Nulla dies sine linea!

242
Aktegev pisze: A koniecznie potrzebujesz na tym etapie tytułu?
Muszę jakoś katalogi i pliki ponazywać. Poprzednio miałem np. "bariery" jako roboczy, co w sumie niczemu nie przeszkadza, ale jakoś tak nieporządek jest.
Tymczasem przeglądam listę bohaterów i chyba będę musiał zredukować zarówno ich liczbę, jak i wątki. Bardzo chciałem zachować pannę Barję Weselutkę Witulię, kobietę na schwał skrycie pragnącą być delikatną żońcią i mamusią, ale chociaż jako bohaterka mi pasuje, to nie pasuje do innych wątków poza tym, żeby zawsze się gdzieś tam pałętała obok.

Hmm...

Mniej bohaterów - lepiej? Ale z drugiej strony, potrzeba mi trochę postaci, by realistycznie mogli np. się naparzać z grupą wrogów... ale z drugiej strony...

Na razie mam Ika: główna bohaterka. Wik Ponarus: bohater. Berkamorsal: poboczna postać, knuje posuwając fabułę do przodu i dając wyjaśnienia, bardzo potrzebny. Uter Ustrahon: chłopiec istniejący po to, by Ika miała się w kim podkochiwać, potrzebny do stworzenia końcowego przekazu, poza tym - będzie się pałętał, wkurzał Wika, będzie usiłował zmężnieć i może jakieś elementy humoru dzięki temu da się wprowadzić. Grom Gosimir: główny zły.

To są postacie niezbędne.

Nimfa Tukuletka: nie jest niezbędna, ale posłużyłaby do dawania innego punktu widzenia, dzięki niej mógłbym dać dodatkowy "przekaz" oraz w jednym miejscu łatwo by pomogła w posunięciu akcji do przodu, plus jej obecność pozwalałby rozwiązać kilka zagadek

Plus miałem postaci poboczne Miłka, Rudzian, Głazek i właśnie Barja - po prostu jako członków ekipy, element tła. Wycinać? Zostawić, ale ograniczając ich do nazwisk i kilku cech, tylko po to, by miał kto zginąć albo spanikować, albo zwiać?
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

245
Tytuł tytułem, tymczasem próbuję rozplanować od nowa całą książkę. Mam rozplanowane wszystko do powiedzmy, że "klimaksu", potem jest rozdział, gdzie nic się nie dzieje, a potem zakończenie... I całość wstępnie dziesięć rozdziałów, jakieś 300 tysięcy znaków, czyli o co najmniej 1/3 za mało. Tyle, że obecnie wszystko idzie cały czas od punktu A do B, bez żadnych dygresji, meandrowania, pisania o głupotach... A jak dodam takie rzeczy, to może i się rzecz rozpuchnie, ale może zacząć być nudna.

Ech, ciężko jest planować powieści. Przydałaby mi się wielka tablica i mazaki do rysowania po niej. ALbo lepiej, tablica i magnetyczne znaczki, po których by można było mazać.

Added in 32 seconds:
(tablica magnetyczna na allegro: od 50 do stu złotych. Hmmmm...)
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

248
Drugi rozdział skończony, trzeci zaczęty. Mma wrażenie, że za dużo gadają, za mało się dzieje, możliwe, że trzeba będzie przepisać, albo nawet wrócić do planowania. Zobaczymy później.
Oprócz tego zauważyłem, że Wik Ponarus to fajne imię, Ika Karelka też, ale kiedy Ika idzie za Wikiem i Ika mówi do Wika i Wik oraz Ika siedzą, nagle pojawia się myśl, że może jedno z nich powinno mięć jednak inne imię.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

249
Luz, ja mam tak samo z Wilhelmem i Wilżyną :D
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Nulla dies sine linea!

250
Dzisiaj kolejne osiem tysięcy znaków. Idzie mi jakoś toporniej, niż ostatnio. Zorientowałem się, że mam dwa podstawowe problemy w stylu:

(1) za dużo "i": coś w rodzaju: Ziutek usiadł, podrapał się po tyłku i wstał. Martyna spojrzała z niesmakiem i westchnęła. Bardzo chciałaby kopnąć go i poprawić z główki.

(2) Nadużywam kilku czasowników. Spojrzał, obejrzał, popatrzył, zerknął i tak w kółko. Po za tym ruszył, poszedł, przyszedł, pomaszerował, podszedł i wyszedł. I wreszcie westchnął.

