Latest post of the previous page:
Ciekawe xD Może być nieźle xd122
Zaryzykuję i też przedstawie, to co wylęgło się w mojej głowie. 
Świat, który chcę przedstawic to po prostu nasza kula ziemska w czasach teraźniejszych. Różnica tkwi w tym, że jest on bezpośrednio połączony z wymiarem piekielnym poprzez wrota. Muszę przyznac, że początkowo wzorowałem się na biblijnym buncie aniołów z Lucyferem na czele, ale zagłębiając się w ten temat utwierdziłem się w przekonaniu, że jest to jednak FAKE
i taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Mimo wszystko pomysł pozostał, a ja uznałem, że jest na tyle ciekawy, iż warto go kontynuowac (obym sie nie mylił!). No, ale w końcu piekło istnieje, szatan istnieje, demony istnieją, a i o apokalipsie można też sporo znaleźc.
Bazą dla mojej historii i całego świata jest więc magiczny portal przez który istoty piekielne mogłyby swobodnie przechodzic do świata śmiertelników i siac zamęt nie tylko w sferze duchowej (opętania), ale i fizycznej (i vice versa - ludzie mogą dostac się przezeń do piekła). W obawie przed rychłą apokalipsą, Bóg jednak nie pozostawił Ziemii samej sobie. Wrota ukrył głęboko w podziemnej świątyni(dodam, że połączonej z rozległym kompleksem jaskiń) i wyznaczył plemię, (wszystko działo się jeszcze w czasach starożytnych, chwilowo datuje na pojawienie się cywilizacji Greckiej: 2000 p.n.e. choc według mnie nie ma to większego znaczenia) którego zadaniem miała stac się kontrola wrót i niedopuszczenie do inwazji demonów. Zostali oni obdarzeni niezwykłą mocą i (na tamte czasy) techniką. Nadano im miano Strażników Ognia (nazwa robocza). Strażników osadzono w świątyni, a tą na wieki zapieczętowano w ciemnościach podziemii.
Cała historia Strażników, ich ustrój, kultura są wstępem do rozpoczęcia prawdziwej kreacji postapokaliptycznego świata, aczkolwiek nie zamierzam traktowac ich po macoszemu. Świątynią i jej mieszkańcami będe się zajmował przynajmniej przez połowę 1 tomu (jeśli pomysł miałby ujrzec światło dzienne to będzie ich minimum 2), a tom ten z pewnością nię będzie zaliczał się do krótkich.
STRAŻNICY
Opiszę więc pokrótce jak wygląda ich świat. Lud Strażników (który trzeba zaznaczyc jest dośc liczny), odizolowany od zewnętrznego świata siłą rzeczy wykształcił odrębną kulturę i ustrój w dużej mierze oparty na kulcie Boga, który jednak będzie znacznie różni się od tego jaki jest nam powszechnie znany. Wzorując się na historii stwierdziłem, że nieuchronny jes ich podział na klasy (choc nie pod względem majątku, a raczej mocy, ten pierwszy będzie efektem ubocznym uzyskania większej władzy). Odezwał się też czynnik ludzki. Strażnicy nie będą tak idealni jakby się mogło zdawac. W wyniku walk wewnętrznych wykształciły się rodziny (rody jak kto woli). Istnieje osoba króla (władca największego z rodów) wiążąca wszystkich strażników, ale jego kompetencje są mocno ograniczone i nie ingeruje on w wewnętrzne sprawy rodzin. W narodzie wybranym przez Boga, pod religijną otoczką, są więc na porządku dziennym gry polityczne, spiski, czasem zdarzają sie morderstwa - każda z rodzin dąży do objęcia władzy nad pozostałymi. Do życia strażników zamierzam wpleśc też trochę kultury indiańskiej (np: chce wykorzystac rytuał pasowania na wojownika u dakotów, stosunek do otaczającego świata -zamiłowanie do przyrody zamienione na zamiłowanie do ziemii i kamienia, coś jak krasnoludy
). Jednak będzie się to objawiac przede wszystkim w niższych warstwach społecznych. Trzeba też powiedziec, że Strażnicy w czasach teraźniejszych są już jedynie cieniem dawnej potęgi. W wyniku walk z legionami demonów, upadłymi (upadłe dusze, które trafiły do piekła, ale to temat na kolejny tłusty akapit, a ja nie chcę przedłużac), a także w wyniku bratobójczej wojny (temat tabu) populacja Strażników drastycznie spadła i duża częśc świątyni nie mówiąc o kompleksach jaskiń jest opustoszała. Krążą po nich jedynie dezerterzy, samotne bestie (które zdołały uniknąc ostrzy strażników), oraz stworzenia sprowadzone do świątyni z powierzchni (przed zamknięciem świątyni miało miejsce wydarzenie jak w wypadku Arki Noego. Częśc ze zwierząt wyrwała się jednak spod kontroli strażników i przez wieki życia w ciemnościach przystosowała do tamtejsztych warunków, ulegając ewolucji, po części z natury, a po części pod wpływem magii).
MAGIA
Bóg podarował Strażnikom pewne moce (magie), która miała służyc dobru i przegonieniu demonów ponownie do ich wymiaru. Była to pierwotna magia, którą człowiek w swej ciekawości i zachłanności niebawem przerobił na swoje potrzeby. Tak więc magia osiągneła całkiem wysoki poziom technologiczny(a przy tym praktycznie nie przypomina pierwotnej magii, z której pochodzi) i obecnie służy rozmaitym celom poprzez życie codzienne, na leczeniu, po walkę kończąc. Chcę tu zaznaczyc, że nie ma klasycznych fireballi a jedynie surowa energia, którą Strażnik pobiera z otoczenia (natura, stworzenia, inni ludzie - prawdę mówiąc zastanawiam się jeszcze jak rozwiązac ten problem w podziemnym świecie gdzie życie jest bardzo ubogie. Byc może magia powinna stac się czymś luksusowym co jest dostępne tylko dla wybrańców, a owym wybrańcom będą dostarczane ofiary, aby mogli utrzymywac pełnię mocy. Z pewnością doszłoby też do zbrodni, morderstw popełnionych przez ludzi "niższego szczebla", którzy także pragnęliby mocy - nowy wątek
). Ciało pobierającego jest dla energii kontenerem - jeśli pobierze jej za dużo zniszczy to ciało, zaś jeśli za mało to używając magii zacznie czerpac z własnych sił witalnych co, w większych dawkach, szybko odbije się na zdrowiu bądź doprowadzi do zgonu.
Nie będę przeciągał, więc wspomnę tylko, że częśc książki toczy się też w piekle ( prócz standardowej dla takiej wizji wątków chcę też poruszyc temat zezwierzęcenia człowieka poprzez wprowadzenie obozów piekielnych ( w gruncie rzeczy niewiele będą się różnic od koncentracyjnych. Ktoś pewnie powie, że zrzynam od Borowskiego, czy tam Grudźińskiego, ale dla mnie problem jest na tyle wdzięczny i interesujący, że i tak chcę się nim zając. Dodatkowo wpłyną one diametralnie na losy głównego bohatera
).
Jak wspomniałem wyżej wszystko co tu przedstawiłem jest wstępem do stworzenia świata, jaki sobie obmyśliłem. Powstaje on wraz z rozpoczęciem nieuniknionej apokalipsy. Tu oprócz dramatycznej walki ludzkości o przetrwanie (was też jara wizja armii, oddziałów specjalnych na ulicach dajmy na to Warszawy, toczącej bój z rozszalałą hordą bestii i ludźmi po piekielnym praniu mózgu, czy tylko ja się tak tym ekscytuje?) chcę pokazac dramat exodusu Strażników, którzy uciekną na rodzimą powierzchnię, ich próby odnalezienia w nowym świecie i relacje z miejscowymi (powiem tylko, że nie za dobre
), naturę ludzi w sytuacjach zagrożenia (objawienie mrocznej, lub też szlachetnej strony natury - kto oglądał film Mgła, ten w supermarkecie wie o co mi chodzi), wojny rasowe, rozpad aktualnych układów sił, zupełnie nową rasę no i jeszcze trochę. 
Co o tym myślicie? Pomysł jest wart pisania, czy może to sztampowe gówno i powinienem dac sobie z tym spokój?
Liczę na waszą szybką odpowiedź.

