32
Czy mogę siebie samą zacytować?
(...)ze względu na fakt, że ktoś to będzie czytał chętniej wertowałam zasady pisania, bardziej dbałam o formę i pilnowałam się, aby nie walnąć nigdzie żadnego byka. Gdybym pisała sobie a muzom aby "szlifować warsztat" odechciałoby mi się to robić po jednym dniu.
Poza tym dzięki temu, że mnie ktoś czytał zmusiłam się aby zasiąść do zrobienia porządnych opisów, których nie znoszę. A zanim to zrobiłam przewertowałam WM w poszukiwaniu uwag, jak takie opisy zrobić aby czytający nie dostał zwichnięcia szczęki od ziewania. Bez motywacji w osobie czytelnika czekającego na dalszą część może bym się za to zabrała kiedyś w przyszłości, a tak już mam ten etap za sobą.

33
Wiesz co, masz rację. Życzliwy Cię motywuje i OK.

A ja bym chciał zwrócić uwagę na wtórność i bezsens dyskusji nad motywacją. Co sprawia że mi(Tobie, komuś) się chce? A jakie to ma znaczenie? Jesteśmy tu, znaczy chcemy, mamy motywację. Po co bić pianę nad tą kwestię, czy to pieniądze, samouwielbienie czy masochizm nas do tego pcha? Ważne jest to jak to osiągniemy, co nam pomoże a co przeszkodzi.
Tobie, Ilharess, pomogło wertowanie Wery. Uważasz też, że pomógł Ci życzliwy bo przeczytał i się podobało? Ja uważam, że nie pomógł a być może nawet zaszkodził. Chwalenie jest szkodliwe.
Autor musi miec motywację do pisania, a do nauczenia się pisania przede wszystkim. Musi tego chcieć. Piszesz, że gdyby nie to, to odechciałoby Ci się po jednym dniu? Szkoda, może lepiej żeby Ci się jednak odechciało? Pomyśl, coś tam powertowałaś, coś tam ustaliłaś, znajomemu się podoba i piszesz dalej a w końcu nadejdzie moment weryfikacji. Wyślesz to na konkurs albo zobaczy ktoś mocniejszy w rozbieraniu słów i co? Zaboli.
Autor in spe musi mieć twardą dupę. Musi znosić ból i ciosy w ego. Musi mieć własną silną motywację. Jeśli ta motywacja płynie od kogoś, to polegniesz.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

34
Kruger proszę Cię nie obraź się na to co teraz napiszę ale będą to moje szczere odczucia. Po pierwsze jak widzę po przedstawiających się nowych użytkownikach wiele osób, które zawitało na to forum to nie tyle zapaleni przyszli pisarze z misją dziejową zostania TWÓRCĄ, który zainspiruje miliony a osoby mające ochotę pobawić się w pisanie w ramach hobby i może z czasem zostać dobrym rzemieślnikiem potrafiącym przynajmniej porządnie i poprawnie dobrać słowa aby stworzyć ładny obrazek (niekoniecznie na konkurs, ale ot tak, dla własnej przyjemności, żeby w dobie SMSów nie zapomnieć jak poprawnie składać zdania).

Takie osoby odczuwają przyjemność w dzieleniu się doświadczeniami dotyczącymi swojego hobby nawet jeśli jest to bicie piany.
Szkoda, może lepiej żeby Ci się jednak odechciało? Pomyśl, coś tam powertowałaś, coś tam ustaliłaś, znajomemu się podoba i piszesz dalej a w końcu nadejdzie moment weryfikacji. Wyślesz to na konkurs albo zobaczy ktoś mocniejszy w rozbieraniu słów i co? Zaboli. Autor in spe musi mieć twardą dupę. Musi znosić ból i ciosy w ego. Musi mieć własną silną motywację. Jeśli ta motywacja płynie od kogoś, to polegniesz.
Nie, raczej z uśmiechem schowam moją pracę na pamiątkę uznając, że przynajmniej spróbowałam i będę cieszyć się, że dzięki temu potrafię np. poprawnie graficznie przedstawić dialog albo zwracam większą uwagę na interpunkcję lub omijanie powtórzeń w pisanym tekście.

