617
Magrat pisze:a teraz takie proste pytanie. po prostu siadasz nad kartką/klawiaturą i piszesz czy zastanawiasz się najpierw nad fabułą? ogólnie, idziesz na żywioł czy wszystko masz zaplanowane od początku?


zazwyczaj mam wymyslone zakończenie czy to opowiadania czy też książki. Mam wymyslone sceny. Trochę idę na żywioł.

618
Ależ te andrzejowe książki pięknie są wydane. Zerkam sobie właśnie na egzemplarz "Rzeźnika..." Po prostu miodzio. Chyba nie da się przejść obojętnie obok takiej okładki.

A pytanie moje takie - jeśli masz jakiś "podgląd" sprzedawalności książek ( bo nie mam zielonego pojęcia, czy autor jest informowany o takich rzeczach ) - to jaka jest różnica między antologiami a powieściami? W sensie - czy tomy opowiadań cieszą się równie dużym zainteresowaniem.

Jeśli chcę poznać autora, a mam wybór, najpierw kupuję opowiadania. Ciekawam, jak to wygląda w większej skali.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

620
A właśnie, może wiesz, dlaczego zarzucono piękny skądinąd obyczaj podawania w książce jej nakładu?
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

621
Sir Wolf pisze:A właśnie, może wiesz, dlaczego zarzucono piękny skądinąd obyczaj podawania w książce jej nakładu?


[ Dodano: Pon 22 Cze, 2009 ]
Sir Wolf pisze:A właśnie, może wiesz, dlaczego zarzucono piękny skądinąd obyczaj podawania w książce jej nakładu?


ze wstydu?

622
Aż tak źle... W sumie trudno się dziwić, że jesteśmy narodem pesymistów. Wchodzę do empiku i pierwsze co mi się rzuca w oczy to ,,Dziewczyna, która igrała z ogniem" Larssona i dumny napis na okładce: ponad 10 mln sprzedanych egzemplarzy. Niektórzy to się na pisaniu dorobią... Swoją drogą jutro ją zacznę czytać więc sprawdzę czy jest warte zachodu.



Szkoda. Skąd pewność, że nikt z naszych pisarzy, gdyby go wydano za granicą i gdyby miał jako taką reklamę nie sprzedawałby się dobrze?

623
icy_joanne pisze:Szkoda. Skąd pewność, że nikt z naszych pisarzy, gdyby go wydano za granicą i gdyby miał jako taką reklamę nie sprzedawałby się dobrze?
poproszono mnie kiedyś o napisanie paru opowiadań, na konkurs ponoć. myślę: no dobra, plagiat plagiatem, wszystko mi jedno. a co się z moją radosną twórczością stało? została bez mojej zgody przetłumaczona na francuski i we Francji wydana. "autor" ma 20% ze sprzedaży.
zwięzłość jest siostrą talentu.

624
Andrzej, mam pytanie. Kto decyduje o tym, że twoje książki (sugeruję się egzemplarzami "Oka Jelenia" i trylogii "Księżniczek" widzianymi w empiku) mają na każdej stronie takie fikuśne wzorki? Coś a la czerwona, stylizowana ramka wokół tekstu na każdej stronie. Ty czy wydawca?

625
icy_joanne pisze:Aż tak źle... W sumie trudno się dziwić, że jesteśmy narodem pesymistów. /.../ napis na okładce: ponad 10 mln sprzedanych egzemplarzy. Niektórzy to się na pisaniu dorobią...


dobra amerykanie mają lepiej. I...?

czy to powód do skamlania?



Zazdrość? ok. Zazdroszczę im.



Ludziska. Z zadrością jak z cohlesterolem. Jest dobry i zły.

Zazdrość może was sponiewierać, udupić wywołac depresję.

Ale zazdrośc to siła jak płomień. Jesli ją opanujecie i ujarzmicie to bedzie Was tylko nakręcać do roboty.



jak zaczynałem pisać Sapkowski miał nakłady książek po kilkadziesiat tysięcy a reszta po 2-3 tyś, a mi nikt ie chciał wydać ksiązki. I... Oczywiście mogłem się załamać.



Potem w Krakwoie na Krakonie zobaczyłem na schodach tego słynnego Sapkowskiego. Stwierdziłem: ok facet jak facet. Ani na geniusza nie wygląda, alni na supermena... Jak sie przyłozę o mu "nadupcę". I założyłem sobie że popracują 10-15 lat i przegryzę Sapkowskiemu gardło. (jeszcze nie przegryzłem).



Amykanie maja lepiej. ok. Ale na Ukrainie i Białorusi ludzie mają gorzej.

Na Słowacji miejscowi pisarze maja do dyspozycji rynek dziesieciokrotonie miejszy niż u nas.



Trzeba robić swoje.

Walczyć.



Ja mam cel.

Chcę zeby za dziesięc lat najlepsi polscy pisarze od SF sprzedawali po 100 tyś sztuk nowej książki, a ci przecietni po 30 tyś. To da się zrobić. I to trzeba zrobić.

