571

Latest post of the previous page:

Kundel - to, że tak było w Twoim przypadku, nie znaczy, że ta dziewczyna nie jest w tej chwili dojrzalsza, niż Ty kiedykolwiek będziesz.
Oceniajmy ją ze względu na to co napisała, a nie ile ma lat.

Uważam, że to co napisałem dokładnie w 17 i 18 roku mojego życia było już naprawdę niezłe i tylko boli mnie strasznie dupa, że nie miałem jakiegoś możnego protektora albo kogokolwiek, kto by to przeczytał i mógł polecić wydawcy, który potrafiłby zrobić z mojego wieku atut.

Nie pomnę, że znam osobę czy dwie, które jeszcze wcześniej potrafiły tworzyć naprawdę dojrzałe formy. Z pomocą redaktora spokojnie broniłyby się na półkach księgarni.

Liczy się tekst, nie to, kto go napisał. Wiek jest tylko wymówką dla maluczkich, żeby podcinać młodszym skrzydła.
Boisz się, ze będzie lepsza od ciebie? Nie?
Przed złem świata i błędami bronić jej nie musisz. Sama sobie poradzi.


Sorry, stary, ale przemyśl te słowa. Może przyznasz mi rację.

[ Dodano: Nie 20 Lut, 2011 ]
A Ciebie, Martinius, rozumiem w całej rozciągłości. Mam chyba zalążki wchodzenia na podobny etap.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

572
Martinius pisze:Dlatego zazdroszczę młodym i utalentowanym - ja ani nie mam talentu, ani naście lat, żeby go rozwijać.
Och, dziękuję, drogi Marti, że zazdrościsz między innymi mnie :P
Ale co ty za głupoty gadasz? Ty też masz talent.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

573
Serena pisze: Ty też masz talent.
Chyba jakiś nie odkryty...

Powiadam wam, młodzi autorzy - piszcie, wysyłajcie co wlezie. Uczcie się, ale nie zamykajcie się w szufladzie, bo ta nauka pójdzie w las, a będzie tragedia, jak skończycie jak ja - zapomnicie, co w pisaniu jest najfajniejsze!
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

574
Możecie mi nie wierzyć, ale ja cały czas się uczę. Spytajcie Andrzeja jak mi nie wierzycie - Andrzej potwierdzi ;)
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

575
no to jedziemy:

1) Uważam że moja droga jest dobra. Przetestowałem ją osobiście. Ponieważ uważam ze jest dobra - rekomenduję ją i dzielę się doświadczeniem które zdobyłem idąc nią. Prawdopodobnie istnieją inne drogi. Może lepsze. Droga p. Masłowskiej wydaje mi się cool - mieszkanie za pierwszą książkę etc. Ale ich nie znam - więc nie daję rad jak zostać drugą Masłowską. Jak Was interesują Jej sposoby to zapytajcie Ją ok? ;)

2) moje książki podobają się ludziom. Biorąc pod uwagę że spory odsetek przechodzi przez kilka rąk, wliczając biblioteki i (tfu!) piratów oceniam liczbę czytelników na ok 100 tyś ludzi. Liczę że wraz z poprawą sytuacji ekonomicznej nakłady będą powoli rosły. (nastąpi tzw. "uzupełnienie" - ludzie zechcą mieć lubiane książki na półce). Być może moi czytelnicy to "starzy, niewykształceni, z małych miejscowości, moherowi zacofańcy" - ale każdy ma takich czytelników na jakich zapracuje - mi się podobają ;)

3) Analizując np swoje dzienniki z okresu nastoletniego stwierdzić mogę że już wówczas posiadałem osąd rzeczywistości pozwalający nieźle pisać. Nie miałem jeszcze umiejętności warsztatowych, byłem uboższy intelektualnie o kilkaset przeczytanych książek, a brak głupiej kasy ograniczał mi możliwości poznawcze, ale w swoim zadufaniu uważam że byłem gotów na debiut którego dziś bym się nie wstydził.

4) miałem trochę pecha życiowego - zabrakło mi:

a) dobrej szkoły - moje zamiast rozwijać niszczyły deptały i tłamsiły.

b) normalnego środowiska - warszawska Praga to czarna dziura.

c) kontaktu z pisarzami lub redaktorami - słowem z kimś kto pokazałby mi co knocę.

d) trzy powyższe punkty zaowocowały u mnie nieśmiałością na granicy patologii i totalnym brakiem wiary we własne siły.

e) cierpiałem na totalny chroniczny brak kasy a po pomysłach władz z koalicji AWS-UW było bardzo kuso z pracą dla studentów. Co sobie dorobiłem szło na książki ergo: inwestowałem w rozwój intelektualny ale cierpiały na tym możliwości poznawcze.