Świat, który chcę przedstawic to po prostu nasza kula ziemska w czasach teraźniejszych. Różnica tkwi w tym, że jest on bezpośrednio połączony z wymiarem piekielnym poprzez wrota. Muszę przyznac, że początkowo wzorowałem się na biblijnym buncie aniołów z Lucyferem na czele, ale zagłębiając się w ten temat utwierdziłem się w przekonaniu, że jest to jednak FAKE

Bazą dla mojej historii i całego świata jest więc magiczny portal przez który istoty piekielne mogłyby swobodnie przechodzic do świata śmiertelników i siac zamęt nie tylko w sferze duchowej (opętania), ale i fizycznej (i vice versa - ludzie mogą dostac się przezeń do piekła). W obawie przed rychłą apokalipsą, Bóg jednak nie pozostawił Ziemii samej sobie. Wrota ukrył głęboko w podziemnej świątyni(dodam, że połączonej z rozległym kompleksem jaskiń) i wyznaczył plemię, (wszystko działo się jeszcze w czasach starożytnych, chwilowo datuje na pojawienie się cywilizacji Greckiej: 2000 p.n.e. choc według mnie nie ma to większego znaczenia) którego zadaniem miała stac się kontrola wrót i niedopuszczenie do inwazji demonów. Zostali oni obdarzeni niezwykłą mocą i (na tamte czasy) techniką. Nadano im miano Strażników Ognia (nazwa robocza). Strażników osadzono w świątyni, a tą na wieki zapieczętowano w ciemnościach podziemii.
Cała historia Strażników, ich ustrój, kultura są wstępem do rozpoczęcia prawdziwej kreacji postapokaliptycznego świata, aczkolwiek nie zamierzam traktowac ich po macoszemu. Świątynią i jej mieszkańcami będe się zajmował przynajmniej przez połowę 1 tomu (jeśli pomysł miałby ujrzec światło dzienne to będzie ich minimum 2), a tom ten z pewnością nię będzie zaliczał się do krótkich.
STRAŻNICY
Opiszę więc pokrótce jak wygląda ich świat. Lud Strażników (który trzeba zaznaczyc jest dośc liczny), odizolowany od zewnętrznego świata siłą rzeczy wykształcił odrębną kulturę i ustrój w dużej mierze oparty na kulcie Boga, który jednak będzie znacznie różni się od tego jaki jest nam powszechnie znany. Wzorując się na historii stwierdziłem, że nieuchronny jes ich podział na klasy (choc nie pod względem majątku, a raczej mocy, ten pierwszy będzie efektem ubocznym uzyskania większej władzy). Odezwał się też czynnik ludzki. Strażnicy nie będą tak idealni jakby się mogło zdawac. W wyniku walk wewnętrznych wykształciły się rodziny (rody jak kto woli). Istnieje osoba króla (władca największego z rodów) wiążąca wszystkich strażników, ale jego kompetencje są mocno ograniczone i nie ingeruje on w wewnętrzne sprawy rodzin. W narodzie wybranym przez Boga, pod religijną otoczką, są więc na porządku dziennym gry polityczne, spiski, czasem zdarzają sie morderstwa - każda z rodzin dąży do objęcia władzy nad pozostałymi. Do życia strażników zamierzam wpleśc też trochę kultury indiańskiej (np: chce wykorzystac rytuał pasowania na wojownika u dakotów, stosunek do otaczającego świata -zamiłowanie do przyrody zamienione na zamiłowanie do ziemii i kamienia, coś jak krasnoludy

MAGIA
Bóg podarował Strażnikom pewne moce (magie), która miała służyc dobru i przegonieniu demonów ponownie do ich wymiaru. Była to pierwotna magia, którą człowiek w swej ciekawości i zachłanności niebawem przerobił na swoje potrzeby. Tak więc magia osiągneła całkiem wysoki poziom technologiczny(a przy tym praktycznie nie przypomina pierwotnej magii, z której pochodzi) i obecnie służy rozmaitym celom poprzez życie codzienne, na leczeniu, po walkę kończąc. Chcę tu zaznaczyc, że nie ma klasycznych fireballi a jedynie surowa energia, którą Strażnik pobiera z otoczenia (natura, stworzenia, inni ludzie - prawdę mówiąc zastanawiam się jeszcze jak rozwiązac ten problem w podziemnym świecie gdzie życie jest bardzo ubogie. Byc może magia powinna stac się czymś luksusowym co jest dostępne tylko dla wybrańców, a owym wybrańcom będą dostarczane ofiary, aby mogli utrzymywac pełnię mocy. Z pewnością doszłoby też do zbrodni, morderstw popełnionych przez ludzi "niższego szczebla", którzy także pragnęliby mocy - nowy wątek

Nie będę przeciągał, więc wspomnę tylko, że częśc książki toczy się też w piekle ( prócz standardowej dla takiej wizji wątków chcę też poruszyc temat zezwierzęcenia człowieka poprzez wprowadzenie obozów piekielnych ( w gruncie rzeczy niewiele będą się różnic od koncentracyjnych. Ktoś pewnie powie, że zrzynam od Borowskiego, czy tam Grudźińskiego, ale dla mnie problem jest na tyle wdzięczny i interesujący, że i tak chcę się nim zając. Dodatkowo wpłyną one diametralnie na losy głównego bohatera

Jak wspomniałem wyżej wszystko co tu przedstawiłem jest wstępem do stworzenia świata, jaki sobie obmyśliłem. Powstaje on wraz z rozpoczęciem nieuniknionej apokalipsy. Tu oprócz dramatycznej walki ludzkości o przetrwanie (was też jara wizja armii, oddziałów specjalnych na ulicach dajmy na to Warszawy, toczącej bój z rozszalałą hordą bestii i ludźmi po piekielnym praniu mózgu, czy tylko ja się tak tym ekscytuje?) chcę pokazac dramat exodusu Strażników, którzy uciekną na rodzimą powierzchnię, ich próby odnalezienia w nowym świecie i relacje z miejscowymi (powiem tylko, że nie za dobre


Co o tym myślicie? Pomysł jest wart pisania, czy może to sztampowe gówno i powinienem dac sobie z tym spokój?
Liczę na waszą szybką odpowiedź.

123
Krime Triar składa się z trzech wysp położonych blisko siebie, które otacza rozległe Wszechmorze.
Morze Osmaryjskie włada na południu, przy paśmie Białych Gór, państwa Osmaryjczyków. Na północ dalej znajduje się skute lodem Imperium Zakonne Widm sięgające aż po znajdujący się na półwysep Kudzki, którego od drugiej dzieli tylko Zatoka Malijska połączona z Morzem Wschodnim otaczającym trzecią, najmniejszą wyspę należącą do Niepodległego Państwo Netelskiego – jedynego miejsca, które nie jest okupywane przez Imperium.
Mając przyjrzeć się bliżej drugiej wyspie, dojrzelibyśmy dwa kraje.
Malia – na wschodzie oraz Państwo Kudzkie na zachodzie. Po między nimi dwoma znajduje się „projektor śnieżny”. Przez który niemalże cała kraina jest nawiedzona przez bezlitosną zimę.
Widmijscy Zakonnicy mają w garści niemalże cały świat, siłą nawracając do wiary w Boga Mrozu oraz bezlitośnie mordując "heretyków" oraz buntowników.
Czy liczne powstania oraz nieugięta wola walki Netelczyków wystarczy ?
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Nazwy oczywiście jeszcze ulegną modernizacji. :]
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Waluty
Srebrniki
Złocisze - 10- srebrników.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Magia ?
Posłuchałem się rad, aby nie "montować" w świat oklepanej magii.
Cóż, ale w końcu dodałem moc pochodzącą od samego Boga Mrozu, tylko dla "Mangów" - elity zakonników, egzekutorzy. A mianowicie, każdy oręż w ich posiadania, natychmiast zamarza, oraz zawiera właściwości dzięki którym, po zranieniu przez Manga, w zależności od stopnia rany, ciało lub fragment ciała zamarza.
Strasznie trudno to było opisać ;d
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Buntownicy
Organizacja (?), mająca na celu wykurzenie Zakonu z ich państw. Mający dość okupacji i cholernego zimna. Dzięki nim wybuchają powstania. W pierwszym opowiadaniu planuję napisać o największym dotychczas powstaniu. Oczami buntowników...
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę o wytknięcie błędów rady, oraz pytania odnośnie Krime Tiar.
Jakby to...Zależy mi bardzo na tym świecie. Wręcz podczas medytacji próbuję się tam dostać, imho to głupie aczkolwiek moja głowa przez ostatni rok, tym kipi.
Morze Osmaryjskie włada na południu, przy paśmie Białych Gór, państwa Osmaryjczyków. Na północ dalej znajduje się skute lodem Imperium Zakonne Widm sięgające aż po znajdujący się na półwysep Kudzki, którego od drugiej dzieli tylko Zatoka Malijska połączona z Morzem Wschodnim otaczającym trzecią, najmniejszą wyspę należącą do Niepodległego Państwo Netelskiego – jedynego miejsca, które nie jest okupywane przez Imperium.
Mając przyjrzeć się bliżej drugiej wyspie, dojrzelibyśmy dwa kraje.
Malia – na wschodzie oraz Państwo Kudzkie na zachodzie. Po między nimi dwoma znajduje się „projektor śnieżny”. Przez który niemalże cała kraina jest nawiedzona przez bezlitosną zimę.
Widmijscy Zakonnicy mają w garści niemalże cały świat, siłą nawracając do wiary w Boga Mrozu oraz bezlitośnie mordując "heretyków" oraz buntowników.
Czy liczne powstania oraz nieugięta wola walki Netelczyków wystarczy ?
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Nazwy oczywiście jeszcze ulegną modernizacji. :]
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Waluty
Srebrniki
Złocisze - 10- srebrników.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Magia ?
Posłuchałem się rad, aby nie "montować" w świat oklepanej magii.
Cóż, ale w końcu dodałem moc pochodzącą od samego Boga Mrozu, tylko dla "Mangów" - elity zakonników, egzekutorzy. A mianowicie, każdy oręż w ich posiadania, natychmiast zamarza, oraz zawiera właściwości dzięki którym, po zranieniu przez Manga, w zależności od stopnia rany, ciało lub fragment ciała zamarza.
Strasznie trudno to było opisać ;d
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Buntownicy
Organizacja (?), mająca na celu wykurzenie Zakonu z ich państw. Mający dość okupacji i cholernego zimna. Dzięki nim wybuchają powstania. W pierwszym opowiadaniu planuję napisać o największym dotychczas powstaniu. Oczami buntowników...
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę o wytknięcie błędów rady, oraz pytania odnośnie Krime Tiar.
Jakby to...Zależy mi bardzo na tym świecie. Wręcz podczas medytacji próbuję się tam dostać, imho to głupie aczkolwiek moja głowa przez ostatni rok, tym kipi.
124
Buffy, postrach wampirów - no nie mogłam się powstrzymaćHenoch pisze:bezpośrednio połączony z wymiarem piekielnym poprzez wrota

