Siemaneczko! Teksty przeczytane, głosy oddałem, teraz (nie) grzecznie przeszłym skomentować.
Let's start czyli
Taka sobie para
Nie znam się, ale to chyba steampunk ancepo? Osobiste nie lubię tego gatunku, ale chyba zacząłem od złej książki. Sam tekst? Niewiele idzie powiedzieć. Kobieta naprawia jakąś maszynę. Co to? Nie wiadomo. Tak jak dlaczego jest sama, ani po co to robi. Może autor liczył na zaciekawienie glosujących, albo uciął w złym miejscu? Co dalej? Euforia z ukończenia pracy?
Stryszek czyli jak tragedię przemienić w radość.
Mam wrażenie, że bohaterka jakoś niespecjalnie odczuwa śmierć babci. Sam domek z pewnością ma swój klimat, ale mi w oczach tylko migają światełka. Osobiście grałbym nutą melancholii na mrok, ale to nie ten miesiąc. Dalsza cześć? Myślę, że to swoisty i z przymrożeniem oka, labirynt. Poczynając od stryszku, trzeba zapalać światła z oświetlonych pokoi, aby dostać nagrodę. Może spełnienie starej autorki?
Nieskończoność
Czyli co tam śmierć i rak, analizę trzeba zdać! A przynajmniej tak widzę ten tekst. Pomysł wydaje się weselszy niż wykonanie. Fajny absurd można by przedstawić, ale mamy dramat. Idąc uczuciem jakimi zagrał mi autor, spodziewałbym się, że spróbują ją zgwałcić i albo ktoś ją uratuje, albo i to zostanie zgniecione przez konieczność ukończenia semestru.
MIX FM
Tekst na który poszedł mój głos. W oczach mam djbox z jedną płytą tragedii, a drugą komedii. Przyznaję, jak autor wypominał o piosence to i ja ją puszczałem. Możliwe, że na tym tekst w moich oczach zyskał i dlatego aż tak mi się spodobał. Choć ja bym zamienił miejscami piosenki, ale to tylko takie moje widzimisię. Bohater ignoruje wagę problemów słuchaczy i albo teraz dostanie kopa w zadek hasłem w stylu "dziś zmarła mi babcia" albo pójdziemy w totalny absurd sytuacyjny. Mam nadzieje, ze to drugie. Autor. Myślałem o Godzie, ale ostatnio mam braki w kontaktach z wm, więc mogę tu strzelić straszną gafę.
JESTEM STUDENTEM
Czyli uniwersytecka apokalipsa. Wiecie, na swój sposób uwielbiam końce świata, w końcu nie jeden przeżyłem. Ale w tym przypadku poczułem straszny zawód. Sam nie wierzę w dowcip, który ktoś zaszeregował, choć i autor pomaga nam zwątpić. Przypomniało mi to nieco film 4:44. Najbardziej boli? Nie otworzył szybu windy, aby uciec, choć może zrobi to później. Jasność? Może na końcu się okażę, że w ostatniej chwili uratowano ziemie, wszyscy żyją, kochają się, studencki spuścił łomot profesorowi itd
Jak uczynić
Rudość jeszcze wspanialszą? Zmienić ją w anioła. Tu mamy mój drugi głos. Jak mawiają u mnie w domu: To jest takie, życiowe.

Dla mnie najlepiej napisany tekst, którego nie da się czytać i pozostać smutnym, brawo dla autorki! Co dalej? Więcej rudości i radości!
Niezwykła ofiara, co uczuć nie wzbudza. Ani we mnie, ani w bohaterach. Niewiele więcej jestem wstanie powiedzieć o tym tekście. Co dalej? Opowieść o manipulacji w przeszłości i obecnie? Autor? Myślałem o Humie, ale czasem za dużo myślę.
Opowieść na sześć cycków Pierwsza omami cię słowem, kolejna zajmie się wzrokiem, by ostatnia przekonała serce. Ta o średnich przekona zbereźnego króla za pomocą dwóch towarzyszek, to jest dalszy los. A obecnie? Zdziwiło mnie tylko jedno, bo jak dobrze zrozumiałem Heroldem jest syn króla

Nie łapię, choć właśnie czytam piękną, idealistyczną opowieść, gdzie taką rzecz wymaga prawo. Przypadek? Nie sądzę!

To nie Bari pisał, bo głowę sobie dam uciąć, że to dzieło kobiety. Może Chii? Byłaby do tego zdolna. No, ale może się okazać, że niedługo będę wstanie bezproblemowo zagrać bezgłowego motocyklistę.
Tekst miałby mój głos, gdyby nie Łona, mało brakowało.
Dziękuję autorom i wszystkim komentującym (dla mnie komentarze i zgadywanie autorów to najlepsza cześć mocy!) oraz przepraszam tych, których mogłem urazić swoimi słowami.