576
Andrzej Pilipiuk pisze:moje książki podobają się ludziom. Biorąc pod uwagę że spory odsetek przechodzi przez kilka rąk, wliczając biblioteki i (tfu!) piratów oceniam liczbę czytelników na ok 100 tyś ludzi.
No taak, sama to zauważyłam, jak żeśmy przechodzili przez Empik i jak nas znaleźli tam na tyłach, przy tym stoliczku :P
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

577
A czy żona Andrzeja, o tym wie :mrgreen:
A tak poważnie, to każdy ma swoją drogę do przejścia i nic na to nie poradzi. Niektórzy pójdą prosto pod górę, inni wymyślą skrót który nigdzie ich nie zaprowadzali, a część nadal będzie marzyła i nie zrobi żadnego kroku. Ja nie planuję, siadam i piszę swoje, a ja się uda to znajdzie się ktoś komu się to będzie podobało.
Na szczęście jestem nierozpoznawalny i nikt mnie nie zaczepia, a EMPiK obchodzę dużym kołem, co najwyżej kupuję u nich prasę, bo tylko to mnie u nich interesuje. Chciałoby się krzyknąć: Śmierć EMPiK-om, ale wiem że wielu Autorów z nich żyje, choć oni na tym wychodzą sto razy lepiej od nich.
I to by było tyle z marudzenia, idę poprawiać kolejny tekst, bo znowu redakcja warczy, że zamiast 15 arkuszy, walnąłem 27. Takie jest życie, a ja jestem gadułą literacką.
PS. Nie interesuje mnie ile lat ma debiutant, ale co ma do przekazania. Szczerze mówiąc większość nie ma nic...
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

578
Tu w ogóle nie ma o czym gadać - jak się pisze, trzeba wysyłać do wydawców, czy to książkowych, czy prasowych.
Samemu to można sobie wystawiać oceny z równie wielką wprawą, jak jeździec na wielbłądach będzie sędziować zawody żużlowe :D jeszcze większą pułapką są "przyjaciele i znajomi", mówiący zza równo na tak, jak i na nie.
Co tu dużo gadać... też napisałem sporo niedobrych tekstów, które dziś oceniam bardzo krytycznie. Nie ze wszystkich książek jestem dumny :( ale ja się na nich nauczyłem i uczę, właśnie przez fakt, że albo zostały odrzucone, albo opublikowane i zebrałem konkretne uwagi..

Kisić w szufladzie? Gdybym tak zrobił, to książeczka pisana zupełnie na boku, mająca być zabawnym epizodem, nie wywróciłaby do góry nogami mojego świata, dostając poważną nagrodę. Inna - w którą głęboko wierzyłem - dla odmiany dostając totalnie po dupie. A jeszcze inna... wprawiając mnie swym odbiorem w zaskoczenie, które w tym i przyszłym roku zaowocuje projektem na taką skalę, że ho, ho.
We wszystkich tych przypadkach dopiero doświadczenie, a nie jakaś tam ocena robiona w ciasnej szufladzie, dały mi cokolwiek jako autorowi.

Pisać i publikować. Na tym to polega. I myśleć :d
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

579
TadekM, nie przeczę, być może jest dojrzalsza ode mnie i choćbym nie wiem, co robił, już zawsze tak będzie. Zbytnio mnie to nie obchodzi. A to, że ktoś jest dojrzalszy ponad swój wiek, wcale nie zwalnia go od dalszego rozwoju i spoczywaniu na laurach. Ja wyraziłem tylko swoje zdanie na temat – od tego jest forum. Swoją opinię oparłem na swoich doświadczeniach i obserwacjach, zarówno, gdy miałem te naście lat, jak i teraz, no bo na czym innym miałem to zrobić, jak nie na tym?

Zdecydowana większość osób w młodym wieku jest praktycznie całkowicie zależna o rodziców. Szczególnie w sensie finansowym. Na ogół nie pracują, dostają kieszonkowe od starszych na różne pierdoły, ciuchy, na komórkę, mają opłacony internet. Nie martwią się skąd wziąć na rachunki, jedzenie etc. Ciężko tu mówić o jakiejś dojrzałości. Oczywiście, jest to pewne uogólnienie, które krzywdzi niektóre osoby, ale gro nastolatków można śmiało wrzucić do tego worka.

I nie boję się, że jest lepsza. Bo na pewno nie jest jedyną osobą, która potrafi robić coś lepiej niż ja.

Masz rację, liczy się tekst. Ale ktoś ten tekst musi wcześniej napisać i tu – moim skromnym zdaniem – wiek i doświadczenie, jakie on niesie ze sobą, ma jednak małe znaczenie. W końcu uczymy się przez całe życie.