A poważniej, to połączenie z piekłem całkiem ciekawe, tylko mnie nie przekonuje wizja portalu, tzn. stoją sobie gdzieś w podziemiu wrota, duże, z kamienną, rzeźbioną ramą i obowiązkową, trupią czachą u szczytu. A po drugiej stronie kłębi się Mrok. Może opisałeś to niedokładnie, albo ja czegoś nie załapałam - w takiej formie nie całkiem kupuję ten motyw.
Jak coś jest liczne to nigdy, ale to przenigdy nie da się tego całkowicie odizolować od reszty świata. Szczególnie, jeśli chodzi o jakąś cywilizację. Wystarczy spojrzeć na historię naszego świata - który wszak jest bazą dla twoego - w końcu poznaliśmy znaczącą ilość tego, co na nim żyje. Bariera geograficzna działała przez długi czas, ale na pewnym stopniu rozwoju ludzkości przestała mieć znaczenie. Dlatego musisz pomyśleć nad jakimś wyjątkowo mocnym argumentem tłumaczącym, czemu tych Strażników tak długo nikt nie odkrył (przez ok. 4000 lat, albo i więcej, bo "narodzili się" gdzieś w starożytności, a "ujawnili się" jakoś w okolicy naszej współczesności albo i później - dobrze pojęłam?).Henoch pisze:Lud Strażników (który trzeba zaznaczyc jest dośc liczny), odizolowany od zewnętrznego świata
A, i tak mi się nasunęło - co było wcześniej? Tzn. dlaczego Wrota pojawiły się akurat wtedy, kiedy się pojawiły? Przecież Ziemia ma według geologów ileś tam milionów (miliardów?) lat. Inteligentne życie pojawiło się kilkadziesiąt, albo i kilkaset tysięcy lat temu (antropologia to nie moja działka - są o wiele bardziej kompetentni tutaj, niechaj poprawiają mnie bez wahania), a pierwsze formy wierzeń (piekło jako pojęcie związane z wiarą - dobry trop?) to też prehistoria. Więc dlaczego te Wrota dopiero w starożytności?
I jeszcze kwestia techniczno-zaopatrzeniowo-survivalowa. Ludzie generalnie pod ziemią nie żyją, jakoś się nie przystosowali. Potrzebują Słońca (witamina D, bez niej coś tam nam nie chce działać, a do jej "produkcji" potrzebujemy światła) - to raz. Muszą coś jeść - to dwa. Co? Przecież nie to, co my: warzywa, owoce - rośliny nie rozwiną się pod ziemią (światło!). Opanowali jakieś technologie uprawy nam nieznane, a może wyhodowali nowe odmiany roślin. Co z mięsem? Polują na jakieś jaskiniowe zwierzęta, czy może inaczej rozwiązują kwestię dostarczania białka? Mają inny niż ludzki metabolizm? Może odmienne warunki życia wpłynęły na ich budowę fizyczną, na funkcjonaowanie organizmu? Może magia też zrobiła swoje i została specyficzym "czynnikiem mutagennym"?
I kwestia wentylacji. Przecież oni żyją w czymś w rodzaju kopalni (nie chodzi mi o wydobycie surowców, tylko raczej o to, że to dużo ludzi pod ziemią, którzy zużywają tlen - co ten tlen produkuje, skoro nie ma tam roślin?). Czym oni oddychają? To przecież podstawowa funkcja życiowa, to trzeba dopracować.
Sporo w kwestii "czynności fizjologicznych" do rozważenia, a to są tylko sprawy, które mi się rzuciły w oczy.
To już taki mój "czep", z gatunku nieco upierdliwych. Rodzina zakłada związek oparty przede wszystkim na więzach krwi, pokrewieństwie - ród takoż, choć już nieco luźniejszy, czyli krewni dalsi, a nawet dużo dalsi, ale wciąż wywodzący się od jednego przodka. Na bazie wojny mogą się wykształcać sojusze, frakcje, koalicje, porozumienia międzyrodowe, czy coś takiego. Ale nie rodziny. Optowałabym nad zmianą nazwy, może być coś całkiem wymyślnego. Sama nigdy nie spotkałam się ze społeczeństwem, w którym wojenne sojusze przekształciłyby się w trwałą strukturę. Więzy pokrewieństwa zawsze wydawały się trwalsze. Chyba, że w twoim świecie jedno nakłada się na drugie. Ale opcja, że jednak nie i że wojenny porządek zburzył stary - krewniaczy, rodowy - i utrwalił się na zawsze wydaje mi się oryginalna, więc ciekawsza.Henoch pisze:W wyniku walk wewnętrznych wykształciły się rodziny (rody jak kto woli).
A teraz, skoro już skomentowałam wizję kolegi, czy mogłabym przedstawić własną? Zaznaczam, że to ledwie zarys szkicu, a właściwie to szkic zarysu - słowem: póki co sam trzon, wokół którego będę nabudowywać resztę mojego neverlandu.
Nazwa robocza: Kraina
Geneza:
Ludzie mają wyobrażenia, wierzenia, tworzą mitologie, opowieści, bajki, legendy, historyjki, podania, powieści, wszelkie nibylandie i zasiedlające je hordy magicznego tałatajstwa oraz arystokracji. Nawymyślali tego aż tyle i zalęgło się to w tzw. świadomości ogółu i właśnie z tych wyobrażeń wykluła się Kraina. To miejsce, gdzie żyją te wszystkie cuda i potworności.
"Kosmologicznie" Kraina położona jest w wymiarze między naszym wszechświatem, a zaświatami.
Geografia:
Odwzorowuje topografie najbardziej charakterystycznych krain fantastycznych - celowo, schematy są tu podstawą, bazą wynikającą z tego, jak to sobie przez lata wyobrażali ludzie. Są więc gęste bory pełne leśnego ludku, dziadów borowych, chochlików, tego typu strworków oraz rusałów, które to rusały są stworzeniem czczącym święte gaje i Matkę Naturę; są góry, w których żyją trole, koboldy i... TAK!, krasnoludy w swoich kopalniach (jakże mogłoby ich tam nie być?) a w niektórych jaskiniach można się natknąć na pochrapujące smoczydło. Są podziemia zamieszkane przez Mroczny Lud (którego przedstawiciele są pergaminowo biali, bo skoro nie ma tam światła, to nie produkują melaniny i za cholerę nie mogą być ciemnoskórzy. Za to patrzałki mają wielkie, czarne - same źrenice, by maksymalnie zwiększyć "przyswajanie" światła). Oczywiście są wyznawcami straszliwego kultu i odprawiają same krwawe rytuały.
Jest miasto zwane Czarnogrodem, stolica transylwanopodobnej ziemi, wyludnionej jednak z wampirów (bo gotyckie zamki ostatnio nie są modne, a poza tym te przeciągi, które mają fatalny wpływa na wielusetletnie kości) i wilkołaków (odkąd nie ma wampirów, nie ma z kim porządnie powalczyć, a poza tym te leśne głusze i przygruntowe przymrozki oraz organizacje broniące praw człowieka zastawiające wnyki o każdej pełni księżyca). Szaleni doktorzy również przenieśli się do miast, bo tam można czerpać prąd z gniazdek, a nie z wyładowań piorunów, co znacząco podnosi efektywność (i wybuchowość) ich eksperymentów. Czarnogród stał się więc stolicą już nie klasycznych horrorów gotyckich (choć jacyś reliktowi przedstawiciele pozostali), ale czarnej magii, nekromantów i nawiedzonych sektantów (których zresztą wszędzie pełno). Mieszka tam również Kościej, bardzo przywiązany do tradycyjnego image'u. Oraz oczywiście mnóstwo ludzi, którzy plenią się wszędzie.
Reszta krain wciąż w budowie, a ich zarysów - jako zupełnie mglistych i niedopracowanych - nie przedstawię póki co.
Rasy:
Większość schematów wszyscy znają z legend, baśni i tym podobnych źródeł. Wciąż pracuję nad ich "ulepszeniem" i staram się każdej dodać coś swojego, oczywiście w granicach logiki.
