16

Latest post of the previous page:

Smoke pisze:poziom autopromocji zazwyczaj jest odwrotnie proporcjonalny do poziomu pisania- spójrzcie na lakoniczną notkę u Twardocha (...)
Przy czym zobacz, jaką formę mają jego wydane ostatnio dzienniki - klimat "cygarowo-smokingowy-jestem-niesamowicie-męskim-buntownikiem" :wink:
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

17
"Literatura ma bronić się sama" - może przed krytykami, ale na pewno nie przed docieraniem do czytelników. Może jeszcze wzorowy autor powinien ciągle żyć w biedzie i umrzeć młodo na suchoty?

Immo, widzę, że nie ja jeden oceniam w ten sposób poziom autopromocji u Twardocha :)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

18
Jason pisze:Może jeszcze wzorowy autor powinien ciągle żyć w biedzie i umrzeć młodo na suchoty?
I pisać do szuflady.
Wyłącznie.
;)

19
Spokojnie. Przecież dziennik Twardocha nie promuje jego twórczości, a (przedstawia) osobę, ego, alterego czy co tam jeszcze. To dwie różne rzeczy. Poza tym każdy ma prawo napisać dziennik, a jego zawartość świadczy o autorze i kreowaniu swojego wizerunku, nie zaś promocji swojej twórczości w sensie stricte. Zresztą Twardoch to tylko przykład. Chodzi o to, że tacy jak on nie muszą prowadzić intensywnego marketingu sieciowego, a i tak są w obiegu, i tak każdy zerknie na ich nową książkę, i tak każdy mówiąc o współczesnej literaturze musi o nim wspomnieć. Z drugiej strony mamy pisarzy aktywnych w autopromocji, a nic z tego nie wynika- poza swoim światkiem są nieznani. Różnicę robi tu poziom literacki.
Jason, Augusta - załóżmy, że pisalibyście na poziomie Twardocha czy Tokarczuk - wyjaśnijcie mi proszę dlaczego musielibyście się aktywnie promować, by nie pisać do szuflady i nie umrzeć na suchoty?

23
Smoke pisze: Jason, Augusta - załóżmy, że pisalibyście na poziomie Twardocha czy Tokarczuk - wyjaśnijcie mi proszę dlaczego musielibyście się aktywnie promować, by nie pisać do szuflady i nie umrzeć na suchoty?
Chociażby dlatego, że nie mam takiego talentu do kontrowersyjnych kroków i wypowiedzi, które potem lądują w ogólnokrajowych mediach :)

Casusu Tokarczuk nie znam, to i się nie wypowiem.

Poza tym rozpoczynając dyskusję użyłeś sformułowania "autopromocja", a nie "promowanie twórczości" to i do autopromocji się odnosiłem.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

24
to jeszcze raz, bo chodzi o promocję twórczości, nie osoby,

zapomnijmy o Tokarczuk i Twardochu, weźmy przykład Pilcha czy Stasiuka czy kogoś podobnego

25
No, bo pisząc o braku autopromocji i Twardochu w jednym zdaniu, trochę pojechałeś po bandzie :P

To bierzemy na tapetę Pilcha. Jego książki są wydawane od dobrych kilkudziesięciu lat, ma swoje rubryki w poczytnych czasopismach, pisze scenariusze filmowe i teatralne, dorobił się ekranizacji i licznych nagród literackich. Chyba niczego ważniejszego nie pominąłem?

I teraz pytanie ode mnie: czy nowe książki Pilcha są reklamowane w mediach?
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

26
Nie. Po pierwsze, to wydawnictwo wydające Pilcha promuje jego książki i płaci za reklamę. Po drugie nie analizujemy promocji twórczości uznanych autorów. Pytałem dość konkretnie: gdybyś pisał teraz jak Pilch - wyjaśnij dlaczego chciałbyś aktywnie promować swoją twórczość i istnieć mocno w przestrzeni publicznej, by nie umrzeć na suchoty.

27
Proste pytanie :)
By poszerzyć możliwy krąg czytelników, zwiększyć szansę, że sięgną po moją książkę i utrzymać z nimi kontakt (również zainteresowanie), w przypadku gdy mówimy o więcej niż jednej książce. Zawsze to albo dodatkowa reklama, albo po prostu miejsce gdzie niezdecydowani mogą zajrzeć by przekonać się co to za jeden, ten autor, i czy warto po niego sięgać.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

28
A, czyli już nie o śmierć w stylu Norwida chodzi i suchoty, lecz o więcej, więcej i więcej. Przecież byłbyś zapraszany nawet i do telewizji, miałbyś wywiady w mediach branżowych i nie tylko, może dostałbyś rubrykę w jakimś tygodniku czy coś. Profesorowie polonistyki z przyjemnością rozbieraliby twoją twórczość, a zaproszenia na różne okołoliterackie sprawy sypałyby się szczodrze. Jak niby blogasek czy fanpejdź miałby pomóc? I że niby chciałoby się w to bawić? Co byś mówił czytelnikom (także potencjalnym) czego nie mówiłbyś w twórczości, felietonach czy wywiadach? Wstawiałbyś linki z yutube czy selfie?

