
*
WWWNie łkaj! Nie porusza nas twój lament,
perlistoszklane oktawy
gnące się jak twój ogon,
ani nefrytowa zieleń włosów,
którymi wstrząsasz, by omotać.
Mamy własną pieśń biało-czerwoną
i nowej nam nie trzeba; mamy port.
Mówimy częściej niż słyszymy,
a gdy słyszymy, to tylko o przodkach
WWWWWWWWWi ich błędach.
Mamy swój port, trwający na klifach,
na kliszy czarno-białej, we wspomnieniu,
w inwokacji listu z domu:
WWWWWW"Najdroższy...!"
Niczym nie kusisz i zmiana tembru
na żaliście miękki, aby chwycić nas
nie za koszule a za serca nabrzmiałe
nic nie zmieni; zbyt dobrze pamiętamy
Odysa i pręgi na nadgarstkach.
Naszą winą tylko tyle, że nie wiemy,
WWWWWWco kryje świt,
więc nie wdzięcz się; ukryj nuty, tony
i zasoloną wiatrem melodię na dnie.
Czekaj na okręt, który nie wie,
WWWWWW skąd płynie,
a my będziemy mu współczuć.