Na razie w miarę dopracowaną mam jedną - elfy. Elfy są piękne, inteligentne, silne, długowieczne (ale nie nieśmiertelne - nic nie jest nieśmiertelne), potężne - słowem: idealne do wyrzygu. Są tak doskonałe, że aż nieludzkie. I na tym zasadza się główna idea ich istnienia. Są totalnym zaprzeczeniem człowieczeństwa. Nie znają litości, miłosierdzia, czułości, współczucia, empatii. W ich świecie nie ma zła - nie ma więc też dobra, elfy nie rozróżniają tych dwóch pojęć. Kierują się do pewnego stopnia "filozofią Kalego": słuszne jest to, co leży w ich interesie, co jest dla nich korzystne w jakikolwiek sposób. Wokół tego będzie krążył główny konflikt fabularny.
A że robi się późnawo i muszę zaklepać łazienkę dalsza część następnym razem. Oczywiście pytania, wątpliwości, baty i kubły zimnej wody jak najbardziej pożądane.
125
Buffy nigdy się nie interesowałem, także aluzji nie rozumiem ;P.
A idąc dalej...
.
. Szczerze mówiąc to zastanawiam się czy nie olać tych współczesnych poglądów i pokazać, że to Ci dawniej mieli racje, ale najpierw z chęcią posłuchałbym waszej/Twojej opinii na ten temat. W każdym razie wtedy bym miał porządne podstawy dla okresśenia czasu powstania wrót.
. To są duże wrota, z kamienną rzeźbioną ramą, ale (!) bez obowiązkowej trupiej czachy u szczytu. Pomysł faktycznie standardowy, a Twoja wypowiedź tylko mnie w tym utwierdziła. W takim razie co gdyby wrota były obszarem popadającym okresowo w zagięcia czasoprzestrzeni. Wówczas w powietrzu tworzyłaby się wyrwa między wymiarowa, przez którą to by przełaziły piekielne kohorty. Zamiast zamknięcia wrót zadaniem strażników byłoby wówczas jak najszybsze załatanie tej wyrwy. Do tego można by dodać jakiś wymiar bezczasu będący łącznikiem między dwoma światami (jakieś mgliste połacie, przez które dusze wędrowałyby do piekła, tudzież nieba, gdzie dla żywej istoty najłatwiej o zgubienie się i błądzenie aż do śmierci). Troszkę nawiązałem tu do Hadesu, ale osobiście lubię czerpać pomysły z mitologii.
Pomysł ten jest połączony z roślinnością pod ziemią. Otóż istniałoby coś takiego jak Strażnicze szklarnie
. Olbrzymie podziemne hale, zasilane dużą ilością świetlnych kul (albo jedną wielką), nawadniane przez podziemne strumienie, z warstwą gleby (mój mankament... skąd wziąć glebę pod ziemią? Jeśli ktoś jest chętny pomóc to jestem otwarty na propozycje
)
I kwestia wentylacji
Zabij mnie bo chciałbym się zapaść pod ziemię, ale nie mogę. Taka oczywista rzecz, a mi to nawet przez myśl nie przeszło! Pisząc to mam już przed oczami niewielkie kanały wentylacyjne, jakie Egipcjanie wykorzystywali w piramidach. Aczkolwiek na tak olbrzymią przestrzeń jak Świątynia byłyby one mało wydajne, chyba że istniałaby ich duża ilość. Rozwiązaniem może być sprężenie tego powietrza systemem kanałów (choć jeszcze nie wpadłem na pomysł jak) tak, aby powiedzmy z dwóch głównych o dużym ciśnieniu powietrze rozchodziło się tymi bocznymi (o mniejszym ciśnieniu) w świątyni po całym jej obszarze. Same otwory wentylacyjne na powierzchni byłyby w magiczny sposób ukryte (na razie nie mam innej koncepcji).
Jeśli chodzi o takie rzeczy jak widzenie w ciemnościach, to wraz z obdarowaniem przez Boga, Strażników mocą, zyskali oni także tą zdolność. Jest to swego rodzaju pasywna umiejętność każdego Strażnika (zużywa minimum energii) umożliwiająca im postrzeganie świata w drugim trybie wzrokowym. Wówczas oczy Strażnika lekko się świecą co automatycznie stanowi źródło światła, które mogą wzmocnić i wykorzystać. Ze względu na czynności gospodarcze (trudności w opiece nad oślepłymi zwierzętami z powierzchni pod ziemią) Strażnicy stosunkowo szybko przeszczepili tę zdolność również im. W zasadzie wizytówką wszystkich tych stworzeń są pałające niebieską poświatą oczy.
Teraz zrewanżuję się i powiem co nieco o Twoim pomyśle .
Zacznę od tego, że będę go oceniał jako zwykły czytelnik, mol książkowy, który z wypiekami na twarzy czyta każdą powieść jaka przypadnie mu do gustu. Nie jak weryfikator, bo takowym nie jestem i z pewnością jeszcze nie mam na ten tytuł odpowiednich predyspozycji. Mam nadzieje, że ocena z tej perspektywy Cię nie rozczaruje?
W tym momencie zyskam sobie pewnie rzesze wrogów z Ninetonguesem na czele (już widzę te mordercze wyrazy twarzy
), ale nie mam nic do podróbek klasycznego fantasy. Nie mówię tu o "Eragonie", bo ta saga sama w sobie nie przedstawia nic szczególnego, ale sposób świata ukazany w "Wiedźminie" jest dla mnie znacznie atrakcyjniejszy niż w, dajmy na to klasycznym Tolkienie, czy "Świecie Czarownic" (tak, czytałem). Można sobie wymyślić zupełnie nowe rasy, czy zamienić krasnoludy na niedźwiedzie polarne, ale te brodate osiłki, czy stare dobre elfy po prostu mają swój, wyrobiony przez lata, urok. Amen.
Wracając do tematu.
Masz już u mnie punkt za to, że zamierzasz nawiązywać do legend, baśni i mitologii. Według mnie to istna kopalnia dla kreatorów światów fantasy i nie korzystanie z nich jest po prostu błędem (pomijając fakt, że lwia część czytelników do mitologii sięga co najwyżej na lekcjach polskiego i może ją poznać szerzej właśnie przez takie powieści jaką Ty zamierzasz stworzyć). Takie małe pytanie ode mnie: zamierzasz korzystać z tych klasycznych tworów czy może raczej z czegoś rzadziej spotykanego (liczę, że to drugie
)?
.
Ogółem mówiąc trochę ciężko wyrazić mi jednoznaczną opinię o tym co chcesz napisać, bo mam za mało informacji. Dużo zależy od wątku fabularnego, oraz (w moim przypadku) mitologii jaką chcesz poruszyć. Jeśli to mają być tylko jakieś minotaury, albo topielce wyłażące z bagien, aby porwać nieostrożnych wędrowców to nie, to jest za mało.
Pozwól, że posłużę się przykładem.
Czytając pierwsze opowiadanie Sapka pierwszy raz w życiu natknąłem się na strzygę (wtedy jeszcze nic nie wiedziałem o mitologii słowiańskiej). Od tamtej pory zajmuje ona honorowe miejsce w bestiariuszu znanych mi potworów. Jedna strzyga (trzeba dodać, że w mieszance z klimatem świata ASa) wystarczyła, aby zachęcić mnie do przygody z całą sagą, a potem chęć ta tylko wzrastała. Gdyby zamiast niej to miał być jakiś straszliwy minotaur, który wyrżnął wieśniaków w pobliskiej wiosce to pewne do tej pory Wiedźmina bym nie ruszył. Obecnie jest on jednak jedną z najlepszych pozycji jakie czytałem. Pamiętaj, żeby obok klasycznych stworzeń zamieścić też coś co zaskoczy czytelnika i sprawi żeby myślał: "Jeszcze trochę... jeszcze godzinka... jeszcze...jeszcze...No dobra! Zarwę tą nockę!"
Pozdrawiam!
A idąc dalej...
Poprzez zapieczętowanie świątyni miałem na myśli zawalenie wszystkich wejść. Wydawało mi się, że przywalenie tysiącami ton skał jest wystarczającą barierą, aby ludzie, którzy nie mają dostępu do nowoczesnej technologi,i nie mogli się wydostać. Jeśli argument nadal jest niewystarczający to pomyśle nad czymś bardziej prawdopodobnymModraczek pisze:Bariera geograficzna działała przez długi czas, ale na pewnym stopniu rozwoju ludzkości przestała mieć znaczenie. Dlatego musisz pomyśleć nad jakimś wyjątkowo mocnym argumentem tłumaczącym, czemu tych Strażników tak długo nikt nie odkrył

