aaaDzieciaki ze wsi poszły już do domu, dzika plaża opustoszała. Anuszka nie pokazywała się, póki nad wodą unosiły się ich radosne pokrzykiwania. Jednak kiedy wokół ucichło, woda w znajomy sposób zafalowała i po chwili panna siedziała obok niego na pomoście. Trzciny rozrosły się i ukryły miejsce ich spotkań przed oczyma ciekawskich. Teoretycznie więc, Anuszka mogła siedzieć jak ją Matka Natura stworzyła. Jednak Darkowi coraz trudniej przychodziło udawanie, że nie dostrzega jej kobiecości.
aaa– Ubierz się – burknął i rzucił Anuszce swój podkoszulek.
aaaNaprawdę starał się nie patrzeć, gdy wstała, by narzucić t–shirt. Oczywiście był sporo za duży, zsuwał się, ukazując opalone ramię i wybrzuszał na piersiach. Jakby tego było mało, usiadła po turecku, naciągając koszulkę na kolana! Nie chciał myśleć o tym, co ukryła, ale samo przyszło i przyspieszyło bicie serca. Zaklął w myślach, bo spodenki uniosły się jednoznacznie. Był ugotowany. Spojrzał jej w oczy i od razu w nich utonął. Wiedział, co chce zrobić – przygarnąć ją do siebie, pocałować mocno, objąć w talii ramionami i ułożyć to wiotkie ciało na swoim. A potem chciałby… Zmrużył oczy. Odetchnął głęboko, jakby wypłynął na powierzchnię, po zbyt długim nurkowaniu. Spojrzał na nią. Nie wiedział, kiedy się do niej pochylił. Czekała z lekko rozchylonymi słodko wargami.
aaa Zimna, wilgotna dłoń na rozgrzanych plecach wstrząsnęła nim. Odruchowo rzucił okiem w dół i zamarł. Przez bardzo krótką chwilę widział na jej ustach dziwny uśmiech. Było w nim coś drapieżnego, jakieś niezrozumiałe wyzwanie. Jednak zanim się przyjrzał, zanim mógłby pojąć jego znaczenie, Anuszka pocałowała go. Delikatnie, zmysłowo, z prośbą o więcej. I z wprawą. Z trudem odsunął się i spojrzał jej w twarz. Czekała, co zrobi.
Poczuł się tak, jakby zdawał jakiś trudny egzamin, a ona była najsurowszym profesorem. Bał się. Nigdy w życiu nie lękał się w takiej sytuacji, a teraz coś w nim drżało ze strachu. Coś ostrzegało, żeby nie robił następnego kroku. Żeby odszedł, chociaż może zanurzyć się w niej, poddać falowaniu, unosić i opadać… Zagłębiać się i tonąć. Bał się, że w niej utonie?! Z nią utonie?
aaaWstrząsnęło nim. Zerwał się, nie bacząc, że odpycha ją brutalnie. Cofnął się o kilka kroków. Wziął rozbieg.
aaa– Siedź tu! – rozkazał i zanim cokolwiek odpowiedziała, skoczył do wody.
aaaLodowata toń ostudziła krew, a dystans, jaki przepłynął pozbawił go sił. Kiedy wrócił na pomost, dziewczyny nie było. Czekał, ale nie pojawiła się. Wreszcie pozbierał się i ruszył do domu. Dziwne uczucie nie dawało mu spokoju. Rozważał co się stało i aż przystanął z wrażenia. Anuszka robiła to specjalnie! Prowokowała! Wiedziała, co się w nim dzieje i chyba ją to bawiło! Pojął, że ta dzieweczka, nie była tak słodka jak myślał. Ani dziecinna. Czuł, jakby go ktoś próbował wystrychnąć na dudka. Był zły i rozczarowany.
aaa– Na tym poprzestaniemy, moja panno! – rzucił w noc.
aaaSpotykał się z nią ponad miesiąc i nieustannie musiał walczyć ze sobą. A ją to bawiło? Prowokowała go? Wabiła i jednocześnie stawiała zaporę, za którą nie powinien przechodzić? „Jaka laska tak robi?”, pytał się w myślach i złościł coraz bardziej. Uważał się za idiotę. Nie powinien zadawać się z dziwadłami! Mało dziewczyn na świecie? Normalnych, ludzkich! Bo co sobie taka panna myśli? Patrzyła na niego, jak przyczajony drapieżnik. Ta myśl dotarła do niego po czasie i znowu się wystraszył tych oczu, w których odbijały się zimne, mroczne głębiny pełne śmierci. Zanim doszedł do domu, przysiągł na gwiazdy i cały wszechświat, że więcej się z nią nie spotka. Czuł, że nic nie jest tak jak powinno, a ona wcale nie jest tym, za kogo ją uważał.