[ Dodano: Nie 28 Cze, 2009 ]
icy_joanne pisze:Aż tak źle... W sumie trudno się dziwić, że jesteśmy narodem pesymistów. /.../ napis na okładce: ponad 10 mln sprzedanych egzemplarzy. Niektórzy to się na pisaniu dorobią...


dobra amerykanie mają lepiej. I...?

czy to powód do skamlania?



Zazdrość? ok. Zazdroszczę im.



Ludziska. Z zadrością jak z cohlesterolem. Jest dobry i zły.

Zazdrość może was sponiewierać, udupić wywołac depresję.

Ale zazdrośc to siła jak płomień. Jesli ją opanujecie i ujarzmicie to bedzie Was tylko nakręcać do roboty.



jak zaczynałem pisać Sapkowski miał nakłady książek po kilkadziesiat tysięcy a reszta po 2-3 tyś, a mi nikt ie chciał wydać ksiązki. I... Oczywiście mogłem się załamać.



Potem w Krakwoie na Krakonie zobaczyłem na schodach tego słynnego Sapkowskiego. Stwierdziłem: ok facet jak facet. Ani na geniusza nie wygląda, alni na supermena... Jak sie przyłozę o mu "nadupcę". I założyłem sobie że popracują 10-15 lat i przegryzę Sapkowskiemu gardło. (jeszcze nie przegryzłem).



Amykanie maja lepiej. ok. Ale na Ukrainie i Białorusi ludzie mają gorzej.

Na Słowacji miejscowi pisarze maja do dyspozycji rynek dziesieciokrotonie miejszy niż u nas.



Trzeba robić swoje.

Walczyć.



Ja mam cel.

Chcę zeby za dziesięc lat najlepsi polscy pisarze od SF sprzedawali po 100 tyś sztuk nowej książki, a ci przecietni po 30 tyś. To da się zrobić. I to trzeba zrobić.

[ Dodano: Nie 28 Cze, 2009 ]
Magrat pisze: wszystko mi jedno. a co się z moją radosną twórczością stało? została bez mojej zgody przetłumaczona na francuski i we Francji wydana. "autor" ma 20% ze sprzedaży.


1) idziesz do adwokata njlepij specjalisty od spraw z prawem autorsim

2) piszecie list do fancuskiego wydawcy z informacją że wydał plagiat.

3) żądace wycofania książki z handlu i odszkodowania w wysokości dajmy na to 25 tysiecy euro. (20% dla prawnika).

4) francuski wydawca wypłaca odszkodowanie

5) Francuski wydawca ściąga ze złodzieja tyle ile musial wam wybulic + karay umowne + opłata manipulacyjna + honorarium za swoich prawnikow + etc.

[ Dodano: Nie 28 Cze, 2009 ]
Bin pisze: mają na każdej stronie takie fikuśne wzorki?


to kwestia umowy miedzy wydawcą a drukarnią.

ja to tylko piszę.

626
Andrzej Pilipiuk pisze:Ja mam cel.

Chcę zeby za dziesięc lat najlepsi polscy pisarze od SF sprzedawali po 100 tyś sztuk nowej książki, a ci przecietni po 30 tyś. To da się zrobić. I to trzeba zrobić.


Podoba mi się Twój cel. Zastanawiam się, jak chcesz to osiągnąć? Czy to nie prawarynku zadziałają? Gdy zamieszkałem w 1999 w Wielkiej Brytanii kupowałem 2-3 książki tygodniowo, bo nie był to zbyt wielki wydatek. Marzyłem o tym, żeby w Polsce mnie było na to stać. W zeszłym roku, zanim dopadł mnie kryzys udało się - mogłem kupować w naszym kraju nawet więcej. Tylko, że w Anglii pracowałem na czarno za minimalną stawkę, a w Polsce jako menedżer.



Wniosek jest taki - jak stawka godzinowa zbliży się do ceny książki nakłady będą większe. Bo ludzie będą kupować. Przykład: paperback cena 6,99 GBP (najczęściej) stawka minimalna 5,10 GBP.



Czy autorzy mają jakiś wpływ na nakłady swoich książek? Nie zaprzeczę - jeśli są dobrzy, nawet bidny czytelnik wysupła parę groszy na książkę dobrego pisarza. Bądź bardzo popularnego (co nie zawsze jest tożsame)



Pozdrawiam.



PS. (Dzięki za Oko Jelenia. Jak usłyszałem, że "ten od wędrowycza" napisał "coś co ci się na pewno spodoba" (cytat: mój kolega, z którym wykupujemy empiki i wymieniamy się zakupami) to byłem bardzo ciekaw. Teraz znów muszę czekać... Mimo, że szybko piszesz, to jednak za wolno, dla spragnionego dalszego ciągu czytelnika :) Jeszcze raz dzięki.

627
"Maladrill"



> Podoba mi się Twój cel.



