Twój wymarzony prezent [sci-fi]

16

Latest post of the previous page:

CzornyKoteł, To jest chyba sprawa indywidualnego odczucia. Dla mnie "sobie porozmawiamy" ma wydźwięk dość swobodny, nie czuję w tym groźby. Pomyślałam o rozwinięciu finałowego "Porozmawiamy" przede wszystkim ze względu na rytm. Dłuższe zdanie na końcu lepiej mi brzmi. Ale "I wtedy porozmawiamy" też spełnia ten warunek.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

17
Dziękuję za zerknięcie :)
Rubia pisze: (pn 22 mar 2021, 21:39) Wyrzuciłabym te silniki, dając na ich miejsce jakieś inne zagrożenie powszechne, dla pognębienia nieszczęsnego ojca.
Technologia i założenia w budowie świata są akurat nietykalne, bo pozwalają na szybkie umiejscowienie tekstu wobec pozostałych. Przy jednym opowiadaniu może to wypadać niezgrabnie, ale już przy kilku zaczyna mi robić... robotę (a przynajmniej powinno :)).
Rubia pisze: (pn 22 mar 2021, 21:39)Brak mi impulsu, który skłonił ojca, żeby właśnie teraz zajął się konstruowaniem wymarzonego zwierzaka.
Racja. Córki może nie będę uszkadzać, bo mi się jeszcze przyda, ale ze dwa zdania na ten temat warto skrobnąć.
Rubia pisze:Pomyślałam o rozwinięciu finałowego "Porozmawiamy" przede wszystkim ze względu na rytm. Dłuższe zdanie na końcu lepiej mi brzmi.
W pierwszych wersjach ostatnie zdania brzmiały: „Ucieszysz się, prawda? Porozmawiamy, będzie jak dawniej.” Ale było to według mnie zbyt rozwleczone. :)

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

18
Dobry pomysł i ładna mini.
Nie rozumiem tylko, o co chodzi z tą reakcją tlenu atmosferycznego. Zaczęli używać silników, które mogą błyskawicznie zniszczyć wszelkie życie na Ziemi? I tak sobie po prostu używają czegoś tak niebezpiecznego?
W sferze emocji coś mi zgrzyta, kiedy ojciec mówi o niezdarnym rysunku, o tym, że córka źle trzymała ołówek. Dlaczego ocenia ten obrazek? Teraz, w tej chwili, formułuje oceny, krytykę? Po co?
Inaczej niż Rubia, nie dostrzegam braku impulsu do działania u bohatera. W moim odbiorze jest nim chłopak.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Albo z tym chłopakiem, o którym przypadkowo się dowiedziałem.
Do ojca w tym momencie dociera groźba całkowitej utraty córki i to mobilizuje go do działania. Wszystko gra.
Końcowe Porozmawiamy całkiem bym wyrzuciła. Zakończyłabym pytaniem Ucieszysz się, prawda? Ono wyraża wątpliwość w sens całej pracy nad konstrukcją zwierzaka. Pokazuje zawieszenie ojca między rozpaczą a nadzieją.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

19
W tym tekście jest całkiem sprawny dylemat na temat czy przemiana ojca jest przemianą czy kontynuacją jego działania - skupienia na sobie i swoich powodach (to jak racjonalizuje dlaczego nie miał czasu). Może możesz to jeszcze wydobyć, a może ta niejasność też jest ok. Nie przepadam za tekstami w pierwszej osobie, bo trochę okrawają możliwość zobaczenia bohatera. Dla mnie zastanawiające jest dlaczego on czuje taki silny kryzys - brak czasu - chłopak czy dorastanie wydają się dla mnie być za mało nagłą zmianą? Mam wrażenie, że on jest pod silną presją czasu, jakby chciał jeszcze rozwiązać swoje ostatnie rozczarowanie, dawny żal, robi to bardziej dla siebie, jakby chciał jeszcze na koniec (znów skojarzenie) zrobić coś, czego nie dał rady wtedy, zostawić po sobie jakiś ślad, wspomnienie. Moje skojarzenie idzie w kierunku śmierci lub nagłej straty, ale takiej nieodwracalnej.
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

20
Zgrabnie napisany tekst, podobał mi się. Łatwo mi się utożsamić z narratorem, bo sam mam dorastające córki...
Pocieszny był wybór kodu błędu 606: "Windows has stopped this device because it has reported problems. (Code 606)"
Bardzo mi się podobała cała reintrospekcja, bardzo naturalnie wyszła dla mojej wyobraźni.

