Latest post of the previous page:
kojarzę ich książki, widziałem w ksiegaraniach.moffiss pisze:P
powiedz to Sebastianowi Uzańskiemu, albo Dawidowi Juraszkowi. Who next?
.
A co to ma do rzeczy? Byli wydawani przez normalne wydawnictwa, nie wymagające dopłaty od autorów. Więc wynika z tego, że mam rację - przebili się. Natomiast co będzie dalej, to inna rzecz. I na pewno nie będę wypowiadał się w kwestiach dla mnie niejasnych. Bo Uznański podał tylko, że Fabryka zrezygnowała z wydania jego książki, a Juraszek, że się wycofał ze współpracy z FS.moffiss pisze:powiedz to Sebastianowi Uzańskiemu, albo Dawidowi Juraszkowi. Who next?Navajero pisze: Bajeczka, że dobry autor gdzieś zniknie jest powtarzana przez grafomanów i wydawców zarabiających na "samofinansujących się autorach". W obecnych czasach nie tylko nie zginie autor bardzo dobry, ale nawet ten dobry. Wyda go jak nie jedno to drugie wydawnictwo...
Mam rozumieć, że jesteś tym dobrym autorem który nie może przebić się na rynek?moffiss pisze:
O swojej osobie w ogóle nie wspomnę , choć za bardzo nie wiem, komu mam wysłać...
ne panymaty.moffiss pisze:Andrzeju, jesteś zbyt surowy. Przypomnij sobie swoje początki, trzeba miec jeszcze szczęście, by trafić na przyjaznych redaktorów.
yyy... a co to ma do rzeczy?Myślę, że obaj przywołani autorzy nie są rekinami biznesu, tzn. piszą i nie zajmują się nadto własną propagandą. Nie każdy ma czas i umiejetności PR.
Akurat o Fabryce i jej polityce wydawniczej nie chciałbym dyskutować, natomiast potwierdzę słowa Andrzeja w czterystu procentach. I dotyczy to nie tylko fantastyki. Aby wejść w rynek młodzieżowy, napisałem "Czapkę Holmesa", która wyszła w grudniu 2009. Teraz wychodzi "Przeskoczyć przez ogień" z tego samego cyklu, równocześnie niemal "Ada w chmurach" z cyklu o polskich wampirachAndrzej Pilipiuk pisze:nie piszemy o reklamie tylko o konieczności szybkiego wydania kolejnej książki, by nie zmarnować sukcesu jakim jest debiut pierwszą pozycją?
zupełnie słusznie. to jest niemożliwe - tzn. da się zarobić kilkaset zł, co kilka miesięcy. Dla licealisty jest to kupa forsy,dla studenta realna łata na dziurze budżetowej.Zodiak pisze: ale pewnie doszedł do wniosku, że zarobienie kasy na publikacji opowiadań jest praktycznie niemożliwe. Traktowane jako forma wypłynięcią na szersze wody - jak najbardziej, ale pieniędzy z tego za wielkich nie ma.
Dokładnie. Nie zdradzę tajemnicy, że nad kilkoma następnymi książkami dla dzieci już pracuję. Nie wszystkie ukażą się w tym i przyszłym roku, ale... ja plan podboju rynku młodzieżowego mam rozpisany do końca 2012 (bo potem i tak katastrofaAndrzej Pilipiuk pisze:Romek też nie zrobi kokosów na dwu powieściach dla młodzieży - ale nie to planuje. On patrzy poza horyzont 3 pozycji. To dopiero wejście na rynek. Niemal debiut - bo uderza do grupy która otąd w ogóle Go nie kojarzyła.
[...]
Ale jak będzie miał 10 pozycji na rynku, dwie nowe rok w rok i wznowienia poprzednich... to się do Niego zgłoszę z Jakubem Ćwiekiem i paroma innymi w sprawie zrzucenia się na jacht.
dziś jest rok zero. Dla Romka w młodzieżowej rok pierwszy.
Faktycznie, udało mi się ominąć fazę publikacji w czasopismach, choć gdyby wcześniej takowe publikacje miały miejsce, pewnie byłoby łatwiej...Zodiak pisze:Weźmy na przykład takiego Stefana Dardę. Człowiek wskoczył na rynek praktycznie znikąd, narobił trochę szumu swoją debiutancką powieścią, a teraz trzaska następne (choć tempo nie jest imponujące).
Słuszna uwaga. Trzeba umieć wypośrodkować pomiędzy rzuceniem się na głęboką wodę, związanym z próbą życia wyłącznie z pisania, a realistycznym spojrzeniem na takie perspektywy. Wszystko jest kwestią czasu. Trzeba obrać jakąś strategię i w miarę rozsądnie ją realizować.Zodiak pisze:(...)wielu, przynajmniej na początku, woli pisać mniej, lecz nie rezygnować z pracy zawodowej. To trochę takie błędne koło. Pracuję, bo muszę utrzymać siebie/rodzinę. Piszę, bo lubię, mam nawet nadzieję wypłynąć na szersze wody, ale przez to, że pracuję, nie mogę poświęcić pisaniu tyle, ile bym chciał/powinienem, by moje szanse na rynku wzrosły.
Zodiak pisze:Oczywiście się z wami zgadzam niemal w 100%. Niemal, bowiem nie każdy chce/może iśc tą drogą. Oprócz tego, że ścieżka kariery którą przedstawił Andrzej to istna orka (nikt nie obiecywał, że będzie łatwo
owszem.to nie zawsze musi się sprawdzić.
ja życzę takiego tempa 90% znajomych pisarzy...Weźmy na przykład takiego Stefana Dardę. Człowiek wskoczył na rynek praktycznie znikąd, narobił trochę szumu swoją debiutancką powieścią, a teraz trzaska następne (choć tempo nie jest imponujące).
ok jesli ktoś jest w stanie napisac 3 powieści rocznie to ajdalej po 2-3 latach będzie umiał to robić. nabierze wprawy. jesli popacuje z redaktorem nauczy się eliminować błedy.Po drugie, skoro droga jest usłana róznymi przeszkodami i nie ma gwarancji sukcesu (nawet jeśli będę pisał trzy powieści rocznie - pozostaje jeszcze kwestia jakości tekstu i odbioru przez czytelników),
dlatego grzmię by rozwijać karierę wszcześnie i szybko. By debiutować w liceum. by pierwsze książki wydać na studiach. by w miarę możliwości biedz jak najszybciej i skoczyć jak najdalej zanim kierat wciągnie.to wielu, przynajmniej na początku, woli pisać mniej, lecz nie rezygnować z pracy zawodowej. To trochę takie błędne koło. Pracuję, bo muszę utrzymać siebie/rodzinę. Piszę, bo lubię, mam nawet nadzieję wypłynąć na szersze wody, ale przez to, że pracuję, nie mogę poświęcić pisaniu tyle, ile bym chciał/powinienem, by moje szanse na rynku wzrosły. Nie ma lekko
trzaskac opowiadanka i gromadzić amunicję. Gdy pojawi się szansa trzeba uderzyć szybko i mocno.Cóż mi/nam pozostaje? Trzaskać opowiadania, wypłynąć i dopiero wtedy uderzyć z czymś większym. Ale o tym Andrzej pisał już wielokrotnie
Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”