Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2761

Latest post of the previous page:

Mam potworne poczucie straconego czasu. Wali mi się na głowę jak dziesiąta fala.

Wytrzymałem 4 lata w liceum. Wytrzymałem poniżenia ze strony belfrzycy której kury było szczać prowadzać...
Wytrzymałem konieczność kucia rzeczy które mnie nudziły i mierziły. Wszystko wytrzymałem byle tylko zdobyć maturę.

Maturę która miała być przepustką na studia.
Na wymarzoną archeologię.

Wytrzymałem 5 lat studiów (de facto niemal 6 lat). Wytrzymałem konieczność kucia rzeczy zbędnych. Poświęciłem teraźniejszość dla przyszłości. Nie poszedłem do pracy tylko studiowałem. Chciałem być archeologiem - choć do dyplomu dowlokłem się ostatkiem sił.

Byłem na ostatnim roku gdy gruchnęła wieść że nie będziemy mieli prawa wykonywania zawodu.
Oszukano mnie. Okradziono - bo de facto straciłem 9 lat życia. Bezpowrotnie. Z minimalnym pożytkiem...
Nikt mi nie odda tych lat.

***

Gdybym mając 15 lat poświecił się rozwijaniu zainteresowań czytaniu i pisaniu? Jak wysoko zdołałbym skoczyć? Czym zadziwiłbym świat...

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2762
Gdyby dotąd było łatwo, jak miernym byłbyś pisarzem i jak naiwnym i prostym człowiekiem? ;)

Mój nick wskazuje, jak wiele znaczy dla mnie proza C.S. Lewisa. I kiedy mnie przychodzą do głowy podobne rozważania jak Tobie, jak drzazga tkwi mocno zdanie z "Błądzenia pielgrzyma" - "Bóg prowadzi każdego najkrótszą drogą". To zdaje się esencja dawnej myśli, że żyjemy w najlepszym ze światów - bo jeśli można by coś ulepszyć, skrócić, ulżyć, to na pewno dobry Bóg by to zrobił.
Trzeba się zgubić, trzeba się sponiewierać - bo każda inna droga, w której by tego nie było, byłaby jeszcze dłuższa i zapewne gorsza.

Można na to machnąć ręką, nie uwierzyć - ale wtedy zostaje wyłącznie nie myśleć o sensie swojego życia. Bo jak się zacznie, to poraża bezcelowość nie tylko cierpień i porażek, ale nawet jakichkolwiek dokonań.
“So, if you are too tired to speak, sit next to me for I, too, am fluent in silence.”
(Zatem, jeśli od znużenia milkniesz, siądź przy mnie, bom i ja biegły w ciszę.)

R. Arnold

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2763
Z teologicznego punktu widzenia jestem raczej bliższy myśli Jana Pawła II o czasie który dany jest złu.
Wydaje mi się że w nasze dzieje wprowadzony jest też pewien czynnik losowy. Aby nie było sytuacji zero-jedynkowych.
Ale nad tym niech się zastanawiają fachowcy.

Ja rozważam problem bardziej przyziemnie:

znalazłem się w odpowiednim miejscu i czasie. Dyplom uzyskałem w chwili gdy polska archeologia uzyskała po raz pierwszy w historii gigantyczne środki umożliwiające jej rozwój. I w tej chwili dostałem kopa w twarz. I setki mi podobnych... Jaką energię wniosłoby do tej nauki kilkudziesięciu świeżo upieczonych magistrów dysponujących środkami na badania?

Potem sytuacja się powtarza. Zdobyłem umiejętności zawodowe. Zacząłem pisać. Przez dekadę trwał okres niczym niezmąconego radosnego budowania. Lata 2001-2011 złoty wiek polskiej fantastyki - nigdy wcześniej nie było tak dobrze... I vat na książki - kopniak w twarz. I znów nie tylko ja dostałem tego kopa.

Dla mnie to co się działo, to co obserwowałem to raczej znamiona grzechu pierworodnego - chciwość jednego ludzkiego bydlęcia raniąca setki ludzi wokoło. Zło rozchodzące się falą jak cegła wrzucona do spokojnej wody. Tak to widzę.

Po prostu raz ta cegła rypnęła tak blisko że mnie zatopiła, za drugim razem zachłysnąłem się mułem ale jakoś przetrzymałem.