;)



>Zastanawiam się, jak chcesz to osiągnąć?



no cóż - jeszcze nad tym myślę. Widzę pewne drogi. Wielu mechanizmów jezcze nie widzę i nie rozumiem, ale dumam nad tym.



Niektore moje prognozy się potwierdziły. Inne nie.



Generalnie sądzę że wymaga to podejścia wielotorowego



po pierwsze należy ostro walczyć o ilość czytelników.

wydaje mi sie ze dzisiejszy boom na polską fantastykę (boomik raczej...) to częściowo pokłosie heńka portiera i jego klonów.



zatem niezbędna jest dobra fantastyka dla dzieci i młodzieży. Polska fantastyka dla tych grup. Przyzwyczajać ich do naszych nazwisk. Można siegnąć po wsparcie fantastyki słowiańskiej ale to na początek. (np kilkadziesiąt(!!!) powieści Kira Bułyczowa o przygodach Alisy/Alicji (u nas wydano 4)



http://www.rusf.ru/kb/stories/index.htm



Czyli: Nałąpać nieletnich niewolników wytresować, wyprać mógzi ;)



Po drugie należy rozszerzać normalną ofertę - czyli produkować książki dla miłośników fantastyki. Wydawać edycje kolekcjonerskie, wydania albumowe - coś co można kupić na prezent. I szlifować jakość aż książka zalśni jak psu jajca. Rozszerzać liczbę podgatunków. podpatrywać rozwiazania zagraniczne ulepszać i drażać. Cyberpunk, nekropunk, splatterpunk, steampunk etc.



Po trzecie potrzebne jest szersze wyjście z ofertą dla "niezdecydowanych". Dla ludzi którzy jeszcze nie wiedzą że lubią fantastykę - potrzebne są książki z pogranicza które wprowadzą ich na nasze orbity. Jak moje zbiory opowiadań.



Po czwarte przydało by się podhodować naturalnych sojuszników - np. brak polskich komiksów fantastycznych. O polskim kinie fantastycznym nie wspomnę. Mamy dobrych grafików "fantastycznych". Trzeba wydawać albumy ich prac. Plakaty, koszulki etc.



Po piąte trzeba podnosić prestiż tej gałęzi literatury. Asimow pisał że w USA wszyscy kpili z fantatyki puki fantaści nie zaczęli zarabiać milionów dolarów.



> Czy to nie prawa rynku zadziałają?



trochę tak - ale mamy najlepszy możliwy produkt i ogranicza nas tylko brak forsy na promocje i reklamę. Ludzie nie wiedzą jszcze że mamy coś dla nich. Choć dowiadują się od znajomych. Wiecej recenzji w sieci bardzo by sie przydało.



> Gdy zamieszkałem w 1999 w Wielkiej Brytanii kupowałem 2-3 książki tygodniowo, bo nie > był to zbyt wielki wydatek. Marzyłem o tym, żeby w Polsce mnie było na to stać.



to jest problem. książki tańsze już nie będą. nie da się. władzuchna kochana chce dowalić na nie wat. (cena skoczy o 10 zł, czytelnictwo spadnie o minimum 30%).



Czyli droga jest jedna: wzrost zarobków.

a na to się nie zanosi.



> Wniosek jest taki - jak stawka godzinowa zbliży się do ceny książki nakłady będą

> większe.



popieram obniżkę podatków i podwyżkę zarobków.

Niech moc będzie z Wami i Waszymi kieszeniami.



swoją drogą w epoce dwukaczyzmu (choć pisu nie kochałem) miałem w kieszeni najwięcej, a cuda rudego donka jakoś skutkują potwornymi zatorami płatniczymi... Zastanawia mnie tylko czy PO-lacy sa aż tak głupi by nie dostrzegać że za premiera kaczora i mieszkania i kiełbasa były tańsze?



> Czy autorzy mają jakiś wpływ na nakłady swoich książek? Nie zaprzeczę - jeśli są

> dobrzy, nawet bidny czytelnik wysupła parę groszy na książkę dobrego pisarza.



czyli wracamy do szlifowania jakości.



> PS. (Dzięki za Oko Jelenia.



;)



> Mimo, że szybko piszesz, to jednak za wolno, dla spragnionego dalszego ciągu

> czytelnika :)



szybciej sie nie da.

Już i tak odwala mi z przepracowania...

628
Maladrill pisze:Andrzej Pilipiuk napisał/a:

Ja mam cel.

Chcę zeby za dziesięc lat najlepsi polscy pisarze od SF sprzedawali po 100 tyś sztuk nowej książki, a ci przecietni po 30 tyś. To da się zrobić. I to trzeba zrobić.

Podoba mi się Twój cel.
Mi także. Czytam Pana wywiady i to wyłazi na wierzch, rozpala ku pokrzepieniu serc. ;)

Gdy przeczytałem Pana artykuł w ostatnim numerze Magazynu Fantastycznego (14) aż ciary mnie przelazły po plecach co byłoby gdyby się udało. Im więcej ludzi w tych działaniach, tym większa i szybsza szansa na sukces, sam bym pomógł, ale... co ja mogę...

