Czytanie w trakcie pisania

1
Przeglądałem forum i nie znalazłem tego tematu. Jeśli jednak gdzieś jest, to będę wdzięczny za przekierowanie.

Pytanie jest takie: czy w trakcie pisania czytacie coś?
Przez "pisanie" nie rozumiem tego momentu, gdy skrobiecie coś w zeszyciku lub stukacie w klawiaturę, ale - dajmy na to - tydzień lub miesiąc, w którym pracujecie nad jednym i tym samym tekstem. Czy wtedy czytacie czy raczej przez (powiedzmy) ten miesiąc lub rok nie czytacie żadnej książki (poza kucharską)? A jeśli czytacie - to co? Np. coś zupełnie odmiennego? Piszecie opowiadanie o starożytnym Rzymie, a czytacie podręcznik informatyki?

Czytałem wywiad z angielską pisarką Zadie Smith, która w trakcie pisania (dosłownie) jest obłożona książkami (powieściami) innych autorów i czyta trochę tego, trochę tego. Dla mnie to nie do przyjęcia, ale nie mogą zrezygnować z czytania książki, np. w tramwaju, podczas gdy wieczorem zabieram się za swój tekst.

2
Czytam absolutnie wszystko, zarówno to, co jest mi potrzebne do mojego tekstu (np. konkretna wiedza tematyczna), jak i to co lubię (np. czwarty raz książkę ulubionego autora), jak i inne czytadła i nie tylko, które wpadną mi w ręce. Książki specjalistyczne. Tydzień bez czytania?? To się da wytrzymać? Poza tym, kto wie, może akurat jakiś pomysł wpadnie? Albo podejrzę coś ciekawego u innego autora? No i dla samej przyjemności czytania. Jestem od tego po prostu uzależniona...
Czarna Gwardia
Potęga słowa - II tekst

3
Oczywiście, że nie odkładam książek w trakcie pisania. Nie mam też wokół tego żadnego systemu. Coś piszę, a równocześnie skaczę po różnych książkach beletrystycznych, związanych bądź nie z tym, co mam aktualnie na tapecie. Do tego siedzę oczywiście w podręcznikach/artykułach, na bieżąco czytam opowiadania innych (w czasopismach, na Wery ;) ).
Nie szukam w nich pomysłów. Czytam, bo tak spędzam wolny czas z zasady i już.

Zdarza się tylko, że jak jakiś własny twór zbyt mnie zaabsorbuje (czasem strasznie się emocjonalnie angażuję w to, co się dzieje z moim bohaterem), to po prostu książki mniej mnie wciągają. Odbiegam myślami, nie potrafię wejść w świat inny niż ten, który właśnie kreślę w głowie. Ale to takie niezależne ode mnie. Nigdy nie wynika z jakiegoś "planowania", stawiania sobie jakiś założeń.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

4
Co za dziwne pytanie w ogóle... Pisanie nie jest dla mnie jakimś Wielki Sacrum albo Wydarzeniem Niezwykle Istotnym - więc niby z jakiej racji miałbym w swoim życiu cokolwiek zmieniać, gdy akurat piszę?

[ Dodano: Pią 02 Mar, 2012 ]
A, jeszcze w kontekście czytania źródeł do książki przy jednoczesnym zgłębianiu innych książek i/lub książek innych autorów - tak samo jak powyżej. Niby dlaczego miałbym nagle rzucić w diabły coś, co akurat czytam?

Tak samo jakby pytać, czy czytanie książek nie przeszkadza mi w tłumaczeniach.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

5
A ja staram się nie czytać, gdy piszę. Obawiam się bowiem, bardzo możliwe, że niesłusznie, że jakieś elementy z czytanej powieści przeniosą mi się nagle w środek mojego dzieła. I oto do połowy powieści jest styl taki, a potem ze zdania na zdanie coś jakby autora podmienili... Kto wie, może w rzeczywistości gdybym czytał przy pisaniu, nic takiego nie miałoby miejsca, ale trochę mi strach ryzykować, choć cierpię katuszę, nie czytając.
eworm pisze:
Babcia|Ewa2|Ex aequo|Genialne dziecko

6
eworm pisze:Obawiam się bowiem, bardzo możliwe, że niesłusznie, że jakieś elementy z czytanej powieści przeniosą mi się nagle w środek mojego dzieła. I oto do połowy powieści jest styl taki, a potem ze zdania na zdanie coś jakby autora podmienili...
Może i słusznie (pytanie tylko, czy trzeba się AŻ tak tego bać). Pamiętam, że jak pisałam jakieś opko i w środku roboty, jeszcze tam przez kilka dni nie pisząc, zaczytałam się w Sienkiewiczu, to potem przy poprawkach musiałam od połowy tekstu inwersje i archaizmy wywalać, bo się trochę za bardzo wkręciłam w inne klimaty i mi bohaterowie wstecz z językiem nawiali :P
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”