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2764
Nie ty jeden obrywałeś cegłami. Nie ma to jak usłyszeć na ostatnim roku, że zajęcia z paleografii są zbędne, bo i tak pracy w zawodzie nie znajdziemy. Ale trwamy i próbujemy. Gdyby nie to nie bylibyśmy tam gdzie jesteśmy. Hyundai a coś o tym wiesz? A co do grzechu pierworodnego: ludzie umierają z bardziej trywialnych powodów.
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2765
Po prostu - złapano nas w pułapkę wyższego wykształcenia. III RP nie miała pomysłu jak zagospodarować kapitał ludzki a bała się pozwolić ludziom zarabiać.

zwiększono liczbę miejsc w liceach i na studiach - zwłaszcza na kierunkach "śmieciowych" by opóźnić wchodzenie młodych ludzi na rynek pracy. wprowadzono w liceach klasy o profilu ogólnym - by wykształcenie średnie straciło swoją rangę. Jednocześnie szkolnictwo zawodowe stało się kompletnym kanałem.

do rana by o tym.

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2768
Stanęliśmy jeszcze na kwadrans w Pelerne. To pierwowzór Wielkiej Wsi. Tu był też sklepik, do którego Lisa z Anną poszły po sprawunki, w tym po „kawałek kiełbasy dobrze obsuszonej”. Tu dzieci z Bullerbyn chodziły do szkoły. Budynek jest absolutnie typowy. Cała Szwecja usiana jest identycznymi. Na dole sale lekcyjne, na piętrze wygodne i przestronne mieszkania nauczycieli. Tu przychodził ojciec pisarki, niosąc książki i zeszyty w tornistrze, a może tylko spięte rzemieniem? Blisko nie jest, ale samochodem śmignęliśmy raz-dwa. Na własnych nogach trzeba liczyć z godzinę albo i półtorej ostrego marszu. Tak kiedyś wyglądało zdobywanie wiedzy – pieszo do szkoły, pieszo ze szkoły. Przez wiosenne roztopy, przez jesienne błoto, zimą na nartach, przez śniegi, przez zaspy sięgające po pas. Tylko że kiedyś ta szkolna wiedza poszerzała horyzonty, dawała przydatne umiejętności, otwierała człowieka na świat. A dziś? Szkoda gadać. Budynek nie jest już użytkowany. Dziś zapewne szkolny bus wozi dzieciaki do Vimmerby

/"Raport z północy - frgm./

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2769
Co jakiś czas Śmierć wyciągała kościstą rękę i pociągała z kubka niewielki łyk grzańca z piszczelówki doprawionej arszenikiem. Ulubiony kruk ponuro krakał w kratce. Szczury piszczały pod podłogą. Błogi nastrój głębokiego relaksu przerwało nagłe pukanie do drzwi. Kubek wyśliznął się spomiędzy paliczków i roztrzaskał o kamienną posadzkę.
-Co jest to cholery!? – zdumiała się Śmierć.
Jak świat światem to ona przychodziła do ludzi, a jej nikt jakoś nigdy nie odwiedzał. Znów zapukano tym razem jakby mocniej.
-Eeee… Proszę wejść! – wykrztusiła.
Zamka nie było, bo i po co? Drzwi otworzyły się z upiornym skrzypnięciem. W progu stanęli dwaj malowniczo obdarci starcy. Niższy miał na sobie waciak i czapkę uszankę. Wyższy odział się nieprawdopodobnie zszargany mundur.
-Dzień dobry – burknął ten mniejszy roztaczając wokół intensywną woń nadtrawionego alkoholu i starych skarpetek. – Czekaliśmy i czekaliśmy, w końcu pomyśleliśmy że sami się pofatygujemy.
-Niech się pani nie przejmuje, każdemu może się zdarzyć drobne przeoczenie, my w każdym razie nie powiemy nikomu – wyższy uśmiechnął się do Śmierci jakby konfidencjonalnie.
-Ale o co chodzi!? – Kostucha wytrzeszczyła puste oczodoły.
-O wypadek – wyjaśnił Wedrowycz.
-Jaki znów wypadek!?
-O nasz wypadek – uściślił Semen. – Samochodowy… to znaczy kombajnowy raczej. Spaliśmy zachlani na polu i kombajn nas skosił.

/fragment opowiadania napisanego do 9 tomu przygód Wędrowycza/

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2771
to wersja jeszcze baaardzo wstępna

***********

Kawałek "Raportu" na zachętę:

Added in 12 minutes 35 seconds:
Ostatnio usłyszałem zdanie jednego ze szwedzkich polityków. Zdanie, które mnie zszokowało: „Nie ma już odwrotu”. Nie ma odwrotu? Co to niby znaczy? Wdepnęliście w łajno i nie wiecie, jak wytrzeć buty, więc uznajecie, że nic się nie stało i tak miało być? A przecież rozwiązanie jest proste. Po pierwsze trzeba wprowadzić zasadę – każdy, kto chce mieć zasiłek, musi pracować. Po drugie każdy, kto popełni dowolne wykroczenie, zostaje w ciągu czterdziestu ośmiu godzin deportowany wraz z całą rodziną. I zniknie dziewięćdziesiąt procent problemów. Tylko trzeba to zrobić teraz, bo za parę lat islamistów będzie po prostu zbyt wielu, a społeczeństwo zbyt sterroryzowane...

