Ukryty Świat [Fantastyka] Początki powieści?

1
Pierwsza, prawdopodobnie nacechowana błędami próba napisania czegokolwiek, miłej lektury, czekam na szczerą krytykę i informacje o tym co muszę poprawić :)




Kilian patrzył w okno. Było coś urzekającego a zarazem strasznego w zapadającym zmroku. Zawsze się trochę bał chodzić w ciemnościach. Gdy poruszał się pustymi, z rzadka oświetlonymi ulicami, dostrzegał coś kątem oka. Odkąd pamiętał. Nie chodziło tu o oprychów, ich akurat się nie musiał obawiać. Był dobrze zbudowanym, pewnym siebie chłopakiem. Nikt do tej pory nie chciał z nim zadzierać, mimo to miał wielu przyjaciół. Mieszkał w zupełnie innej części miasta niż reszta jego znajomych, dlatego też dosyć często wracał do domu po zachodzie słońca. Sam.
Nigdy nie mógł uchwycić do końca tych nikłych cieni. Ale wiedział, że coś tam się czai, patrzy na niego, idącego samotnie. Ciągle to samo wrażenie, ktoś lub coś go obserwuje. Lecz gdy odwraca głowę, widzi tylko lekkie poruszenie, a później cisza. Kiedy rusza dalej znowu czuje na sobie wzrok. Dochodząc do domu odczuwa niewypowiedzianą ulgę. Bezpieczne miejsce, pełne światła i domowników, zawsze było dla niego azylem.
Stukanie w drzwi jego pokoju wyrwało go ze świata myśli.
- Proszę!- Rzucił szybko, i odwróciwszy się w stronę drzwi zobaczył wchodzącą matkę.
- Chciałam tylko sprawdzić jak się czujesz- kochana kobieta- podobno ostatnio dziwnie się zachowywałeś w szkole.
No tak, pewnie znowu jakiś nauczyciel jej naopowiadał o mnie, że nienormalny jestem.
- Wszystko w porządku, dzięki.
- Na pewno? Słyszałam, że coraz częściej jesteś sam.- Ciężko nie przyznać prawdy temu stwierdzeniu, ostatnimi czasy wolał przebywać samotnie.
- Po prostu muszę trochę odpocząć od znajomych, to wszystko.- Nie musi wiedzieć, jak się czuję, tylko by się martwiła.
- Dobrze, zejdź niedługo na kolację.
Kiedy wyszła, wrócił myślami do cieni, pływających za oknem. Była zima, ale śniegu było niewiele. W zasadzie to już było widać wiosnę. Nie tylko, gdy chodziło się po błocie zrobionym przez roztopiony biały puch, po prostu dało się czuć odradzanie świata, czas zmian, idealny moment, aby rozpocząć nowe życie. Jednak Kilian nie miał pojęcia, co powinien zmienić, wiedział, że coś jest nie tak jak trzeba, elementy układanki nie pasowały do siebie. Do tej pory czuł się świetnie w swojej skórze, gdy przebywał wśród znajomych, był sobą, był szczęśliwy. Dopiero od niedawna przestało mu odpowiadać towarzystwo rówieśników. Powoli zaczął się szykować, aby pójść do łóżka, zmęczenie dawało mu się we znaki. Na razie porzucił rozmyślania na temat swojego życia i uciekł w krainę snów.



*


Gdy się obudził, było jeszcze ciemno. Wiedział, że niewiele zostało do świtu, jednak świat wciąż spowijał mrok. Podszedł do okna, w które ostatnio tak lubił się wpatrywać. Niby nic ciekawego, sąsiednie domy, mała żwirowana uliczka, ciemność. I znowu to dziwne uczucie, ktoś mnie widzi, ktoś obserwuje. Kilian zaczął uważnie się przyglądać każdej możliwej kryjówce na ulicy. Krzak, drzewo, śmietnik, samochód. Nic. Już zaczynał się odwracać, gdy dostrzegł jakiś ruch. Szybko spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył coś dziwnego. Fioletowy stwór o rozmiarach postawionego pionowo samochodu, z zakręconymi rogami na głowie i ogromnymi muskułami, który powoli zbliżając się patrzył prosto w jego okno.
Usłyszał w głowie głos, przypominający zawodzący syk.
- Już czas…
Pojawiło się słońce i głos zamienił się w zwielokrotniony echem wrzask bólu, który zwalił Kiliana z nóg i odebrał mu przytomność umysłu.