Panie Andrzeju - nie wiem jak to zabrzmi, ale... - jest Pan paladynem polskiej fantastyki, a swoimi książkami toruje Pan drogę dla nowych pisarzy i to jest piękne oraz godne podziwu. Szczerze mówiąc, jeżeli Panu się to uda to - bez obrazy - oprócz Pana prozy (którą lubię), zapamiętam nazwisko Pilipiuk przez pryzmat takiej właśnie idei.


Andrzej Pilipiuk pisze:Po drugie należy rozszerzać normalną ofertę - czyli produkować książki dla miłośników fantastyki. Wydawać edycje kolekcjonerskie, wydania albumowe - coś co można kupić na prezent. I szlifować jakość aż książka zalśni jak psu jajca. Rozszerzać liczbę podgatunków. podpatrywać rozwiazania zagraniczne ulepszać i drażać. Cyberpunk, nekropunk, splatterpunk, steampunk etc.
To ja biorę Cyberpunk i Steampunk. ;]


Andrzej Pilipiuk pisze:Zazdrość? ok. Zazdroszczę im.

Ludziska. Z zadrością jak z cohlesterolem. Jest dobry i zły.

Zazdrość może was sponiewierać, udupić wywołac depresję.

Ale zazdrośc to siła jak płomień. Jesli ją opanujecie i ujarzmicie to bedzie Was tylko nakręcać do roboty.
Trafna uwaga i cenna rada. Zapamiętam to sobie i wezmę do serca.

I dzięki. :)



Pomysł, idea jest naprawdę trudna. Ale jak najbardziej do zrealizowania!

Wieszcz ze mnie kiepski, ale ja wierzę, że się Panu uda. Choćby i w kolejnym wcieleniu. ;P

Swoją drogą już nie mogę się doczekać.



Pytanie: Śmiem mniemać, że jednym z największych wrogów przy pisaniu - zwłaszcza współcześnie - jest lenistwo. Co Pan poleca na taką słabość (głównie pod względem pisarstwa, ale też... ogólnie)?
Pisarstwo mym spowiednikiem.

629
>Gdy przeczytałem Pana artykuł w ostatnim numerze Magazynu Fantastycznego (14) aż

> ciary mnie przelazły po plecach co byłoby gdyby się udało.



sa szanse że sie uda.

powiedzmy w 1997-8 roku wyglądało na to że nie ma żadnych szans - ale udało się osiagnąć to co mamy.



Dzięki tym wszystkim którzy robili swoje. Nie czekali na lepsze czasy tylko pchali kierat i budowali przyszłość.



> Im więcej ludzi w tych działaniach, tym większa i szybsza szansa na sukces,



dokładnie - kadry. Rozpaczliwie brakuje nam odpowiednich kadr. Na dzień dobry przydalo by się 10 dobrych autorów ksiażke fantastycznych dla dzieci. Jest miejsce - wydaje się zagraniczne gówno...



(przewidziałem to - poszukaj w sieci mojego listu otwartego z bodaj 1999 roku! gdyby ludzie wtedy zamiast kpić zabrali się do roboty dziś byłoby na rynku ze 150 książek dla dzieci ...)



miejsce na rynku jest dla co najmiej kilkunastu "pilipiuków". A rynek dopiero nieśmiało wstaje na nogi.



> sam bym pomógł, ale... co ja mogę...



to zastanów się co możesz co będziesz mógł za 3 lata za 5.



> To ja biorę Cyberpunk i Steampunk. ;]



ok. zacznij czytać literaturę fachową.



> Pomysł, idea jest naprawdę trudna. Ale jak najbardziej do zrealizowania!



w uzupełnieniu poprzednich przemysleń wydaje mi się że niezbędna będzie szkoła pisania - komercyjna niestety.



> Wieszcz ze mnie kiepski, ale ja wierzę, że się Panu uda. Choćby i w kolejnym wcieleniu.



jako moherowy katolicki fundametalista nie wierzę w kolejne wcielenia - wiec muszę się spreżyć i zrobić w tym...



> Pytanie: Śmiem mniemać, że jednym z największych wrogów przy pisaniu - zwłaszcza

> współcześnie - jest lenistwo. Co Pan poleca na taką słabość (głównie pod względem

> pisarstwa, ale też... ogólnie)?



zastanów się ile tracisz na wewnętrznym rozmamłaniu

jak dlaeko byłbyś w tej chwili gdbyś się z lenistwa otrząsnął powiedzmy 5 lat temu.



zastanów się co chcesz w życiu osiagnąć za 10 lat, za 20.



bo potem bedziesz miał 35-40 lat i popatrzysz dookoła.

popatrzysz na swoich rówieśników, rówieśnice, znajomych, kolegów z klasy.