Andrzej Pilipiuk pisze:no to jedziemy:

3) Analizując np swoje dzienniki z okresu nastoletniego stwierdzić mogę że już wówczas posiadałem osąd rzeczywistości pozwalający nieźle pisać. Nie miałem jeszcze umiejętności warsztatowych, byłem uboższy intelektualnie o kilkaset przeczytanych książek, a brak głupiej kasy ograniczał mi możliwości poznawcze, ale w swoim zadufaniu uważam że byłem gotów na debiut którego dziś bym się nie wstydził.
No i właśnie o to mi chodzi. Można mieć naprawdę świetne pomysły, wyciągać trafne wnioski z obserwacji życia, ale jednak czegoś brakuje, np. umiejętności warsztatowe mogą być niezbyt wystarczające, by osiągnąć zamierzony cel.

To wszystko to tylko mój pogląd. Nie jest żadnym samozwańczym mędrkiem, który narzuca innym swoje zdanie. Daleki jestem od tego.

580
Romek Pawlak pisze:Tu w ogóle nie ma o czym gadać - jak się pisze, trzeba wysyłać do wydawców, czy to książkowych, czy prasowych.
Samemu to można sobie wystawiać oceny z równie wielką wprawą, jak jeździec na wielbłądach będzie sędziować zawody żużlowe :D jeszcze większą pułapką są "przyjaciele i znajomi", mówiący zza równo na tak, jak i na nie.
Zgadza się. Dojrzały pisarz jest w stanie ocenić czy napisał tekst dobry czy kiepski. Po iluś tam latach wydawania swoich tekstów drukiem. Ale nawet on, miałby problemy z oceną stopnia "dobroci" tekstu. To mogą ocenić tylko czytelnicy. Natomiast ktoś, kto aspiruje dopiero, publikuje pierwsze teksty, takiej możliwości nie ma, w ich ocenie muszą mu pomóc fachowcy: redaktorzy, pisarze itp. Ocena wystawiana przez przyjaciół i malkontentów to rzeczywiście pułapka. W Internecie roi się od towarzystw wzajemnej adoracji które gotowe są zagłaskać na śmierć kumpla, albo zgnoić kogoś, kto im podpadł ( często z powodów pozaliterackich). Ocena takich osób nie ma dla przyszłego/ początkującego autora żadnego znaczenia. Są ludzie którzy od lat balansują na granicy grafomanii i nie mogą uwierzyć w swój brak talentu, bo swego czasu ich zagłaskano, a i dziś grono kumpli jest gotowe chwalić - wbrew zdrowemu rozsądkowi i zdaniu czytelników, znam też uzdolnionych autorów którzy zamilkli po zgnojeni u początków kariery przez jakiegoś matołka który akurat był nie w humorze i postanowił wysmarkać swoje frustracje na takim czy innym forum. Do tego trzeba zaznaczyć, że prawdziwy pisarz ma ( przynajmniej kiedy dopiero rozpoczyna działalność) wątpliwości co do swojego talentu, warsztatu itp. I ktoś je musi rozwiać, ktoś kompetentny. Żadnych wahań nie mają tylko grafomani.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

581
Naturszczyk pisze:A czy żona Andrzeja, o tym wie :mrgreen:
zgrzeszyłem - nie było coli zero wiec piłem zwyczajna :(
A tak poważnie, to każdy ma swoją drogę do przejścia i nic na to nie poradzi.
no właśnie nie - mi się wydaje że można iść cudzą drogą tylko trzeba ją albo odkryć albo ktoś musi pokazać.
PS. Nie interesuje mnie ile lat ma debiutant, ale co ma do przekazania. Szczerze mówiąc większość nie ma nic...
90% tekstów przychodzących do Fenixa też była totalnie o niczym. (albo w kółko o tym samym). Ale szukać trzeba...

Masz rację: to często bywa niezależne od wieku.

Dzieciaki też są różne. Niektóre mnie zdumiewają. Znałem łebka który mając bodaj 14 lat pomagał ojcu w klasyfikacji złapanych pająków. Spotkałem 16-latkę która była głównym mózgiem naprawdę dużego konwentu miłośników SF. Panna Michalina koncertowała za granicą i mając 17 lat wydała grubachną książkę (w dodatku dobrą - jeśli pominiemy niedostatki redakcji).

a znam i czterdziestoletnich koni którzy nie robią nic.

582
Jasne, Wątpliwość to dama, która zawsze gdzieś tam za plecami stoi. Nie miałem na myśli, że każdy tekst natchniony i dobry. Tylko właśnie to, że trzeba to sprawdzić.

