152
padaPada pisze:
Erythrocebus pisze:No więc... Tam jest tyle seksu, że nie dziwię się, że (wracając do tematu) nie wydali papierowo. ;)
Dobrze, że wyciąłem kilka scen. ;)
Nie no, kurczaki. Psujesz.
Gdybyś dał więcej to by wydali. Jako erotyk. A tak to niewiadomo co to, coś poważnego czy nie. Albo w jedną, albo w drugą.

Nabijam się oczywiście. Wiesz, mam nadzieję ;).

Co do samej książki, to znacznie bardziej mnie buddyzm interesował. Ale cii.. to nie ten wątek. Zadam to samo pytanie w Twoim temacie w czytelni.

153
Natasza pisze:
Tak sobie myślę: co może zaofiarować wydawnictwo potencjalnemu górnik.. tfu krytykowi za fedrowanie w hałdach wydanych ebooków? Poza oczywiście szerokim frontem robót (z dobrodziejstwem inwentarza pojęcia FRONT). W ogóle - z jednej strony krytyka bleee, bo to subiektywne, i akademickie, i "nieomylne" ;P, z drugiej - paląca potrzeba przewodnika w gąszczu eboków.

Ja bym chyba jednak stawiała na snobizm. Na półkę vipowską, z markowymi winami, kilkakrotnie przepłaconymi krewetkami, z obsługą i bajerami. Elitarność.


Na te wina i krewetki to chyba nie ma co liczyć...
Ale na poważnie.
Zaznaczam, że wypowiadam się w tej kwestii wyłącznie, jako czytelnik.
Napisałaś o palącej potrzebie. Ja mam jednak wątpliwości, czy nie ma ona przypadkiem charakteru życzeniowego ze strony kandydatów na profesjonalnych krytyków. Konkretnie – czy istnieje taka potrzeba ze strony potencjalnego czytelnika? Ja uważam, że nie, ale zdaję sobie sprawę, że mogę się wypowiadać tylko za siebie.
Chyba też Maciej Służyński mógłby tu rzucić nieco więcej światła. Ja z RW2010 kupiłam kilka e-booków, po uprzednim ściągnięciu darmowych próbek utworu. I mnie, jako czytelnikowi, wystarczyły one do podjęcia decyzji. Ale może jestem w mniejszości i Twoja diagnoza pokrywa się z czytelniczymi oczekiwaniami?
Wydaje mi się, że Internet nie tylko umożliwił większej ilości osób publikowanie swoich utworów, ale i unicestwił egalitaryzm literackiej krytyki. Zajmuje się nią, bowiem mnóstwo osób. Dla przykładu, wystarczy kilka minut, by założyć bloga z recenzjami. Piszesz Nataszo o „gąszczu e-booków”. Ale określenie „gąszcz” dotyczy także tekstów recenzenckich. Odnoszę wrażenie, że czytelnicy nie postrzegają literackiej krytyki, jako zajęcia dla wybranych, tylko takiego, którym może się zajmować każdy, kto tylko ma na to ochotę. Tak to widzę, ale jestem bardzo ciekawa, jak widzą to inni, zwłaszcza czytelnicy.

154
Alicja Minicka pisze:Na te wina i krewetki to chyba nie ma co liczyć...
Kiedy ja lubię krewetki i wina. I z tego powodu dobrze życząc ebookowi, chcę, żeby był jak krewetki i wino.
Mało tego - o tu na Wery dostałam świetne dania, nawet krewetki, bo to działa krytyka literacka. IMO.
Egalitaryzm to równość - to chciałaś napisać? Pewnie nie. Internet wprowadził egalitaryzm, a teraz powoli zastanawia się (w obszarze e-publikacji) jak tę komunę artystyczną obejść.
Alicja Minicka pisze: I mnie, jako czytelnikowi, wystarczyły one do podjęcia decyzji. Ale może jestem w mniejszości i Twoja diagnoza pokrywa się z czytelniczymi oczekiwaniami?
odpowiedź Gałczyńskim:

Teatrzyk Zielona Gęś

ma zaszczyt przedstawić

"Rewolucję kulturalna w Wołominie"

utwór poświęcony Jerzemu B. w Warszawie

Autor I:
Warto by.

Autor II:
Trzeba by.

Autor III:
Ba!

Autor IV:
Ale jak?