Jestem strapiony, bo nie wiem jak dokładnie odpowiedzieć na to pytanie. Początkowo przez wrota miał być wygnany do piekła Lucyfer wraz ze zbuntowanymi Aniołami. Kiedyś te poglądy były uważane za autentyczne, ale potem jakiś mądry powiedział, że jest to satyra o upadku Babilonu i od tej pory ta wersja się trzymaModraczek pisze:...dlaczego Wrota pojawiły się akurat wtedy, kiedy się pojawiły?

Tu Cię rozczarujeModraczek pisze:...mnie nie przekonuje wizja portalu, tzn. stoją sobie gdzieś w podziemiu wrota, duże, z kamienną, rzeźbioną ramą i obowiązkową, trupią czachą u szczytu. A po drugiej stronie kłębi się Mrok

Jaskiniowe mogą być szczury, nietoperze, ewentualnie ryby - nie jest tego wiele. Wcześniej napisałem, że miało miejsce zdarzenie sprowadzenia do świątyni zwierząt z powierzchni. Myślę, że to rozwiązuje kwestię białka.Modraczek pisze:Co z mięsem? Polują na jakieś jaskiniowe zwierzęta...
Faktycznie, problem ważny. Póki co myślę nad niewielkimi magicznymi kulami energii połączonymi wspólnym rdzeniem, zastępującymi energię słoneczną. Pomysł nie jest jeszcze dokładnie opracowany, ale ogólne założenie jest takie, że rdzeń wypełniany jest substancją (nie ustaliłem jaką). Za pomocą magii wprowadzana byłaby ona wprowadzana w "rozruch" wytwarzając imitację światła słonecznego. Substancja z upływem czasu ulegałaby coraz gwałtowniejszym reakcjom ostatecznie wypalając się, a cały proces należałoby powtórzyć od nowa. W ten sposób Strażnicy zachowaliby cykl dobowy.Modraczek pisze:Potrzebują Słońca (witamina D, bez niej coś tam nam nie chce działać, a do jej "produkcji" potrzebujemy światła)
Pomysł ten jest połączony z roślinnością pod ziemią. Otóż istniałoby coś takiego jak Strażnicze szklarnie


I kwestia wentylacji
Zabij mnie bo chciałbym się zapaść pod ziemię, ale nie mogę. Taka oczywista rzecz, a mi to nawet przez myśl nie przeszło! Pisząc to mam już przed oczami niewielkie kanały wentylacyjne, jakie Egipcjanie wykorzystywali w piramidach. Aczkolwiek na tak olbrzymią przestrzeń jak Świątynia byłyby one mało wydajne, chyba że istniałaby ich duża ilość. Rozwiązaniem może być sprężenie tego powietrza systemem kanałów (choć jeszcze nie wpadłem na pomysł jak) tak, aby powiedzmy z dwóch głównych o dużym ciśnieniu powietrze rozchodziło się tymi bocznymi (o mniejszym ciśnieniu) w świątyni po całym jej obszarze. Same otwory wentylacyjne na powierzchni byłyby w magiczny sposób ukryte (na razie nie mam innej koncepcji).
Jeśli chodzi o takie rzeczy jak widzenie w ciemnościach, to wraz z obdarowaniem przez Boga, Strażników mocą, zyskali oni także tą zdolność. Jest to swego rodzaju pasywna umiejętność każdego Strażnika (zużywa minimum energii) umożliwiająca im postrzeganie świata w drugim trybie wzrokowym. Wówczas oczy Strażnika lekko się świecą co automatycznie stanowi źródło światła, które mogą wzmocnić i wykorzystać. Ze względu na czynności gospodarcze (trudności w opiece nad oślepłymi zwierzętami z powierzchni pod ziemią) Strażnicy stosunkowo szybko przeszczepili tę zdolność również im. W zasadzie wizytówką wszystkich tych stworzeń są pałające niebieską poświatą oczy.
Teraz zrewanżuję się i powiem co nieco o Twoim pomyśle .
Zacznę od tego, że będę go oceniał jako zwykły czytelnik, mol książkowy, który z wypiekami na twarzy czyta każdą powieść jaka przypadnie mu do gustu. Nie jak weryfikator, bo takowym nie jestem i z pewnością jeszcze nie mam na ten tytuł odpowiednich predyspozycji. Mam nadzieje, że ocena z tej perspektywy Cię nie rozczaruje?

W tym momencie zyskam sobie pewnie rzesze wrogów z Ninetonguesem na czele (już widzę te mordercze wyrazy twarzy

Wracając do tematu.
Masz już u mnie punkt za to, że zamierzasz nawiązywać do legend, baśni i mitologii. Według mnie to istna kopalnia dla kreatorów światów fantasy i nie korzystanie z nich jest po prostu błędem (pomijając fakt, że lwia część czytelników do mitologii sięga co najwyżej na lekcjach polskiego i może ją poznać szerzej właśnie przez takie powieści jaką Ty zamierzasz stworzyć). Takie małe pytanie ode mnie: zamierzasz korzystać z tych klasycznych tworów czy może raczej z czegoś rzadziej spotykanego (liczę, że to drugie

Co masz przez to na myśli? Część naszego świata jest połączona wraz ze jakąś całkowicie fikcyjną krainą? Jak możesz to sprecyzuj, bo nie wiem jak się do tego ustosunkować.Modraczek pisze:"Kosmologicznie" Kraina położona jest w wymiarze między naszym wszechświatem, a zaświatami.
Topografia to chyba słowo oznaczające ukształtowanie terenu prawda (czy też zabudowa, albo drogi)? W tym sensie uważam, że osadzenie akcji w jakimś Śródziemioziemiomorzu (głupio wyszło, ale dajmy temu pokój) jest złym pomysłem. Jeśli chodzi Ci o demografię ras zamieszkujących Twój świat, co wydaje mi się bardziej prawdopodobnym, to jak najbardziej. Może żeby się wykazać dodaj jakąś własną całkowicie oryginalną rasę?:P Nie będę się wpychał do Twojego projektu i pozostawiam to Twojej analizieModraczek pisze:Odwzorowuje topografie najbardziej charakterystycznych krain fantastycznych

