Latest post of the previous page:
Web, Lan, może byście wrzucili na dole buttona przekierowującego do katalogu. Np. gdzieś obok Horyzontów Wyobraźni?49
Już widzę, jak mają na to czas.Kamila pisze:A może jakieś prywatne odczucia wydających tam autorów?

51
W sprawie katalogu na forum Wyborczej wywnętrzyła się Karolina Sykulska, wściekając się o ograniczoność dystrybucji, a później też o przychylność debiutantom. Wytoczyła mocne działa:
Wcześniej pisała o zniesławieniu, sama nazywając konkretne księgarnie internetowe "dupowatymi".
Trudno jej słowa brać poważnie, tyle w niej złych emocji, zresztą nawet gdyby co, to chyba trudno byłoby mi udowodnić złą wolę przez to, że spróbowałem dokonać oceny ograniczeń w dystrybucji wydawnictw.
Link do dyskusji: http://forum.gazeta.pl/forum/w,11943,12 ... w.html?v=2
Chodzi o wypowiedzi "nomina", mnie wspiera "skajstop".
Bądź co bądź jest to dobry pretekst, aby się zastanowić nad jakąś w miarę obiektywną definicją "ograniczeń w dystrybucji", żeby w przyszłości był spokój. Na razie definicja jest bardzo ogólna:
Gwoli ścisłości - w katalogu nie ma mowy o "nieprzyjaznych firmach" tylko o "Wydawnictwach niesprzyjających debiutantom".Mnie tam uczono, że jak się za coś zabierasz, to musisz robić to kompetentnie i uczciwie. A ten katalog nie spełnia ani jednego, ani drugiego. Nie mój cyrk, nie moje małpy - bawcie się. Ale oświadczam - tym razem już nie towarzysko, lecz z całą odpowiedzialnością prawną - pierwsza zawiadomię prokuraturę, jeśli znajdę się w tym zestawieniu - tylko dlatego, że nie ma mnie w Empiku czy Merlinie, z którymi nie mam zamiaru współpracować, czy zostanę wpisana do działu "nieprzyjaznych firm". I przekażę nieodpłatnie wykładnię językową każdego słowa w tym katalogu każdemu wydawcy, który poczuje się potraktowany nieuczciwie.
Wcześniej pisała o zniesławieniu, sama nazywając konkretne księgarnie internetowe "dupowatymi".
Trudno jej słowa brać poważnie, tyle w niej złych emocji, zresztą nawet gdyby co, to chyba trudno byłoby mi udowodnić złą wolę przez to, że spróbowałem dokonać oceny ograniczeń w dystrybucji wydawnictw.
Link do dyskusji: http://forum.gazeta.pl/forum/w,11943,12 ... w.html?v=2
Chodzi o wypowiedzi "nomina", mnie wspiera "skajstop".
Bądź co bądź jest to dobry pretekst, aby się zastanowić nad jakąś w miarę obiektywną definicją "ograniczeń w dystrybucji", żeby w przyszłości był spokój. Na razie definicja jest bardzo ogólna:
Czy można by to było jakoś bardziej sprecyzować? Czy są jakieś główne hurtownie lub domy książek, których nazwy można podać i gdy książka się w nich nie znajduje, to ewidentnie nie dotrze do wielu odbiorców, księgarń?Pozycje wydawnictwa z ograniczoną dystrybucją nie pojawiają się we wszystkich głównych kanałach sprzedaży. Najczęściej dystrybucja ograniczona jest wyłącznie do internetu, przez co książki wydane w takim wydawnictwie nie są dostępne w popularnych księgarniach tradycyjnych i internetowych.
53
Nie pisz takich bzdur, bo jako wikipedysta się obrażę. Żadne stowarzyszenie nie prowadzi Wikipedii w Polsce.A co do kwestii prawnych, to działają tutaj te same zasady, jak w wypadku Wikipedii, mamy także zbliżoną licencję na treści. Każdy może dokonać zmiany, także w sprawie ograniczeń w dystrybucji. Nie pamiętam jakichś szczególnych zwycięskich procesów wobec stowarzyszenia prowadzącego Wikipedię w Polsce, a przecież za niektórymi hasłami stoją korporacje z ogromnymi pieniędzmi, jak na przykład w przypadku hasła homeopatia.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
55
W najgorszym wypadku usuniemy kategorię "niesprzyjające debiutantom" i niech się dama pasie.Tony pisze:Gwoli ścisłości - w katalogu nie ma mowy o "nieprzyjaznych firmach" tylko o "Wydawnictwach niesprzyjających debiutantom".


56
Myślałem o tym, aby ewentualnie wydawnictw, co do których nie ma pewności, czy sprzyjają, nie dopisywać do żadnej z tych dwóch kategorii (czyli sprzyjających lub niesprzyjających), chyba, że mamy jednoznaczne przesłanki ku niesprzyjaniu, np. wydawnictwo pisze wprost, żeby nie nadsyłać propozycji wydawniczych lub od wielu lat nie wydało debiutanta. Kategoria może zostać.
Ale umówmy się, to przecież tylko takie bajania tej kobiety, która z góry próbuje określać przynależność jej wydawnictwa do pewnych kategorii w katalogu, który ledwo co powstał i nie ma w nim jej wydawnictwa, a robi to odwołując się do straszenia sądem. Brzmi to na postępowanie osoby zrównoważonej?
Proponuję poczekanie z ruchami na jakiekolwiek konkrety - czy z jej strony, czy ze strony innych wydawców.
Ale umówmy się, to przecież tylko takie bajania tej kobiety, która z góry próbuje określać przynależność jej wydawnictwa do pewnych kategorii w katalogu, który ledwo co powstał i nie ma w nim jej wydawnictwa, a robi to odwołując się do straszenia sądem. Brzmi to na postępowanie osoby zrównoważonej?

57
Ja też. W każdym razie jest furtka. Nie ma się co przejmować.Tony pisze: Proponuję poczekanie z ruchami na jakiekolwiek konkrety - czy z jej strony, czy ze strony innych wydawców.
58
Stowarzyszenie istnieje, ale nie zbiera kasy "na Wikipedię". I nie prowadzi Wikipedii.Tony pisze:Czyżbyś się wolał więc obrazić zamiast napisać, jak jest? Stowarzyszenie istnieje w Polsce i zbiera kasę na Wikipedię (m.in. 1%).
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.