Autor V:
Czy ja wiem?

Autor VI:
Mgła!

Autor I:
W takim razie może razem, do kupy?

Autor III:
Cóż z tej kupy, jeśli w kupie trupy?

Autor I:
Rzeczywiście, jest niedobrze, mój Boże.

Autor V:
Niech więc nam społeczeństwo pomoże.

Społeczeństwo:
(nagle, paradoksalnie, wspaniałomyślnie wymiata pp. Autorów)
K U R T Y N A
Pierwszy etap załatwiony.
Konstanty Ildefons Gałczyński
1947
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

155
Alicja Minicka pisze:Wydaje mi się, że Internet nie tylko umożliwił większej ilości osób publikowanie swoich utworów, ale i unicestwił egalitaryzm literackiej krytyki. Zajmuje się nią, bowiem mnóstwo osób
Właśnie dlatego krytyka jest potrzebna. Blogi literackie nie mają nic wspólnego z krytyką literacką. To po prostu miejsca na wyrażenie opinii czytelniczej. Ebookom trzeba solidnej i popartej autorytetem dobrej recenzji, pisanej z perspektywy osób posiadających wystarczającą wiedzę literacką. Inaczej będą to nic nie znaczące ochy i achy.
http://ryszardrychlicki.art.pl

156
Alicja Minicka pisze:Konkretnie – czy istnieje taka potrzeba ze strony potencjalnego czytelnika?
Z mojej strony - tak. Ja zazwyczaj czytam recenzje przed zakupem książki i klnę pod nosem na ich jakość. Chciałabym dobrych, rzetelnych recenzji, które faktycznie pomogą mi w wyborze. Nie streszczania fabuły i rozmaitych "mi się" albo bełkociku na zamówienie wydawców, tylko konkretów, na podstawie których będę mogła wyrobić sobie opinię i podjąć decyzję: kupić, nie kupić. To dotyczy książek papierowych. Przy e-bookach jest, na dzień dzisiejszy, jeszcze gorzej. Dżungla. Nie mam zielonego pojęcia, czym warto się zainteresować i co kupić. Kupuję na chybił-trafił - czysta loteria.

Nie wiem, Alicjo, czy wpadł Ci w oko ten wątek http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=12624
Sporo tam dyskutowaliśmy o recenzowaniu właśnie...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

158
Thana pisze:[

Ja zazwyczaj czytam recenzje przed zakupem książki i klnę pod nosem na ich jakość.


Podstawowe pytanie. Co jest dla Ciebie lepszym drogowskazem - darmowy fragment czy czyjaś recenzja?

[ Dodano: Sob 10 Lis, 2012 ]
smtk69 pisze: Ebookom trzeba solidnej i popartej autorytetem dobrej recenzji, pisanej z perspektywy osób posiadających wystarczającą wiedzę literacką. Inaczej będą to nic nie znaczące ochy i achy.


Ale mnie chodziło wyłącznie o podejście czytelników. Czy oni (w większości) potrzebują literackiej krytyki? Czy traktują ją powaznie? Bo ja mam wrażenie, że potencjalny czytelnik nie uważa opinii recenzenta za lepszą od własnej.

[ Dodano: Sob 10 Lis, 2012 ]
ancepa pisze:Kto pisze dobre, uczciwe recenzje? Kogo warto posłuchać? Znacie jakieś miejsce w sieci? ;)


Niektórzy wielbiciele literatury kryminalnej za autorytet uważają Bernadettę Darską. Ale nie wiem, jaki stanowią odsetek.

159
Alicja Minicka pisze:Co jest dla Ciebie lepszym drogowskazem - darmowy fragment czy czyjaś recenzja?
Jedno i drugie. Przy czym jestem tak rozbestwiona, że nie wystarcza mi jedna recenzja. Potrzebuję kilku. :) Po prostu nie ufam darmowym fragmentom, które ktoś za mnie wybiera. W zwyczajnej księgarni, kiedy przeglądam te strony, które sama chcę, darmowy fragment może wystarczyć. Przy e-booku (oraz przy zakupie papierowej książki przez net) to za mało.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

160
[quote="Natasza"]
Egalitaryzm to równość - to chciałaś napisać? Pewnie nie. Internet wprowadził egalitaryzm, a teraz powoli zastanawia się (w obszarze e-publikacji) jak tę komunę artystyczną obejść.