Skądinąd, są miejsca, gdzie to można zrobić, raczej nie słynące z sentymentów, patrząc po wynikach. W fantastyce to chyba Fahrenheit jest najokrutniejszym, ale jednak trochę autorek i autorów stamtąd się wywodzi :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

583
kundel bury pisze: A to, że ktoś jest dojrzalszy ponad swój wiek, wcale nie zwalnia go od dalszego rozwoju i spoczywaniu na laurach.
mnie zastanawia to "nad wiek dojrzały" - czy przypadkiem nie jest tak że zaniżyła się norma?

Sto lat temu maturę zdawało się w wieku 16 lat. Bywało że panienki skończywszy szkołę szły pracować jako nauczycielki na wsi. Albo nie kończyły szkoły i w wieku 14-15 lat trafiły do sklepu jako sprzedawczynie, czy na pomocnice do krawcowych. Gońcy, kanceliści etc - tzw. "miedziana młodzież".

M.Skłodowska mając 17 lat pojechała za granicę studiować. I nie był to odosobniony przypadek.

584
Andrzej Pilipiuk pisze:Sto lat temu maturę zdawało się w wieku 16 lat. Bywało że panienki skończywszy szkołę szły pracować jako nauczycielki na wsi.
Status dziecka w kulturze zachodu w ciągu stu lat bardzo się zmienił. Teraz dziecko jest świętą krową. Kiedyś tak nie było.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

585
kiedyś było przegięcie w jedną stronę teraz w drugą.

Zmiany są szybkie i zdumiewające:

kiedyś było marudzenie że nie ma pracy dla nastolatków, dziś że dzieciaki próbują pracować.
kiedyś walczono o to by dzieci mogły chodzić do szkoły, dziś się walczy z tym by nie mogły z niej uciec nim skończą 18 lat.

kiedyś 19-latek brał za żonę 16-latkę i mógł z jednej pensji u krwawych kapitalistów wynająć mieszkanie w Warszawie i utrzymać rodzinę. Dziś 17-latka w ciąży to nieomal patologia.

A gdyby dzisiejszy prokurator przyjrzał się małżeństwom Żydów i Cyganów sprzed stu lat to doszłoby do aktów rasizmu i antysemityzmu i prześladowań przedstawicieli mniejszości etnicznych...

*

Z innej strony - lęk o dzieci jest powszechny i niebezpodstawny. R.A.Ziemkiewicz a artykule "Pan Homosamochodzik" ładnie to pokazał: weźmy tom "wyspa złoczyńców" Samotny stary kawaler obozujący w pobliży obozu harcerskiego namawia trzech 12-13 latków by razem z nim poszukali przygód. rodzice po konsultacji telefonicznej wyrażają zgodę...

Dziś to brzmi jak kompletne SF! a minęło 50 lat.

*

I jeszcze z innej strony:

Kiedyś problem wieku współżycia nie istniał w kategoriach prawnych. Bzykali nastoletnie służące aż człowieka obrzydzenie bierze jak sobie uświadomi skalę zjawiska.
Dziś są kary za pedofilię (i nie tylko - właśnie wsadzono malarza który próbował sprzedawać swoje dzieła o takiej tematyce) jutro będzie kolejne przegięcie i zaczną wsadzać za "pedofobię"... I to niestety nie jest żart...

586
Andrzej Pilipiuk pisze:
mnie zastanawia to "nad wiek dojrzały" - czy przypadkiem nie jest tak że zaniżyła się norma?

Sto lat temu maturę zdawało się w wieku 16 lat. Bywało że panienki skończywszy szkołę szły pracować jako nauczycielki na wsi. Albo nie kończyły szkoły i w wieku 14-15 lat trafiły do sklepu jako sprzedawczynie, czy na pomocnice do krawcowych. Gońcy, kanceliści etc - tzw. "miedziana młodzież".

M.Skłodowska mając 17 lat pojechała za granicę studiować. I nie był to odosobniony przypadek.
Coś w tym jest. Takie czasy. Dziś mamy do czynienia z pewnym "cackaniem się z sobą", "dezercją od życia", obniżaniem poprzeczki, ludzie chcą mieć wszystko podane na tacy. Ale z drugiej strony, życie pokazuje czasem, że ci, co idą na łatwiznę, na skróty, odnoszą sukcesy niczym Dyzma. Ile są one warte, to już inna kwestia.

Osobiście wolałbym też pisać maturę mając 16 lat, a studia skończyć powiedzmy w wieku 22. Potem wziąć się za coś, co konkretnego, pracę, szybciej się usamodzielnić.

Miałem kiedyś przyjemność rozmowy ze studentem i studentką z Ukrainy. Tam na studia idzie się, jeśli dobrze pamiętam, już w wieku 17 lat, w każdym razie nieco wcześniej niż u nas. Czyli jednak można. To tylko kwestia takiego, a nie innego systemu edukacji w Polsce.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”