Hieny (pierwszy rozdział dłuższego opowiadania, thriller psychologiczny)

1
ROZDZIAŁ 1

Wzbierająca letnia chmura burzowa nad parkiem. W centrum zabytkowy pałac, w którym mieści się ośrodek medyczny sieci Digi-Trust: „Wyciszenie”. Wczesne południe, piątek.
- Panie inspektorze, cieszę się na spotkanie. Zapraszam do środka.
Uścisk dłoni i dyrektor od razu zaprowadził gościa do gabinetu w głębi budynku.
- Mamy bardzo dobra kawę – powiedział, gdy zasiadali w kubełkowych fotelach.
- Nie piję kawy – odparł inspektor M. - Natomiast proszę o szklankę wody, jeśli można – dodał, skupiając się na rozkładaniu laptopa. Dyrektor nie stracił rezonu. Przemknęło mu tylko przez myśl, że może nie być łatwo. Nacisnął przycisk wbudowany w blat biurka i wnet zjawiła się sekretarka. Inspektor z przyjemnością zawiesił na niej oko. Nie umknęło to uwadze G.
- Dwie wody Zuzia – polecił.
Sekretarka zniknęła za drzwiami pozostawiając woń lekkich perfum i nieodwracalny ślad w wyobraźni M.
Dyrektor przegłaskał biurko, a następnie puknął blat palcami. - Spadek po pegeerze. Jedyny mebel jaki się ostał. Uratowałem przed spaleniem.
Inspektor chrząknął. Guzik go to obchodziło. Najważniejsze nie spoufalać się.
- Za chwilę oprowadzę pana po ośrodku. - powiedział G. - Proszę zadawać pytania, na wszystkie chętnie odpowiem.
Wiedział jak postępować w czasie inspekcji. Podstawowa sprawa: grać na otwartość i bezproblemowość. Druga podstawowa sprawa: wyjść naprzeciw potrzebom inspektora.
Weszła sekretarka. Postawiła na biurku dwie butelki perlage, a M. zdążył mignąć wzrokiem po jej zgrabnych nogach. Znowu woń perfum i – tym razem – naga sylwetka eterycznie rozpływająca się w jego głowie. G. przyglądał mu się uważnie.
- Ilu jest w tej chwili pacjentów w ośrodku? - spytał M.
- Pięćdziesięciu trzech. Jesteśmy największą placówką sieci.
- Wiem – powiedział sucho inspektor po czym odłożył laptopa i nalał sobie wodę. Tym razem chrząknął dyrektor.
- Cieszę się, że pan przyjechał. Zależy nam na pana ocenie. Myślę, że raport ministerstwa będzie dla nas najlepszą wizytówką.
- Jeśli będzie pozytywny.
- Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Spełniamy wszelkie standardy.
M. odstawił szklankę i wrócił do laptopa. Przez chwilę coś przeglądał, a G. nie chciał mu przerywać, więc w gabinecie zrobiło się niezręcznie cicho. Inspektor spojrzał znad ekranu.
- Incydent miał miejsce trzynaście dni temu. Czy od tamtej pory zdążył pan wprowadzić odpowiednie zabezpieczenia z protokołu?
- Jak najbardziej. Wykonaliśmy wszystko zgodnie z instrukcją.
- A pacjent Z., czy on nadal jest w ośrodku?
- Tak, wrócił na swój oddział.
Inspektor spojrzał zdziwiony:
- I nie obawia się pan, że sytuacja się powtórzy?
- Filozofią naszego działania jest odbudowywanie u pacjenta zaufania do świata. Nie da się tego zrobić nie okazując zaufania do niego samego. Może to zabrzmi dziwnie, ale paradoksalnie to, co się stało, może nam pomóc w jego terapii.
M. zdziwił się, ale tego nie skomentował.
- Kontrola będzie trwała do jutra. W tym czasie proszę o normalne działanie– powiedział.
- Oczywiście…
- Muszę mieć bezwzględny dostęp do wszystkich pomieszczeń i dokumentów. Nie chciałbym, aby raport był niepełny.
Dyrektor poprawił się w fotelu.
- Chcę zauważyć, panie inspektorze, że może być jedynie problem z dostępem do prywatnych dokumentów medycznych. Nie wiem, czy mam prawo je ujawniać. Nawet panu.
M. wciągnął ostatni łyk wody. Drobny deszcz zaczął uderzać o blaszane podokienniki. Niebo szczelnie przymknęła ciemna chmura.
- Może nie będzie takiej potrzeby - powiedział.
Dyrektor przyglądał mu się uważnie.