Racja, miał być elitaryzm.
Czy zastanawiaja się czytelnicy?

161
Alicja Minicka pisze:Ale mnie chodziło wyłącznie o podejście czytelników. Czy oni (w większości) potrzebują literackiej krytyki? Czy traktują ją powaznie? Bo ja mam wrażenie, że potencjalny czytelnik nie uważa opinii recenzenta za lepszą od własnej.
Nie podejrzewam, żeby ktoś znał opinie statystycznego czytelnika na ten temat. Zresztą w tym temacie bardziej skupioamy się na wykreowaniu czytelnictwa ebookowego. A skoro ono istnieje tylko szczątkowo w porównaniu do papieru, to doszukiwanie się statystycznych upodobań nie wydaje mi się sensowne.
A czytelnicy pojawią się jeśli ebook wyjdzie z getta śmietnikowej literatury. Dopóki nie oddzieli się plew - trudno będzie znaleźć ziarna...
http://ryszardrychlicki.art.pl

162
smtk69 pisze:Dopóki nie oddzieli się plew - trudno będzie znaleźć ziarna...
To samo kiedyś pisałam przy okazji dyskusji o self-publishingu. Bo wierzę, że te ziarna tam również się zdarzają. Tylko jak do nich dotrzeć?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

163
Thana pisze:Tylko jak do nich dotrzeć?
Thana:
krytyka literacka dokonywana w wydawnictwie?
Ich zaangażowanie (choćby subiektywne) krytyczne?
Wzięcie odpowiedzialności za poziom literacki polecanego tekstu?
Budowanie zaufania klienta przez selekcję wartościowych pozycji? Wskazywanie ich?
Każdy jest przecież na tyle samodzielny i rozumny, żeby włączyć zasadę ograniczonego zaufania właśnie z uwagi na tę subiektywność

a propos egalitaryzmu:

i tłumaczenie słów kluczowych
Wszelki opór nie ma sensu, zaczynamy biegać w miejscu.
Taki bieg pomoże zwalczyć spleen i stress,
Nie ma tu wygrywających, nie ma tu przegrywających,
Wszystkich uszczęśliwiający sport to jest!

TO BYŁ TYSIĘCZNY POST NATASZY!
Ostatnio zmieniony sob 10 lis 2012, 20:04 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

164
Jeśli mam być szczera, to dla mnie też będzie mało. Ja nie jestem specjalnie wrażliwa na markę. Nie ufam do końca cudzej odpowiedzialności. Ja po prostu, kupując, potrzebuję wielogłosu, czyli kilku porządnych recenzji. Różnych recenzentów. Nie muszą być superprofesjonalne, ale niech tam będą konkrety. Czyli ja, jako czytelnik, byłabym przeszczęśliwa, gdyby powstały w sieci trzy-cztery porządne i niezależne portale recenzenckie, które zajmowałyby się tylko tym. I niech tam piszą osoby, które rzeczywiście wiedzą, o czym piszą. Nie muszą być wielkimi osobowościami, autorytetami, ale niech to nie będą dziamgolące o byle czym, pijane dzieci we mgle. Działy recenzji w różnego rodzaju pismach nie spełniają prawidłowo swojej funkcji i ja wiem, dlaczego tak jest, ale nie będę tu o tym pisać.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

165
smtk69 pisze: Blogi literackie nie mają nic wspólnego z krytyką literacką. To po prostu miejsca na wyrażenie opinii czytelniczej. Ebookom trzeba solidnej i popartej autorytetem dobrej recenzji, pisanej z perspektywy osób posiadających wystarczającą wiedzę literacką. Inaczej będą to nic nie znaczące ochy i achy.


Nie do końca zgodziłabym się z Tobą. Recenzja (mowa o blogach z recenzjami) jest przecież rodzajem krytyki literackiej. Piszesz o autorytetach. A kto ma decydować o tym, kogo za takowy uznać?

166
Jakiś czas temu nawet zastanawiałam się bardzo poważnie nad stworzeniem takiego portalu, ale to się, niestety, nijak nie domyka finansowo. Albo by był niezależny, albo zarabiał. Tertium non datur. Może jak się kiedyś dorobię większej kasy i będę mogła latami dokładać do interesu oraz będę miała dużo wolnego czasu, to zrobię coś takiego.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron