61

Latest post of the previous page:

A teraz taki numer Wam powiem. Stowarzyszenie ze Szczecina chciało kupić 5 egzempl. książki. Prezes zwrócił się w końcu do Fraszki z zapytaniem czy na terenie jego miasta znajdzie gdzieś książkę, bowiem chce ją kupić bez dodatkowych kosztów przesyłki. Poinformowano go, że książka dostepna będzie w księgarni przy ul. Jagielońskiej. Facet następnego dnia zaprasza mnie na spotkanie organizowane przez Jego stowarzyszenie, a że książkę przed spotkaniem chciał w imieniu stowarzyszenia podarować w Kuratorium Oświaty dzwoni do wskazanej przez wydawcę księgarni z zapytaniem czy już może ją kupić. Pani ekspedientka stwierdza, że jeszcze jej nie ma i sprawdza na kiedy można ustalic termin odbioru. Okazuje się, że książki wcale nie ma w hurtowniach więc plan poszedł się ... :D
Ja przesadzam? Dobre sobie.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

62
Ladnie temat się rozwija, tylko ja tu czegoś nie rozumiem: o co ci własciwie iska chodzi? Wydawcy be, spłeczeństwo be, internauci be. Więc może twoja ksiązka jest wyjątkowa? Cóż, mnie nie powaliła na kolana- czytałam o niej, we fragmentach ją - i nic nadzwyczajnego. Więc o co chodzi? Napisałaś ksiązke dla wąskiej grupy odbiorców, wydało ją specjalostyczne wydawnictwo - i powinnaś sie cieszyć. Gdy widzisz jakieś niedociągnięcia - powinnaś próbować je niwelować, a nie narzekać.
Takie jest moje zdanie. I twój post raczej nie jest ostrzeżeniem dla innych - a raczej malkoltenctwem, chociaż przy okazji poczytałam ciekawe wypowiedzi profesjonalostów.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

63
gebilis pisze:Więc może twoja ksiązka jest wyjątkowa? Cóż, mnie nie powaliła na kolana- czytałam o niej, we fragmentach ją - i nic nadzwyczajnego. Więc o co chodzi? Napisałaś ksiązke dla wąskiej grupy odbiorców, wydało ją specjalostyczne wydawnictwo - i powinnaś sie cieszyć. Gdy widzisz jakieś niedociągnięcia - powinnaś próbować je niwelować, a nie narzekać.
To Thano masz recenzję. Profesjonalną.

A gdzie pisałam, że internauci są be? Czytanie ze zrozumieniem się kłania. Pisałam jedynie o tzw. tolerancji i wyczuleniu na "inne" dzieci.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

64
Offtop: używanie określeń takich jak "inne" czy, o zgrozo!, "zaburzone" na pewno nie promuje tolerancji.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

65
Sir Wolf pisze:Offtop: używanie określeń takich jak "inne" czy, o zgrozo!, "zaburzone" na pewno nie promuje tolerancji.
Niby dlaczego nie? To właśnie używanie określeń "inne" promuje tolerancję.

[ Dodano: Sro 02 Lut, 2011 ]
A żeby dać przykład:
Sir Wolf, jesteś inny, a czasami wydaje mi się, że nawet zaburzony, ale wiesz co? Toleruję Cię na tym forum. :cool:

:D
Leniwiec Literacki
Hikikomori

67
No ja się nie dziwię, że nie ma, skoro sami rodzice mówią o swoich dzieciach, że są "zaburzone".
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

69
Tak właśnie język kształtuje świadomość. Czym innym jest "mieć zaburzenia" (ewentualnie: cierpieć z powodu zaburzeń czy coś w tym stylu), a czym innym - "być zaburzonym". Nigdy w życiu bym nie pozwolił, żeby ktoś o moim dziecku powiedział, że "jest zaburzone"... Powtarzam: nic dziwnego, że brakuje tolerancji, gdy używa się tak wstrętnych określeń. Moje odczucia to pół biedy, ale nie wyobrażam sobie uświadamiania komukolwiek, że ma okazywać tolerancję ludziom, którzy są "zaburzeni". Ten przymiotnik ma w sobie kolosalny ładunek negatywnych emocji.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

70
Sir Wolf pisze:nie wyobrażam sobie uświadamiania komukolwiek, że ma okazywać tolerancję ludziom, którzy są "zaburzeni". Ten przymiotnik ma w sobie kolosalny ładunek negatywnych emocji.
Weź nie fandzol. I co jeszcze? "Panie doktorze, ten pacjent wykazuje raka!"

:lol:

[ Dodano: Sro 02 Lut, 2011 ]
Chciałem tylko powiedzieć, ze protestuję przed deifikowaniem języka, nadawaniem mu zbyt dużej wagi, bo może to być jeszcze bardziej szkodliwe. Kiedyś św. Piotr mnie zapyta, na co umarłem, a ja mu powiem, że zbyt długo wykazywałem objawy zawału. ;)

Jak mówicie? "Jestem dzisiaj zmęczony", czy "mam zmęczenie", albo "wykazuję objawy zmęczenia"? Nie ma co popadać w paranoje. Bywa tak, że ludzie SĄ chorzy, bezmyślni, niscy, grubi...
Leniwiec Literacki
Hikikomori

71
padaPada pisze:Chciałem tylko powiedzieć, ze protestuję przed deifikowaniem języka, nadawaniem mu zbyt dużej wagi, bo może to być jeszcze bardziej szkodliwe. Kiedyś św. Piotr mnie zapyta, na co umarłem, a ja mu powiem, że zbyt długo wykazywałem objawy zawału. ;)
Albo cierpiałem z powodu nadmiernej utraty wody w organizmie :D

Ale serio to powiem, że to skróty, których czasem używam. Zwykle mówi się jednak "inne" ale nie w sensie gorsze. Sir Wolf Zaburzenia zachowania tak się nazywa i to nie moja definicja zapewniam. Nie przesadzajmy dzieci autystyczne nie cierpią z powodu zaburzeń sprzężonych bo taka jest dokładna nazwa.
Poszłam skrótem zawsze piszę o zaburzeniach zachowania. No nie jestem pewna czy faktycznie o nazewnictwo tu idzie.
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

72
Najpierw zacytuję dwie wypowiedzi, z których wyciągnęłam to, o co się przyczepię, bo możliwe (mam taką cichą nadzieję), że po prostu je przeinterpretowałam. Niemniej muszę się odnieść.
iska36 pisze:Tak zrobiłam i wierzcie mi nikt nie chce gadać o problemie zaburzonych dzieci ani ich rodzin. Jeśli rzucę hasło tolerancja padają piękne deklaracje tymczasem każdemu przeciętnemu Kowalskiemu zupełnie obojetny jest los chorego dziecka - nie źle to napisałam. Dla naszego społeczeństwa chore to dziecko przykute do łóżka lub wózka wszystkie dzieci z zaburzeniami postrzegane są jako te których należy unikać.
iska36 pisze:nie promuję tolerancji, raczej zwracam uwage na jej brak,
Iska, uważasz, że brak chęci do dyskusji na forum internetowym nt. autyzmu oznacza nietolerancję? Sorry, ale co ma piernik do wiatraka?

Byłam w szkole integracyjnej, żyłam na co dzień z dzieciakami zaburzonymi na bardzo różne sposoby, odwiedzały mnie, funkcjonowałam z nimi normalnie. Myślę, że jestem wobec nich tolerancyjna, zwykle dość dobrze sobie radzę, gdy spotkam jakiś właśnie taki "inny" przypadek na ulicy, umiem rozpoznać, że to "gburowate" zachowanie to efekt jakiejś choroby (jakiej - nie wiem, nie uczono nas nazw) i zareagować wyrozumiale, spokojnie. I wiesz co, też bym się taką dyskusją pewnie nie zainteresowała. Może bym ją poczytała, ale co miałabym napisać? Wyrażać swoje współczucie na trzydzieści sposobów, zrozumienie na pięćdziesiąt itp? Nie mam wiedzy fachowej, nie mam czym się dzielić, może mogłabym opowiedzieć jakąś anegdotkę zapamiętaną ze szkoły i tyle. Nie wymagaj od ludzi, żeby się angażowali w dyskusję, w której nie mają nic do powiedzenia.
Brak zainteresowania rozmową nie oznacza braku tolerancji.

Rozumiem rozczarowanie brakiem działania ze strony wydawcy, ale już odpuść trochę czytelnikom. Nie każdy musi się od razu rzucić na temat. I to nie koniecznie oznacza, że jest nietolerancyjnym człowiekiem bez serca.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

73
ok. daleko mi do autyzmu - choć na lekcjach nie raz zamyśliłem się tak że nie zauważałem że belfer się na mnie drze. Bywalo też że pisałem lub czytałem wyłączając się dość konkretnie.

Tylko że nad tym panowałem - tzn. chciałem uciec z lekcji i uciekałem.

mam natomiast dyslekcję, dysgrafię i dysortografię. Zapewne też dyskalkulię bo matematyki szczerze nienawidziłem uwielbiając jednocześnie geometrię.

Dysfunkcje są z mojego punktu widzienia kalectwem. Nie mogę zgrać palców by zagrać na pianinie albo pisać bezwzrokowo. Nie idzie mi rysowanie. Piszę tak że sam czasem mam problemy żeby to odczytać. A zupełnie na bakier jestem z językami obcymi (zaprzyjaźnione już ciut łapię).

Geneza? Mikrouszkodzenia płata czołowego mózgu? Nie wykluczam - zdrowo przydusili mnie przy porodzie.

Nie twierdzę że "jestem normalny ale inny".
Jestem chory. Ograniczony.

nie sądzę by nastąpiła kompensacja - by np talent literacki rozkwitł u mnie kosztem zblokowania zdolności językowych etc.

po prostu mam problem zdrowotny.

odnośnie tolerancji - tu jest problem. Dysfunkcje tego typu poddają się nienajgorzej terapii. tylko że gdy bylem mlody nie bylo okazji a teraz chyba z późno poza tym mało piszę ręcznie, błędy word mi podkreśla i się rozleniwiłem.

ale dziękuję że nie wytykacie mi literówek ;)

75
Ha, to nie takie proste jak sie innym wydaje. Może Andrzej się nie obraża, ze jest inny, ale nie jest to tak, że tego nie odczuwa (wybacz, że piszę w twoim imieniu, ale miałam podobne problemy w szkole właśnie przez dysleksję - więc patrzę na ten problem inaczej). Wbrew temu co twierdzi padaPada, wyrazy mają duży ładunek emocjonalny i czy tego chcemy czy nie wypowiedziane, napisane moga ranić.
Dla mnie słowo "inny" nie ma pozytywnego wydźwięku, raczej mi się kojarzy ze słowami odczepieniec, odrzucony, niepasujący - i jak byście tego nie kwestionowali, tak myśli większość.
"Inny" w sensie wspaniały, orginalny wymaga potwierdzenia przez dodanie słowa pozytywnego - inaczej nie skojarzą, że mówi sie o kimą z sympatią.
Ja wywalczyłam swoje miejsce na ziemi wśród znajomych - bo jestem ta "inna", jednak musiałam walczyć o swój autorytet - więc nie wmawiajcie mi, że to słowo w gruncie rzeczy nic nie znaczy.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”