Skoro jesteśmy przy światach podziemnych to te przyswajanie światła w całkowitym mroku jest raczej niemożliwe prawda? Chyba że zamierzają robić jakieś pochodnie z pieńków podziemnych grzybów, albo czarować magiczne kule światła. Wtedy jednak ze względu na budowę ich oczu, światło to będzie nieznośnie rażące. Przemyśl to.Modraczek pisze:Za to patrzałki mają wielkie, czarne - same źrenice, by maksymalnie zwiększyć "przyswajanie" światła
Chodzi o elfy. Póki co ten główny wątek fabularny wygląda na mało rozbudowany i standardowy, chyba że nie przedstawiłaś nam wszystkiego, lub jest on w zarysie szkicu, czy jak tam było:P.Modraczek pisze:Wokół tego będzie krążył główny konflikt fabularny.
Ogółem mówiąc trochę ciężko wyrazić mi jednoznaczną opinię o tym co chcesz napisać, bo mam za mało informacji. Dużo zależy od wątku fabularnego, oraz (w moim przypadku) mitologii jaką chcesz poruszyć. Jeśli to mają być tylko jakieś minotaury, albo topielce wyłażące z bagien, aby porwać nieostrożnych wędrowców to nie, to jest za mało.
Pozwól, że posłużę się przykładem.
Czytając pierwsze opowiadanie Sapka pierwszy raz w życiu natknąłem się na strzygę (wtedy jeszcze nic nie wiedziałem o mitologii słowiańskiej). Od tamtej pory zajmuje ona honorowe miejsce w bestiariuszu znanych mi potworów. Jedna strzyga (trzeba dodać, że w mieszance z klimatem świata ASa) wystarczyła, aby zachęcić mnie do przygody z całą sagą, a potem chęć ta tylko wzrastała. Gdyby zamiast niej to miał być jakiś straszliwy minotaur, który wyrżnął wieśniaków w pobliskiej wiosce to pewne do tej pory Wiedźmina bym nie ruszył. Obecnie jest on jednak jedną z najlepszych pozycji jakie czytałem. Pamiętaj, żeby obok klasycznych stworzeń zamieścić też coś co zaskoczy czytelnika i sprawi żeby myślał: "Jeszcze trochę... jeszcze godzinka... jeszcze...jeszcze...No dobra! Zarwę tą nockę!"
Pozdrawiam!
126
Ot - i to się nazywa konkret. Tysiące ton skał to bardzo twardy argument za permanentną i całkowitą izolacją.Henoch pisze:Poprzez zapieczętowanie świątyni miałem na myśli zawalenie wszystkich wejść.
To czym się żywią te zwierzęta? Bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić krowy, czy - dajmy na to - owcy żyjącej na stałe pod ziemią. To są zwierzęta roślinożerne - o ile się nie mylę. A jaskiniowych łąk też sobie nie wyobrażam - ok. piszesz o tych "szklarniach", ale pomyśl ile tego trzebaby nabudować, żeby były miejsca i na pola i na pastwiska. To jest fantastyka, ja to łapię. I nawet kwestię powierzchni mogłabym przełknąć. Ale kwestię gleby już nie, a skoro ty też nie wiesz, jak to przeskoczyć, to problem pozostaje otwarty. Trzeba liczyć, że ktoś mądrzejszy nam to rozwikłaHenoch pisze:sprowadzenia do świątyni zwierząt z powierzchni.
Ja wiem, że to jest czystej wody czepialstwo, ale robię to w dobrej wierze - cobyś się ustrzegł wszelkich nielogiczności.
Hę?Henoch pisze:myślę nad niewielkimi magicznymi kulami energii połączonymi wspólnym rdzeniem, zastępującymi energię słoneczną. Pomysł nie jest jeszcze dokładnie opracowany, ale ogólne założenie jest takie, że rdzeń wypełniany jest substancją (nie ustaliłem jaką). Za pomocą magii wprowadzana byłaby ona wprowadzana w "rozruch" wytwarzając imitację światła słonecznego. Substancja z upływem czasu ulegałaby coraz gwałtowniejszym reakcjom ostatecznie wypalając się, a cały proces należałoby powtórzyć od nowa. W ten sposób Strażnicy zachowaliby cykl dobowy.
A tak serio, to przyjmuje twój wywód na wiarę, bo nie mam wiedzy odpowiedniej, by ci cokolwiek wytknąć. Trzeba się było w szkole przykładać do chemii i fizyki, a nie tylko ta historia i historia... :wink:
W żadnym wypadku. Własnie takiej oceny potrzebuję - przecież nie tworzę tego świata dla weryfikatorów, ale żeby pisać umieszczone w nim historię. Opinia potencjalnego czytelnika jest zawsze cenna.Henoch pisze:Mam nadzieje, że ocena z tej perspektywy Cię nie rozczaruje?
Raczej z tych mniej znanych - muszę jeszcze przeprowadzić dogłębne badanie, coby wyłapać najbardziej nośne opowieści, ale zamysł jest taki, żeby w tym starym, dobrym i na pozór znajomym świecie zasadzić kilka mniej znanych kwiatków. Oczywiście klasyka klasyki teź się pojawi - to przecież "najgłówniejsza" koncepcja.Henoch pisze:Takie małe pytanie ode mnie: zamierzasz korzystać z tych klasycznych tworów czy może raczej z czegoś rzadziej spotykanego (liczę, że to drugie )?
Co do mitologii - w sumie raczej akcenty. Mam pomysł na inną historię i inny świat skupiony wyłącznie wokół mitologii wszelakich, ale to insza inszość :wink:
Nie znam się na "teoriach wszystkiego" dotyczących wyglądu i funkcjonowania wszechświata. Nie ogarniam tego i naukowo nie umiem wyjaśnić swojej koncepcji. Zrobię to obrazowo.Henoch pisze:Modraczek napisał/a:
"Kosmologicznie" Kraina położona jest w wymiarze między naszym wszechświatem, a zaświatami.
Co masz przez to na myśli? Część naszego świata jest połączona wraz ze jakąś całkowicie fikcyjną krainą? Jak możesz to sprecyzuj, bo nie wiem jak się do tego ustosunkować.
Weźmy dwie kartki (kartki są symboliczne, nie twierdzę, że wszechświat jest w jakikolwiek sposób podobny do kartki). Jedna niech będzie zielona - to nasz świat, zmysłowy, który wciąż próbujemy poznać rozumem, który badają naukowcy i w którym żyjemy. Druga niech będzie niebieska - to zaświaty, sfera duchowa, Królestwo Niebieskie, czy co tam zakładają inne religie; żeby było w duchu ekumenicznym. Kładziemy je jedna na drugiej, na dole zielona, na górze niebieska. A teraz weźmy jeszcze jedną kartkę, różową - moją Krainę - i wsuńmy ją pomiędzy tamte dwie. To jest mój "kosmologiczny" obraz - cudzysłów jest w tym wypadku bardzo znamienny.
Inaczej wyjaśnić sprawy nie potrafię. Mówiłam - fizyka...
Nie omieszkam.Henoch pisze:przyswajanie światła w całkowitym mroku jest raczej niemożliwe (...) Przemyśl to.

Co do strzygi. Owszem, ona się pojawia w mitologii słowiańskiej, choć ta "sapkowa" pochodzi chyba z baśni o królewnie strzydze - nie są to informacje z pierwszej ręki, ale tak mi się o uszy obiło.
Mitologie mitologiami, a ja właśnie w baśniach i legendach upatruję źródeł inspiracji, bo tzw. ogół społeczeństwa kojarzy je z historyjkami dla dzieci, co chciałabym odrobinkę odkłamać. I znamy ich niewiele. Bajka o Królewnie Śnieżce i legenda o Popielu, którego myszy zjadły do "kanon", a reszta jest traktowana po macoszemu. Natomiast ja znalazłam w nich kilka smaczków, które zamierzam wykorzystać.
Fakt, wizja mojej Krainy jest bardzo ogólnikowa a w dodatku wpół urwana. Dokończe przy najbliźszej okazji.
127
Henoch, muszę przyznać, że twój świat przypadł mi do gustu. Nie wiem co napisać - raczej nie doszukałem się klasycznych błędów, ale mam kilka pytań:
1. Skąd Strażnicy biorą powietrze? Wytwarzają je magicznie?
2. Czy zwykli śmiertelnicy (nie strażnicy) mogą używać magii?
3. Czy bóstwo o którym piszesz to normalny chrześcijański Bóg?
4. Jak rozwiązałeś problem "legalności" magii? Bo chrześcijaństwo surowo zabrania wszelkich praktyk magicznych. Czy twoich strażników to nie obowiązuje?
5. Czy powierzchniowa cywilizacja jest doszczętnie zniszczona przez demony?
6. Czy Ziemia zawsze była nękana przez demony? czy po prostu wrota w pewnym momencie się otworzyły.
Laggy, słówko do ciebie. Nazwa "Mang" jest ewidentną przeróbką maga. Twoi "Mangowie" używają "mangii" czy magii? Jeżeli to drugie, to powinieneś zmienić nazwę na mag.
1. Skąd Strażnicy biorą powietrze? Wytwarzają je magicznie?
2. Czy zwykli śmiertelnicy (nie strażnicy) mogą używać magii?
3. Czy bóstwo o którym piszesz to normalny chrześcijański Bóg?
4. Jak rozwiązałeś problem "legalności" magii? Bo chrześcijaństwo surowo zabrania wszelkich praktyk magicznych. Czy twoich strażników to nie obowiązuje?
5. Czy powierzchniowa cywilizacja jest doszczętnie zniszczona przez demony?
6. Czy Ziemia zawsze była nękana przez demony? czy po prostu wrota w pewnym momencie się otworzyły.
Laggy, słówko do ciebie. Nazwa "Mang" jest ewidentną przeróbką maga. Twoi "Mangowie" używają "mangii" czy magii? Jeżeli to drugie, to powinieneś zmienić nazwę na mag.
128
Absolutnie nie. Jak wspomniałem, jedyną rzeczą którą można uznać za "magie" jako taką, to umiejętność zamrożenia przeciwnika. Mang - nic wspólnego z magiem.Gwynbleidd12 pisze: Laggy, słówko do ciebie. Nazwa "Mang" jest ewidentną przeróbką maga. Twoi "Mangowie" używają "mangii" czy magii? Jeżeli to drugie, to powinieneś zmienić nazwę na mag.
129
Dobrze, więc odpowiem teraz na Twoje pytania
:
[ Dodano: Sob 13 Mar, 2010 ]
Do Modraczka, jeszcze tak na szybko
Teraz kiedy mi łopatologicznie wyjaśniłaś czym jest kosmologiczny obraz nie mam nic przeciwko takiej koncepcji, a nawet jestem jej przychylny
. Aż mi się przypominają upojne lekcje z polskiego o starożytnej Grecji i zatarciu granicy między sferą sacrum a profanum.
Wykorzystanie baśni, bajek i legend spoza kanonu klasyki daje Ci naprawdę wielkie możliwości tworzenia, jednocześnie wzbogacając powieść o...wartości kulturowe? Chyba tak mogę to nazwać.
Pozostaje rozbudować ten świat, doszlifować fabułę i... co tu rzec więcej. Powodzenia!