Ktoś tam będzie płacił kosmiczne raty za kitkowate mieszkanie, ktoś będzie żył z opieki społecznej, ktoś zdąży sie zachlać na śmierć. Część będzie robiła jakieś kopiejkowe interesy na bazarze, ktoś będzie drobnym bandziorkiem w niemodnym już dresiku, inni będą zapieprzać za 1500 miesięcznie nienawidząc swojej pracy i chamowatych szefów.



Spory odsetek nie założy rodzin, nie będzie miał dzieci.



ludzie będą tkwić w miejszym lub większym gównie. Obok zobaczysz 2-3 którzy wyszli z bloków, zaczęli od zera, ale uporem, pomyślunkiem i sytstematyczną uczciwą pracą dorobili się dobrej roboty, domów, jachtow, szanują ich sąsiedzi i są zadowoleni z życia.



Młodzi ludzie nie rozumieją czym jest czas.



Nie zdają sobie sprawy że wysiłek może być jałowy ale właściwie zainwestowany kumuluje się. Myśl w kategoriach inwestycji.



Wyłącz telewizor, przeselekcjonuj ksiażki do czytania, wywal gry komputrowe i połowę płyt z filmami. Siadaj do netu raz na trzy dni. Wygospodarruj rocznie dodatkowy tysiąc godzin na naukę i ćwiczenia. Na pracę. Za pięć lat sam zdziwisz się jak daleko zaszedłeś. I zobaczysz że ci którzy wybrali rozrywki i lenistwo są nadal w tym miejscuy gdzie byli pięć lat temu.



Tysiąc godzin rocznie - to jedyna rada której mogę udzielić.

[ Dodano: Pon 29 Cze, 2009 ]
>Gdy przeczytałem Pana artykuł w ostatnim numerze Magazynu Fantastycznego (14) aż

> ciary mnie przelazły po plecach co byłoby gdyby się udało.



sa szanse że sie uda.

powiedzmy w 1997-8 roku wyglądało na to że nie ma żadnych szans - ale udało się osiagnąć to co mamy.



Dzięki tym wszystkim którzy robili swoje. Nie czekali na lepsze czasy tylko pchali kierat i budowali przyszłość.



> Im więcej ludzi w tych działaniach, tym większa i szybsza szansa na sukces,



dokładnie - kadry. Rozpaczliwie brakuje nam odpowiednich kadr. Na dzień dobry przydalo by się 10 dobrych autorów ksiażke fantastycznych dla dzieci. Jest miejsce - wydaje się zagraniczne gówno...



(przewidziałem to - poszukaj w sieci mojego listu otwartego z bodaj 1999 roku! gdyby ludzie wtedy zamiast kpić zabrali się do roboty dziś byłoby na rynku ze 150 książek dla dzieci ...)



miejsce na rynku jest dla co najmiej kilkunastu "pilipiuków". A rynek dopiero nieśmiało wstaje na nogi.



> sam bym pomógł, ale... co ja mogę...



to zastanów się co możesz co będziesz mógł za 3 lata za 5.



> To ja biorę Cyberpunk i Steampunk. ;]



ok. zacznij czytać literaturę fachową.



> Pomysł, idea jest naprawdę trudna. Ale jak najbardziej do zrealizowania!



w uzupełnieniu poprzednich przemysleń wydaje mi się że niezbędna będzie szkoła pisania - komercyjna niestety.



> Wieszcz ze mnie kiepski, ale ja wierzę, że się Panu uda. Choćby i w kolejnym wcieleniu.



jako moherowy katolicki fundametalista nie wierzę w kolejne wcielenia - wiec muszę się spreżyć i zrobić w tym...



> Pytanie: Śmiem mniemać, że jednym z największych wrogów przy pisaniu - zwłaszcza

> współcześnie - jest lenistwo. Co Pan poleca na taką słabość (głównie pod względem

> pisarstwa, ale też... ogólnie)?



zastanów się ile tracisz na wewnętrznym rozmamłaniu

jak dlaeko byłbyś w tej chwili gdbyś się z lenistwa otrząsnął powiedzmy 5 lat temu.



zastanów się co chcesz w życiu osiagnąć za 10 lat, za 20.



bo potem bedziesz miał 35-40 lat i popatrzysz dookoła.

popatrzysz na swoich rówieśników, rówieśnice, znajomych, kolegów z klasy.



Ktoś tam będzie płacił kosmiczne raty za kitkowate mieszkanie, ktoś będzie żył z opieki społecznej, ktoś zdąży sie zachlać na śmierć. Część będzie robiła jakieś kopiejkowe interesy na bazarze, ktoś będzie drobnym bandziorkiem w niemodnym już dresiku, inni będą zapieprzać za 1500 miesięcznie nienawidząc swojej pracy i chamowatych szefów.



Spory odsetek nie założy rodzin, nie będzie miał dzieci.



ludzie będą tkwić w miejszym lub większym gównie. Obok zobaczysz 2-3 którzy wyszli z bloków, zaczęli od zera, ale uporem, pomyślunkiem i sytstematyczną uczciwą pracą dorobili się dobrej roboty, domów, jachtow, szanują ich sąsiedzi i są zadowoleni z życia.