*


Kilian obudził się cały zlany potem. Był w łóżku. Rozejrzał się dokoła, było jeszcze ciemno. A więc to był tylko zły sen. Ulżyło mu. Coś pięknego. Wstał i podszedł do okna, ponownie obejrzał całą okolicę. Na szczęście nie dostrzegł nic niepokojącego. Już się odwracał, aby pójść do łóżka, gdy ponownie dostrzegł ruch. Spojrzał tam, ale nic nie zauważył. Miał nadzieję, że ten sen nic nie znaczył. Chociaż raz zobaczył coś więcej niż lekkie poruszenie w ciemności. Ale przecież to się nie działo naprawdę, nie mogło się dziać. Rozejrzał się po pokoju, wszystko na swoim miejscu, łóżko przy ścianie, z lampką nocną, po drugiej stronie biurko i szafa z książkami. Kilian lubił czytać. Jest to rzadko spotykane u chłopców w jego wieku, ale on się tym nie przejmował. W tym momencie nie było już sensu iść spać. Nie po tym, co zobaczył. Chwycił książkę i zaczął czytać. Uspokoiło go to, po chwili był myślami w innym świecie.


*


Parę godzin później już jechał autobusem do szkoły, jak zawsze ze słuchawkami w uszach. Poczuł szturchnięcie i się odwrócił, żeby zobaczyć, kto go zaczepił. Ujrzał Jolę, koleżankę ze szkoły.
- A ty, co się do mnie nie przyznajesz?- Powiedziała z uśmiechem.
-Wybacz, nie zauważyłem.- Odpowiedział jeszcze szerszym wyszczerzeniem zębów.
- Przygotowany na dzisiejszą klasówkę z matmy?
- Zupełnie zapomniałem- Odparł bez większego zainteresowania.
- Widzę, że jakoś się tym nie przejmujesz.
- Już od jakiegoś czasu przestało mnie interesować błyszczenie ocenami w szkole.
- Da się to zauważyć.
Wysiedli z autobusu, cały czas prowadząc rozmowę o niczym, dowiedział się najnowszych szkolnych plotek. Nie za bardzo go to interesowało, ale póki nie przerywał Joli, nie musiał się wysilać przy konwersacji. To była jedna z tych cech u kobiet, które, zależnie od sytuacji, były zaletą lub wadą. Ona po prostu lubiła dużo mówić, i z tego, co widział, niezbyt ją obchodziło czy Kilian słucha. Jak to się działo, że ona nie dostrzegała jego braku zainteresowania? Uderzyło go to jak ludzie niewiele widzą rzeczy dokoła siebie.
- Do zobaczenia później.- Ledwie zauważył, że już stoi w szkole. Czasem po prostu przesadzał z zamyślaniem się.
- Cześć.- Rzucił odchodząc już w drugą stronę.
Poszedł zerknąć na plan, ponieważ nie był pewien, jaką lekcję teraz będzie miał. Chemia, cudownie. To koszmarne uczucie iść na przedmiot, który w ogóle cię nie interesuje. Poszedł do swojej sali, już na wejściu zauważył swojego najlepszego kolegę, który z szerokim uśmiechem przywoływał go do siebie. Kilianowi od razu się poprawił humor. Ochoczo ruszył w stronę Tomka.
- Hej, przełożyliśmy sprawdzian.- Wiadomo, dlaczego jest taki uradowany.
- Świetnie.- Rozpakował się i usiadł.
- Co ty dziś taki nie w sosie?- Zapytał kolega.
- Nie wyspałem się, to wszystko.
Cierpliwie przeczekał resztę chemii i jakimś cudem udało mu się zachować przytomność. Po wyjściu na przerwę przywitał się z resztą znajomych i prawie co drugi pytał go o samopoczucie. Naprawdę aż tak dziwnie się zachowywał? Wyszedł na chwilę na dwór. Przeszedł poza teren szkoły, chciał się trochę rozruszać po całej lekcji siedzenia na drewnianym krześle.
- Witaj Kilian.- Usłyszał za plecami. Dziwne, przysiągłby, że nikogo nie widział w uliczce. Odwrócił się i faktycznie nikogo nie zauważył.
- Co do…?- Zaczął się rozglądać dokoła.
- Nie zobaczysz mnie, jeszcze nie, ale już niebawem się poznamy.
- Kim jesteś? Dlaczego cię nie widzę!?- Zapytał z lekkim przestrachem.
- Niedługo się dowiesz.