Wcześniej rozwiodłem się nieco nad kwestią wentylacji w świątyni. Pominąłeś ten kawałek, czy może coś konkretnego chodzi Ci po głowie, na co ja nie zwróciłem jeszcze uwagi?Gwynbleidd12 pisze:1. Skąd Strażnicy biorą powietrze? Wytwarzają je magicznie?
Absolutnie nie. Łączy się to od razu z Twoim 5 pytaniem. Powierzchniowa cywilizacja nie różni się niczym od naszej współczesnej (przynajmniej do czasu). W świecie na powierzchni rządzi nauka, technika, a magia przez większość ludzi uznawana jest jedynie za sprytne sztuczki. Pierwiastek magiczny wniosą do niego dopiero Strażnicy po ich exodusie ze Świątyni. Co do demonów to masowo wypełzną na powierzchnię niedługo po tym wydarzeniu (kwestia dni).Gwynbleidd12 pisze:2. Czy zwykli śmiertelnicy (nie strażnicy) mogą używać magii?
Tak, to jest nasz Bóg, choć ukazany z innej perspektywy. Wiara Strażników rozwijała się w odmienny sposób niż nasza i np: na porządku dziennym jest składanie ofiar "na przebłaganie Boga", czy też pomyślność w przedsięwzięciach, przypadkowym sytuacjom, które dla nas byłyby tylko zbiegiem okoliczności, tam przypisywane są nadprzyrodzone znaczenia. Same sny uważane są za podróż duszy poza obrębem ciała i każdy z nich interpretowany jest jako wizja, w której Strażnik doszukuję się szczególnych znaków. Są oni więc bardzo zabobonnym ludem. Myślę również nad kultem ważnych aniołów, które dla Strażników symbolizowałyby jakieś poszczególne elementy życia, ale to jest wciąż w fazie przemyśleń.Gwynbleidd12 pisze:3. Czy bóstwo o którym piszesz to normalny chrześcijański Bóg?
Tak naprawdę to dopiero Chrystus zabronił tych praktyk, a społeczność Strażników istniałaby już wtedy od 2000 lat. Przykładowo żyjący przed Jezusem Mojżesz bez problemu potrafił zamienić swoją laskę w węża, a nawet rozdzielić Morze Czerwone. W skrócie - Strażników nie obowiązuje zakaz magii (choć są granice, których teoretycznie nie wolno im naruszyć).Gwynbleidd12 pisze:4. Jak rozwiązałeś problem "legalności" magii? Bo chrześcijaństwo surowo zabrania wszelkich praktyk magicznych. Czy twoich strażników to nie obowiązuje?
Wrota raczej się otworzyły dopiero w pewnym momencie (w tysiąc lat po wygnaniu z nieba zbuntowanych aniołów). Od tej pory "wrota"(wpisuję w cudzysłów, bo stwierdziłem, że lepsza jednak będzie ta wyrwa między wymiarowa zamiast oklepanego portalu) wpadają w okresową aktywność (dosłownie kilka minut, wyrwę ciężko utrzymać otwartą przez dłuższy okres czasu) podczas której siły piekielne swobodnie przechodzą do naszego świata, a dokładniej do Świątyni. W tym momencie wkraczają Strażnicy, których zadaniem jest ich wyparcie z powrotem do piekła. Na tym właśnie polega misja Strażników w Świątyni. "Wrót" nie da się ostatecznie zapieczętować, więc musi istnieć ktoś kto będzie sprawował nad nimi nadzór.Gwynbleidd12 pisze:6. Czy Ziemia zawsze była nękana przez demony? czy po prostu wrota w pewnym momencie się otworzyły.
[ Dodano: Sob 13 Mar, 2010 ]
Do Modraczka, jeszcze tak na szybko

Teraz kiedy mi łopatologicznie wyjaśniłaś czym jest kosmologiczny obraz nie mam nic przeciwko takiej koncepcji, a nawet jestem jej przychylny

Wykorzystanie baśni, bajek i legend spoza kanonu klasyki daje Ci naprawdę wielkie możliwości tworzenia, jednocześnie wzbogacając powieść o...wartości kulturowe? Chyba tak mogę to nazwać.
Pozostaje rozbudować ten świat, doszlifować fabułę i... co tu rzec więcej. Powodzenia!