Młodzi ludzie nie rozumieją czym jest czas.



Nie zdają sobie sprawy że wysiłek może być jałowy ale właściwie zainwestowany kumuluje się. Myśl w kategoriach inwestycji.



Wyłącz telewizor, przeselekcjonuj ksiażki do czytania, wywal gry komputrowe i połowę płyt z filmami. Siadaj do netu raz na trzy dni. Wygospodarruj rocznie dodatkowy tysiąc godzin na naukę i ćwiczenia. Na pracę. Za pięć lat sam zdziwisz się jak daleko zaszedłeś. I zobaczysz że ci którzy wybrali rozrywki i lenistwo są nadal w tym miejscuy gdzie byli pięć lat temu.



Tysiąc godzin rocznie - to jedyna rada której mogę udzielić.

[ Dodano: Pon 29 Cze, 2009 ]
>Gdy przeczytałem Pana artykuł w ostatnim numerze Magazynu Fantastycznego (14) aż

> ciary mnie przelazły po plecach co byłoby gdyby się udało.



sa szanse że sie uda.

powiedzmy w 1997-8 roku wyglądało na to że nie ma żadnych szans - ale udało się osiagnąć to co mamy.



Dzięki tym wszystkim którzy robili swoje. Nie czekali na lepsze czasy tylko pchali kierat i budowali przyszłość.



> Im więcej ludzi w tych działaniach, tym większa i szybsza szansa na sukces,



dokładnie - kadry. Rozpaczliwie brakuje nam odpowiednich kadr. Na dzień dobry przydalo by się 10 dobrych autorów ksiażke fantastycznych dla dzieci. Jest miejsce - wydaje się zagraniczne gówno...



(przewidziałem to - poszukaj w sieci mojego listu otwartego z bodaj 1999 roku! gdyby ludzie wtedy zamiast kpić zabrali się do roboty dziś byłoby na rynku ze 150 książek dla dzieci ...)



miejsce na rynku jest dla co najmiej kilkunastu "pilipiuków". A rynek dopiero nieśmiało wstaje na nogi.



> sam bym pomógł, ale... co ja mogę...



to zastanów się co możesz co będziesz mógł za 3 lata za 5.



> To ja biorę Cyberpunk i Steampunk. ;]



ok. zacznij czytać literaturę fachową.



> Pomysł, idea jest naprawdę trudna. Ale jak najbardziej do zrealizowania!



w uzupełnieniu poprzednich przemysleń wydaje mi się że niezbędna będzie szkoła pisania - komercyjna niestety.



> Wieszcz ze mnie kiepski, ale ja wierzę, że się Panu uda. Choćby i w kolejnym wcieleniu.



jako moherowy katolicki fundametalista nie wierzę w kolejne wcielenia - wiec muszę się spreżyć i zrobić w tym...



> Pytanie: Śmiem mniemać, że jednym z największych wrogów przy pisaniu - zwłaszcza

> współcześnie - jest lenistwo. Co Pan poleca na taką słabość (głównie pod względem

> pisarstwa, ale też... ogólnie)?



zastanów się ile tracisz na wewnętrznym rozmamłaniu

jak dlaeko byłbyś w tej chwili gdbyś się z lenistwa otrząsnął powiedzmy 5 lat temu.



zastanów się co chcesz w życiu osiagnąć za 10 lat, za 20.



bo potem bedziesz miał 35-40 lat i popatrzysz dookoła.

popatrzysz na swoich rówieśników, rówieśnice, znajomych, kolegów z klasy.



Ktoś tam będzie płacił kosmiczne raty za kitkowate mieszkanie, ktoś będzie żył z opieki społecznej, ktoś zdąży sie zachlać na śmierć. Część będzie robiła jakieś kopiejkowe interesy na bazarze, ktoś będzie drobnym bandziorkiem w niemodnym już dresiku, inni będą zapieprzać za 1500 miesięcznie nienawidząc swojej pracy i chamowatych szefów.



Spory odsetek nie założy rodzin, nie będzie miał dzieci.



ludzie będą tkwić w miejszym lub większym gównie. Obok zobaczysz 2-3 którzy wyszli z bloków, zaczęli od zera, ale uporem, pomyślunkiem i sytstematyczną uczciwą pracą dorobili się dobrej roboty, domów, jachtow, szanują ich sąsiedzi i są zadowoleni z życia.



Młodzi ludzie nie rozumieją czym jest czas.



Nie zdają sobie sprawy że wysiłek może być jałowy ale właściwie zainwestowany kumuluje się. Myśl w kategoriach inwestycji.



Wyłącz telewizor, przeselekcjonuj ksiażki do czytania, wywal gry komputrowe i połowę płyt z filmami. Siadaj do netu raz na trzy dni. Wygospodarruj rocznie dodatkowy tysiąc godzin na naukę i ćwiczenia. Na pracę. Za pięć lat sam zdziwisz się jak daleko zaszedłeś. I zobaczysz że ci którzy wybrali rozrywki i lenistwo są nadal w tym miejscuy gdzie byli pięć lat temu.