Dość pochwał, bo nie o to chodzi.

Tekstowi brak wyważenia. Jakby energia pisarska odpływała szybciej, niż zmierzałaś do końca tekstu. Zatem początek jest lepszy niż koniec, który potraktowałaś już po macoszemu (nomen omen).
Coś mi nie gra też w opisie opozycji między obowiązkami narratora jako dostawcy dóbr i ojca. Ale to już mniejsze pragnienie aby tekst był doskonały niczym ciastko z kremem.
Trzecia sprawa to pytanie z gatunku "strzelba Czechowa". Dlaczego opowiadasz, jak narrator robi tego transkoziołka? Dlaczego właśnie jego? Tyle uwagi poświęcasz tej kwestii, jakby miała ona jakieś znaczenie - a ostatecznie okazuje się, że nie ma. Owszem, jest to marzenie córki z dzieciństwa. Wydaje mi się, że opowiadanie jest pod tym względem nieco bałaganiarskie - krótki tekst nie powinien się rozpraszać aż tak bardzo.
Chyba, że to fragment czegoś większego. Wtedy odszczekuję.

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

21
Raz jeszcze dziękuję wszystkim za przeczytanie i komentarze. Wychodzi na to, że ile osób, tyle interpretacji :)
A teraz będę się tłumaczyć:
Thana pisze: Nie rozumiem tylko, o co chodzi z tą reakcją tlenu atmosferycznego. Zaczęli używać silników, które mogą błyskawicznie zniszczyć wszelkie życie na Ziemi? I tak sobie po prostu używają czegoś tak niebezpiecznego?
To jeden z haczyków, które łączą mi ten tekst z pozostałymi.
W skrócie:
Technologia była obiecująca. Na małą skalę fajnie się sprawdzała, ale jak przyszło do podnoszenia większych obiektów, wynikły różne problemy. Mądrzy ludzie zaczęli drążyć temat i wyszło, że po przekroczeniu pewnego poziomu „spalin”, ruszy reakcja łańcuchowa wiążąca tlen atmosferyczny. Dlatego zakazano całej technologii. Przy czym przez pewien czas nikt nie wiedział, czy już przekroczyli ten próg, czy jeszcze nie i było trochę paniki. :)
Thana pisze: W sferze emocji coś mi zgrzyta, kiedy ojciec mówi o niezdarnym rysunku, o tym, że córka źle trzymała ołówek. Dlaczego ocenia ten obrazek? Teraz, w tej chwili, formułuje oceny, krytykę? Po co?
To nie miała być krytyka, tylko takie: „poprawiłem. Wiem, czego chciałaś. Widzisz, staram się.”
Caroll pisze: Nie przepadam za tekstami w pierwszej osobie, bo trochę okrawają możliwość zobaczenia bohatera.
Ja też, ale chciałam sobie utrudnić zadanie, więc użyłam moich dwóch największych wrogów: pierwszej osoby i czasu teraźniejszego :twisted:
flamenco108 pisze: Coś mi nie gra też w opisie opozycji między obowiązkami narratora jako dostawcy dóbr i ojca.
Będziesz musiał mi to napisać prostszymi słowami, bo nie rozumiem :ups:
flamenco108 pisze: Dlaczego opowiadasz, jak narrator robi tego transkoziołka? Dlaczego właśnie jego? Tyle uwagi poświęcasz tej kwestii, jakby miała ona jakieś znaczenie - a ostatecznie okazuje się, że nie ma.
Myślę, że pasjonaci różnych dziedzin czasem tak mają. Będą się zapętlać w tym, co lubią i w kółko o tym opowiadać; nawet sobie.
flamenco108 pisze:Chyba, że to fragment czegoś większego.
Możesz ten tekst potraktować jak materiały uzupełniające do czegoś większego :)

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

22
Świat się zmienia technologicznie, a problem wciąż te same. Podoba się zatknięcie zawiłej i żmudnej technologii produkcji zabawki dla dziecka, które dawno już wyrosło, z zaniedbanymi prostymi potrzebami emocjonalnymi. Kiedyś wystarczył może język czułych gestów?

