196

Latest post of the previous page:

moffiss pisze:P
powiedz to Sebastianowi Uzańskiemu, albo Dawidowi Juraszkowi. Who next?
.
kojarzę ich książki, widziałem w ksiegaraniach.

197
moffiss pisze:
Navajero pisze: Bajeczka, że dobry autor gdzieś zniknie jest powtarzana przez grafomanów i wydawców zarabiających na "samofinansujących się autorach". W obecnych czasach nie tylko nie zginie autor bardzo dobry, ale nawet ten dobry. Wyda go jak nie jedno to drugie wydawnictwo...
powiedz to Sebastianowi Uzańskiemu, albo Dawidowi Juraszkowi. Who next?
A co to ma do rzeczy? Byli wydawani przez normalne wydawnictwa, nie wymagające dopłaty od autorów. Więc wynika z tego, że mam rację - przebili się. Natomiast co będzie dalej, to inna rzecz. I na pewno nie będę wypowiadał się w kwestiach dla mnie niejasnych. Bo Uznański podał tylko, że Fabryka zrezygnowała z wydania jego książki, a Juraszek, że się wycofał ze współpracy z FS.
moffiss pisze:
O swojej osobie w ogóle nie wspomnę , choć za bardzo nie wiem, komu mam wysłać...
Mam rozumieć, że jesteś tym dobrym autorem który nie może przebić się na rynek? :) Nie czytałem niczego co napisałeś, więc się nie wypowiem. Natomiast fakt, że próbujesz się przebić nie mając ( chyba?) żadnych publikacji w czasopismach jest dla mnie niezrozumiały. Nb. Juraszek i Uznański publikowali wielokrotnie w NF i SF&H.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

198
Zanalizujemy? Co wiemy o przywołanych wyżej twórcach?

Sebastian Uznański opublikował sporo opowiadanek (wikipedia podaje 25) po czasopismach. mikropowieść i jedną powieść. Załapał się do nominacji.

Ergo: bardzo dobry początek. środowisko Go kojarzy,reklamę sobie zrobił, teraz należy tylko pisać kolejne opowiadania i składać w zbiorki (1/3 objętości - publikowane 2/3 - niepublikowane).

swoją drogą aby wejśc na jego stronę www trzeba się zajestrować. Zaskakujące.

Dawid Juraszek. trochę skromniej: 18 opowiadań i wydana książka (powieść).

Ergo: dobry początek, aczkolwiek trzeba się zastanowić czy tematyka chińsko-fantastyczna nie jest dla polskiego czytelnika nazbyt egzotyczna. może nalezałoby wzmocnić karierę dodając drugą nogę.

Początek. Może tu tkwi problem? Umiarkowany sukces, debiut który nie został szybko dobity kolejną publikacją?

199
Andrzeju, jesteś zbyt surowy. Przypomnij sobie swoje początki, trzeba miec jeszcze szczęście, by trafić na przyjaznych redaktorów.
Przypomnij sobie, literackim cielęciem będąc, ile wysiłku włożyli ludzie, zajmujący sie redakcja, by twoje teksty mogły być opublikowane. Teraz piszesz znacznie lepiej, dojrzalej.

Myślę, że obaj przywołani autorzy nie są rekinami biznesu, tzn. piszą i nie zajmują się nadto własną propagandą. Nie każdy ma czas i umiejetności PR.
skazany na potępienie...

200
moffisie - chyba trochę przesadzasz. Przecież oni nigdzie nie przepadli. Jak wskazuje casus Ćwieka i paru innych osób, mogą istnieć tarcia pomiędzy autorami a wydawnictwem ( przy czym rzecz bynajmniej nie ogranicza się do FS). Z tego, że obaj panowie mają chwilowe problemy z publikacją w tym akurat wydawnictwie, nie należy wyciągać pochopnych wniosków. Na pewno obaj są obecnie wkurzeni i zniechęceni, ale bardzo wątpię, aby gdzieś nie wypłyneli. Po prostu zmienią wydawcę. Nie są debiutantami. Są rozpoznawalni na rynku. Pewnie będą zmuszeni postukać do paru drzwi, ale to wszystko :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