Trudno, trzeba będzie to przepisać, ale wolę najpierw trochę popisać, a potem, jak znowu wejdę w rytm, może łatwiej będzie mi poprawiać, przeredagowywać i przepisywać.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

251
Plon długiego weekendu bardzo zacny i nieskromnie sądzę, że nie wszystko to drewno. Będę musiał potem wszystko porządnie pouspójniać, bo trochę mi się zmieniła w trakcie pisania koncepcja niektórych postaci, czasami niespójnie mówią albo się zachowują - no i, oczywiście, problem, który wszyscy mi wytykają, czyli gadają, gadają, gadają, same dialogi, nic się nie dzieje. To wszystko są rzeczy do ogarnięcia przy drugim-trzecim przebiegu.

Póki co mam dobrze ponad 1/3 docelowej objętości książki. O ile nie zdarzy się coś nieprzewidywalnego i katastrofalnego, spokojnie skończę do lutego całość. Potem miesiąc odpoczynku, dwa miesiące heblowania, wysłanie do bet... Na wrzesień powinno być gotowe. Najpóźniej. A możliwe, że uda się wszystko skończyć wcześniej. Niestety, mam do pisania jeszcze jeden weekend (i to niestety, już nie długi :( ), a potem dwa weekendy mam zajęcia, więc zbyt dużo nie napiszę. Pozostaje maksymalnie wykorzystać przyszły tydzień.

Uff! Uff! Czuj duch!

Added in 19 minutes 50 seconds:
Jeszcze jedno - pisałem na tyle szybko, że dotarłem do miejsca, w którym skończył mi się w miarę dokładny plan. Dalej wiem, że coś musi być, mam drogowskazy... i niewiele więcej.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

252
No właśnie, jak to jest z tym planowaniem akcji książki. Myślisz, że wystarczy mieć tylko zarys całości, a dokładnie rozpisać sobie tylko kolejny rozdział. Ja mam tak, że dziś ten rozdział widzę tak, a w ciągu kilku, kolejnych dni dochodzą nowe pomysły. Robi mi się bałagan w głowie i później już nie wiem, co wybrać, jakie detale rozdziału będą lepsze.

Nulla dies sine linea!

253
Jak to mówią: środa, dzień pisania. Nieco ponad dwanaście tysięcy znaków w przerwach przed i między zajęciami. Część straszne drewno, ale nic to, poprawiać będziemy potem, inaczej za długo spędziłbym czasu zastanawiając się nad byle czasownikiem, a śpieszno mi iść dalej, by nie wypadać z rytmu.
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

254
Kolejny weekend i kolejny obfity plon. Nie liczyłem dokładnie, ale sądzę, że wyszło dobrze ponad sześćdziesiąt tysięcy znaków. Zbliżam się do końca; zostały mi de facto dwa ostatnie rozdziały i epilog, czyli jakieś 60-100 tysięcy znaków. Wbrew pozorom, to wcale nie tak dobrze.

Pamiętacie, jak pisałem, że za szybko wybiegłem do przodu i skończył mi się plan? No właśnie. TRzeba było chyba jednak się zatrzymać i wrócić do planowania. Mam teraz poważnie zaburzoną strukturę powieści. Całość wyjdzie mi teraz od 370 do 410 tysięcy znaków, a to zdecydowanie poniżej minimum. Będzie trzeba sporo dopisać podczas pierwszego heblowania, ale co? Nie mam pojęcia.

Pozytyw jest taki, że do końca listopada powinienem mieć gotową pierwszą wersję, a do końca grudnia rzecz przejdzie pierwszy hebel. Oznacza to, że za miesiąc, za dwa będą mógł szukać betaczytelników. Najpierw może obarczę tym zaszczytem rodzinę, a potem się zobaczy :D
http://radomirdarmila.pl

Nulla dies sine linea!

256
Dwadzieścia pięć tysięcy, ale sporo trocin. Razem jest 338 tysięcy znaków. Zostało coś, co w pierwszej wersji planu opisałem sobie jako "wielkie łubudu na koniec", plus epilog. Przyszło mi (dopiero teraz!) do głowy, że trochę tutaj znowu powtarzam niektóre schematy z poprzednich prób, a już sama końcowa rozmowa to kopia sytuacji z Tęczy. Nie wiem, czy to bardzo źle. Zobaczymy.

Wielkie łubudu zajmie jakieś 20-40k, epilog góra 20k... Oj, mało, mało. Jakieś 220 stron. Trudno. Skończymy, odsapniemy, zobaczymy, gdzie jest chudo i można coś dodać.Poza tym, przy pierwszej redakcji tekst zazwyczaj puchnie, więc może jeszcze nie ma co rozpaczać.
http://radomirdarmila.pl

Wróć do „Maraton pisarski”