Cisza. Co tu się działo? Zwariowałem czy co? Przysiadł na chwilę na ławce i rozejrzał się. Wciąż z przyspieszonym oddechem, zaczął badać otoczenie. Malownicza okolica- pomyślał z ironią. Wszędzie stare budynki i do tego wszystkie oszpecone przez „grafficiarzy”. Ani to ładne ani praktyczne. Oczywiście zdarzają się obrazy godne podziwu, prawdziwe dzieła sztuki. Jednak w tym mieście dostrzegł może parę takich, na setki, być może tysiące bezsensownych malowideł. Postanowił wrócić do szkoły. Jakoś przetrzymał resztę lekcji, które, jak mu się wydawało, ciągnęły się godzinami. Kiedy wrócił do domu, poszedł do siebie do pokoju i zaczął odrabiać prace domowe. Ledwo, co mógł się skupić na robocie, wciąż był lekko zszokowany tym, co mu się przytrafiło podczas spaceru. Poczuł wibrację swojej komórki. Odczytał smsa o treści „ Dziś o 20 u mnie, mam wolną chatę”. Uśmiechnął się sam do siebie. W końcu jakaś impreza, zadowolony zszedł na dół, żeby podzielić się nową wiadomością.
- Idę dziś do Tomka, wrócę rano- cieszył się, że to był piątek, jakoś nie wydawało mu się, żeby dostał pozwolenie na tygodniu. Akurat on jako jeden z nielicznych nie mógł chodzić na imprezy organizowane podczas dni roboczych. Nie był tym zachwycony. Cały czas musiał coś robić wbrew swojej woli i coraz bardziej mu się to nie podobało.
- Dobrze, tylko bądź grzeczny, masz się w co ubrać?
- Wszystko mam, dzięki.
Wrócił na górę z jeszcze lepszym humorem, wiedział, że prawdopodobnie rodzice pozwolą mu iść, jednak zawsze istniało ryzyko niepowodzenia. Zaczął się szykować, zerknął na zegarek, dopiero dochodziła osiemnasta. Spokojnie, bez pośpiechu się wyrobi. Zawsze dawał sobie minimum godzinę na przygotowanie się przed wyjściem. Taki porządek rzeczy zapewniał punktualność, przynajmniej w większości przypadków.
Już gotowy, spojrzał w lustro w przedpokoju, wyglądał dobrze, można się pokazać ludziom.
- Wychodzę!- Krzyknął.
- Uważaj na siebie!- Usłyszał w odpowiedzi.
Dziwne, dawno nie usłyszał od rodziców, żeby był ostrożny. Co się stało tym razem? Ruszył przed siebie, do Tomka miał w zasadzie daleko, mimo to postanowił dotrzeć na miejsce piechotą. Strasznie wiało, dlatego przyspieszył kroku. Chyba trochę za lekko się ubrałem- pomyślał.
Już z daleka słyszał, że jest prawie na miejscu. Co jak co, ale imprezy u Tomka nie można było zaliczyć do cichych. Mimo godziny na przygotowania, odrobinę się spóźnił. Gdy wszedł do jego mieszkania, wszyscy już byli na miejscu, widocznie zaprosił trochę więcej osób niż zwykle. Właśnie gospodarz szedł w jego stronę z szerokim uśmiechem i piwem w ręku. Widać było już lekkie zaczerwienienie na jego policzkach, poza tym uśmiech szerszy niż zwykle, zdradzał stan upojenia.
- Proszę, proszę, kogo ja widzę. Czym chata bogata! Piwa w salonie, dziewczyny tuż obok.- Mrugnął znacząco i wskazał grupkę dziewczyn obok stołu.
- Dzięki, znam procedurę- Wyszczerzył zęby do najlepszego kolegi i obaj się roześmiali.
- No to do boju!- I obaj ruszyli w stronę dziewczyn.
Każdy z nich już wcześniej wybrał sobie po jednej i teraz z entuzjazmem rozmawiali o głupotach, co chwila posyłając uśmiechy. Wieczór zapowiadał się cudownie. Już zapomniał o dziwnych rzeczach, które ostatnio się działy w jego życiu. Dał się porwać nastrojowi imprezy.
Właśnie się powoli zbliżał do partnerki rozmów, kiedy jego uwagę przykuło coś za oknem. Znowu te okna- pomyślał. I zobaczył spokojną twarz, która mówiła, aby wyszedł na balkon. Nie miał pojęcia skąd to wiedział, ale przeprosił koleżankę i ruszył w kierunku drzwi prowadzących na mały balkonik, typowy dla bloków. Kiedy znalazł się na miejscu, usłyszał pełen satysfakcji śmiech tuż za plecami. Szybkim ruchem odwrócił się, lecz nic nie dostrzegł. Teraz usłyszał go w rogu balkonu, przyjrzał się uważnie, znowu nic. Co tu się działo? I nagle poczuł jak traci grunt pod nogami. Zaczął spadać. Poczuł pęd powietrza na swojej skórze i zdążył tylko pomyśleć o tym jak może boleć upadek z siódmego piętra. Gdy usłyszał krzyk głośniejszy niż ryk silnika odrzutowca.
- Nie!
Okrzyk rozbrzmiał echem pod jego czaszką. Wtedy uzmysłowił sobie, że coś spowalnia jego upadek, już się ucieszył, że zostanie uratowany, gdy nagle uderzył w ziemię. Poczuł ból łamanych kości i stracił przytomność.
Ostatnio zmieniony pn 03 mar 2014, 18:31 przez Kuuubach, łącznie zmieniany 1 raz.