201
moffiss pisze:Andrzeju, jesteś zbyt surowy. Przypomnij sobie swoje początki, trzeba miec jeszcze szczęście, by trafić na przyjaznych redaktorów.
ne panymaty.

trafili na przyjaznych redaktorów - ich książki zostały zredagowane przed publikacją.
Myślę, że obaj przywołani autorzy nie są rekinami biznesu, tzn. piszą i nie zajmują się nadto własną propagandą. Nie każdy ma czas i umiejetności PR.
yyy... a co to ma do rzeczy?

nie piszemy o reklamie tylko o konieczności szybkiego wydania kolejnej książki, by nie zmarnować sukcesu jakim jest debiut pierwszą pozycją?

202
Andrzej Pilipiuk pisze:nie piszemy o reklamie tylko o konieczności szybkiego wydania kolejnej książki, by nie zmarnować sukcesu jakim jest debiut pierwszą pozycją?
Akurat o Fabryce i jej polityce wydawniczej nie chciałbym dyskutować, natomiast potwierdzę słowa Andrzeja w czterystu procentach. I dotyczy to nie tylko fantastyki. Aby wejść w rynek młodzieżowy, napisałem "Czapkę Holmesa", która wyszła w grudniu 2009. Teraz wychodzi "Przeskoczyć przez ogień" z tego samego cyklu, równocześnie niemal "Ada w chmurach" z cyklu o polskich wampirach :D
I to niczego nie gwarantuje, ale polityka wydawcy i moja autorska jest taka, że dopiero obecność kilkoma książkami cokolwiek daje.
Że ledwie żyję napisawszy tak dużo w ciągu półtora roku? A kogo to obchodzi? Chcę istnieć, nie mam wyjścia. Legionista maszeruje dalej, mrówki zostają przy kościach słabych :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

203
Z tego co gdzieś wyczytałem, to Sebastian Uznański na czas nieokreślony zawiesza pisanie na rzecz obowiązków służbowych. Nie mam pojęcia, gdzie pracuje, ale pewnie doszedł do wniosku, że zarobienie kasy na publikacji opowiadań jest praktycznie niemożliwe. Traktowane jako forma wypłynięcią na szersze wody - jak najbardziej, ale pieniędzy z tego za wielkich nie ma.

Druga sprawa, to podejście do samego pisania. Andrzej i Romek to zawodowcy, więc trzaskają ile wlezie, bo to zapewnia im byt. Ale wielu pisarzy to amatorzy wydający książkę raz na jakiś czas (rok, dwa, trzy), w międzyczasie publikujący opowiadania. Do tego pracują itp. itd. Utrzymanie się na rynku wymaga ciągłego pisania, a na to zbyt wielu nie może sobie pozwolić.

204
Zodiak - małe sprostowanie jeśli pozwolisz. Nie zgadzam się na określenie amatorzy, bardziej mi odpowiada określenie pasjonaci, hobbiści lub "pozytywnie wal... ok. nakręceni" :wink:
Sprawa druga - od dawna wiadomo, że jedynie z pisania książek w naszym kraju utrzymuje się tylko kilkanaście osób, co wcale nie znaczy, że siedzą i piszą cały czas nowe.
Sprawa ogólna "trzecia" - prawda jest taka, że nawet wydanie kilku książek nie gwarantuje, że kolejne będą się ukazywać bez problemu. W szczęśliwym położeniu są ci, co piszą tzw. literaturę kierunkową (np. SF - :lol: :wink: Proszę we mnie nie rzucać wampirami) i są mocno uwarunkowani w Wydawnictwie. Zawsze może nadejść chwila gdy redaktor naczelny zacznie marudzić, że Autor się powtarza i potrzeba czegoś nowego, lub że sprzedaż siada. Dlatego wzorem Romka dobrze jest, gdy nie siedzisz przy jednej dziurze (parafrazując przysłowie o kocie). No, chyba że masz już mocno znane nazwisko - ukłony do Andrzeja, co wcale nie znaczy, że dobrze mieć coś w zanadrzu.
Reasumując jedna książka świata nie zmieni i przez całe życie musisz dbać aby czytelnik i Wydawca o tobie pamiętał.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

205
Zodiak pisze: ale pewnie doszedł do wniosku, że zarobienie kasy na publikacji opowiadań jest praktycznie niemożliwe. Traktowane jako forma wypłynięcią na szersze wody - jak najbardziej, ale pieniędzy z tego za wielkich nie ma.
zupełnie słusznie. to jest niemożliwe - tzn. da się zarobić kilkaset zł, co kilka miesięcy. Dla licealisty jest to kupa forsy,dla studenta realna łata na dziurze budżetowej.

Ale od razu Cię zmartwię bardziej. Z napisania książki też kasy wielkiej nie ma.
z napisania 3 książek też nie wyżyjesz. Sorry. Życie.

trzeba napisać 5-8-10 wtedy zaczyna działać prawo serii.
nie kazdy autor 5-8-10 ksiązek zostanie zawodowcem - ale szanse rosną.

autor 1-2-3 książek nie osiagnie wiele. Będzie miał satysfakcję, trochę kasy, kupi sobie dmuchany kajaczek, postawi na działce altankę, kupi uzywany samochód. I tyle. nie uzyska dochdów które uwolnią go od siedzenia na ksie w biedronce.

Romek też nie zrobi kokosów na dwu powieściach dla młodzieży - ale nie to planuje. On patrzy poza horyzont 3 pozycji. To dopiero wejście na rynek. Niemal debiut - bo uderza do grupy która otąd w ogóle Go nie kojarzyła.

Ale jak będzie miał 10 pozycji na rynku, dwie nowe rok w rok i wznowienia poprzednich... to się do Niego zgłoszę z Jakubem Ćwiekiem i paroma innymi w sprawie zrzucenia się na jacht.

*

Popatrzcie na dokonania naszych "młodzieżowców". Za komuny Szklarski wydał "Tomka w kraine kangurów" niski nakład kieeepska okładka. Drugi tom wydali mu z łaski - ale na okładce coś sie działo. Dzięki temu pierwszy nie poszedł na przemiał. Zrobili dodruk pierwszego z nową okładką i zaczęła się droga - od zera do bohatera... Tylko że to była wspinaczka.

Szklarski po 20 latach doszedł do nakładów 190 tys egz/tom O(1987)
Nienacki doszedł w 30 lat do nakładów rzędu 200 tyś egz/tom.(1988)

Policzymy ile kto natrzaskał?

Szklarski 12
Bachdaj, 10
Edigey 4 (ale zmarł przedwcześnie)
Kruger 15?
Ożogowska 25
Musierowicz ze 35 (połowa zakomuny)
Nienacki 15
Niziurski 29 i nadal żyje ;)
Pagaczewski ok 10
Siesicka 25?
Wernic 20 (w tym 2 pośmietnie) + jedna nieukonczona.
Wojtyszko7?

kojarzycie te znazwiska? Przynajmniej połowę z nich...
ktoś jeszcze?

dobra - mamy dwanaście Nazwisk. Obok cyferki. Można sobie wyciagnąc średnią. Można zanalizować ile lat szli z dołu na szczyt (tylko czasy były troche inne wiec niewiele nam to da).

TO JEST WASZE ZADANIE.

patrzcie i uczcie się. Czas plus ilość maszynopisów. (do tego tematyka i jakość). teraz mamy sytuację trudniejszą - ale za to zarobek w prawdziwych pieniądzach ;)

zatem tak to wygląda:

1) trzeba nastawić się na napisanie na dzień dobry 10 dobrych powieści. (apotem dwu rocznie) przezpowiedzmy kolejną dekadę.

2) trzeba mieć odrobinę fartu z wydawcą i dystrybucją.

3) musi się to spodobać czyli trzeba trafić w tematykę, gusta etc.

niektórzy z nich trafili lepiej, inni gorzej...
a są i tacy którzy nie trafili ale ich nie ma na tej liście.

lista nie jest zamknięta. Jak się przyłożycie to się do niej dopiszecie.

i tak przez dziesięć lat. Sorry.
dziś jest rok zero. Dla Romka w młodzieżowej rok pierwszy.
dla sporego odsetka z Was to rok minus pierwszy,minus drugi etc.

Pomyślcie - co będzie za dziesięć lat? Co chcecie robić za dziesięc lat.

*

powtórzę: Wasz problem polega na tym że napisanie i wyanie książki porównujecie do zdobycia ewerestu. Trzeba się wdrapać a potem... Apotem się okazuje że jesteście na szczycie ale to dopiero pierwsza góra wielkiego łańcucha...

drugi problem: macie nastwienie teoretyków. piszcie TEKST. i kombinujecie jak go wydać. Albo iszecie POWIEŚĆ i wysyłacie do kolejnych wydawców... I czekacie na odpowiedź z myslą jak się wyda to wtedy...

Błąd.

Podstawowym wrogiem człowieka jest czas. Trzeba pisać. Wysyłać i nie czekając na odpowiedź pisać dalej. Odpowiedz może być pozytywna lub negatywna. I co? i nic. Odpowiedź pozywtywna, odpowiedź negatywna, brak odpowiedzi - żadna z tych trzech opcji nie zwalnia Was od konieczności pracy.

Musicie nastawić się: będę pisarzem/pisarką, chcę być, więc muszę napisać w tym celu 15-20 powieści. (lub zbiorów opowiadań).

idziecie z motyką na słońce.

Wydawca nie jest słońcem.
Wydawca jest motyką.
Maszynopisy to ręką która zrobi wymach motyką.

206
15-20 powieści? Hmm... Ja na razie piszę 6, a 4 już skończyłam...
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

207
Andrzej Pilipiuk pisze:Romek też nie zrobi kokosów na dwu powieściach dla młodzieży - ale nie to planuje. On patrzy poza horyzont 3 pozycji. To dopiero wejście na rynek. Niemal debiut - bo uderza do grupy która otąd w ogóle Go nie kojarzyła.
[...]
Ale jak będzie miał 10 pozycji na rynku, dwie nowe rok w rok i wznowienia poprzednich... to się do Niego zgłoszę z Jakubem Ćwiekiem i paroma innymi w sprawie zrzucenia się na jacht.
dziś jest rok zero. Dla Romka w młodzieżowej rok pierwszy.
Dokładnie. Nie zdradzę tajemnicy, że nad kilkoma następnymi książkami dla dzieci już pracuję. Nie wszystkie ukażą się w tym i przyszłym roku, ale... ja plan podboju rynku młodzieżowego mam rozpisany do końca 2012 (bo potem i tak katastrofa :) )

I wcale nie chodzi o bestsellery, tylko o sumę składaną. Wznowienia też są ważne. Pozycja - ja kalkuluję zdobyć powiedzmy siedmiotysięcznik :) ale za to taki dający pewność :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

208
Oczywiście się z wami zgadzam niemal w 100%. Niemal, bowiem nie każdy chce/może iśc tą drogą. Oprócz tego, że ścieżka kariery którą przedstawił Andrzej to istna orka (nikt nie obiecywał, że będzie łatwo ;) ) to nie zawsze musi się sprawdzić. Weźmy na przykład takiego Stefana Dardę. Człowiek wskoczył na rynek praktycznie znikąd, narobił trochę szumu swoją debiutancką powieścią, a teraz trzaska następne (choć tempo nie jest imponujące).
Po drugie, skoro droga jest usłana róznymi przeszkodami i nie ma gwarancji sukcesu (nawet jeśli będę pisał trzy powieści rocznie - pozostaje jeszcze kwestia jakości tekstu i odbioru przez czytelników), to wielu, przynajmniej na początku, woli pisać mniej, lecz nie rezygnować z pracy zawodowej. To trochę takie błędne koło. Pracuję, bo muszę utrzymać siebie/rodzinę. Piszę, bo lubię, mam nawet nadzieję wypłynąć na szersze wody, ale przez to, że pracuję, nie mogę poświęcić pisaniu tyle, ile bym chciał/powinienem, by moje szanse na rynku wzrosły. Nie ma lekko :)
Cóż mi/nam pozostaje? Trzaskać opowiadania, wypłynąć i dopiero wtedy uderzyć z czymś większym. Ale o tym Andrzej pisał już wielokrotnie ;)