29
Smoke pisze:Jason, Augusta - załóżmy, że pisalibyście na poziomie Twardocha czy Tokarczuk
Czytałeś coś mojego? ;)
Skąd wiedza, jak piszę (jaki poziom)?
Poza tym nie każdy ma ochotę/talent/potrzebę/ambicje/cokolwiek żeby pisać jak Tokarczuk, Pilch itd...
Ja piszę, jak Augusta. Bo jestem Augustą.
Gdybym była Pilchem, pisałabym jak Pilch.
Ale na to, żebym była Pilchem raczej się nie zanosi.
:D

I jeszcze jedno. Nigdy nie zamierzałam pisać do szuflady. I to się nie zmieni.
Pisanie to praca (choć twórcza, ale praca), a ja nawykłam szanować siebie i swój czas i za pracę oczekiwać wynagrodzenia.

Na koniec dodam, że z przyjemnością prześledzę wpływ braku autopromocji na Twoją karierę pisarską (wszak na forum dla pisarzy jesteśmy, więc jeśli nim jeszcze nie zostałeś - w przyszłości się to zmieni - poczekam cierpliwie). Daj cynka na PW o premierze żebyśmy nie przeoczyli (brak autopromocji). ;)

30
Augusta pisze:Czytałeś coś mojego? ;)
Skąd wiedza, jak piszę (jaki poziom)?
czytałem fragmenty jakie udostępniałaś, pozwolisz, że powstrzymam się od oceny ;)

nie mówiłem, żeby pisać jak Pilch, ale na poziomie Pilcha
I jeszcze jedno. Nigdy nie zamierzałam pisać do szuflady. I to się nie zmieni.
ale co ma to wspólnego z autopromocją?
Augusta pisze:Na koniec dodam, że z przyjemnością prześledzę wpływ braku autopromocji na Twoją karierę pisarską (wszak na forum dla pisarzy jesteśmy, więc jeśli nim jeszcze nie zostałeś - w przyszłości się to zmieni - poczekam cierpliwie). Daj cynka na PW o premierze żebyśmy nie przeoczyli (brak autopromocji). ;)
nie autopromocja zdecyduje o mojej pozycji

31
Smoke pisze:A, czyli już nie o śmierć w stylu Norwida chodzi i suchoty, lecz o więcej, więcej i więcej. Przecież byłbyś zapraszany nawet i do telewizji, miałbyś wywiady w mediach branżowych i nie tylko, może dostałbyś rubrykę w jakimś tygodniku czy coś. Profesorowie polonistyki z przyjemnością rozbieraliby twoją twórczość, a zaproszenia na różne okołoliterackie sprawy sypałyby się szczodrze. Jak niby blogasek czy fanpejdź miałby pomóc? I że niby chciałoby się w to bawić? Co byś mówił czytelnikom (także potencjalnym) czego nie mówiłbyś w twórczości, felietonach czy wywiadach? Wstawiałbyś linki z yutube czy selfie?
Czyli jednak nie mówimy o mnie, który pisze na poziomie Pilcha, tylko o mnie, który jest zapraszany na wywiady do radia i telewizji, imprezy okolicznościowe, posiadam jeszcze stałą rubrykę w tygodniku, zapewne ogólnopolskim, a krytycy głównego nurtu rozpływają się nad moją twórczością? Ale to jest już zupełnie inaczej postawione pytanie.
Ziom, przy czymś takim nie miałbym pewnie czasu na standardowe spotkania autorskie a co dopiero na prowadzenia samemu swojej strony w necie :P
Choć z drugiej strony...
Mam na oku autora, który jest znany i doceniany, jego książki regularnie trafiają na listy bestselerów, na spotkania autorskie lata po całym świecie, pisze scenariusze do radia, telewizji, teatru, musicali i nie wiem jakie jeszcze, artykuły do znanych gazet i... i prowadzi profil na fb i twitterze. Więc może i ja znalazłbym czas i ochotę :)

BTW, oczywiście, że w autopromocji chodzi o więcej, więcej więcej, a nie o k10 czytelników, którzy akurat przypadkiem trafią na daną książkę. Warto im pomóc. Byłoby to dla ciebie jasne, gdybyś tylko odniósł się do całej mojej wypowiedzi, a nie jedynie do ironicznego pytania retorycznego ;)

A na stronę autorską da się wrzucić pełno ciekawych rzeczy dotyczących twórczości, które nie pasują do książek i felietonów, czasem znajdą się w wywiadach, ale i to nie zawsze.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”