/raport z północy/

Added in 15 minutes 28 seconds:
Tove Jansson jako artystka jest w Polsce praktycznie nieznana – przeważnie kojarzymy jedynie jej grafiki do książek o Muminkach. W swojej ojczyźnie malowała obrazy, także religijne. Wykonywała freski w budynkach użyteczności publicznej i przedszkolach oraz ilustrowała książki. W Internecie można znaleźć nawet jej malowidło przedstawiające fińskich żołnierzy walczących z Sowietami... Rosjanie mieli chyba o to focha – w PRL-u „Muminki” były znane – w ZSRS nie. W 2013 roku na targach książki we Lwowie kupiłem znajomym dwutomowe zbiorcze wydanie „Muminków”, pierwsze w języku ukraińskim.

/Raport z północy fragm. rozdziału "Muminki i pływająca trumna"/

Added in 9 minutes 44 seconds:
Zaszedłem jeszcze do katedry. Wielka, mroczna budowla, mimo wstawienia do środka stoiska z pamiątkami w znacznym stopniu zachowała charakter sacrum. Ale zarazem te nagie mury przywodziły na myśl ogryzione kości... Relacje wspominają, że w tym wnętrzu w czasach świetności znajdowało się sześćdziesiąt (!) ołtarzy bocznych. Można zestawić ją sobie w myślach z katedrą w Barcelonie. Poszedłem pod ołtarz, pomodliłem się, budząc chyba niejakie zdziwienie turystów, obejrzałem pozostałości wyposażenia. I rozłożony dla dzieci dywanik z pluszakami... Nie wiem, gdzie szukać słynnego posągu Maryi z Vadsteny. Szwedzkie relikwie Świętej Brygidy i jej córki przepadły po kasacie klasztoru. Te, które znajdują się dziś w Vadstenie, przekazane zostały zapewne z innych domów zakonnych i kościołów pod wezwaniem tej świętej.

/fragment rozdziału "Tajemnica Szczęścia - między Gdańskie a Vadsteną"/

W drodze powrotnej odgałęziłem się, by zwiedzić miejscowy sklep AGD dla rybaków. Obejrzałem kosze do połowu krabów, rozmaity drobny osprzęt i narzędzia, z których wielu nie potrafiłem zidentyfikować. Były też flanelowe koszule w kratę – obmacałem jedną – faaajna! I wyglądało na to, że jakości nieporównywalnej z robociarskimi łachami oferowanymi przez nasze markety. Tylko jakoś wzdragałem się na myśl o wydaniu trzech stów na koszulę... Podobnie zaciekawiły mnie puszki z farbą do drewna fasadowego dostosowaną do norweskiego klimatu. Kupić ze dwie puszki i pomalować altanę u Mamy na działce. Jeśli ta farba wytrzymuje norweski klimat, to w Warszawie powinna być niezniszczalna. Tylko jak przewieźć samolotem puszki z farbą?... Idiotyzm. Ale kusiło.

/fragment rozdziału "Skandynawia po raz szósty"/

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2772
Obrazek
SKANDYNAWSKIE ANDRZEJKI ANDRZEJA PILIPIUKA

30 listopada o godz. 18:00 Fabryka Słów wraz z klubokawiarnią Jaś i Małgosia zapraszają na niezapomnianą wędrówkę po Północy. Przewodnikiem będzie oczywiście Wielki Grafoman.

Zaczniemy od rozmowy, która przeplatana będzie pokazem slajdów z podróży Andrzeja Pilipiuka. Poznamy miejsca i wydarzenia, które wpłynęły na jego twórczość.

Następnie płynnie przejdziemy do pytań z publiczności, które mogą zaowocować atrakcyjnym gadżetem. Pozwolimy też stanąć fanom w kolejce po autograf i okolicznościową pieczęć w "Raporcie z Północy", który będzie dostępny do kupienia na miejscu.

Nie zabraknie wróżb i rozmów w kuluarach przy stole z darmowymi przekąskami i piwkiem :)

A wszystko to w klimatycznej przestrzeni Jasia i Małgosi.

