16

Latest post of the previous page:

Muszę się ustosunkować do postu Porceliny.



Już drugi raz się dziś stosunkuję z Twojego powodu, jakoś tak na mnie działasz, stosunkowo. A może to ta pora roku? Najny marcują w październiku.



Owszem - King jest dla mnie bogiem rzemiosła literatury współczesnej.



Dlaczego?



Facet sam przyznaje, że nigdy nie miał krzty talentu. Cała jego twórzczość, te "czytadła" które czytały miliony ludzi na całym świecie są efektem jego pracy nad samym sobą, jego rozwoju, jego warsztatu, jego uporu.



I takiego uporu, warsztatu i tyle pracy nad samymi sobą życzę wszystkim piszącym.



Cenie go 100 razy bardziej niż... [Myśli chwilę, szukając czegoś, co zrobi wrażenie i jednocześnie będzie kontrowersyjne] Bardziej niz Lema.



Dlaczego? Bo Lem napisał bardzo mądre książki, a King napisał niegłupie książki, które sprawiają przyjemność czytelnikowi.

A ja to cenię ponad wszystko.



Koniec stosunku.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

17
A ja Twoje stosunki do mnie bardzo szanuję 8)



Lem pisał bardzo mądre książki, które sprawiają ludziom przyjemność, a King książki niegłupie, które sprawiają ludziom przyjemność. Tak bym to ujęła.

Być może, książki Kinga sprawiają przyjemność większej liczbie ludzi niż książki Lema. Tylko.. co z tego wynika?



Nie wiedziałam o tym, że on twierdził że nie ma talentu. Ma u mnie plus za bezpretensjonalnośc i nienadęcie w takim razie. Ale popularnośc, jaką cieszy się on na tym forum dziwi mnie nadal, chyba tak, jak Ciebie kwestia pewnej literackiej nagrody :wink: Cóż, przynajmniej jesteśmy kwita.
[img]http://server.jassmedia.net/tutona/baner7s.png[/img]

18
Myślę, że o popularności Kinga stanowi jego umiejętność pisania o naszych strachach. Czytając jego książki często wiemy, że sami moglibyśmy się tak zachowywać i uwikłać w różne dziwne sprawy jak jego bohaterowie. King korzysta z psychologicznej znajomości natury ludzkiej i zadaje nam pytanie: A co ty byś zrobił? Przynajmniej ja to tak odbieram. Ponadto ma odwagę pisać o takich potwornościach o jakich czasem boimy się nawet pomyśleć i na dokładkę przemyca pod ich pokrywką nasze codzienne zachowania. Plus doskonały, płynny w cztaniu tekst ale to w moim przypadku też zasługa tłumacza.
Rzekła wtedy do Szecherezady " Na Allacha siostro opowiedz nam cokolwiek aby skrócić nocne godziny..."

19
Mnie w Kingu ujęło prawie wszystko...od niepowtarzalnego stylu, przez umiejętność potęgowania naszych lęków, po pięknie tworzone postacie.

Myślę, że przydomek Mistrza Grozy jest jak najbardziej słuszny ale też nie do końca prawdziwy. King nie tworzy jedynie horrorów, na swoim koncie ma też książki nie mające na celu straszyć czytelnika (wymienię tu choćby Serca Atlantydów lub Oczy Smoka).

Ogólnie szanuję go i uwielbiam za to co pisze i jak pisze.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

20
Bardzo lubię książki tego autora. Mówta, co chceta, dla mnie to swego rodzaju geniusz. Co czytałam z jego książek? "Miasteczko Salem", "Misery", "Talizman", "Christine", "Cujo", "Lśnienie", "Wielki Marsz", "Carrie". I buszuję po bibliotekach, szukając czegoś więcej. :)
I niech wiersz, co ze strun się toczy,

Będzie, przybrawszy rytm i dźwięki,

Tak jasny jak spojrzenie w oczy

I prosty jak podanie ręki.
- L. Staff

21
Może to nie ładnie tak odkopywać dawno już zakończone tematy, ale muszę się tutaj wypowiedzieć, bo ostatnio "miszcz" King zawiódł mnie okropnie. Mianowicie niedawno (tydzień temu skończyłem) sięgnąłem po jego jedną ze słynniejszych książek, mianowicie "Lśnienie". Wiem, że to dla wielu wstyd, że dopiero teraz, zważywszy, iż od kilku lat czytam regularnie, ale wcześniej nie było okazji. No i co? Książka dla mnie totalnie nieciekawa.

