegoś potrzebne i żadnego nie brakowało, a autor był je w stanie wszystkie ogarnąć i logicznie umieścić w utworze. Tyle, aby czytelnik się w nich nie gubił, tylko czytając naturalnie i gładko poznawał historię, choćby była poszarpana w wątkach dziejących się na różnych planetach w różnym czasie w różnych wymiarach.
Moim zdaniem istnienie wątków powinno wynikać z fabularnej konieczności ich stworzenia, a nie z potrzeby umieszczenia odpowiedniej ich liczby. Jeśli czytelnik będzie dociekliwy - niech liczy, jeśli znawca weźmie pod lupę - niech liczy, na zdrowie obydwu. Jedyna osobą, która nie powinna liczyć, to moim skromnym zdaniem właśnie autor. Autor powinien pisać

Wiem, wiem - ignorant i ślepiec jestem, w dodatku pomijam mnóstwo rzeczy (i to wcale nie pobocznych), które działy się w momencie mojego przykładu. Ale odpowiadając na pytanie zadane w temacie - to dobry tok rozumowania. Nie żebym się znał ale wątków powinno być nie X (czyli owa "optymalna liczba"), a dokładnie tyle, ile potrzeba. Tyle, aby wszystkie były do czegoś potrzebne i żadnego nie brakowało, a autor był je w stanie wszystkie ogarnąć i logicznie umieścić w utworze. Tyle, aby czytelnik się w nich nie gubił, tylko czytając naturalnie i gładko poznawał historię, choćby była poszarpana w wątkach dziejących się na różnych planetach w różnym czasie w różnych wymiarach.
Moim zdaniem istnienie wątków powinno wynikać z fabularnej konieczności ich stworzenia, a nie z potrzeby umieszczenia odpowiedniej ich liczby. Jeśli czytelnik będzie dociekliwy - niech liczy, jeśli znawca weźmie pod lupę - niech liczy, na zdrowie obydwu. Jedyna osobą, która nie powinna liczyć, to moim skromnym zdaniem właśnie autor. Autor powinien pisać
