Latest post of the previous page:
MatMot, jak dla mnie to wyszedł niezły obiad. Ziemniory (puree), marcheweczka (gotowana) i boczunio (uwędzony i usmażony... albo upieczony). Opowiadanie kulinarne? Omnomnomnom.
Dzień 10 z 10
Skończona recenzja. Zawiśnie nieco później. Może jutro? Zobaczymy.
Maraton oficjalnie zakończony. Mogę się wreszcie zająć sobą. (Jeeeeeeej!

Założenia zrealizowane w 80%. Może 70%, a może mniej? Ale przecież liczy się jakość, nie ilość, co nie? W każdym raz robię sobie teraz przerwę od pisania (regularnego). Chciałabym jeszcze skończyć swoją jednoaktówkę do końca marca, więc się może wyrobię. Recenzje filmowe będą najczęściej raz na tydzień, bo ktoś mi znów czas ukradł. No i co jeszcze? Tyle, powodzenia wszystkim innym maratonowiczom.