Re: Ukryty Świat [Fantastyka] Początki powieści?

2
Kuuubach pisze:Gdy się obudził, było jeszcze ciemno. Wiedział, że niewiele zostało do świtu, jednak świat wciąż spowijał mrok.
Powtarzasz się. Napisałeś, że jest ciemno ("było jeszcze ciemno"), by po chwili znów napisać, że jest ciemno ("świat wciąż spowijał mrok"). Nie ma sensu powtarzać tego samego, lecz w inny sposób. Powtórzenia są błędem. Poszukaj na Forum. Był temat o powtórzeniach, gdzie wszystko dokładnie wyjaśniono.

Kuuubach pisze:Podszedł do okna, w które ostatnio tak lubił się wpatrywać.
Zbędna informacja. To co robił przy oknie wcześniej nie ma żadnego znaczenia. Powinieneś pociągnąć akcję. Niech ten facet podejdzie do okna, coś zobaczy, coś poczuje.
Kuuubach pisze:Już zaczynał się odwracać, gdy dostrzegł jakiś ruch. Szybko spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył coś dziwnego. Fioletowy stwór o rozmiarach postawionego pionowo samochodu, z zakręconymi rogami na głowie i ogromnymi muskułami, który powoli zbliżając się patrzył prosto w jego okno.
Wydaje mi się, że w całym tekście masz ten sam problem. Wszystko na pierwszy rzut oka wydaje się okey, jednak podczas czytania czuje się, że coś zgrzyta. Naprawdę trudno to coś opisać. Spróbuję odnieść się do wyróżnionego fragmentu. Powinieneś napisać, że zobaczył fioletowego stwora. Zdania w stylu: "Magda otworzyła drzwi. Sąsiad uśmiechnął się wesoło" - niezbyt się kleją.

Wcześniej popełniłeś podobny błąd: "Gdy poruszał się pustymi, z rzadka oświetlonymi ulicami, dostrzegał coś kątem oka. Odkąd pamiętał. Nie chodziło tu o oprychów"

Nie wiem po co wrzuciłeś to "odkąd pamiętał".
Kuuubach pisze:Parę godzin później już jechał autobusem do szkoły, jak zawsze ze słuchawkami w uszach. Poczuł szturchnięcie i się odwrócił, żeby zobaczyć, kto go zaczepił. Ujrzał Jolę, koleżankę ze szkoły.
- A ty, co się do mnie nie przyznajesz?- Powiedziała z uśmiechem.
-Wybacz, nie zauważyłem.
Moim zdaniem wyróżniony fragment powinno się wyrzucić (jest tam powtórzenie i można skrócić, a jeśli można, to zwykle się powinno):
Parę godzin później już jechał autobusem do szkoły, jak zawsze ze słuchawkami w uszach. Poczuł szturchnięcie i się odwrócił, żeby zobaczyć, kto go zaczepił.
- Cześć Jola. Co tam u ciebie? - zapytał. (wybacz ten banał, ale nie mam sił, żeby wymyślić coś lepszego)
- A ty, co się do mnie nie przyznajesz?
itd.

Poza tym niepotrzebnie wrzuciłeś gadkę o "uśmiechu" ("powiedziała z uśmiechem"). Sam często popełniałem ten błąd. To zbyt wyświechtane. Wszyscy to powtarzają, a jak coś wszyscy powtarzają, to rzecz staje się banałem. Lepiej tego unikać.


P.S. Jak na moje oko nie jest tragicznie. Z pewnością trzeba jeszcze wiele popracować, żeby więcej widzieć i żeby nauczyć się lepiej prowadzić akcję.