Przemyślałabym (zredukowałabym to niezbędnego do minimum) zastosowane w narracji "ty", Niech jest ważnym znakiem, a nie ornamentem stylistycznym
Ty nawet ociera się, moim zdaniem o kicz:
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Pamiętasz, jak wybraliśmy się z mamą na wycieczkę nad morze? Wtedy była jeszcze zdrowa. Wbiegłyście do wody, zachwycone falami. Pamiętasz zapach wiatru? A słońce?
Żałuję, że nie mamy więcej takich wspomnień.
Gdzie byłem przez ostatnie lata?

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

23
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Kolejny wieczór spędzam, stukając w klawisze laptopa.
Wybiegnę trochę w przód – czytałam cały tekst, czytałam Twoje odpowiedzi na komentarze. Niestety ja również jestem zdania, że technologie Ci się rozjechały. Laptop to w zasadzie już jest relikt minionej dekady (mamy przecież netbooki, lightbooki, tablety), a co dopiero w epoce silników międzygwiezdnych i projektowania organizmów de novo.

Wyjaśniasz, że to potrzebne do opisu jakiegoś uniwersum, w którym lokujesz więcej tekstów, ale nie bardzo wyobrażam sobie, jak coś, co razi w jednym tekście miałoby przestać razić w kilku. Problemem nie jest niedobór informacji (w takim przypadku pozostałe teksty mogłyby nadać sens temu tutaj, wypełniając luki), tylko obecność informacji sprzecznych ze sobą. Dodanie kolejnych nie usunie sprzeczności. Rozszerzenie perspektywy może nie pomóc. Na Twoim miejscu mocno przemyślałabym ten setting.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Wypożyczyłem już inkubator,
Raczej zarezerwowałem.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) rozmroziłem matrycę. Jeśli dziś jej nie zużyję – przepadnie, a przecież pracowałem na nią prawie dwa miesiące.
No właśnie. Tu pojawia się Duży Problem, ale o tym później.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Przypominam sobie, jak nakryłem cię w obsypanej mąką kuchni. Białe blaty, podłogi i naczynia. Twoje włosy i ubrania. Naleśniki! – zawołałaś, a ja, choć byłem naprawdę zły, roześmiałem się.

Jaka piękna córeczka – mówili wszyscy; znajomi, sąsiedzi, koledzy z pracy, nawet przypadkowi ludzie. Byłem z ciebie taki dumny. Wciąż jestem.
Ładne obrazki. Za to akurat duży plus.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Wyciągam niepozornego eppendorfa.
Wyciągam niepozorny eppendorf.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Jego zawartość mógłbym wymienić na nowszy samochód albo naprawę cieknącego od zeszłego lata dachu
To tak w nawiązaniu do Dużego Problemu.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55)
Pamiętasz? Od szóstego roku życia zasypywałaś mnie rysunkami wymarzonego zwierzaka. Zapewniałaś, że będziesz o niego dbać, karmić i wyprowadzać na spacery. Awanturowałaś się.
Kolejny ładny obrazek. Retrospekcje IMHO robią ten tekst.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) A silniki międzygwiezdne, których dopiero co zaczęliśmy używać, w każdej chwili mogły spowodować reakcję łańcuchową tlenu atmosferycznego. Nad całym krajem wisiało widmo ewakuacji. To nie był najlepszy moment na branie sobie na głowę problemu w postaci zwierzaka. Zwłaszcza tak drogiego i wymagającego, jak kodowana lupia.
Może jestem dziwna, ale wydaje mi się, że w obliczu usmażenia atmosfery obecność lub brak zwierzaka nie zrobiłyby żadnej różnicy.
Uwierzyłabym, że nie chcą brać zobowiązania w postaci opieki nad pupilem w obliczu niestabilnego rynku pracy, natłoku pracy, braku czasu, nie mogąc sobie pozwolić na duże mieszkanie, ale jeśli atmosfera ma wylecieć w powietrze to kot, pies czy lamia naprawdę nie zrobią różnicy.

W ogóle ten apokaliptyczny problem, który spada na nas tutaj zupełnie nieprzygotowanych i zupełnie niepotrzebnie pasuje do całości jak wół do karety.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55)
Wpinam probówkę w port inkubatora. Towarzyszy temu ciche kliknięcie.
Niespecjalnie umiem sobie wyobrazić, jak by to miało działać. Eppendorfy są jednym z najlepszych wynalazków ludzkości od czasu krojonego chleba, ale są projektowane z myślą o manualnych operacjach. Nie za bardzo da się eppendorf gdziekolwiek wpiąć i niezupełnie wiem co miałoby kliknąć. Czapeczka? Czemu facet sam jej nie otworzył? Jak zapobiegnie parowaniu i zanieczyszczeniu próbki skoro czeka w otwartym eppendorfie? Nie prościej wziąć wialkę z septą?
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Nie udało mi się kupić licencji na pigment, dlatego użyłem kształtu włosa.
Kolejne ziarenko do Dużego Problemu.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Zatwierdzam projekt. Opieram się na krześle. Nożyce genetyczne tną i składają sekwencje według kodu, który napisałem. Reakcja enzymatyczna.
No, niezupełnie.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Pamiętasz, jak wybraliśmy się z mamą na wycieczkę nad morze? Wtedy była jeszcze zdrowa. Wbiegłyście do wody, zachwycone falami. Pamiętasz zapach wiatru? A słońce?

Żałuję, że nie mamy więcej takich wspomnień.
Znów dobrze.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Zamykam laptop. Inkubator zajmie się resztą. Zmontuje kod według mojej instrukcji. Upakuje go, nawinie na histony,
Chwila moment. Wcześniej, gdy pisałaś o składaniu DNA według kodu sądziłam, że miałaś na myśli kod w sensie informatycznym, jako sekwencję poleceń.
Ale jak do jasnej ciasnej nawijać KOD na histony?
Za takie coś powinni bić po łapach. Ja wiem, że w SF czasami autorzy piszą bzdury, bo się laik nie pozna, ale to jest wiedza z podstawówki.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55)
wepchnie w puste jądro matrycy komórkowej, którą później wstrzyknie do słoja.
Czemu nagle do słoja? Powiało estetyką Frankensteina. Albo rodziny Adamsów. Jesteś pewna, że o to chodzi?
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Zawartość probówki rozleje się po pożywce; wpuszczona do wody kropla atramentu.
Jak to się jedna komórka rozleje po pożywce?
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55)
Krótki impuls i komórka pęknie na dwie, później na cztery i na osiem. Mikrozłączki sztucznego łożyska zaopiekują się nią, gdy będzie rosła, dzieliła się i różnicowała.
Jak się podzieli, to już nie będzie komórka, więc mikrozłączki nie zaopiekują się „nią”.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Gdy stworzy bijące serce i zaprogramowany mózg. Twój niezdarny rysunek ożyje; zmienię go w skuloną w inkubatorze lupię.
Znów miły obrazek.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Rozglądam się po laboratorium. Kilka innych zarodków śpi, unosząc się w swoich słojach. Prezenty dla bogatych. Sztuka kompromisu między wyobraźnią i biologicznymi ograniczeniami. Praca tutaj jest wymagająca, ale pozwala nam na godne życie.
No właśnie. Duży Problem.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55)
Wkładam płaszcz. Podobno na zewnątrz jest dziś wyjątkowo chłodno. A powietrze? Dobrze, że zabrałem ze sobą maseczkę z odpowiednim filtrem.
Niepotrzebne. W tym tekście już i tak mamy sporo infodumpów i dyżurnych motywów SF, nie potrzeba nam tu kolejnego wrzuconego na odczep się.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Kiedy przestałaś się cieszyć na mój widok? Dlaczego rezygnujesz, zanim spróbujesz o coś mnie poprosić?
Dobre.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55)
Kiedy zaczęliśmy mówić tym samym językiem?
Wiem, że były nieporozumienia, ale IMHO to jest świetny wtręt, pasuje do tekstu, łatwo zrozumieć, o co chodzi.
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55)
Ucieszysz się, prawda? Porozmawiamy.
Była rada, by zmienić na „teraz sobie porozmawiamy”, ja również głosuję na „nie”. Dla mnie także takie sformułowanie to wyraźna groźba.


To teraz pora wziąć się za Duży Problem.

Co właściwie dzieje się w tym tekście?

Na poziomie emocjonalno-życiowym sprawa jest jasna, ale co na poziomie zwykłych wydarzeń, fabuły?

Jest Ojciec. Pracuje w firmie, z której usług korzystają bogacze. Sam się do tej grupy nie zalicza. Ledwie wiąże koniec z końcem, byle awaria elektryki czy stłuczony tablet rodzą finansowe załamania. Ergo faceta nie stać na usługi jego własnego pracodawcy.

Niemniej jednak pracuje nad prezentem dla córki… u swojego pracodawcy.

Strawił na projekt dwa miesiące i korzysta z matrycy wartej tyle, co samochód, na który go ledwie stać.