Nie mam parcia na zobaczenie swojego nazwiska na listach bestsellerów wydawniczych ani nawet w stopce jakiegokolwiek czasopisma i pierwsza uczciwie przyznam, że aby chociaż pomarzyć o czymś takim musiałabym jeszcze wiele pracować nad swoimi umiejętnościami. I co? Lepiej żebym w ogóle nie zaczynała i nie próbowała bo nie mam podejścia: "zrobię wszystko aby osiągnąć sukces" albo bo mam niewystarczającą motywację? Lepiej żebym nie pisała nawet największych gniotów mimo, że sprawia mi to przyjemność a ktoś z moich znajomych chce o tym czytać? Jeśli będę próbować jednocześnie szukając wskazówek jak pisać lepiej to siłą rzeczy następne co stworzę będzie lepsze niż początki.

Pisanie to takie samo ćwiczenie jak np. bieganie. Aby zacząć biegać nie muszę od razu stawiać sobie za celu startowania w Igrzyskach Olimpijskich ani nawet w mistrzostwach dzielnicy. A nawet jeśli chcę sobie pobiegać po lesie ze znajomymi warto poznać prawidłową technikę (choćby wiedzieć jak zrobić poprawną rozgrzewkę, jak rozłożyć wysiłek i jak prawidłowo ostygnąć po biegu), żeby nie zrobić sobie krzywdy no i nie wyglądać jak ostatnia oferma. I to, że ktoś widząc mnie biegnącą powie: "ale jesteś szybka" wcale nie sprawi, że uznam, że jestem gotowa na maraton. Ale poczuję się lepiej i następnym razem będę się starała bardziej.

Do pewnego stopnia Cię rozumiem. Dostałam kiedyś od znajomego opowiadanie, przy czytaniu którego wymiękłam po drugim zdaniu i potrafię dostrzec niebezpieczeństwo utwierdzania takiej osoby w przekonaniu, że potrafi pisać. Ale z drugiej strony, gdy ktoś zdaje sobie sprawę, że dłuuuga droga przed nim i sam przez cały czas szuka sposobu, aby poprawić to, co robi to świadomość, że ktoś czeka na kolejny efekt jego pracy jest fajną motywacją (również aby pokazać temu komuś, że się nie stoi w miejscu).

36
Proponowałem wydzielenie tematu. Ja nie mogę :)
No kaman, ja tam wolę poczytać dobry tekst niepewnego swojej wartości autora niż bzdet jakiegoś bufona - posiadanie wysokiej samooceny nie jest ŻADNYM kryterium przy ocenie predyspozycji do zawodu pisarza.
Nie chodzi o niepewność ani wysoką samoocenę. Chodzi o zdolność grokowania opinii.
BTW. Bufon, który nie wyskoczy ponad poziom bzdetu - nie osiągnie poziomu drukowalności.

Edit - ancepa. Temat wydzielony. Tutaj rozmawiamy o motywacji. :)
Ostatnio zmieniony czw 24 lis 2011, 14:18 przez Kruger, łącznie zmieniany 1 raz.

37
Kruger pisze:Nie chodzi o niepewność ani wysoką samoocenę. Chodzi o zdolność grokowania opinii.
Jeżeli dobrze rozumiem, że przez "grokowanie opinii" rozumiesz ich "rozumienie tak dogłębne, że są jakby własną opinią", to jak najbardziej MA to wiele wspólnego z wysoką/niską samooceną. Człowiek z niską samooceną "słyszy" głównie krytykę, ignorując pochwały - i odwrotnie.
Kruger pisze:BTW. Bufon, który nie wyskoczy ponad poziom bzdetu - nie osiągnie poziomu drukowalności.
Taaaaa.... Jaaaaaaasne...
Nie, nie będę rzucać nazwiskami :D

A w kwestii motywacji;
1) Czy piszecie, że zbawić świat jedynym słusznym przesłaniem? Chyba nie. Ja w każdym razie nie. NIe mam nic aż tak wstrząsającego do powiedzenia, żeby ludzi tym karmić na siłę.

2) Czy piszecie dla pieniędzy? Ja bym chciała, ale w praktyce to wiadomo, jak to wygląda.

Więc piszę po to, żeby się PODZIELIĆ jakimś subiektywnym przeżyciem, spostrzeżeniami itd. A to ma sens tylko i wyłącznie, jeżeli są ludzie (choćby kilku), którym się to spodoba.
Więc postulat niechwalenia w moim przypadku łączy się z wątkiem o motywacji :)

Edit: w locie mi spod palców wydzielono wątek, w którym chciałam odpowiedzieć, jeżeli uważacie za stosowne - możecie przesunąć to tam, gdzie być powinno?

39
Kruger, dzięki za linka!! Bo nie mogłam go znaleźć w otchłani forum, kiedy mi zniknął spod palców w momencie klikania "Wyślij" poprzedniego posta :D
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”