***
aaaKilka dni później pod wieczór siedział przy biurku i naprawiał uchwyt ulubionej torby podróżnej Dominiki. Nie szło mu. Jakoś nie potrafił się skupić na tej mozolnej dłubaninie. Do tego był okrutnie gorąco. Mimo okna otwartego na oścież, w pokoju było jak w saunie. Miał nadzieję na burzę, ale niebo było nieskalanie błękitne. Zdjął koszulkę i zrzucił japonki, bo nawet one parzyły. Chętnie poszedłby nad jezioro, zanurzył się w chłodnej wodzie i pozwolił, by wyssała z niego upał, ale mama zapowiedziała, że chce wyjść do sąsiadki, więc musiał zostać w domu. Starali się nie zostawiać ojca samego. Do tego jakoś go nie ciągło nad jezioro…
aaaPrawie kończył szycie, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
aaa– Tak – krzyknął trochę zdziwiony, bo nikt z domowników nie pukał, a nie spodziewał się gości.
aaaDrzwi się uchyliły. W progu stanęła Anuszka. Zerwał się z krzesła i obrzucił ją szybkim spojrzeniem. Pilnował się, by nie patrzeć jej w oczy.
aaa– Wejdź – wydusił i szybko wrócił na swoje miejsce przy biurku.
aaaPrzez chwilę miał na końcu języka, by wracała skąd przyszła, ale jakoś nie mógł tego powiedzieć. Była na nią zły. Czuł się upokorzony. Rozum mówił, żeby o niej zapomniał, a ciało wiedziało swoje i nie dawało spać. Śnił o niej nieustannie. Dręczyła go.
Weszła i zanim się odwróciła, by zamknąć drzwi, szybko zlustrowała pomieszczenie. Stara wersalka, szafa z naprawionymi przy zawiasie drzwiami, wytarty dywanik… Dawno zauważyła, że ludzie w Przysiółku byli raczej biedni. Ale nie myślała, że u Darka też tak było. W końcu z jego pochodzeniem… Szarpała się z oporną, starą klamką i wiedziała, że się jej przygląda. I nie myliła się.
aaaDarek zlustrował ją równie szybko, jak ona przed chwilą jego pokój i jęknął w duchu. Ależ była piękna! Złociste włosy rozsypywały się na plecach. Materiał zwiewnej białej sukienki opinał kibić, by niżej rozwinąć się w kwiat krótkiej spódnicy. I te nogi! Długie, szczupłe, opalone… Odwróciła nagle samą głowę i przyłapała go na tym, że się jej przygląda. Ze śmiechem zawirowała w piruecie, przebierając stopami. Sukienka zafalowała i uniosła się. Bieliznę miała skąpą, białą.
aaaPrzełknął ślinę. Głośno chrząknął i syknął, bo wbił igłę w palec. Rzucił robotę w kąt biurka. Zachowywała się jak zawsze. Tyle, że on już nie umiał patrzeć na nią jak wcześniej. Była dla niego kimś całkiem innym. Jeden uśmieszek diametralnie zmienił jego stosunek do tej panny. Zezłościł się, choć nie wiedział na co. Szarpnął rączkę torby. Powinien się czymś zająć, by na nią nie patrzyć.
aaa- Nie mogłam się ciebie doczekać, – powiedziała z nutą wyrzutu – więc sama przyszłam. Ładne mam ubranie?
aaa- Ładne – przyznał chłodno, nawet nie spojrzawszy.
aaa- Aga powiedziała, że zabójczo wyglądam.
aaa- Ma rację, zabójczo – przyznał i zaśmiał się głupio. „Dwie wiedźmy!” pomyślał i zacisnął zęby. Nie da się im zwieść, ale skoro Anuszka chce kontynuować tę zabawę, to czemu nie…
aaa- To dobrze, czy źle, że wyglądam zabójczo? – zapytała naiwnie.