Na przeróżnych forach ludzie wychwalają ją, a ja zupełnie nie wiem dlaczego. Jedna z gorszych książek Kinga.



Paradoksalnie sceny, w których przedstawione było sielskie życie rodziny Torrenców w Panoramie, w których nic strasznego się nie działo, wzbudziły moje największe zainteresowanie. A końcowe strony, gdzie opętany ojciec ściga synka i chce mu rozwalić głowę młotkiem do krykieta wiały nudą, tak, nudą i były równie straszne jak mucha na ścianie.

Dla mnie to nie jest horror. Zero grozy, zero klimatu.

Dobre są rozdziały "obyczajowe", przedstawianie rodziny, ich problemów, przeszłości Jacka. Gdy do akcji wkraczała Panorama, miałem ochotę zamknąć książkę.

Kingowi mówię tak, "Lśnieniu" stanowcze NIE.

23
"Lśnienie" bardzo mi się podobało. Klimat rrewelacyjny, kilka scen uznaję za mistrzowskie - kiedy Danny bawi się na śniegu i boi się widmowego dziecka, które już, już sięga białą rączką...

Scena z windą, w której Jack i Wendy znajdują konfetti i maski balowe, opis sali balowej.

Sam wstęp, kiedy Jack zapoznaje się z kotłownią. Dla mnie bomba.



Bardzo lubię Kinga, jednak przyznam, ze kilka opowiadań strasznie spiepszył. Np. "Dola Jerusalem" -

Do momentu arcydzieło. Ale Stefan przegiął i wymyślił wielką glistę, która objawia się na samym końcu opowiadania :( "Langoliery" - porażka, w ogóle mi się nie spodobało. Coś o tygrysie, "Mgła", zachwalana przez innych też na mnie nie zrobiła wrażenia.



Moją przygodę z Kingiem zaczęłam od "Worka Kości" i nadal jest to moja ulubiona książka. Poza tym z wielką przyjemnością przeczytałam:

"Miasteczko Salem"

"Rose Madder"

"Historia Lisey"

"Szkieletowa załoga"

"Czwarta po północy" - w niej moje ukochane "Sekretne okno"

"Nocna zmiana"

"Sklepik z marzeniami"

i coś tam jeszcze zapewne, ale pamięć wywietrzała. A, no tak... Teraz zaczęłam "Komórkę"



Stefan jest naprawdę dobry.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

24
Kurde no, czemu często jest tak, że jak ktoś interesuje się Kingiem, bardzo go lubi itp. to nie ma zaliczonej tak wspaniałej pozycji jak Mroczna Wieża?



Mistrzowska saga, kocham ją całym swoim skromnym sercem, najdłuższe dzieło Pana Stefana, nazywana przez niego niegdyś "koronacją twórczości" (sam King zastanawiał się, czy po ostatnim - siódmym - tomie nie zaprzestać pisarskiej działalności).



A mimo tego wszystkiego, wyjątkowo często spotykam się z nieznajomością tej epickiej opowieści.



Ludzie, czym prędzej dołączcie do życiowej podróży Rolanda z Gilead, ostatniego z Rewolwerowców!



------



Poza tym właśnie kończę "Talizman" napisany 'na spółe' z Peterem Straubem i bardzo mi się podoba, wydaje mi się być jedną z najlepszych pozycji Kinga (aczkolwiek do końca zostało jeszcze jakieś 150 stron). Przygody Jacky'ego-Wędrowniczka pochłonęły mnie bez reszty (być może dlatego, że przypomina mi Mroczna Wieżę [sporo nawiązań]).



Niedługo biorę się za Christine, a jeśli miałbym wybrać książki Pana Stefana, które średnio przypadły mi do gustu, to wymienilbym chyba "Martwą Strefę" i... nie, "Cmętarz Zwieżąt" w sumie się nie zalicza, bo tylko ostatnie stron zepsuło całe wrażenie.