Tysiąc godzin rocznie - to jedyna rada której mogę udzielić.

630
Wychowywanie czytelnika. Jak najbardziej słuszne. Wystarczy spojrzeć co działo się z fantasy w naszym kraju. Zaczęło się od zachodnich autorów. Ale w krótkim czasie (jedna dekada) polscy pisarze zaczęli dostarczać produkcji na bardzo wysokim poziomie. A czytelnicy zaczęli się przyzwyczajać. Gdy ruszało SFFiH ludzie kpili, że pismo z polską jeno fantastyką, nie pociągnie długo. A tu jakiś czas temu prężnie działać zaczyna Fabryka Słów, bazując niemal wyłącznie na rodzimych autorach. Jak to podziałało na mnie, dojrzałego, bądź co bądź, czytelnika? Ano czytam ostatnio dużo więcej naszej literatury niż przed dziesięciu laty.



Z młodym czytelnikiem może być podobnie, choć nie należy zapominać, że do niego trzeba czasem dotrzeć siłowo, odrywając takiego, dajmy, jedenastolatka od komputra, telewizora czy konsoli. Do tego potrzebny jest bestseller na miarę Rowling (nie oceniam jakości, tylko wymiar uderzenia w rynek), lub coś w stylu opowieści z Narni.



Twoja Operacja Dzień Wskrzeszenia to wyraźny ukłon w stronę młodego czytelnika, w Oku Jelenia też czuje się zamysł, by zarówno starsi i młodsi znaleźli w niej coś dla siebie. Nadal jdnak brakuje na rynku czegoś, co za włosy wyciągnęło by ogół nastolatków do ksiegarń i kazało im sterczeć w kolejce przez noc całą w oczekiwaniu na premierę. Tylko tak można sprawić, by za lat kilka, ci sami ludzie, zaczęli szperać po półkach z fantastyką w empiku. Trzeba załatać tę dziurę w czytelnictwie, która powstała w latach 90 - tych. To długi proces, ale chyba warto.



A prawa rynku działają. Powoli i znojnie wynagrodzenia rosną. Teraz jest kryzys, ale o tym, że koniunktura rynkowa jest zjawiskiem cyklicznym widomo od dziesięcioleci, więc zaraz będzie lepiej. Tylko potrzeba pisarzy - nie takich, którzy będą chcieli czytelnika olśnić swoim artyzmem, a sprawnych warsztatowo opowiadaczy wciągających historii, z wyczuciem rynku, rozumiejących nastolatki i chcących im pokazać coś nowego.



Jęśli taki masz zamysł, to pozostaje jedynie przyklasnąć - w końcu to my, jako czytelnicy, zyskamy, otrzymując coraz to nowsze i lepsze pozycje księgarskie. To nam lepiej się będzie czytać, a przy okazji Autorom żyć się będzie lepiej.



Na zakończenie. Moja uwaga do tempa Twojej pracy była oczywiście żartem, w końcu zdaję sobie sprawę, że są pewne granice. Mam jeszcze duży "zapas" literatury smakowicie piętrzący się na półce. Życzę skuteczności we wprowadzaniu Twojego planu w życie i dużego grona naśladowców. Prędzej, czy później, ale doczekamy się rezultatów.

631
> Wychowywanie czytelnika.



nawet bardziej wyhodowanie.



sobie złapiemy - możemy wyhowywać.

na raie jednak jesteśmy w sytuacji gdy nie bardzo daje się złapać.



> Ale w krótkim czasie (jedna dekada) polscy pisarze zaczęli dostarczać produkcji na

> bardzo wysokim poziomie.



jeszcze inaczej: Polscy autorzy szybko dogonili jakością - tylko nie było zbytu na maszynopisy. Całą produkcja supernovej z lat 90-tych to bylo kilka może kilkanaście pozycji wydanych jakby z łaski, z fatalną dystrybucją, opłaconych z tego co słyszałem głodową stawką...



W zasadzie dopiero Runa i Fabryka stworzyły w miarę normalny rynek. I naraz sie okazało że i maszynopisów trochę po szufladach leży i są chętni by to czytać i są chętni by to pisać.



> Jak to podziałało na mnie, dojrzałego, bądź co bądź, czytelnika? Ano czytam ostatnio

> dużo więcej naszej literatury niż przed dziesięciu laty.



;)



> Z młodym czytelnikiem może być podobnie, /.../ Do tego potrzebny jest bestseller na

> miarę Rowling (nie oceniam jakości, tylko wymiar uderzenia w rynek), lub coś w stylu

> opowieści z Narni.



nie będzie łatwo - zwłaszcza że to torchę nieporównywalne stany.



By wypromowac coś na miarę heńka trzeba miec miliony dolców na reklamę.