Kradnie firmowe mienie i odwala prywatę w czasie pracy?

Chyba nie, bo chciał przecież kupić licencję na pigment i w końcu nie kupił, zatem próbuje grać uczciwie. Zresztą po wałku tego kalibru niechybnie wyleciałby z pracy, bo nie wyobrażam sobie, jak można ukryć stworzenie zwierzęcia w firmowym inkubatorze.

Zatem co się dzieje?

Jak się dogadał z pracodawcą? Jak doprowadził do tego, że zarabiając tyle, ile zarabia jest w stanie ze swojej godzinowej stawki opłacić swoją własną godzinową stawkę plus materiały plus licencje plus amortyzację sprzętów plus utrzymanie budynku? To nie jest Gepetto strugający Pinokia kozikiem z odpadków drewna pozostałych po innych projektach ani sekretarka wynosząca po cichu mazaki z biura żeby dzieci miały na plastykę. Piszesz raczej o kimś w stylu złotnika próbującego ulepić złotą kukłę w nieswoim warsztacie z nieswojego złota. Nawet, gdyby odkładał na to latami i wreszcie uciułał niezbędne miliony to… nie prościej byłoby zwierzaka po prostu zamówić, a zaoszczędzony czas spędzić na dbaniu o zdrowie oraz relację z córką? Albo wyremontować dach?

Wiem, że wtedy nie byłoby materiału na opowiadanie, ale właśnie podstawowe założenie strasznie mi nie leży.

A szkoda, bo ta druga płaszczyzna – ta emocjonalno-rodzinna – jest po prostu świetna. Właśnie przez opisy dziecięcych rysunków i dziecięcych fochów, przez to „Kiedy zaczęliśmy mówić tym samym językiem?” i przez ostatnie zdania. I przez to, że zwierzakiem jest właśnie koziołek – istota urocza, ale też niebanalna, zbuntowana, zabawna, symbol uporu, głupoty, młodzieńczej żywiołowości.

Można historii zarzucić, że jest nieco naiwna, ale ja bym tego tak nie ujmowała. Naiwny jest bohater, a historia przez to robi się tym bardziej gorzka i zapadająca w pamięć.

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

24
AgaJa i MargotNoir, dziękuję za przeczytanie i komentarze :)
AgaJa pisze: (ndz 25 kwie 2021, 20:58)Przemyślałabym (zredukowałabym to niezbędnego do minimum) zastosowane w narracji "ty", Niech jest ważnym znakiem, a nie ornamentem stylistycznym
„Ty” w sensie mówienia do córki? Nie za bardzo wiem, jak to inaczej rozwiązać w tekście, który się na tym opiera, ale przemyślę.
MargotNoir pisze: (pn 26 kwie 2021, 22:58) Rozszerzenie perspektywy może nie pomóc. Na Twoim miejscu mocno przemyślałabym ten setting.
Setting albo mi pyknie, albo mam przekichane, bo inaczej nie dam rady tego poukładać.
Myślę, że laptop (czyli monitor + klawiatura + komputerowe bebechy, które można wziąć pod pachę) jest najwygodniejszym urządzeniem do wprowadzania długich ciągów znaków. Na ekranach dotykowych się okropnie pracuje, głosowo byłoby jeszcze gorzej. Nie wiem, co by go mogło zastąpić.
MargotNoir pisze: (pn 26 kwie 2021, 22:58) W ogóle ten apokaliptyczny problem, który spada na nas tutaj zupełnie nieprzygotowanych i zupełnie niepotrzebnie pasuje do całości jak wół do karety.
Racja. Chciałam upchnąć jak najwięcej informacji, w jak najmniejszej objętości i przedobrzyłam.
MargotNoir pisze: (pn 26 kwie 2021, 22:58) Nie prościej wziąć wialkę z septą?
Tak! Nie pomyślałam o tym.

Nadal mam okropny problem ze spójnym stosowaniem wymyślonych przez siebie pojęć. Co innego mam na myśli, co innego wynika z tekstu. Już nie pierwszy raz wychodzą mi takie kwiatki :/:
MargotNoir pisze: (pn 26 kwie 2021, 22:58) Ale jak do jasnej ciasnej nawijać KOD na histony?
MargotNoir pisze: (pn 26 kwie 2021, 22:58) Jak to się jedna komórka rozleje po pożywce?
Zawartość probówki, czyli matryca komórkowa i nośnik, w którym sobie pływa. Powinnam to doprecyzować?
MargotNoir pisze: (pn 26 kwie 2021, 22:58) Nawet, gdyby odkładał na to latami i wreszcie uciułał niezbędne miliony to… nie prościej byłoby zwierzaka po prostu zamówić, a zaoszczędzony czas spędzić na dbaniu o zdrowie oraz relację z córką? Albo wyremontować dach?
Gość robi to po godzinach, dzięki czemu odpada mu koszt bioarchitekta. Płaci tylko za materiały/ licencje i czas pracy urządzeń. Jak by nie liczyć, wychodzi taniej niż kupienie gotowego zwierzaka.
I nie wiem, czy to widać (bo powinno być widać), ale gdzieś w międzyczasie rozwiązał się problem rachunków za szpital.

Raz jeszcze dziękuję :)

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

25
Hej, jakoś mi uciekł Twój komentarz, sorki, że odpowiadam dopiero teraz
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 23:23) Zawartość probówki, czyli matryca komórkowa i nośnik, w którym sobie pływa. Powinnam to doprecyzować?
Założyłam, że medium odpowiednie dla komórki, czy w hodowli, czy w probówce ma podobny skład i siłę osmotyczną, więc nie będzie się rozpływać jedno w drugim, ale OK, to nie jest super ważne.

Co do rachunków za szpital - to, że matka się przekręciła jest dość jasne, nie ma obaw.

Co do reszty... Z jednej strony opisujesz horendalne koszty materiałów i licencji, z drugiej pracownika, który ledwo wiąże koniec z końcem. I faktycznie, to dość wiarygodny obraz: koszt pracy takiego benchowego specjalisty to nikły procent kosztów całego projektu w life science, dlatego zlecenie całości zamówienia kosztowałoby faceta tylko ciuteńkę więcej, niż zrobienie tego samemu. A przyznasz, że ojciec pragnący odnowić relacje z córką skopane między innymi ciągłym brakiem czasu powinien właśnie swoim czasem szafować oszczędnie. To, o czym piszesz nie jest całkowicie niemożliwe, tylko po prostu bardzo nielogiczne i dlatego odebrałam założenie jako pretekstowe i nieprzemyślane.

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

26
Brawka Strzałka.
Zwiodło mnie to "sci-fi" (boję się takich polotów w nieznane zakamarki myśli), potem jednak zwyciężyła ciekawość, więc piszę swoje - brawo.
Oczywiście każdą myśl, czy zapis, można inaczej.
Moje oka jednak na to się nie piszą.
Podobało mi się, i tyle.
Może za mało leżało przed wrzuceniem tylko? Bez mądrowań, nie znam się by nauczać.
Masz za to mój uśmiech, bo jest w tym zapisie sens. I parę ładnych zdań. Jest wszystko.

Słonek ciepłych.
Wiem, że oni nigdy tego nie zrozumieją, ale pod moją maską sarkazmu wspomnienia żyją.

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

27
MargotNoir pisze:To, o czym piszesz nie jest całkowicie niemożliwe, tylko po prostu bardzo nielogiczne i dlatego odebrałam założenie jako pretekstowe i nieprzemyślane.
Rozumiem. Tego raczej nie poprawię bez zaorania połowy tekstu, chociaż... :hm:

Quincunx, dziękuję za miłe słowa.
Quincunx pisze: Może za mało leżało przed wrzuceniem tylko?
Masz mnie. Tekst był wrzucony na świeżo :)

Twój wymarzony prezent [sci-fi]

28
Podobało mi się. Ładnie żonglujesz pomiędzy narracją o pracy, a myślami o córce. Nic nie zgrzyta, wszystkie przejścia wydają się naturalne.

Takie tam subiektywne uwagi:
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) Jesteś bioarchitektem, a nawet nie chcesz zrobić dla mnie przyjaciela.
To powiedziała poruszona mała dziewczynka, prawda? Bioarchitekt brzmi mi trochę nienaturalnie w ustach dziecka. Może mogłaby zwrócić uwagę, że innym robi te potworki, a jej nie?
Strzałka pisze: (pn 22 mar 2021, 16:55) A ja wciąż łudzę się, że ten durny prezent cokolwiek zmieni.
Wywaliłbym wciąż. Z tekstu wynika, że łudzi się około 2 miesiące, imo trochę za wcześnie na "wciąż" i bez tego słowa zdanie wydaje się brzmieć lepiej.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”