Aczkolwiek nie traktujcie moich słów super poważnie, bo macie doczynienia z fanem, a takiemu trudno dać obiektywną ocenę. :P
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

25
Mroczna wieża mi w ogóle nie podeszła pod gust. No nie podoba mi się, nic nie poradzę.



Za to "Smętarz zwieżąt" już tak. ( Dzięki, Patren za przypomnienie tego, o czym zapomniałam :) )

Podobała mi się ta bajka... "Dlaczego ten kot śmierdzi ziemią?"

"Christine" już nie zrobiła wielkiego wrażenia. Podchodziłam do niej kilka razy.

26
Mroczna wieża mi w ogóle nie podeszła pod gust. No nie podoba mi się, nic nie poradzę.


Jeśli czytałaś tylko pierwszy tom, to radziłbym zrobić drugie podejście, bo słyszałem sporo opinii, że "Roland" ludzi zniechęcał i właśnie na nim sporo osób kończyło swoją przygodę w świecie Pośrednim.



A jeśli czytałaś np. 2 no to cóż - kwestia gustu. ;)
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

27
Kinga czytałem tylko "Miasteczko Salem", "Podpalaczkę" oraz "Bezsenność". Dość dawno to było w przypadku dwóch pierwszych tytułów także znacznie młodszy byłem wtedy, ale pamiętam, iż obie książki trzymały w napięciu, nie nudziły i chciało się poznać dalsze losy bohaterów. Po prostu dzieła mistrza. Wartka akcja, napięcie w scenach, które miały wzbudzić niepokój u czytelnika i realistyczni bohaterowie. "Bezsenność" natomiast czytałem jakieś pół roku temu i ta książka również mi się bardzo podobała. Zupełnie inne spojrzenie na otaczający nas świat. Właściwie nawet tego nie potrafię opisać, to po prostu trzeba przeczytać. Polecam!
No, you won't get me..

28
Mam takie pytanko do tych co czytali "Lśnienie" i oglądali wersję filmową Kubrick'a. Jestem już w kolejce po książkę w bibliotece i mam film. Jak myślicie, lepiej wpierw przeczytać książkę, czy można obejrzeć film przed lekturą?
"Ja to wszystko serdecznie pierdolę, panie majorze. I wszystkich."

Demony Wojny wg. Goi

29
Ja radziłabym zacząć od książki. W moim wypadku niestety było odwrotnie - rodzice oglądali film, a ja się przyłączyłam. "Lśnienie" przeczytałam po raz pierwszy mając jakieś jedenaście - dwanaście lat i stwierdzam, że to jednak nieco za wcześnie. Drugi raz był bardziej odpowieni - miałam szesnaście lat i chcieliśmy ze znajomymi obejrzeć ekranizację, więc zabrałam się za ponowne czytanie i tym razem podobało mi się bardziej, chyba dlatego, że wiecej rozumiałam. Film później ogląda się lepiej, choć oczywiście są różnice między nim i pierwowzorem, ale to raczej oczywiste.

30
Film, choć dobry - nie umywa się do książki. Powieść ma swój urok, zawdzięcza je drobiazgom - każda myśl Jacka czy Wendy ma znaczenie. "Lśnienie' właśnie kończę czytać po raz któryśtam. Jest mistrzowsko napisana, fabuła zwala z nóg.





D'Grey! Grunt, żebyś przeczytał... Z resztą - Jack Torrance i tak już będzie miał mordę Nickolsona. Bez względu na kolejność książka - film.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

31
Lśnienie jest świetną książka, lecz film ratuje tylko Nickolson :P Wendy zupełnie do mnie nie przemawia...



Kinga zacząłem czytać pod koniec podstawówki, w bibliotece leżały Serca Atlantydów. Przygody Bobiego zrobiły na mnie piorunujące wrażenie (4 lata później ciągle mi się podobają) Pewnie dlatego że się z nim mocno utożsamiałem i wogóle. :wink:



Potem przyszła kolej na Christine, Smętarz, Desperacje, Wielki marsz i Uciekiniera... W tej chwili mam koło 30 książek Mistrza i zawsze czytam je z przyjemnością. :)



Mroczna wieża na początku również mnie zniechęciła, jednak podchodząc drugi raz do Rolanda dałem się porwać przygodom rewolwerowca i ostatnio po raz 2 skończyłem całą serię. :D

Wróć do „Czytelnia”