30 listopada 2017, godz. 18:00
Klubokawiarnia Jaś i Małgosia
Warszawa, al. Jana Pawła 57

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2773
Impreza zakończyła się sukcesem bo nie doszło do ekscesów ;)

a już poważniej - było bardzo sympatycznie - pokazałem ok 80 fotek - w tym np. kadry ze Szwedzkiej i Norweskiej wersji "Gangu Olsena" ;)

oraz zdjęcia z Bullerbyn - TEGO Bullerbyn. część fotek znajduje się w książce ale dołożyłem też sporo takich które się tam nie znajdują.
do tego była wyżerka i chwila na rozmowy w kuluarach ;)

kto nie dotarł - niech żałuje ;)

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2774
Hej, mam pytanie z gatunku finansowych.

Poza pieniędzmi z umowy z wydawnictwem, na jakie wpływy może liczyć poczytny pisarz?
Ostatnio wspomniałeś o wpływach z wypożyczeń bibliotecznych, jak to jest liczone? Per autor czy ryczałt?
I jeszcze zastanawia mnie jeden temat: w Polsce są pewne "podatki" od piractwa (opłata reprograficzna; podobno wpływa do ZAiKSu). Czy z tego tytułu kasa na prawdę trafia do autorów książek?

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2775
dochody autora:

1) tantiemy od sprzedaży - 1-4 zł/egz. zależy od nakładu, poczytności, umowy, wydawcy etc. Do tego tantiemy od e-booków i audio-booków - ale tego się legalnie w Polsce sprzedaje bardzo mało - więc to grosze...

2) honoraria za spotkania w domach kultury i bibliotekach 300-1200 zł zależy od budżetu instytucji, programów rządowych etc.

3) opłata od wypożyczeń bibliotecznych ok 14 gr od wypożyczenia książki a liczy się tak że jest kilkanaście bibliotek z systemem komputerowym zliczającym ile kogo na podstawie tego szacuje się jak to jest w kraju mnoży. Górna granica wypłat to 20'300 zł

4) z opłaty reprograficznej nic nie trafia do autorów. w zasadzie nie ma mechanizmu wedle którego można by oszacować ie zaiks ma wybulić...

5) niektórzy autorzy mają fart że ich książki są czytane w radio w odcinkach. to jest konkretna kasa 10-30 tyś zł. Są też autorzy którzy mają fart ze radio czyta a nie płaci - bo to jest świetna reklama!

6) czasem autor się załapie bo np. miasto w ramach promocji zleca napisanie opowiadań/powieści etc. urzędasy są głupie więc na taki projekt mogą wywalić np 50-80-100 tyś do podziału na kilku albo i dla jednego.

7) można pisać opowiadania dla czasopism. jest z tego parę groszy z naciskiem na groszy - ale takie opowiadanie może potem pójść w antologii.

8) Trafiają się stypendia twórcze ministerstwa, magistratów, fundacji etc. potem powstają takie literackie potworki jak zbiór opowiadań o chorych na AIDS.

9) Czasem autor się załapie jako felietonista w gazecie, recenzent etc. jak się załapie do tygodnika to ma z tego dajmy na 1000+ miesięcznie.

10) jak zekranizują to coś tam płacą. Albo jednorazowo albo np. procent od zysków - jak film tv puszcza co jakiś czas - wpada kilka stówek. Ekranizacja najbardziej badziewna ("wieśmin" i te sprawy) to bardzo dobra reklama.

Added in 40 minutes 7 seconds:
jeszcze odnośnie opłaty reprograficznej: teoretycznie mógłbym wystąpić chyba tylko o kasę z tytułu ochrony e-booków i audobooków a i to chyba wcześniej musiałbym wstąpić do stowarzyszenia...

Pytania do Andrzeja Pilipiuka

2776
Andrzej Pilipiuk pisze: 4) z opłaty reprograficznej nic nie trafia do autorów. w zasadzie nie ma mechanizmu wedle którego można by oszacować ie zaiks ma wybulić...
Moim skromnym zdaniem taka opłata (ewentualna) byłaby idealnym wytłumaczeniem i przyczynkiem do rozgrzeszania się wszelkiej maści złodziei, którzy rozpowszechniają pirackie kopie e-booków i je ściągają (lub mówiąc wprost: kradną).
Na logikę, przystępując do takiego stowarzyszenia i występując o jakieś "odszkodowanie" z tytułu ukradzionych nam (i wydawcy) pieniędzy, nie dość, że dajemy przyzwolenie na ten proceder ("okej, wiem, że mnie okradają z należnego honorarium, ale ktoś inny mi za to zapłaci"), to jeszcze w pewnym sensie rozgrzeszamy złodziei, a na to nie ma mojej zgody. Złodziejstwo jest złodziejstwem, nawet gdy ktoś/coś wyrówna mi poniesione straty. Niechże czują dyskomfort (mniejszy/większy) z tego powodu. I świadomość, że ukradli czyjeś wynagrodzenie, nawet tak mizerne jak honorarium od e-booków.

Wróć do „Strefa Pisarzy”