Narnia jest na naszym rynku od 25 lat i miała kilka wydań - tu wystepuje efekt kumulacji pokoleniowej - ludzie którzy czyteli to w dzieciństwie kupują to dziś swoim dzieciom.



inny problem to plaga jedynactwa - model rodziny 2+1 oznacza niestety że młodsze rodzeństwo nie przejmie zainteresowań fantastyką od starszego.



Jak widzicie problemów jest wiele, a sytuacja złożona na bardzo wielu płaszczyznach.



Mamy aspekty społeczne, socjologiczne, ekonomiczne, dopiero jak zbierzemy wszystko do kupy mamy w miarę pełny obraz sytuacji. I widać że na bardzo wielu płaszczyznach trzeba walczyć.



> Twoja Operacja Dzień Wskrzeszenia to wyraźny ukłon w stronę młodego

> czytelnika,



trochę tak. Choć bardziej liczyłem tu na Norweski Dziennik



> Nadal jdnak brakuje na rynku czegoś, co za włosy wyciągnęło by ogół nastolatków

> do ksiegarń i kazało im sterczeć w kolejce przez noc całą w oczekiwaniu na premierę.



Mam pewien plan. 3-4 tomy. Ale założyłem sobie taki temat i muszę wygrzebać taką ilość czegółów że "oko jelenia" to w porównaniu z tym pikuś...



>Tylko tak można sprawić, by za lat kilka, ci sami ludzie, zaczęli szperać po półkach z >fantastyką w empiku.



część z nich i tak będzie grzebać.

chodzi o zwiększenie ilości. Skokowo się nie da. Tu trzeba lat harówy.



W ciągu 8 lat istnienia Fabryki doszliśmy od nakładów po 2-3 tyś do khm... tajemnica handlowa ale powiedzmy 25 tyś najlepszym się trafia. To już jakaś baza wyściowa.



ale to trochę jak z PKB - w Korei Północnej postawienie jednej fabryki zwiększa PKB całego kraju o 2%. w USA buduje się kika fabryk tygodniowo a PKB rośnie o ułamki promila.



Zrobiono bardzo dużo. Jest w tym zasługa i Sapkowskiego i kResa i Lewandowskiego i Ewy Białołęckiej i masy autorów którzy poszli przetartym szlakiem.



Sytuacja z końca lat 80-tych i 90-tych nas udupiła. Wystrczyło jednak że ktoś zapukał w ścianę i wysypalo się pruchno. Pjawily się ksiązki, wrócili starzy czytelnicy, za nimi pociągnęłi młodzi.



Ale i pamiętajmy że Fabryka i Runa odcięły kupony od komunistycznych nakładów fantastyki (a były to nakłady bywało po 50 i 100 tyś egz.) i wykorzystały wielki głód rynku.



Spektakularnych wzrostów już pewnie nie będzie. Teraz trzeba pracować nad tym by liczba fanów rosła po chociaż 10% rocznie.



I to w sumie wystarczy.



2009 - 25.000

2010 - 27.500

2011 - 30.250

2012 - 33.275 (wejdzie wat na ksiazki będzie i koniec świata wywołany Euro w Polsce)

2013 - 36.500

2014 - 40.000

2015 - 44.000

2016 - 48.400

2017 - 53.200

2018 - 58.500

2019 - 65.000 - dobra nakładów po 100 tyś jeszcze nie ma ale i tak jest miodzio.



A w 2020-tym ludzie którzy mieli 15 lat w chwili startu fabryki kupią pierwsze książki swoim dzieciom.





> Trzeba załatać tę dziurę w czytelnictwie, która powstała w latach 90 - tych. To długi

> proces, ale chyba warto.



łatanie trwa, potrwa, warto ale będzie z tym niewyobrażalnie dużo roboty.



> A prawa rynku działają. Powoli i znojnie wynagrodzenia rosną.



teraz pytanie na ile wzrosną w ciągu kolejnych 10 lat - bo w tej perspektywie trzeba myślec. Czy dogonimy zachód tylko cenami czy zarobkami powli też (tu jestem nieco sceptyczny).



> Tylko potrzeba pisarzy - nie takich, którzy będą chcieli czytelnika olśnić swoim

> artyzmem, a sprawnych warsztatowo opowiadaczy wciągających historii,



trzeba i takich i takich - ale rzemieślników i komuna i poskomuna przetrzebiły - a zawsze są oni "klasą średnią" między grafomanami a geniuszami.



zaryzykowałbym stwierdzenie że na zdrowym rynku powinno być 10% gniotów, 80% rzemiosła i 10% arcydzieł.



> Życzę skuteczności we wprowadzaniu Twojego planu w życie i dużego grona

> naśladowców. Prędzej, czy później, ale doczekamy się rezultatów.



nie dziękuję aby nie zapeszyć.

[ Dodano: Pon 29 Cze, 2009 ]
wychować. przepraszam - brzydka literówka a nie działa mi edycja.

Wróć do „Strefa Pisarzy”