*

Hieny (pierwszy rozdział dłuższego opowiadania, thriller psychologiczny)

2
Za krótkie, aby powiedzieć coś więcej. :hm:

Dialog przebiegł sprawnie, nie gubiłem się, czuć było dozę napięcia między inspektorem a kierownikiem. Brakowało mi pełnych imion, zamiast M. czy G.: Malinowski, albo Grzyb, czy coś -- to jednak duża jednostka brzmieniowa i lepiej zapada w pamięć. Jakieś pomniejsze zgrzyty, jeśli idzie o warstwę językową, ale nie widzę powodu, aby wyliczać. Żadnego innego wrażenia nie zaobserwowałem. To dobrze, to źle.

Hieny (pierwszy rozdział dłuższego opowiadania, thriller psychologiczny)

3
Zbyt krótkie, by ocenić to jako podany gatunek. Czy też nawet głębiej odnieść się do charakteru głównej postaci.

Absolutnie jedynym co można powiedzieć o bohaterze, jest to, że pan detektyw/śledczy nie bardzo umie panować nad popędem seksualnym, jest bez cienia dobrego smaku i bardzo otwarcie "stulejarski" wobec pani sekretarki, niczym nastolatek na głodzie, który ujrzał ładną kobietę, o czym ja miałam wątpliwą przyjemność czytać.

Na razie brak tu kryminału czy też thrilleru, które to obiecuje przypisek lub też zarys sytuacji.

Hieny (pierwszy rozdział dłuższego opowiadania, thriller psychologiczny)

4
Z logicznych technikaliów, czyli czepialstwo: skróty z nazwisk. Kontroler powinien do protokołu zapisać pełne imię i nazwisko dyrektora. Tak samo inspektor powinien się przedstawić. To kontrola, a nie spotkanie w knajpie.
Sekretarka: Zuzia? Skąd to zdrobnienie? Przy obcym powinno być raczej "Zuzanno". Nie kupię przyzwyczajenia, bo Dyrektor przyjmuje kontrolera z zewnątrz, więc wzmożona ostrożność względem tego co i jak mówi jest wskazana dla tej postaci.
I dyrektor nie wie, czy może udostępnić dokumentację medyczną? Nie może. Zawartość tej dokumentacji to dane wrażliwe.
Ogólnie to nie czuć żadnego niepokoju, ot wymiana zdań. Dyrektor powinien wykazać więcej stresu, jest kontrola, on chce, żeby placówka dobrze wypadła. Kontroler nie robi tego po raz pierwszy, ma pewne utarte schematy działania, którymi się posługuje. Rozumiem, że fabuła się rozkręci później, ale pierwszy rozdział powinien być wprowadzeniem. Nawet jeśli nie będzie ociekał niepokojem i paniką, a jakiś pacjent wyleci przez okno na sam koniec, to sugeruję dodać troszeczkę napięcia.
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

Hieny (pierwszy rozdział dłuższego opowiadania, thriller psychologiczny)

5
Dla mnie trochę niejasne jest, na której postaci ma skupić się uwaga czytelnika. Wolałbym od razu wiedzieć, kto będzie późniejszym bohaterem powieści, dyrektor czy inspektor i z czyjej perspektywy będę śledził akcję. A tu raz jestem w głowie dyrektora G: "Dyrektor nie stracił rezonu. Przemknęło mu tylko przez myśl, że może nie być łatwo. [...]. Nie umknęło to uwadze G." A raz w głowie inspektora: "... Guzik go to obchodziło. Najważniejsze nie spoufalać się.", "... Znowu woń perfum i – tym razem – naga sylwetka eterycznie rozpływająca się w jego głowie.". Oczywiście, może to tylko wprowadzenie w akcję i żaden z nich później nie będzie głównym bohaterem.

I długo miałem wrażenie, że inspektor jest z policji i prowadzi jakieś śledztwo. Dziwiłem się, że glina jest taki nieprofesjonalny (np. nie kontroluje podniecenia seksualnego). Dopiero wzmianka o raporcie ministerstwa uświadomiła mi, że to cywil.

I jeszcze w kwestii "biurka", gwoli prawdy historycznej. W wyniku komunistycznej reformy rolnej PGRy powstawały na terenach dawnych majątków ziemskich, to po tych wyrugowanych ziemianach zostały dworki, pałace, często wyposażone w prawdziwe dzieła sztuki, w tym cenne meble. W te bogate wnętrza wchodzili ludzie nowego ustroju. Tak więc, jeśli w zabytkowym pałacu ocalało biurko, to warto by zaznaczyć, że pochodziło z pewnością z czasów przedpegeerowskich, a gładzący biurko, dyrektor mógł od niechcenia rzucić; "Przedwojenne art deco, ocaliłem z PGRu.", czy coś w tym rodzaju. Bo po upadku PGRów, to już raczej nie palono zabytkowych mebli (prędzej wynoszono dla siebie:))

Sama akcja zapowiada się ciekawie. Jakiś incydent z pacjentem w zamkniętym ośrodku. Jest co wymyślać.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”