aaa- Dobrze – przytaknął. – Piękna dziewczyna powinna mieć piękną sukienkę. Nie należy tylko podnosić jej do góry – powiedział jak do małej dziewczynki.
aaaWestchnęła i spojrzała w stare, lekko zmatowiałe tremo, jedyną pamiątkę po dziadkach. Odwróciła się dookoła, próbując jednocześnie patrzeć w lustro. Nie była zadowolona z efektu, więc po prostu zadarła sukienkę. Zaraz ją zresztą opuściła.
aaa– Och, widać wtedy moje pośladki – stwierdziła i westchnęła jakby zrezygnowana. – Darek… Chyba dość tej zabawy? – zapytała niepewnie, ale bez dziecięcego szczebiotu. Jej głos stał się inny.
aaaSpojrzał uważniej na jej odbicie w lustrze i starał się zrozumieć całą sytuację. Wydała się zmieniona. Twarz nabrała dorosłości. Spuściła oczy, by zaraz je podnieść i bez lęku czy wstydu patrzeć na niego.
aaa– Specjalnie podniosłam sukienkę. Specjalnie siedziałam z tobą naga na pomoście. – Wyrzucała z siebie te słowa, a on był coraz bardziej zaskoczony. – Udawałam słodkie dziecko, bezmózgą panienkę, co to nic nie wie…
Długo milczał.
aaa– Ale po co? – zapytał wreszcie.
aaa– Musiałam wiedzieć… – zaczęła, ale nie wyjaśniła co ją interesowało. aaa– Słyszałam, co mówiłeś zimą w remizie. Nie lubisz dziwadeł. Ale ja lubię ciebie – wyznała bez cienia wstydu. – Znałam cię od dawna. Przychodzisz popływać, nurkować. Spacerujesz wokół jeziora, nawet zimą. Zapragnęłam cię poznać, porozmawiać, dotknąć, pocałować...
aaaGłos cichł, aż odwróciła się, jakby zawstydzona swoimi słowami. Stała do niego tyłem. Wystarczyło zrobić dwa kroki, by jej dotknąć. Zrobił je.
aaa– Darek, wychodzę. Wrócę za dwie godziny. Tata śpi – z korytarza dobiegł głos matki.
aaa–Tak – powiedział cicho i sam nie wiedział, czy odpowiada matce, czy własnym pragnieniom.
aaaPochylił się do Anuszki. Dotknął jej dłoni, przyjechał palcami w górę ramienia. Skóra była miękka, ciepła, delikatna. Spojrzał na nią w lustrze. Oczy miała przymknięte, usta lekko rozchylone, całkiem jakby oczekiwała kolejnej pieszczoty.
aaa– A jak masz na imię? – zapytał, biorąc w dłonie jej włosy i odsłaniając szyję.
aaa– Anuszka. Naprawdę. Takie imię dali mi rodzice. Nazywam się Anuszka Łapot – wyszeptała i popatrzyła spod wpół zamkniętych powiek.
aaa– Jestem Darek Arent. Miło mi cię na nowo poznać.
aaa– Mnie też miło – szepnęła. Chciała się odwrócić do niego, ale zatrzymał ją. Przejechał ustami po szyi i zauważył, że wywołało to taką samą reakcję, jak u zwykłej kobiety. Zsunął ramiączko sukienki.
aaa– Niedawno ci przeszkadzało, że jestem nago – szepnęła prowokacyjnie.
aaa– Wtedy byłaś kimś innym. Byłaś jak dziewczynka. Nie mogłem pragnąć dziewczynki. Teraz jesteś kobietą. Mogę pragnąć kobiety. Proste i logiczne. Lubię proste rozwiązania skomplikowanych zadań. Aleksander Wielki i węzeł gordyjski to moja ulubiona opowieść.
aaaOdsunął się i rozpiął zamek sukienki i pozwolił jej opaść w dół. Stała tylko w maleńkich białych stringach. „Niech cię diabli!”, pomyślał o Adze, która na pewno ubierała Anuszkę.
aaa– Jesteś taka piękna – szepnął, a jego dłonie głaskały skórę od bioder w górę, ku piersiom.
aaa– Czy możemy się już kochać? – zapytała, patrząc w jego lustrzane oczy.
aaa– A powiesz mi coś najpierw?
aaa– A co? – szepnęła i wygięła ramiona do tyłu, objęła go i przycisnęła do siebie.