210
Zodiak pisze:Weźmy na przykład takiego Stefana Dardę. Człowiek wskoczył na rynek praktycznie znikąd, narobił trochę szumu swoją debiutancką powieścią, a teraz trzaska następne (choć tempo nie jest imponujące).
Faktycznie, udało mi się ominąć fazę publikacji w czasopismach, choć gdyby wcześniej takowe publikacje miały miejsce, pewnie byłoby łatwiej...
Z tym "trzaskaniem", to sprawa jest dość złożona. Pośpiech przy wydawaniu kolejnych pozycji nie musi być zawsze dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza gdy od debiutu minęło relatywnie niewiele czasu.
Zodiak pisze:(...)wielu, przynajmniej na początku, woli pisać mniej, lecz nie rezygnować z pracy zawodowej. To trochę takie błędne koło. Pracuję, bo muszę utrzymać siebie/rodzinę. Piszę, bo lubię, mam nawet nadzieję wypłynąć na szersze wody, ale przez to, że pracuję, nie mogę poświęcić pisaniu tyle, ile bym chciał/powinienem, by moje szanse na rynku wzrosły.
Słuszna uwaga. Trzeba umieć wypośrodkować pomiędzy rzuceniem się na głęboką wodę, związanym z próbą życia wyłącznie z pisania, a realistycznym spojrzeniem na takie perspektywy. Wszystko jest kwestią czasu. Trzeba obrać jakąś strategię i w miarę rozsądnie ją realizować.
Strona autorska: www.stefandarda.pl
Strona na portalu Facebook: http://www.facebook.com/pages/Stefan-Da ... 1627153398

211
Zodiak pisze:Oczywiście się z wami zgadzam niemal w 100%. Niemal, bowiem nie każdy chce/może iśc tą drogą. Oprócz tego, że ścieżka kariery którą przedstawił Andrzej to istna orka (nikt nie obiecywał, że będzie łatwo ;)


ano nie będzie. Ale na końcu tej drogi są skarby, łupy etc.
to nie zawsze musi się sprawdzić.
owszem.
Weźmy na przykład takiego Stefana Dardę. Człowiek wskoczył na rynek praktycznie znikąd, narobił trochę szumu swoją debiutancką powieścią, a teraz trzaska następne (choć tempo nie jest imponujące).
ja życzę takiego tempa 90% znajomych pisarzy...
Po drugie, skoro droga jest usłana róznymi przeszkodami i nie ma gwarancji sukcesu (nawet jeśli będę pisał trzy powieści rocznie - pozostaje jeszcze kwestia jakości tekstu i odbioru przez czytelników),
ok jesli ktoś jest w stanie napisac 3 powieści rocznie to ajdalej po 2-3 latach będzie umiał to robić. nabierze wprawy. jesli popacuje z redaktorem nauczy się eliminować błedy.

no chyba że jest nieuleczalnym grafomanem. odpornym na wszelką perswazję.

co do odbioru - tu jest kłopot - ale w miarę normalny człowiek piszący normalnym jezykiem o rzeczach które go rajcują znajdzie normalnych czytelników których eż takie rzeczy rajcują. wariat też ms szansę dotrrzeć do wariatów - ale tu już trudniej.
to wielu, przynajmniej na początku, woli pisać mniej, lecz nie rezygnować z pracy zawodowej. To trochę takie błędne koło. Pracuję, bo muszę utrzymać siebie/rodzinę. Piszę, bo lubię, mam nawet nadzieję wypłynąć na szersze wody, ale przez to, że pracuję, nie mogę poświęcić pisaniu tyle, ile bym chciał/powinienem, by moje szanse na rynku wzrosły. Nie ma lekko :)
dlatego grzmię by rozwijać karierę wszcześnie i szybko. By debiutować w liceum. by pierwsze książki wydać na studiach. by w miarę możliwości biedz jak najszybciej i skoczyć jak najdalej zanim kierat wciągnie.
Cóż mi/nam pozostaje? Trzaskać opowiadania, wypłynąć i dopiero wtedy uderzyć z czymś większym. Ale o tym Andrzej pisał już wielokrotnie ;)
trzaskac opowiadanka i gromadzić amunicję. Gdy pojawi się szansa trzeba uderzyć szybko i mocno.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”