[ Dodano: Sro 29 Cze, 2011 ]
P.P.S. Teraz, kiedy spoglądam po chwili, widzę, że można to skrócić jeszcze bardziej. Można wywalić fragment, który tłumaczy po co się odwrócił ("żeby zobaczyć, kto go zaczepił"). To przecież oczywiste, że odwrócił się, żeby zobaczyć kto go szturchnął. Nie powinno się tego tłumaczyć, żeby czytelnik nie poczuł się jak idiota. (:

B16 - zatwierdzam
Ostatnio zmieniony pn 03 mar 2014, 18:31 przez FDF, łącznie zmieniany 1 raz.

5
Pierwsze spostrzeżenia:

Coś jest. Bardzo sympatyczne coś. Ale warsztat leży, dlatego to coś boli w oczy. Zraz się tym zajmiemy.

Stworzyłeś ciekawą historię. Zainteresowała mnie, a gdyby nie to, pewnie bym nie skończył. Masz to na plus.

Stylistycznie gorzej. To na minus.
Kuuubach pisze:Nikt do tej pory nie chciał z nim zadzierać, mimo to miał wielu przyjaciół.
Nie widzę związku.
Kuuubach pisze:- Proszę!- (1)Rzucił szybko, i odwróciwszy się w stronę drzwi zobaczył wchodzącą matkę.
- Chciałam tylko sprawdzić jak się czujesz- kochana kobieta- podobno ostatnio dziwnie się zachowywałeś w szkole.
No tak, pewnie znowu jakiś nauczyciel jej naopowiadał o mnie, że nienormalny jestem. (2)

1. "Rzucił" małą literą. Sposób wypowiadania kwestii powiedział, rzekł, odparł małą literą.
2. Strasznie mieszasz. Raz jest narracja pierwszoosobowa, raz trzecioosobowa. Robi się bałagan.
Kuuubach pisze:Krzak, drzewo, śmietnik, samochód. Nic. Już zaczynał się odwracać, gdy dostrzegł jakiś ruch. Szybko spojrzał w tamtym kierunku i zobaczył coś dziwnego. Fioletowy stwór o rozmiarach postawionego pionowo samochodu, z zakręconymi rogami na głowie i ogromnymi muskułami
Gdzie ów stwór się schował? Czy może pojawił się znikąd?
Kuuubach pisze:Był w łóżku. Rozejrzał się dokoła, było jeszcze ciemno. A więc to był tylko zły sen.
Unikanie wariacji słowa "być" to jeden z celów porządnego pisania.
Kuuubach pisze:- A ty, co się do mnie nie przyznajesz?- Powiedziała z uśmiechem.
-Wybacz, nie zauważyłem.- Odpowiedział jeszcze szerszym wyszczerzeniem zębów.
- Przygotowany na dzisiejszą klasówkę z matmy?
- Zupełnie zapomniałem- Odparł bez większego zainteresowania.
- Widzę, że jakoś się tym nie przejmujesz.
- Już od jakiegoś czasu przestało mnie interesować błyszczenie ocenami w szkole.
- Da się to zauważyć.
Dialogi strasznie bezbarwne i nienaturalne. Takie trochę w stylu: "Tu powinien być dialog, więc niech mówią cokolwiek". Nie przypomina mi to sceny spotkania.
Kuuubach pisze:Ledwie zauważył, że już stoi w szkole
To zdanie jest po prostu złe. Do przekonstruowania.
Kuuubach pisze:W końcu jakaś impreza,[tu powinna być kropka] zadowolony zszedł na dół, żeby podzielić się nową wiadomością.
Kuuubach pisze:- Proszę, proszę, kogo ja widzę. Czym chata bogata! Piwa w salonie, dziewczyny tuż obok.- Mrugnął znacząco i wskazał grupkę dziewczyn obok stołu.
- Dzięki, znam procedurę- Wyszczerzył zęby do najlepszego kolegi i obaj się roześmiali.
- No to do boju!- I obaj ruszyli w stronę dziewczyn.
Kolejny mocno nienaturalny dialog. Nie czuję atmosfery imprezy, kumplostwa, nadchodzącego podrywu. Nic.
Kuuubach pisze:Znowu te okna- pomyślał.
Dobrze by było zaznaczyć zapis myślowy kursywą lub cudzysłowem. Wtedy jest to bardziej czytelne.

Coś jest na rzeczy. Popracuj nad warsztatem.

Pozdrawiam i życzę owocnej pracy.
„Racja jest jak dupa - każdy ma swoją” - Józef Piłsudski
„Jest ktoś dwa razy głupszy od Ciebie, kto zarabia dwa razy więcej hajsu niż Ty, bo jest zbyt głupi, żeby w siebie wątpić”.

https://internetoweportfolio.pl
https://kasia-gotuje.pl
https://wybierz-ubezpieczenie.pl
https://dbest-content.com
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”