130
Dzięki, Henochu, za rady tudzież wytknięte błędy, a przede wszystkim za to, żeś w ogóle skrobnął cokolwiek o mojej Krainie.
Świat dopracowuję, efektami podzielę się jak tylko jakiekolwiek się pojawią.
A teraz słówko do Laggy'ego:
Strasznie lakoniczny ten twój opis, poza opisaniem geografii - co wcale nie jest najważniejsze - i kilkoma zwięzłymi informacjami o Imperium Zakonnym Widm (nie chodzi jak rozumiem o widma w sensie duchów czy takich tam, bo nazwa w pierwszej chwili może być myląca) nie wyjawiłeś zbyt wielu sekretów twojego świata. A mnie ciekawi:
- co tam żyje? Tylko ludzie, czy może jakies bardziej fantastyczne stwory.
- jak dokładnie (względnie w miarę dokładnie) prezentuje się kult Boga Mrozu? Jakieś obrzędy, świątynie? Napisz coś więcej.
- kim dokładnie są Mangowie? Czym się zajmują? Jak się rekrutują? A co do nazwy - mnie się Mangowie nie kojarzą z magami, ale z mangą, japońskimi komiksami. Nie chcę do niczego zmuszać, ani na nic naciskać, ale może pomyślałbyś nad jakąś inną nazwą, która ani z magami ani z mangą nie miałaby nic wspólnego.
- jak wygląda struktura Zakonu i w jaki sposób sprawuje on władzę nad poszczególnymi "krajami składowymi" Imperium? Jaki jest ustrój Imperium Zakonnego, jakie urzędy, jak wygląda kwestia armii? Jakie powinności wobec Imperium mają jego mieszkańcy?
- dlaczego buntownicy się buntują, oprócz tego, że im tyłki odmarzają i nudzi im się bez przezwy gapić na śnieg? Co jest takiego w Imperium, że ludzie nie chcą w nim żyć?
- jak wygląda status społeczny podbitych nacji i co to są za nacje (dłuższy opis, nie tylko sama nazwa)? Zakon przemienił ich w niewolników, ograniczono im jakieś swobody, muszą płacić podatki (jakie? na co?), ponoszą inne ciężary na rzecz najeźdźcy?
- jak wygląda tępienie "heretyków", kim oni są, jak wyglądają kulty heretyckie?
- na jakim poziomie cywilizacyjnym jest Imperium (mój strzał - pseudośredniowiecze, ale chyba nie wspomniałeś o tym dokładniej)
- czy w Imperium są większe miasta? Jakie, gdzie, co napędza ich rozwój?
- jak wygląda gospodarka Imperium?
- czy jest jakiś świat poza Wszechoceanem, czy tylko te trzy wysepki?
Jak mi wpadną do głowy jeszcze jakies pytania, to dopiszę.
Świat dopracowuję, efektami podzielę się jak tylko jakiekolwiek się pojawią.
A teraz słówko do Laggy'ego:
Strasznie lakoniczny ten twój opis, poza opisaniem geografii - co wcale nie jest najważniejsze - i kilkoma zwięzłymi informacjami o Imperium Zakonnym Widm (nie chodzi jak rozumiem o widma w sensie duchów czy takich tam, bo nazwa w pierwszej chwili może być myląca) nie wyjawiłeś zbyt wielu sekretów twojego świata. A mnie ciekawi:
- co tam żyje? Tylko ludzie, czy może jakies bardziej fantastyczne stwory.
- jak dokładnie (względnie w miarę dokładnie) prezentuje się kult Boga Mrozu? Jakieś obrzędy, świątynie? Napisz coś więcej.
- kim dokładnie są Mangowie? Czym się zajmują? Jak się rekrutują? A co do nazwy - mnie się Mangowie nie kojarzą z magami, ale z mangą, japońskimi komiksami. Nie chcę do niczego zmuszać, ani na nic naciskać, ale może pomyślałbyś nad jakąś inną nazwą, która ani z magami ani z mangą nie miałaby nic wspólnego.
- jak wygląda struktura Zakonu i w jaki sposób sprawuje on władzę nad poszczególnymi "krajami składowymi" Imperium? Jaki jest ustrój Imperium Zakonnego, jakie urzędy, jak wygląda kwestia armii? Jakie powinności wobec Imperium mają jego mieszkańcy?
- dlaczego buntownicy się buntują, oprócz tego, że im tyłki odmarzają i nudzi im się bez przezwy gapić na śnieg? Co jest takiego w Imperium, że ludzie nie chcą w nim żyć?
- jak wygląda status społeczny podbitych nacji i co to są za nacje (dłuższy opis, nie tylko sama nazwa)? Zakon przemienił ich w niewolników, ograniczono im jakieś swobody, muszą płacić podatki (jakie? na co?), ponoszą inne ciężary na rzecz najeźdźcy?
- jak wygląda tępienie "heretyków", kim oni są, jak wyglądają kulty heretyckie?
- na jakim poziomie cywilizacyjnym jest Imperium (mój strzał - pseudośredniowiecze, ale chyba nie wspomniałeś o tym dokładniej)
- czy w Imperium są większe miasta? Jakie, gdzie, co napędza ich rozwój?
- jak wygląda gospodarka Imperium?
- czy jest jakiś świat poza Wszechoceanem, czy tylko te trzy wysepki?
Jak mi wpadną do głowy jeszcze jakies pytania, to dopiszę.
131
Świetnie rozumiem co przez to czujesz bo sam mam to samo, ale zanim przyjdzie nam oceniac cokolwiek na temat Krime Triar porusz temat kultury w tym swiecie. To ona ma zdecydowanie największy wpływ na ciekawośc i złożonośc powieści, a potraktowales ją w swoim poście po macoszemu (wspominała już o tym Modraczek). Na dobrą sprawę geogriafę terenu można spokojnie modyfikowac już podczas pisania na potrzeby wydarzeń. Z kulturą jest nieco ciężej.Laggy pisze:Jakby to...Zależy mi bardzo na tym świecie. Wręcz podczas medytacji próbuję się tam dostać, imho to głupie aczkolwiek moja głowa przez ostatni rok, tym kipi
Czekam na Twój kolejny post z informacjami, o które proszę. Wtedy powiem Ci co o tym myślę.
133
Jako zdobywczyni mało zaszczytnego tytułu Pierwsza Naiwna Millenium i Okolic odpowiem tak: wierzę w uczciwość i elementarną ludzką przyzwoitość. A także w odrobinę pomyślunku u potencjalnego złodzieja, że jak czyjś pomysł skradnie, to go reszta forumowiczów wytropi, wykopie spod ziemi, wyklnie, zbeszta aż mu uszy spuchną a na koniec potraktuje tymi wszystkimi wyrafinowanymi torturami, które się lęgną w głowach "aspirujących grafomanów". Zrobicie to, prawda?
A poważniej: ja nie wykorzystałabym cudzego pomysłu, bo to po prostu nie zgadza się z moim systemem wartości, więc oczekuję, że i inni zachowają się podobnie.
A poważniej: ja nie wykorzystałabym cudzego pomysłu, bo to po prostu nie zgadza się z moim systemem wartości, więc oczekuję, że i inni zachowają się podobnie.
134
Tak jak większość z nas, zapewneModraczek pisze:A poważniej: ja nie wykorzystałabym cudzego pomysłu, bo to po prostu nie zgadza się z moim systemem wartości, więc oczekuję, że i inni zachowają się podobnie.


Zdaje sobie też sprawę z niskiego mniemania nas, autorów o swoich wystawionych tu tworach, ale gdyby spojrzeć z dystansu, to miejsca takie jak to, to kopalnia pomysłów.
Tak samo jak portale z grafiką.
Co innego dział, gdzie wystawiamy nasze pisadła, tam trzeba poczytać, nie każdemu się chce. Ale ten wątek wydaje mi się stołem szwedzkim, tym bardziej, że pomysły macie ciekawe

135
Pomijając już kwestie uczciwości i przyzwoitości, dla mnie są jeszcze 2 powody, dla których pozwoliłem mojemu zamysłowi wypełznąć na światło dzienne.
Primo - mogłem kisić w sobie te wszystkie koncepcje i chować je przed każdym bo: "A nuż mi to ukradnie?", albo rzucić te myśli w diabli i oddać się lękliwie światłu krytyki.
No i gdybym pozostał przy tej pierwszej możliwości i Modraczek nie zwrócił mi uwagi na tą, dajmy na to, wentylację to wszystko byłoby ładnie, pięknie, a na koniec Strażnicy podusiliby się, bo w jaskiniach zabrakło tlenu. Swoją drogą ciekawe i nietypowe zakończenie, nie?
Secundo - Przypuśćmy, że pośród rzeszy szlachetnych i czystych forumowiczów, trafi się dusza czarna jak pochmurna noc. Spojrzy ona na ten temat i pomyśli: "Toż to istny szwedzki stół!". Ale ten drapieżny sęp ma pewien problem. Większość osób w tym temacie snuje wizje o swoim świecie, spisuje notatki od roku, nierzadko dłużej (w moim wypadku ponad 2). Także jest raczej w tyle, na straconej pozycji, a gdyby chciał nas wyprzedzić to ucierpi na tym treść jego plagiatu. Gdy chodzi o powielenie jakiegoś małego elementu (większych bez indywidualnych zmian pewnie nie dałoby rady) to na takie ryzyko po prostu musimy być przygotowani
.
Mimo wszystko ja wierzę, że taka czarna dusza tu nie zagości
. Powielanie cudzych pomysłów to plagiat, pomyłka i nie daje żadnej satysfakcji z pracy. To wstyd zniżać się do takiego poziomu.
Primo - mogłem kisić w sobie te wszystkie koncepcje i chować je przed każdym bo: "A nuż mi to ukradnie?", albo rzucić te myśli w diabli i oddać się lękliwie światłu krytyki.
No i gdybym pozostał przy tej pierwszej możliwości i Modraczek nie zwrócił mi uwagi na tą, dajmy na to, wentylację to wszystko byłoby ładnie, pięknie, a na koniec Strażnicy podusiliby się, bo w jaskiniach zabrakło tlenu. Swoją drogą ciekawe i nietypowe zakończenie, nie?
Secundo - Przypuśćmy, że pośród rzeszy szlachetnych i czystych forumowiczów, trafi się dusza czarna jak pochmurna noc. Spojrzy ona na ten temat i pomyśli: "Toż to istny szwedzki stół!". Ale ten drapieżny sęp ma pewien problem. Większość osób w tym temacie snuje wizje o swoim świecie, spisuje notatki od roku, nierzadko dłużej (w moim wypadku ponad 2). Także jest raczej w tyle, na straconej pozycji, a gdyby chciał nas wyprzedzić to ucierpi na tym treść jego plagiatu. Gdy chodzi o powielenie jakiegoś małego elementu (większych bez indywidualnych zmian pewnie nie dałoby rady) to na takie ryzyko po prostu musimy być przygotowani

Mimo wszystko ja wierzę, że taka czarna dusza tu nie zagości

136
Wszystkim autorom w tym wątku szczerze polecam "odespanie" tego tematu. Tzn. naszkicowanie swojego pomysłu, wrzucenie wyciągu tutaj, odczekanie kilku miesięcy i powrotu do pomysłu. Gwarantuję (z prawdopodobieństwem oscylującym w okolicach 99%), że jeśli będziecie świadomie przestrzegać "postu" i zaprzestaniecie pracy nad Waszym "genialnym" pomysłem, okaże się on nie do końca genialny i wart... zarzucenia 
Może to i smutna refleksja, ale bardzo przydatna. W końcu, pomyślcie na trzeźwo, ile pomysłów rodzących się w naszych głowach, jest wartych rozwinięcia? Jeden na sto, tysiąc, dziesięć tysięcy? Celowałbym w tę ostatnią liczbę.
Wszystkich radosnych twórców pozdrawiam

Może to i smutna refleksja, ale bardzo przydatna. W końcu, pomyślcie na trzeźwo, ile pomysłów rodzących się w naszych głowach, jest wartych rozwinięcia? Jeden na sto, tysiąc, dziesięć tysięcy? Celowałbym w tę ostatnią liczbę.
Wszystkich radosnych twórców pozdrawiam