aaa– Kiedy patrzysz mi w oczy…
aaa– Czujesz niepokój. Pożądanie – stwierdziła. – I nie wiesz, czy to co czujesz jest prawdziwe.
aaa– Właśnie – przyznał i nagle wydało mu się to takie proste. Otoczył jej piersi dłoniami i głaskał je czule. Mruknęła, jakby zadowolona.
aaa– Tak to jest. Spadek po mamie, babci, prababci… Zamknij oczy – poradziła i jęknęła, bo wsunął palce pod gumki stringów. – Chcę na siedząco na krześle – powiedziała zdecydowanie i pochyliła się, by zsunąć majteczki. Zamarł, czując twarde pośladki ocierające się o uda.
aaaOdwróciła się i rozwiązała sznureczek w jego spodenkach. Przytrzymał dłoń.
aaa– Czy takie kobiety jak ty mogą zajść w ciążę z takim mężczyzną jak ja?
aaa– Mogą. Ale nie dziś – odpowiedziała, a on wziął ręce.
aaaChciał w to wierzyć. Nie miał w domu prezerwatywy, a gdyby teraz musiał przerwać, to by oszalał. Spodenki opadły chwilę wcześniej, nim wylądował na krześle. Chciał ją objąć, pocałować, ale miała inne plany. Całkiem bezceremonialnie zawładnęła nim i wsunęła w siebie. Zamarła na chwilę i odchyliła głowę w tył. Długie włosy dotknęły jego ud. Były mokre. Kapała z nich woda. Poruszyła biodrami, gdy odnalazł jej usta.
aaaKiedy poszła, zajrzał cicho do ojca. Był pewien, że obudzili chorego. Miał rację.
aaa– Kto to był?
aaa– Dziewczyna – odpowiedział wymijająco.
aaa– Raczej kobieta – ich spojrzenia się spotkały. Oczy ojca były spokojne.
aaa– Tak, kobieta. Mieszka nad jeziorem – powiedział.
aaa– Nad jeziorem nikt nie mieszka. Ale parę razy widziałem tam dziewczynę. Stała ukryta w trzcinach i obserwowała cię. Jest piękna. I dość ognista, jak na wodne stworzenie.
aaaDarek odpowiedział spłoszonym uśmiechem. Miał rozmawiać z ojcem o tym, co robił godzinę wcześniej? Nie chciał i nie umiał.
aaa– Wiesz kim ona jest, prawda? – zapytał, opierając się o pomalowaną na biało framugę.
aaaOjciec przytaknął.
aaa– Matce na razie nie mów. Niech ją pozna, potem dopiero powiedz – poradził.
aaa– Dobrze - zgodził się, bo na nic innego nie mógł się teraz zdobyć.
aaa– Idź. Chcę pospać.
aaa– Tak, tato – Darek zatrzymał się w drzwiach. – Dziękuję.
aaa– Darek – przywołał go jeszcze ojciec. – Będą z tego wnuki dla twojej matki?
aaa– Dlaczego pytasz o takie rzeczy?
aaaSekunda milczenia wydała się wiekiem.
aaa– Ja niedługo umrę. Lekarz powiedział, że… że to już niedługo. Potrzebne jej będzie zajęcie i pociecha. A wnuki to radość. To jak?
aaa– Nie wiem, tato – powiedział głucho. – Sam wiesz, że ona jest dziwadłem, a ja… – ojciec wiedział, że nie przepadał za nie–ludźmi.
aaa– Myślę, że to żadna przeszkoda – stwierdził ojciec i skrzywił się boleśnie. Spojrzał na zegar stojący na komodzie i sięgnął po pudełko z lekami. Ręka mu drżała, kiedy przełykał proszek. – Porozmawiamy jutro, dobrze? Idź teraz. Zmęczony jestem.
aaa– Śpij – przytaknął tchórzliwie.
aaaWyszedł i cicho zamknął drzwi. W całym domu było cicho.
aaaWieczorem, kiedy matka wróciła, poszedł nad jezioro. Rozebrał się i nagi wszedł do wody. Targnęło nim lodowate zimno wody i strach przed tym, co widział w twarzy ojca.
aaaNatychmiast była przy nim. Nie zauważyli, że na skarpie jacyś obcy rozbili namiot.
Anuszka cz. III
1
Ostatnio zmieniony pn 23 lip 2012, 10:41 przez dorapa, łącznie zmieniany 3 razy.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf